« Indian Summer Duch Zygmunta Augusta »

Pożegnanie zapustu i powitanie postu przez pana Stojowskiego.

– W imię ojca Jowisza, jego sługi stokfisza, jego syna Plutusa i jego famulusa, którego imię zginęło w Rzymie, i wdzięcznej panny Afrodity, dla której rozchorował się Bachus spity i po której słodyczy łaknie dziś pieprzu i goryczy. I która to Afrodita, we wszelkie wdzięki obfita, ze swoją miłością stanęła mu już w gardle kością, że ten Bachus, nieboże, nadobnej Terpsychorze służyć już ani weź nie może i zaległ sobą czarne mortis łoże. Z czego wszystkim niech będzie ta in aeternum nauka: co nadto, to nadto, jako pisze i dokumentnie probuje Anakreon, rycerz i nieporównany w tej materii poeta swojego czasu w księdze siódmej, rozdziale jedenastym.

Próżno tez Terpsychora, panienka urodziwa, tańców i lusztyków chciwa, a w postach niecierpliwa, posłała mu swego amora, aby leżał jak pies przy jego łożu i podawał mu leki. Prózno to wszystko! nie będzie już nic z kaleki, bo już jest moriturus.

Umrze więc na tym łożu i zamkną mu powieki, i pochowają go na rozdrożu i grób mu wykopią głęboki i głaz mu położą wysoki i napis wyryją taki:” Tu leżą Bachusa kości, który z miłości dostał mdłości, syt cukru i słodyczy, wołał pieprzu i goryczy, nie dostał – i krom doktorskiego starania, ziól różnych podawania – umarł – z czego znowu ta się wydobywa nauka, że contra wim mortis non est medicamentum in hortis, a gdzie śmierć zasiądzie łoże, tam i doktor nie pomoże; jako o tym pisze proverbiorum autor, dzisiaj już wiecznie w Bogu odpoczywający, Rysiński, w księdze swojej pierwszej i ostatniej, bez rozdziałów pisanej.

A kiedy jego znajomi przyjdą nawiedzić go domi, to w zimnym łożu jego nie zastaną dawnego przyjaciela swego ani kota, ani szczura, ani Rusina, ani Mazura, ani wilka, ani niedźwiedzia, ani szczupaka – jeno śledzia.

Tego oto mam honor prezentować waszmość państwu ( to mówiąc, Stojowski podniósł prawą rękę do góry i pokazał wszystkim prawdziwego śledzia uwiązanego na sznurku), a który jest Holender prawdziwy, i nie przyjechał tutaj po to, jako niegdy jego bracia Holendrowie albo dzisiejsze Szwaby, aby nas uczyć chodzenia koło jarzyn albo zgoła rozumu, ale po to, aby był zjedzon z octem i z oliwą . I ażeby pokrył swoją solą i kwasem wszystkie frykasy, marcepany i inne nudności, które niejednemu z nas z zapust zostały w gardle i kolą go jakby kości. Co z tłustym wtorkiem ma taki związek, jak babilońska wieża z pieskiem amorkiem i z Orderem Podwiązek – a z mijającym zapustem, jak czart z odpustem – a z przybywajacym Popielcem, jak robiony kwiatek ze złotym cielcem.

Ale żeby w piśmie czy w oracji wszystko stało na racji, a periody miały wątek i koneksję i nie konały na apopleksję: na to trzeba dar do tego mieć z nieba i zdrowe serce in loco, i niepijane duszy oko, i przyzwoity rozum we łbie i jeździć na koniu o zdrowej nodze po murowanej drodze, ale nie po kałuży ślizgać się na kiełbie! i nie posyłać po rytmy do Aten, aby nimi zadziwiać głupi świat ten, ani po widok krwi i zgonu latać na brzegi Flegetonu, kiedy dość tego w miejscu przyzwoitym pomiędzy naszą pszenicą i żytem; ani też w rzymskie przybrawszy się togi pleść, jak konają gdzies pogańskie bogi; kiedy czas jest przed rozburzonym uklęknąć kościołem i o próg twardy grzesznym uderzyć czołem i głowy posypać popiołem, i odmówić pacierze dawno już opóźnione za grzechy popełnione ….. a dalej juz z głowa wytrzeźwioną i zdrową czekać pracy koło roli i nie w lekach tego, co boli, aż nadejdą Wielkanoc i Święta Zielone.

Umarł tedy Bachus, nasz przyjaciel miły, a nimfy ciało jego w grobie położyły; ale że ten akt swego zycia zmiany odbywał niebożątko po staremu pijany ( tak jak, nie przymierzając, ja , tę mowę mając) – i wytrzeźwiwszy się mógłby powstać z ziemnego przybytku i znów sie zerwać do kielicha i zbytku; tedy mu Post Wielki , na wypadek wszelki, na ręce i na nogi kładzie te kajdany, iż chrzci krzyżem świętym i węzłem nierozciętym wiąże go z przyszłym panem, przytomnym tutaj księdzem plebanem.

Siedźże teraz poganinie, póki czas twój nie przeminie, i pokutuj przez trzy kwartały, bez żadnej pociechy za wszystkie grzechy, które się tu na ziemi z twoich przyczyn stały.

A my my jeszcze raz zadzwonimy i gospodyni naszej pokłonimy, i idźmy za nią, gdzie nas powiedzie, na postny barszczyk i na śledzie. Amen.

Z. Kaczkowski  

128 komentarzy

  1. wiedzma pisze:

    Proszę bardzo… oto próbka szlacheckiej gawędy…. teoretycznie a vista, ale kto wie, jak długo pan Kaczkowski to pisał :))

  2. wiedzma pisze:

    Zapraszam do czytania i komentowania… 🙂

  3. Incitatus pisze:

    O w mordkę!!! Takiego to bym nawet kopnął. Mimo wszystko!

    • Incitatus pisze:

      No, szlachciura jednakże…..No to może miast kopniaka rękojeść karabeli aż po krzyżyk w podgolony łeb mu wbić??; ((

      • Incitatus pisze:

        Żeby nie było, żem krwiożerczy, to może wystarczyłoby wszystkie zęby mu wybić i tylko jeden „na bolenie” zostawić??

      • wiedzma pisze:

        To było możliwe? Strasznie twarde te czerepy miewali 🙂

        • Incitatus pisze:

          Było! Rękojeść karabeli zakończona była głowicą w kształcie ptasiej głowy, najczęściej kruka i jak się dobrze było z góry na dół zamachnąć to dziób ptaszka za szpikulec robił, a za nim reszta rękojeści w łeb lazła! No, krzepę też trzeba było mieć nielichą, ale i waga broni swoje robiła!

          • Incitatus pisze:

            Pamiętasz jak to Pan Kmicic Pana Bruno Oja, nie wiedzieć czemu Józwą Butrymem zwanego, najpierw w karczmie w czuprynę rękojeścią szabli gruchnął, a potem, odepchnąwszy go by do cięcia mieć pole, jeszcze przez pysk szablą chlasnął?!
            Pan Henryk pisze wprawdzie, że Jędruś Józwę „głownią” gruchnął, aliści to niemożliwe, bo głownia w szabli to wszystko oprócz rękojeści, inaczej – cała szabla jak długa i szeroka, tedy musiałby Pan Kmicic Butryma płazem walić, a tak durny przecie nie był, no i na dodatek jeśli nie miał pola do cięcia, to jak miał je do płazowania znaleźć? Toż tyle samo na zamach byłoby trzeba, a skutek żaden. Uderzenie płazem to zwyczajny klaps, nic więcej! Cosik się tedy Panu Sienkiewiczowi pozajączkowało, a i nie pierwszy to raz, boć i Skrzetuski u niego Tuhaj-beja koncerzem ciął, choć jako żywo broń ta do cięć nigdy przewidziana nie była, ostrza nawet nie miała, a służyła jedynie do zadawania sztychów zastępując strzaskane w pierwszym starciu husarskie kopie! Ech, Panie Sienkiewicz – narobił Pan grochu z kapustą w milionach głów!: (

    • wiedzma pisze:

      Dlaczego Senatorze kochany ….. zacnie gada, a że z częstochowska ?:)

  4. Bożena pisze:

    Oj, trudna ta staropolszczyzna! Ale że tam była mowa o śledziu i o krzyżu, przypomniał mi się jeden dowcip, nie wiem czy oparty na fakcie: Otóż pewien ksiądz miał z ambony zwyczaj przemawiać na kazaniu tymi słowy:”Jeśli chcecie być dobrymi katolikami, to wierzcie w to” i wyciągał ukryty krzyż, pokazując go wiernym. Pewnego razu ministranci postanowili mu zrobić kawał i na miejscu krzyża położyli śledzia. Gdy kaznodzieja znów powiedział swoją kwestię, pokazał wszystkim śledzia zamiast krzyża. Podobno od tego czasu na niektórych katolików mówią „katolik z beczki”.

    • wiedzma pisze:

      Hihi…. a to się śledziowi trafiło. 🙂 Wczytaj się Bożenko w tekst,mimo, ze niełatwy, można go czytać jak wiersze księdza Baki:))

      • Incitatus pisze:

        Bakę też w łeb!!!

        • wiedzma pisze:

          ” Cny młodziku, migdaliku”…. tak to szło 🙂 Mam ci ja Bakę wydanego w 1855 roku…. 🙂

          • Incitatus pisze:

            Biały??

            • wiedzma pisze:

              ????

              • wiedzma pisze:

                Na tytułowej stronie stoi tak :
                Baka odrodzony.
                Uwagi
                O Śmierci Niechybnej Wszystkim Pospolitej,
                Wierszem wyrażone
                przez
                X.Bakę S.J.Professora Poetyki
                Naprzód;
                Sumptem Jmć Pana Xawerego Stefaniego, Obywatela miasta Wilna do druku na pożytek duchowny podane r. 1776; powtóre: nakładem amatorów z przedmowami Rajmunda Kossaka i Leona Borowskiego na nowo przedrukowane r. 1806; potrzecie: w Warszawie przez niewiadomego amatora w r. 1828, ponowione, teraz z obojga temi przedmowami, Życiorysem X. Baki i zdaniem o X. Bace J.I.Kraszewskiego po raz czwarty ogłosił, własną przedmowę dodał, i nowo odszukanemi w rękopiśmie rytmami X. Baki uzupełnił
                Władysław Syrokomla

                Wilno
                Nakład Maurycego Olgebranda
                1855

                • Incitatus pisze:

                  Nu, Syrokomla, „lirnik wiejski”, zakpił sobie niemiłosiernie chyba, bo jeśli z powagą a atencją do wielebnego x. Baki podszedł to, niczym Pan Rzędzian, wart w gębę!!: )

              • Incitatus pisze:

                Kruk!!!: ))))))))))))))

      • Bożena pisze:

        Przeczytałam, choć z trudem wielkim. Trochę nawet zrozumiałam…

  5. Incitatus pisze:

    Hmmmm. To dowcip….Katolik to marynowany ulik, taki delikatesowy śledź! Tłuściutki, smakowity. I pomyśleć, że ja sam pamiętam jeszcze beczki ze śledziami najróżniejszych rodzajów. Uliki i matiasy też były. Tylko wspominanych przez rodziców przedwojennych „śledzi królewskich” nie uświadczyłem już: ( Nazwa była nie na czasie??

    • wiedzma pisze:

      Nie pamiętam tych rarytasów, ale pamiętam, ze śledzie bywały z ikrą i mleczem…. i że ten mlecz, roztarty, był dodawany do śmietany. Plus ziemniaki w mundurkach.:) Danie na dwa razy do roku: w Wielki Piątek i w Wigilię 🙂

      • Bożena pisze:

        A moja mama robiła z ikry świetną pastę do chleba (a może z mleczu?). To się nazywało „logier”. Czy ktoś to zna?

        • Incitatus pisze:

          To się robi właśnie z mleczu. Wszelkie wyroby z ikry to „kawiory” Wsio ryba z jakiej ryby, choć najprawdziwszy z prawdziwych to z jesiotra!

        • wiedzma pisze:

          Nie, Bożenko, nie znam tego specjału… znajomi poznańczanie karmili mnie kiedyś gzikiem z pyrami, ale ten twaróg niespecjalnie mi smakował ::)

      • Incitatus pisze:

        : )) Dziś, z pół godzinki temu (tak na przegryzkę), wsunąłem sobie kawalątko takiego „mleczaka”. W oleju, z cebulką i świeżo mielonym pieprzem! I teraz będę pić jak podrasowany wielbłąd!

        • wiedzma pisze:

          Wiesz Senatorze… trochę jeszcześ zbyt młody, ale najlepsze śniadanko dla seniora, to właśnie taki śledź plus Setka wódeczności ! Tak podano kiedyś w „Gazecie Wyborczej”. 🙂

  6. wiedzma pisze:

    Ale ja się martwię, bo Skowronka ani widu ani słychu… :((

  7. Quackie pisze:

    Dzień dobry! A ja z rozpędu i ogólnego niepozbierania jąłem się witać pod poprzednim wpisem!

  8. wiedzma pisze:

    Senatorze… żebyć nie musiał rychtować dubeltówki na Syrokomlę …. cytacik stosowny:
    ” Współczesni w środku XVIII stulecia, napojeni estetyka Jezuicką, a więc poniekąd ściślej z Baką zbratani, z pobożnym westchnieniem przyjęli jego dzieło, podziwiając trafność i prawdę Uwag;
    nowa, bardziej wymagająca i bardziej szydercza epoka nasza, na poczętku bieżącego stulecia przedrukowała dwakroć pobożne dziełko, jedynie dla swej rozrywki; nasze czasy, w imię badań na drodze przeszłości, nie wahały sie znowu zajrzeć do Baki, aby w nim znaleść cóś z prawd żywotnych, a xiąże jego oznaczyć miejsce w liczbie dzieł przeszłości.
    Na niewiele się wprawdzie to wszystko przydało! Trudno myslom powszednim, ustrojonym w dziwaczną szatę nadać jakies znaczenie; trudno powstrzymac uśmiech, kiedy wieszcz Jezuicki na stu kartachz powagą i zapałem dowodzi głęboką prawdę: że kazdy kto się narodził musi umrzeć…… „

  9. Incitatus pisze:

    Nową drabinkę czas zacząć do dyskusji o czasach zamierzchłych wracając.
    Powiem Wam szczerze – nie jestem najgorszy z historii, ale nie umiem jednak znaleźć tego czasu, tego punktu, który okazał się być decydującym nie tyle w rozpadzie dawnej Rzplitej, bo to można umiejscowić, ale w powstaniu tego ładunku niechęci, a później już wzajemnej nienawiści kilku narodów. Kilku, boć I Rzeczpospolita nie z dwóch się składała.
    Dziś poszukiwanie „tego kto zaczął” nie ma większego sensu, bo historia niewiele współczesnych jednak uczy, ale ja tak zwyczajnie, tak dla siebie chciałbym to wiedzieć. Przecież mniejsza była nienawiść do zaborców niż do jednej z nami krwi Ukraińców, no – Rusinów dawniej, jeśli już trzymać się bardziej właściwej nomenklatury. Pogarda dla „lentych” Biłarusów, głęboka niechęć do Żmujdzinów..
    Mnie się wydaje, że na losach naszych narodów zaciążyło straszliwie powstanie styczniowe, wojna „polskich panów”, a nie szlachty, chłopów i mieszczan dawnej Polski, nie „narodu”!!. Czyżby więc miał rację Marks i jego następcy doszukując się decydującej o wszystkim walki klas? Tylko o co, o dobrobyt, czy o brak dobrobytu?
    Tu Lube, ten zespół się przypomina, ze słowami swej piosenki „…Jedni rąbią, by nie było biednych, drudzy – by nie było bogatych…”
    To, że upadek, a właściwie rozłożone na wieki osłabianie Polski zaczęło się wraz z odejściem dynastii Jagiellonów jest jasne dla każdego…Chichot historii – Jagiellonowie byli dynastią obcej krwi na polskim tronie…
    Oni zbudowali jej potęgę, a kiedy ich brakło zaczęła nam się Rzeczpospolita kurczyć! Toż jeszcze w XVI w. prawie pod Moskwę sięgała. Ile tam brakowało, sto kilometrów w linii prostej?? Jeden dwudniowy przemarsz konnicy!
    A później po kawałku, po kawałku, po kawałku….
    I zostało nic!!

    • Quackie pisze:

      Hm, Senatorze, obawiam się, że moja znajomość historii może być niewystarczająca, ale tak mi się wydaje, że – używając analogii do piłki nożnej – mieliśmy względne szczęście do zagranicznych trenerów, przynajmniej jeżeli chodzi o Jagiellonów, a potem Batorego… Wazowie byli względnie korzystni (otwarcie na morze np.), ale każdy kolejny był słabszy od poprzednika, przynajmniej tak mi się wydaje ze szkolnej wiedzy. A potem to już z górki, nawet Sobieski niewiele zmienił.

      • wiedzma pisze:

        Trafiłes mnie w miękkie, Kwaku, bo ja uważam, że Wazowie, ta postjagiellońska gałązka, byli zupełnie kiepskimi królami… jedną nogą na Wawelu, drugą chętnie by w Sztokholmie trzymali 🙁 Plus polityka wobec innowierców, (unici), kontrreformacja, …i ogólny brak ” pozbierania „. Ośrodek władzy królewskiej trzymał Rzplitą, Ukraińcy stracili go znacznie wcześniej i na dobrą sprawę nie pozbierali się z tego już nigdy…
        Wydaje mi się, że słabość władzy centralnej była jednym z najważniejszych powodów klęski; ” królewięta” robili co chcieli; taki Wiśniowiecki słał własnych posłów do Stambułu ! Temat – rzeka…..

        • Quackie pisze:

          Tylko jaka była alternatywa? Lokalna inicjatywa prywatna (arystokracja)? Wybór Michała Korybuta udowodnił, że raczej chyba jednak nie. Sąsiedzi? Szwedzi, Sasi/ Saksończycy – się nie sprawdzili. Węgier – już wspominałem, raz a dobrze. To kto?

          • wiedzma pisze:

            Kwaku, ja nie osobach królów, tylko o systemie władzy!

            • wiedzma pisze:

              Ostatni nasz król, który próbował uporządkować państwo, ( egzekucja praw, odebranie możnym królewszczyzn, porządek w skarbie królewskim:) to był Zygmunt August, ale i on tego nie dokończył. Batory ? walczył skutecznie, ożeniony ze starą Anną Jagiellonką nie miał szans na kontynuację rodu, zresztą młodo zmarł. A Sobieski, z całym szacunkiem był królem, który brał wziątki od obcych i pozbawiony możliwości stworzenia dynastii leniwie dożył swoich dni….No cóz, już Bona obawiała się wzrostu potęgi Habsburgów, ale trudno winić Sobieskiego za obronę Wiednia, jasnowidzem nie był !
              Nie wiem czy pamiętasz, ale elekcja u nas zaczęła się od Jagiellonów, tyle, że wtedy w ramach rodu….A każda elekcja ograniczała prawa władzy centralnej:(

            • Quackie pisze:

              No właśnie, jak jesteśmy przy systemie władzy – u nas nie zdarzył się absolutyzm oświecony i może to był problem? Bo i w Prusach, i w carskiej Rosji takowy istniał, w Austrii może najmniej.

              • wiedzma pisze:

                Ano, nie było absolutyzmu, ale też nie było ciągłości władzy…. dynastią już trudno nazwać Wazów, choćby z powodu słabego ” zakotwiczenia” w Rzplitej… a później już tylko karuzela i coraz to nowe ” pacta conventa”… 🙁 No i nie powiedzieliśmy ani słowa o przemożnym wpływie KK na politykę polską….

      • Incitatus pisze:

        🙂 Patrzysz na historię jak na ciąg władców, zresztą ja często też. To wielcy ludzie historię tworzą – taka kiedyś, a i dziś często, dominuje doktryna. Tyle że jeśli tak na nią patrzeć, to składa się z samych dat narodzin, śmierci i bitew…wygranych, przegranych…Ale przecież gdzieś musi pojawiać się jakaś nowa świadomość, pewność nadchodzącej zmiany…Jeden tylko Egipt w historii świata trwał niezmienny przez tysiąclecia. Aleć on przecie z kamienia, to jak mogło być inaczej:)
        Mnie chodzi o coś innego, o ten moment, dzień, rok, wiek, kiedy zmienia się świadomość przynależności. Nie należymy już do cesarza, króla, księcia….Jesteśmy jednostkami tworzącymi zbiorowość połączoną nadrzędnym interesem. Nie wolą władcy, nawet nie wolą narodu….Połączeni świadomością wspólnego losu, istnienia, no i następstw tego.
        Zna to historia europejskich państw – Anglii, Francji, Szwajcarii…kiedy to miało miejsce w Polsce, to chciałbym wiedzieć…

        • Quackie pisze:

          Oj, ciężko : ( chyba dopiero w 1918-1919 roku? Najpierw była prywata, na szczeblu wysokim, arystokratów, a także niskim, szlacheckim, ale też i chłopskim (? „my stąd”), chociaż z drugiej strony lokalne patriotyzmy, jak zamojski, wydają się pozytywne? Potem przez sto kilkadziesiąt lat Polski nie było, był natomiast romantyzm, powstania, potem praca u podstaw, przeróżne pogonie za ideałem…

          • wiedzma pisze:

            Zdaje mi się, że proces stawania się narodem, tak jak pisze Senator, zaczął się od momentu uzyskania praw przez stan trzeci czyli mieszczaństwo , a później chłopów. No i edukacja ! Nie do przecenienia są lata 1918 -1919, ale wcześniej ponad 80 % Polaków zaczęło się liczyć jako gospodarze na swoim. Dla mnie tym momentem było zniesienie pańszczyzny…Bo to ” my som tutejsi” nie wynikało z egoizmu, tylko z nieświadomości, z braku szans na jakąkolwiek poprawę doli. Bo co im dawała ojczyzna? Harówkę i podległość, jak nie panu, to plebanowi.W czasach Kazimierza Wielkiego przy każdej parafii były szkółki dla włościaństwa. W XX wiek wchodziliśmy z armią analfabetów, których ochotnicy uczyli bodaj pisać i czytać. Jasne, że najwięcej analfabetów było w Kongresówce….
            Egoizm ? tak, po stronie mocniejszych.

        • wiedzma pisze:

          Kiedy Elżbieta I nobilitowała piratów i kupców za zasługi dla bogactwa kraju…. u nas zwiększano wymiar pańszczyzny, Senatorze i przypisywano chłopa do ziemi. Taki potencjał poszedł na marne, bo co bardziej wojowniczy wiali na Dzikie Pola 🙁

    • wiedzma pisze:

      Tu sie różnimy, Senatorze…. bo tego narodu tak jak nie było… chłopi o sobie mówili, że są ” tutejsi”. A Postanie Styczniowe, w swoich skutkach przeorało tkankę społeczną, warstwa szlachecka, tak przecież liczna i zróżnicowana straciła swoje znaczenie.

      • Incitatus pisze:

        Nie różnimy się, nie na darmo „naród” wziąłem w cudzysłów! Powstanie styczniowe było równie beznadziejne jak i listopadowe. Brak środków, sił, sojuszników…i ten carski ukaz darujący chłopów wolnością!

        • wiedzma pisze:

          Bo przeciez nasi Biali i Czerwoni nie mogli się co do tego dogadać ! I cóż z tego, że Czerwoni ogłosili zniesienie pańszczyzny, gdy to już było za późno. Car zgrabnie wykorzystał moment i ” rozpracował” naszych.
          A powstanie Listopadowe mogło być wygrane, szanse miało niewspólmiernie większe niż Styczniowe…. naprawdę szkoda.
          Nasz przyjaciel Kaczkowski dzielnie dezorganizował pracę Czerwonych, ba…. Bobrowski, zginął w sprowokowanym pojedynku,bo był zbyt radykalny, bo panowie szlachta bronili swych przywilejów, nie po raz pierwszy, nie bacząc na skutki.

  10. miral59 pisze:

    Witam wszystkich Wyspiarzy:))) Napisaliście dziś tyle, że nie jestem w stanie tego przeczytać przed pracą. Obiecuję, że zrobię to po…
    Miłego popołudnia wszystkim życzę:)))

  11. Incitatus pisze:

    Na jakiś czas muszę się teraz oddalić, przepraszam: ( Ale wrócę i pogadamy!: )

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kurczę, szkoda że tak późno wracam z pracy! Tyle ciekawej dyskusji w czasie przeszłym 🙁 !

  13. wiedzma pisze:

    Witaj Tetryku 🙂 Się dopisz i dyskusja będzie trwała…. Chyba trochę zamarła w oczekiwaniu na powrót Senatora…. 🙂

  14. Tetryk56 pisze:

    Senatorze! Może byś się jednak przełamał? Dzisiejsze komentarze prawie nadają się na osobne wątki – a przygotowując wątek wygodniej rozplanować i pozbierać myśli!

    • wiedzma pisze:

      Senator napisał, że musi się oddalić i wróci 🙂 Nie zauważyłeś Tetryku tego wpisu ?:) dyskusja rozwijała się spontanicznie i przyznam, że tak lubię 🙂

      • Tetryk56 pisze:

        Zauważyłem! Ten apel koncentruje się na ostatnim słowie pierwszego zdania 😆
        Też lubię spontaniczne dyskusje – ale chętnie poznałbym też zebrany do kupki i wyważony punkt widzenia Senatora – czy kogokolwiek z nas. Temat jest tego wart!

        • wiedzma pisze:

          A Ty ? masz przeciez pogląd na ten ważny moment w naszych dziejach, kiedy to zaczęliśmy sie stawać narodem, prawda ?:) I nie powiesz, że nie masz zdania o przyczynach naszego upadku ? 🙂

  15. Alla pisze:

    Witam i nie wiem czy to dzień jeszcze, czy już wieczór:)) bo ciemno, jakby to już 21 z minutami była. Na dodatek Bachus beczki przetacza od wczesnych godz. porannych a leje jak z przysłowiowego cebra. Oby nie powtórzył się rok 1998 🙁

    Czy to jest również fragment z Murdelio ?? Mnie się bardzo podoba.. 🙂

  16. Alla pisze:

    Dyskusję przeczytałam od A do Z.. Ależ frajda 🙂 I jak tu Was nie kochać??:)))

  17. wiedzma pisze:

    Ba, pojawił się nasz „spiritus movens”…i to widać 🙂

  18. Tetryk56 pisze:

    Migracje narodów zawsze odbywały się na dwa sposoby: pokojowy napływ i podbój zbrojny, przy czym każde „pogranicze” ma fazy takie i takie; fazy te przechodzą między sobą w miarę zmieniania się sytuacji.
    Przykładem (nowożytnym) może być sytuacja zamorskich obywateli byłych potęg kolonialnych, osiadłych w metropoliach. Początkowo traktowani życzliwie jako „bracia mniejsi”, obecnie w warunkach dużo mniejszej dysproporcji i silnej konkurencji o miejsca pracy często budzą wręcz nienawiść. Miniony wiek pokazał, jakie mogą być konsekwencje takiej ewolucji nastawienia.
    Innym, dawniejszym przykładem sytuacji przeciwnej jest Rumunia – naród, który powstał z przemieszania się Słowian, Daków, Traków pod ogromnym kontyngentem rzymskim uznaje zgodnie wszystkich ich za swoich przodków (myśl w Polsce mało popularna!). W małym miasteczku w łuku Karpat stoją po dwóch stronach ryneczku dwa posągi: rzymskiego cesarza Trajana i dackiego wodza Decebala, ongiś śmiertelnych wrogów – dziś czcigodnych przodków mieszkańców miasteczka 🙂

    • wiedzma pisze:

      Zaskakujące, prawda? To Trajan przecież zmusił Daków do bratobójczej walki … krwawej i okrutnej 🙁

  19. Alla pisze:

    Dlaczego nie mogłam umieścić komentarza przez prawie godzinę?? Czy Pan Szef wie?? 😀

  20. Alla pisze:

    Dobranoc..
    PS Śpijcie zdrowym, spokojnym… min. 8h 🙂

  21. Bożena pisze:

    Witajcie wieczorkiem!!! Wpadłam tylko na chwilkę, żeby powiedzieć Wam dobranoc. Chyba znów idzie burza i po południu miałam problemy z internetem. To pewnie te burze…

  22. wiedzma pisze:

    Uprzejmie informuję, że jutro nie zamieszczam nic nowego licząc na Wyspiarzy:) Kto chętny ?:)

  23. Tetryk56 pisze:

    U mnie aniołki w niebie ciągle się tłuką – ponoć Lapończycy opisują to „Starsi z nieba wyszli, a dzieci się bawią”
    Na szczęście mam kablówkę i nie jestem szczególnie narażony z powodu wyładowań 🙂

  24. Tetryk56 pisze:

    A na jutro nic nie mam. Może jednak Senator, co się nie wrócił? Obiecywał ostatnio 🙂

  25. Bożena pisze:

    Jeśli się nikt nie zgłosi, to może ja Was trochę ponudzę Wileńskimi Legendami? Powiedzcie słowo… Ale może jednak Senator, on ma lepsze teksty.

    • wiedzma pisze:

      Zdaje sie, że Senator ma tez kłopoty z powodu burz:( Zamieść Bożenko jakąś sympatyczną wileńską legendę, jeśli rano nie będzie wpisu Senatora… dobrze ?

  26. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Miałem wczoraj się zjawić, dyskusję dokończyć, a tu masz – człowiek planuje, a Bóg burze z deszczem i gradem przynosi internet i sygnał TV zabierając! Oberwał mój Bytom i okolice wczoraj, oj, oberwał.
    Mnie połowę róż wygolił grad z kwiatów i liści, suchodrzew chiński wygląda jakby go ktoś celowo z liści obdarł – szkielet jakiś jeno stoi, a jeden jedyny krzak bzu, com to go ostawił by tradycji podchałupnej zadość się stało, ma liście tak podziurawione gradzinami, tak postrzępione, że gdybym nie wiedział co to za chaszcze, to po kształcie liści nie umiałbym go rozpoznać. Każdy listek inaczej wystrzyżony, dwóch jednakowych nie znajdziesz!! Ech, lato, lato…!!

    • Bożena pisze:

      Dzień dobry!!! Nie oszczędziła Cię burza, oj, nie oszczędziła. Tu też przeszły dwie, ale żadnych widocznych szkód nie poczyniły. Nie wiem jak wygląda na wsi. Może jakieś drzewa ucierpiały, tu jednak jest bez zmian, tylko od rana dzisiaj mgła jak mleko. Napisz czy masz jakiś tekst przez nas oczekiwany, bo jeśli nie, to ja coś tam wyszukam w moim zbiorku legend.

      • Incitatus pisze:

        Witam: )) Tekst? Nie, ja nie przygotowuję tekstów „na zaś”, nigdy tego nie robiłem, jedynie przekłady piosenek czasami tak podszlifować musiałem, że ze dwa, trzy dni musiały czekać. Ja piszę zawsze „na gorąco”, jak to się teraz pięknie po polsku mówi „on line”! No, prawie. Może z małą przerwą na papierosa. W gruncie rzeczy ja przecież nie potrafię pisać, nie mam zielonego pojęcia o konstrukcji jakiegoś opowiadania, jego redagowaniu, justowaniu, pierdykowaniu, paprykowaniu, chrzanieniu w bambus w nim z masełkiem, bez masełka (za to z wazelinką), burakowaniu, kamieni tłuczeniu i napychaniu go jonizowanym gazem stricte, bądź sensu spiritualis nieaktywnym! Jednym słowem – wszelkie formalne pierdolamenty rządzące powstawaniem utworu literackiego są mi obce, nieznane. Bom ja nie LITERAT i setny raz powtarzam – nie umiem pisać i nie mam do tego zacięcia.
        Jak muszę, to przelewam na papier swoje myśli, tak jak lecą, nieuszeregowane, bez szkiców, piców i tramdyców! Ot, napiszę, albo nie….Kwestia chwili…Piosenki lubię tłumaczyć, ale tu nie ma jak tego robić, no to popularnym rusycyzmem się posługując powiem: ” Nu i w …. s nimi!!”: ((

  27. Incitatus pisze:

    A tak przy okazji – przeczytałem dziś z rana wczorajszą naszą dyskusję od deski do deski i stwierdzam żeśmy, jak to i zwykle, gdzieś sobie wzięli i z prostej drogi na narodowe manowce skręcili! Toż mieliśmy się zastanawiać kiedy i gdzie między ludami dawnej Rzeczypospolitej nienawiść wyrosła i spotężniała, a znowu wylazł z nas „słoń, a sprawa polska” i jęliśmy wielkości i upadku państwa, nie wspólnej doli i niedoli szukać: )

  28. Incitatus pisze:

    …Ще не вмерла Українa ні слава, ні воля,
    Ще нам, браття Yкраїнці, усміхнеться доля.
    Згинуть наші воріженьки, як роса на сонці.
    Запануєм і ми, браття, у своїй сторонці…

    • Incitatus pisze:

      To ukraińska „Jeszcze Polska…”: ))

      • Incitatus pisze:

        Pierwsze słowa ich hymnu. Wzorowali go niegdyś na naszym Mazurku….i do dziś tak zostało!

        • Bożena pisze:

          Skąd wziąłeś bukwy, Senatorze? Masz widać ichniejszą maszynę?

          • Incitatus pisze:

            Dzień dobry: )))
            Okazuje się, że ten wynalazek przenosi cyrylicę! Lubić go nie polubię, ale może w zamian za to cosik drobnego mu wybaczę!: )

        • Incitatus pisze:

          A to był nieformalny hymn Ukrainy z czasów dawno minionych. Tych z ZSRR też! „Rewe ta stohne”…Tarasa Szewczenki:
          Rewe ta stohne Dnipr szyroki
          Serdytyj wicier zawywał
          Da dołu werby hne wisoki
          horami chwiły pidzima

          Szczej blidny misiac na tu poru
          Zza chmary de to wyhladaw
          Ninacze czowen w siniom mory
          To wirywan to patapan

          Szczej treti piwni ni śpiwali
          Nichto ni dzie nie hamaniw
          Syczy w haju pierekłykały
          A jasień raz u raz skrypiw

          Iszły dziwczaty w pole żaci
          Toj zaspiwali stojaczy
          Jak praważała syna maci
          Toj zapłakała stojaczy

  29. Alla pisze:

    Dzień dobry:))) Znowu prąd zakosili… 🙁 Sprawozdanie częściowo szlag trafił, bo się ups spalił 🙁 Same straty..
    Wszystkim ciepły uśmiech przesyłam i odezwę się dopiero z domu, po przeczytaniu każdego komentarza:)))

Skomentuj Tetryk56 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)