….Z dworca Euston zaniosłem sery do domu znajomego. Kiedy do pokoju weszła żona, natychmiast złapała trop.
– Co to jest ? Proszę mówić prawdę, zniosę choćby najgorsze……
– To sery.Tom kupił je w Liverpoolu i poprosił mnie, żebym je przywiózł. Chyba pani rozumie, mam nadzieję, że to nie moja sprawka..
Odparła, że jest tego pewna,, ale porozmawia z Tomem po jego powrocie.
Pobyt mojego przyjaciela w Liverpoolu przeciągnął się. Gdy po trzech dniach go nie było, jego żona złożyła mi wizytę.
– Czy Tom mówił coś na temat tych serów? – spytała.
– Kazał je trzymać w wilgotnym miejscu i zabronił ruszać.
– Nie sądzę,żeby ktokolwiek miał na to ochotę. Czy Tom je wąchał ?
Odparłem, że chyba tak, po czym dodałem,że wydawał się bardzo do nich przywiązany.
– Czy sądzi pan, że miałby do mnie żal – drążyła – jeślibym dała komuś suwerena za zakopanie ich w ziemi ?
Odparłem, że moim zdaniem na jego obliczu juz nigdy nie zagościłby uśmiech.
Nagle ją olśniło.
– Czy byłby pan tak łaskaw i przechował je dla niego ? Każę je przynieść, żeby pan nie musiał się fatygować.
– Proszę pani – odparłem – osobiście przepadam za zapachem sera, a odbytą w towarzystwie tych krążków podróż z Liverpoolu zawsze będę uważał za szczęśliwe uwieńczenie miło spędzonego urlopu. Nie żyjemy jednak sami na tym bożym świecie. Dama, która łaskawie udziela mi gościny pod swoim dachem, jest wdową, jak również, o ile wiem, sierotą. Ma zwyczaj niezwykle stanowczo i dobitnie sprzeciwiać się ludziom, którzy, jak to określa, ” urządzają sobie z niej kpinki”. Obecność serów pani męża pod swoim dachem uznałaby, czuję to instynktownie, za ” urządzanie sobie kpinek”, a ja nigdy do tego nie dopuszczę, żeby mówiono, że urządzam sobie kpinki z wdowy i sieroty.
– Dobrze zatem – powiedziała żona przyjaciela, wstając do wyjścia. – Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zabrać dzieci i przeprowadzić się do hotelu, dopóki sery nie zostaną zjedzone. Nie zamierzam ani chwili dłużej mieszkać z nimi pod jednym dachem.
Dotrzymała słowa, zostawiając dom pod opieką sprzątaczki, która, zapytana, czy dobrze znosi zapach, odparła : – „Jaki zapach ?”
– Gdy przykazano jej, by przytknęła nos do serów i mocno wciągnęła powietrze do płuc, powiedziała, że chyba wyczuwa nikłą woń arbuza. Uznano zatem, że przebywanie w serowym mikroklimacie nie stanowi dla niej poważniejszego zagrożenia i można ją bez obawy zostawić.
Rachunek za hotel wyniósł piętnaście gwinei, mój przyjaciel dokonawszy obliczeń, stwierdził, że ser kosztował go osiem gwinei za funt. Powiedział, że wprawdzie uwielbia zjeść kawałeczek sera do obiadu, ale na taki zbytek go nie stać. Postanowił więc pozbyć się serów. Wrzucił je do kanału, ale zmuszony był je na powrót odłowić, wskutek narzekań flisaków. Powiedzieli, że mnożą się wypadki niebezpiecznych omdleń.
Pewnej ciemnej nocy zaniósł więc sery do kostnicy parafialnej, tam jednak odkrył je grabarz i urządził dziką awanturę. Powiedział, że to spisek: mój znajomy chce pobudzić umrzyków i pozbawić go środków do życia.
Przyjaciel pozbył się nareszcie serów, zawożąc je do nadmorskiego uzdrowiska i zakopując je na plaży. Miejscowość zrobiła dzięki temu olbrzymią furorę. Turyści dziwili się, dlaczego wcześniej nie zauważyli jak musujące jest tam powietrze. Przez wiele lat do stacji klimatycznej zjeżdżały tłumy suchotników i chorych na bronchit……..
Jerome K. Jerome
Dzień dobry ! Niechaj i nam towarzyszy świeże, mahoniowe powietrze od rana
Miłej zabawy 🙂
Zabawa super
Dzięki 
Dzień dobry!!!
No to faktycznie, sery miały niezwykły aromat
Dobrze, że mój małżonek woli te mniej zapachowe
Zbankrutowałby, gdybym musiała przenieść się do hotelu 
Dzień dobry
Ale egoista z tego grabarza! Przecież gdyby umrzyki zaczęły się budzić, można by uznać to za cud wskrzeszania.
Pielgrzymki przyniosły by kościołowi niezły profit. 
Dzień dobry: ))
I ilość świeżych nieboszczyków padłych na zawał po ujrzeniu zmartwychwstałych krewnych i sąsiadów zrekompensowałaby mu ewentualne straty spowodowane powrotem onych-że na ten łez padół!: )
Witaj Bożenko….. ależ zamieszanie by powstało … i zgroza też 🙂
Dzień dobry: )))
Pewna świeżo upieczona małżonka, młodziutka zresztą, ugotowała jako pierwszy samodzielny obiad zupę pomidorową. Nawet jej nieźle wyszła. Małżonek opędzlował dwa talerze, nazachwycał się i buziaków nie szczędził. Następnego dnia z apetytem zjadł znowu pomidorową. Dobra była. Niestety, po tygodniu – uczęstowany po raz siódmy znakomitą pomidorówką – począł najpierw nosem kręcić, a gdy żoneczka coś tam pogadywać poczęła, urządził karczemną (nomen-omen) awanturę! Kiedy już się wyawanturował dostatecznie, posłyszał cichutkie, ale z pełnym przekonaniem wymamrotane:
– Ty mnie już przestałeś kochać!
Bardzo proszę nie myśleć sobie, że ja tak coś a propos tego sera!: )
Witaj Senatorze ! to jest klasyczna damska reakcja 🙂
Nadal nie zgadza się na aktualizację… będę musiała uważać
Coś si dziei!! Ja chcę post aktualizować, a tu ni czorta. Błędem straszy!!: ((
O, tak!
404 Error: Not found
The page you trying to reach does not exist, or has been moved. Please use the menus or the search box to find what you are looking for
Może madagaskaru tyn syr szkodzi??: )))
Dzień dobry! U mnie wszystko działa bez zarzutu i żaden syr nie szkodzi 🙄
Dzień dobry! I tak historia z serami znalazła swój szczęśliwy (?) koniec. U nas na plaży co prawda można znaleźć prędzej niewybuchy z okresu II wś, a nie woniejące sery, ale w tej sytuacji trudno powiedzieć, co lepsze.
Co do problemów z edycją, jeszcze nie widzę, ale jeżeli takie występują, to Mistrz Tetryk z pewnością się rozezna.
Aha, widzę, że faktycznie jest problem.
Jeszcze jeden Tomasz?: )
Oj tam, trza było sprawdzić. Przedziwna sprawa faktycznie, tym bardziej, że do edycji „wpuszcza”, tylko jej nie chce zatwierdzić.
Może mu śmierdzimy?
A! Że niby WordPress nie zniósł woni serów? To by zastrajkował po całości, tak myślę.
Proponuję upić się z rozpaczy!
Rano? Fi donc!
Jedynie pociąg do alkoholu obywa się bez rozkładu jazdy!!
może zmarzł w ten zimny czas?:)
Zasypało i zawiało!
Dzień dobry: )
Dzień dobry Kwaku… to ja wolę sery niż niewybuchy… 🙂
Ale za(od?)kopywane na plaży? Jakoś mi się wydaje, że łatwiej byłoby opróżnić plażę z ludzi w przypadku odkopania sera niż niewybuchu. W sensie, że do niewybuchu by się więcej gapiów cisnęło, niż do odpowiednio woniejącego sera 🙂
Dzień dobry ! Cieszę się, że ta historyjka przypadła Wyspiarzom do gustu 🙂
Dzień dobry: )))
Wzajemnie!: ))))
Jakiś inny fragment …za jakiś czas, żeby nie zniechęcać Autorów do publikacji 🙂
Ale ja poproszę z szynką!: )))
Mięsożerca!!!
Każdy ser się kiedyś kończy 🙂 Wielokropek oznaczał, że to nie koniec przygód trzech panów 🙂
A ja, idąc na zakupy zaliczyłam siad płaski na oblodzonej jezdni. Szczęśliwie nic nie jechało, więc uszłam cało
Właśnie wychodzę… Ciekawe, jak będzie u nas? Do zobaczenia za chwil kilka.
Uprzejmie donoszę, że nadal nie daje się aktualizować. 🙁
Dzień dobry!! Nie cierpię śmierdzieli!!! Ale Was kocham
Hm, to ja w takim razie już idę po hermetyczne pudełko do przechowywania żywności. Zanim ser sforsuje uszczelkę, to chwilę potrwa.
NO!! I jak tu Cię nie kochać ?
Witaj Mistrzu.. Tak se poczytałam niżej i wychodzi mi, że pan Ignacy z Chandrą z wizytą na Wyspę lada dzień przybędą. Czy tak??
Nie można aktualizować. Fakt..
Trzeba tedy słowa ważyć!: ))
aha…. a ile literówek zaliczę, to i sama nie wiem 🙁
Przywyklim!
Eee, lada dzień? Aż tak to nie, ale mam nadzieję, że jeszcze w styczniu się to uda. NADZIEJĘ, mówię.
Dum spiro, spero!!
A pewnie!
Witaj Skowronku !:) jak Ci leci i dlaczego nie dzwonisz ? 🙂
Dzwoni, dzwoni ino jakojści cienko!: ))
niesłyszalnie jak dla mnie 🙁 Ale dobrze, że wiemy iż jest żywa 🙂
Średnio żywa!
myślisz, że potrzebna jest ekspedycja ratunkowa ?:)
Koniecznie! Ze dwa plutony księgowych i ekonomistów!: )))
Radcę!! Koniecznie
Dzień dobry: )))
I kogóż to widzą moje piękne rozmarzone oczy!!: )))
Hi,hiii… Niewątpliwie piękne 😀
Małzonka pana od serów urządziła sobie urlop od obowiązków domowych przenosząc sie do hotelu ….. i powinna byc rada z tego przypadku 🙂
Ale z dziećmi!: ))))
no tak…. to jednak zmienia postać rzeczy :))))
Diametralnie!
Moja Migotka ma dziś ” gadany dzień”…. i za nic nie wiem, o co jej chodzi…. ciegam i sprawdzam czy chce na balkon, czy może jest niedogłaskana 🙂
A ona jest po sterylizacji?
tak…. jest po sterylizacji, bo skąd bym wzięła amantów dla niej na moim IX pietrze i co zrobiłabym z czeredą ślicznych kociąt…
Sadzusię musimy wysterylizować, ale jak mi się ten kot zmieni to ja nie wiem jak to zniosę!: ((
To jest ta przykrość, bo kotka może się zrobić znacznie mniej ruchliwa i skłonna do tycia. Ale doraźne podawanie zastrzyków jest gorszym rozwiązaniem. Przećwiczyłam to na poprzedniej koteczce…
Moje koty same do mnie przyszły,( ktoś musiał się nimi zająć), na własne życzenie nie chciałabym kotów więzić w domu. Co prawda próbowałam zabierać Migotkę na spacery, ale ona wyraźnie się bała, więc dałam spokój. Na osiedlu jest kotka, która chodzi na spacery ze swoja panią i to mnie rozczula:) ale jest tylko jedna taka 🙂
Witajcie, przyglądam się o co chodzi…
No i po problemie. Problem polegał na tym, ze kolejne wpisy różniły się tytułami na bardzo odległej pozycji. Pousuwałem z adresów wpisów (to co się w pasku adresu wyświetla) wzmianki o psie i „…cd”, zastępując końcówkami „-1” i „-2” i już można edytować.
Blog szukał do zapisu poprawki komentarza spod dzisiejszego pod wczorajszym wpisem, i nie znajdował biduś 🙁
No proszę. Znaczy tytuły różnicować, jakimś oznaczeniem „odcinek 1”, „odcinek 2” etc.?
Po narzuceniu tytułu wpisu blog tworzy z niego napis akceptowalny w adresie strony, tj. bez spacji i znaków specjalnych, np. polskich z ogonkami. Ten tzw. „bezpośredni odnośnik” można edytować (nad tekstem, a tuż pod tytułem wpisu. Istotne jest, aby jego początek był unikalny – tu wystarczyło rozróżnienie na pozycji cyfry:
trzech-panow-w-lodce-1
trzech-panow-w-lodce-2
W pierwotnym bezpośrednim odnośniku różnice były znacznie dalej
O Szefie… jesteś Wielki 🙂 to dzięki Tobie tak spokojnie tu piszemy
Biduś niczym ja 🙁 Stanowczo za mało śmierdziela otrzymał 😀
Hej, Skowronku! Ty też cierpisz na niedomiar śmierdzieli?
O serach już nie będzie 🙂 A program i tak jest uprzejmy… na Wyspie Dnia poprzedniego wcale nie przyjąłby tak mało zróżnicowanego tytułu 🙂
A dlaczego??? Mnie się podoba.. Mimo, że za tego gatunku sremem nie przepadam 😀
I ja też dobranoc! Snów plażowych – bez sera lub serowych – bez plaży. Jakoś mimo wpisu jedno z drugim mi się nie rymuje 😉
Dzień dobry: )))
Szanowni: POBUDKA!!!!
Sie tak nie drze, bo mu migdałki widać 😀 Dzień dobry!!!!
Dzień dobry: )))
Migdałki?? Aaaa, migdałki!
Witaj Senatorze….czy mam wieczorem pokrzykiwać :” Nie spać… nie spać „
Dzień dobry 😀 Donoszę uroczyście, że powietrze cudownie czyste i bezwonne 😀 Chciałoby się iść na dłuższy spacerek. Cóż poradzić na to, że musowo w murach trza siedzieć…
„Powietrze ma elektryczny smak” … hmm, zna ktoś może ten elektryczny smak??? 😀
Powietrze u mnie chyba byle jakie.
Dobrze żeś mi Acani o nim wspomniała, se pójdę zapalić!: )
Beze mnie???!!!! Se lecę za Tobą!! 😀
Stanie, Stanie… Gdzie żeś??
Pewnie zszedł był! Gdyby żył to by był!: ((
Nie powiem, żeby mnie milczenie Stana cieszyło….:(
…a próbowałam zagadać 🙁
Dzień dobry Skowronku…. tez chciałabym to wiedzieć…. poranne espresso było takie krzepiące 🙂
Znowu coś wysiada?
Teraz mi ten głupek nowe żądania stawia: Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *
Aha, wylogował mnie, ciućmok jeden!: (((
Dzień dobry. Elektryczny smak to może być to, co się czuje, jak się poliże styki takiej dużej, kwadratowej baterii 3R12. Ale chyba faktycznie wolałbym ser. W ogóle chyba bym polemizował, czy to od baterii to jest smak, czy de facto jakieś inne wrażenie, wywołane wpływem prądu stałego na nerwy/ kubki smakowe.
Dzień dobry ! Też wolę ser, zwłaszcza, że do dziś pamiętam to wrażenie, gdy dotknęłam kabla obgryzionego z izolacji przez chomika mojego dziecka 🙁
Bożenko? jak się miewa Miziak ? bo o serach wiemy już duuużo:)