Maciej Zembaty – poeta, satyryk, scenarzysta, reżyser radiowy, muzyk, bard i tłumacz, głównie poezji Leonarda Cohena.
Był poliglotą, znającym płynnie siedem języków, w tym z trzech tłumaczył teksty i piosenki.
W 1972 dzięki Maciejowi Karpińskiemu zetknął się z piosenkami Leonarda Cohena. W ciągu kilku miesięcy przetłumaczył ich kilkanaście, zaś w całym swoim życiu – ponad 60. Większość z nich opublikował w tomikach, zarówno w obiegu oficjalnym, jak i poza nim. Wydał także kilka płyt z własnymi aranżacjami i wykonaniami piosenek kanadyjskiego autora.
Po długim śnie zimowym, Artysta, poczuwszy wolę bożą (w kuluarach nazywaną weną) zawiadamia, że w krótkim czasie, ku chwale Ojczyzny – z martwych powstanie…
Zuzanna
W swe miejsce nad rzeką
Zabiera cię Zuzanna
Możesz słuchać plusku łodzi
Możesz zostać z nią do rana
Wiesz że trochę źle ma w głowie
Lecz dlatego chcesz być tutaj
Proponuje ci herbatę
Oraz chińskie pomarańcze
I gdy właśnie chcesz powiedzieć
Że nie możesz jej pokochać
Zmienia twoją długość fali
I pozwala mówić rzece
Że się zawsze w niej kochałeś
I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz, że możesz jej zaufać
Bo dotknęła twego ciała
Myślą swą
Pan Jezus był żeglarzem
Gdy przechadzał się po wodzie
Spędził lata na czuwaniu
W swej samotnej wieży z drewna
Gdy upewnił się, że tylko
Mogą widzieć go tonący
Rzekł – Żeglować będą ludzie
Aż ich morze wyswobodzi…
Lecz zwątpił zanim jeszcze
Otworzyły się niebiosa
Zdradzony niemal ludzki
Jak kamień zapadł wtedy
W mądrość twą
I już chcesz z nim powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Myślisz – chyba mu zaufam
Bowiem dotknął twego ciała
Myślą swą
Dziś Zuzanna za rękę
Prowadzi cię nad rzekę
Cała w piórach i w łachmanach
Z jakiejś Akcji Dobroczynnej
Słońce kapie złotym miodem
Na Madonnę tej przystani
Pokazuje ci gdzie trzeba
Szukać w śmieciach
Szukać w kwiatach
Są tu dzieci o poranku
Bohaterzy w wodorostach
Wszyscy dążą do miłości
I podążać będą zawsze
Gdy Zuzanna trzyma lustro
I już chcesz z nią powędrować
Powędrować chcesz na oślep
Wiesz że ona ci zaufa
Bowiem ciała jej dotknąłeś
Myślą swą
i
Nie wiem która z piosenek Leonarda Cohena jest moją ulubioną. Może ta ❓
Dzień dobry już teraz, bo zanim się pojawię do drzwi zapuka południe. 🙂
A przecież mi żal, że Macieja Zembatego już nie ma na tym najlepszym ze znanych mi światów… Obiecał, że z martwych powstanie. Któż to wie…
Jezusie Chrystusiasty ! To jest dopiero wpis, to jest król wszystkich wpisów, że klękajcie narody, ja klęczę i podziwiam. Fiu, fiu Jasminko 🙂
Nie kpij ze mnie Miśku, bo na ciemną noc się rozpłaczę i okaże się, żem baba a nie twardziel.
PS: Mi się pomyślało, że każde o Nim wspomnienie jest Jego powstaniem z martwych. Ten wpis jest zatem dotrzymaniem obietnicy Autora.
Witam wszystkich niezwykle serdecznie i uciekam do łóżeczka. Miłego dnia Wam życzę,, a sobie kolorowych snów
Dzień dobry 🙂 Muzycznie ten dzionek się zaczyna. Dla Ciebie Mireczko się kończy. Słodkich snów Ci życzę 🙂
Och to logowanie… Wciąż zapominam. 🙁 Czyżby ten wstrętny Niemiec już do mnie pukał?
Dzień dobry! Zawiadamiam niniejszym, że mam atak weny, a ponieważ to kapryśna i ulotna stwora, zgłoszę się, jak wykorzystam. PS. Wpis bardzo fajny, Zembaty do Wyspy pasuje na wiele sposobów i od wielu stron świata!:D
Podniebnego lotu z weną Kwaku 🙂
Witaj Qacku 🙂 Cieszy mnie Twoja wena, więc z niecierpliwością czekam na jej wyniki

Dzień dobry,
Jeśli chodzi o Zembatego, to mnie w duszy najfajniej gra Zembaty mówiący lub piszący Zembatym. Cohena lubię w wykonaniu Cohena. Ani głos Zembatego, ani melodyka języka polskiego w moim uchu nie oddają poetyki utworów Cohena. A sam Zembaty… cóż, ani taki poliglota, ani bard, jak podaje Wikipedia. Raczej wyśmienity satyryk, specjalista od czarnego humoru, takiego, który mi orkiestrą w duszy gra 🙂 I takiego Zembatego zachowam w pamięci.
Pozdrawiam serdecznie
Dzień najdobrzejszy wszystkim
Co zaś do Zembatego, to jego teksty utrzymują się trochę w poetyce Baudlaira.
W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem
Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt
W oświetleniu tym korzystnie
Wyglądają starsze panie
A i panom nie brakuje wtedy nic
Oczywiście kiedy całkiem się rozjaśni
Pewne braki wyjdą na jaw tu i tam
Lecz na razie póki wszystko
Widać jeszcze niewyraźnie
Triumfuje dumne piękno ludzkich ciał
W prosektorium najweselej jest nad ranem
Później także tam wesoło , ale mniej
Świeży uśmiech opromienia
Tak poważne kiedyś twarze
A niektórzy szczerze szczerzą ząbki swe
Tylko jeden – ten co leży pierwszy z brzegu
Nie uśmiecha się bo głowy nie ma już
Lecz udziela mu się nastrój
Wytwarzany przez kolegów
W martwym ciele nadal mieszka zdrowy duch
W prosektorium najzabawniej jest nad ranem
Czasem spadnie coś ze stołu – czasem ktoś
Po czymś takim następuje
Ożywienie zrozumiałe
Krótkotrwałe bo dzień wstaje jak na złość
Jasny dzień ma swoje różne jasne strony
Lecz ja jednak mimo wszystko twierdzę, że
W prosektorium najprzyjemniej
Moim zdaniem jest nad ranem
Zresztą sami przekonacie o tym się
U mnie dziś też dzień gospodarczy i nie mam za dużo czasu na komputer.
Miłego sobotniego popołudnia Wam życzę 🙂
Dobry wieczór: )))