« Szmaragdy Wilcza łapa »

Ewa..

Zaczęło się to dawno, dawno,

Najdawniej jak pamięć sięga,
Tam, skąd bierze początek
Rodzaju ludzkiego księga.
Pod modrym niebem, w cudnym ogrodzie,
Pod słynnym drzewem, w przewiewnym chłodzie,
Pierwszą wiosną, w pierwszym maju,
Zresztą każdy o tym wie:

Kiedy Adam mieszkał w raju
Bardzo często nudził się,
Spać tam było we zwyczaju,
Więc spoczywał w błogim śnie…

Dalszy ciąg każdy sam sobie dośpiewa.
Słowem: EWA.
I zaraz potem zerwała owoc z drzewa, co nęcił wonią
i blaskiem świecił. Ach, przypadła doń pożądliwymi usty:

Patrz Genezis, rozdział trzeci, ustęp szósty:
Widząc tedy niewiasta, iż dobre drzewo ku jedzeniu, a iż
było wdzięczne ust wejrzeniu a pożądliwe drzewo, dla
nabycia umiejętności wzięła z owocu jego i jadła, i dała
też mężowi swemu, który z nią był i on też jadł.

Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,
Początek i koniec – kobieta, acha!

Luli, mój syneczku, luli, luli,
Matka cię do piersi tuli, tuli,
Choćbyś nawet cały świat przemierzył,
Choćbyś nawet bezmiar szczęścia przeżył,
Nikt ci nie zaśpiewa czulej: luli,
Luli, mój syneczku, luli, luli.

Lu ją w mordę, a co, psiamać,
To ty mi będziesz gościa brać!
A ja tu chodzę cały rok,
A ty przychodzisz, szarpana w bok,
I szkandał robisz na cały róg,
Rozkwaszę mordę, skarz mnie Bóg!
Bujać mnie będzie! Ja ci pobujam!
Policja! Na pomoc! Gwałtu! Mordujom!

Gdyby nie ty, nie świeciłyby gwiazdy na niebie,
Gdyby nie ty, nie pachniałyby kwiaty na wiosnę,
A z moich ust wykwitają jedynie dla ciebie
Te słowa najsłodsze… miłosne.
Jeśli nie ty, nikt mnie inny w ramionach nie zawrze,
Jeśli nie ty, to kto spełni upojne me sny?
Przytul mnie, weź! Będę kochać jak nigdy, bo zawsze,
Bo wszystko na świecie – to Ty, to Ty!

Hallo? To ty, Stasiu? Będę mogła… Tak. Idzie. Ja też.
Co? Nie, nie! Nigdy przed północą nie wraca. Co? Ach, ty
świntuszku. No, dobrze, dobrze. Że co? Sumienie? No,
jeszcze trochę dokucza. Ja go doprawdy bardzo kochałam.
Zdawało mi się, że to moja pierwsza i ostatnia miłość.
Zdawało mi się, że gdyby nie on, nie świeciłyby gwiazdy
na niebie… Ale od czasu jak ciebie zobaczyłam, cicho…
Muszę przerwać rozmowę. Więc o siódmej. Całuję…

Od pokus i grzechów świata
W cichym zamknięta klasztorze
Ręce w modlitwie splatam,
Klęczę przed tobą w pokorze,
Umartwiam grzeszne ciało
Postem surowym i biciem,
Ale to wszystko mało
Przed twym obliczem.
Wczoraj ptak, zwiastun wiosny,
Wpadł do samotnej mej celi,
Niech mi wybaczą tę chwilę radości
Twoi anieli…

Chodzi o to, proszę pani, żeby sukienka była prosta,
najprostsza, ale szalenie dystyngowana. I ta dystynkcja
ma być właśnie w prostocie. Ta prostota w dystynkcji.
Chodzi o zwykłą, wizytową sukienkę. Z przodu zupełnie
gładko, tylko tutaj pani troszeczkę sfałduje, ale ledwo,
ledwo… Żeby było widać i jednocześnie żeby nie
było widać. Z boku pliska, tutaj zmarszczona, tutaj
podniesiona, tutaj opuszczona, tutaj fałda, tu rozcięta,
tu zamknięta, tu upięta: rękaw z pampelotką, tu mereżka,
tu walensjenka, tu guziczki, tu entliczki, tu pentliczki,
kołnierzyczek biały w ząbki, w trąbki, w pompki… Pani
wie. Jak najprościej, a co do wstążeczki, to jest
w „Maison Chiffon” – sama kupię, a zresztą niech pani
kupi, metr: złoty dziewięćdziesiąt…

91, 92, 93, 94, 95, 96… Tętno 96, no to już lepiej…
A temperatura? Sama zobaczę: 38,8. Świetnie. Wczoraj
o tej porze było blisko 40. Wszystko będzie dobrze,
droga pani, niech pani nie płacze…. A teraz proszę wziąć
lekarstwo i spać… spać.

Prężąc biodra i piersi bezwstydnie,
Błyskiem oczu noc ciemną rozwidnię,
I upałem rozkosznej pieszczoty
Wzniecę pożar czerwony we krwi.
Ośmiornicą oplotę kochanka,
Tajemnicą upoję do ranka,
Kto raz wpadnie w te straszne oploty,
W tym się żądza na zawsze tli.

A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza…
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.
Początek i koniec – kobieta – to ja.

1934

Julian Tuwim

61 komentarzy

  1. Alla pisze:

    Dzień dobry 😀 Kto nie lubi dowcipnego Juliana, noo kto? A jeśli się taki znajdzie, to niech zamilknie na wieki!! 😀

  2. Alla pisze:

    Czy ja mam zdyscyplinować WSZYSTKICH AUTORÓW?? 😈

  3. Alla pisze:

    No, to się biorę za pracę :)albo do roboty…
    PS Niebo zaraz się rozpłacze 😀 Mimo wszystko, a może przede wszystkim; miłego dzionka 🙂 Aaa w pracy mam ciepluuutkoo, grzeją! 😀 dla ciepłolubnych…

  4. Incitatus pisze:

    Dzień dobry:))) Czemu ten film w tak małym formacie?

  5. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Patrzę ja w kalendarz i za nic mi nie wychodzi, żeby się marzec zaczynał, raczej jakby czerwiec. A utwór byłby doskonały na Dzień Kobiet jako podsumowanie.

    A ja do pracki.

  6. wiedzma pisze:

    Dzień dobry 🙂 Też mam szaro za oknem; deszcz popadał w nocy…
    Na następne dni pokazują trochę więcej stopni i dobrze, bo Kwak ma rację, że temparatury mamy bliższe przedwiośniu ..:(

  7. Alla pisze:

    Ewka!! Gdzie wsiąkłaś?? Grzecznie pytam 😀

    • Jasmine pisze:

      Się tu przykleję, albowiem poczułam się wezwana do tablicy.:)

      Witam serdecznie bardzo Wszystkich, aczkolwiek przelotnie. 🙂

      Niestety, a może stety, nie mogę zaśpiewać, że to nie ja byłam Ewą. 😆

      Za to mogę przypomnieć, ale kto by mnie tam czytał, skoro nawet Skowroneczek zapytowywuje gdzie Ewka się podziała, że oznajmiłam OFICJALNIE onegdaj, że wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do netu i odzywać się na Wyspie nie będę.

      Przypominam zatem. Wyjechałam w Czwartek na Zjazd Absolwentów mojego LO. I tak się trudno rozstać. 🙂 Wracam CHYBA w najbliższy Piątek. W planach mam jeszcze spotkania, jeden wyjazd w międzyczasie na tak zwane zadupie, gdzie koleżanka malarka kupiła chałupę i ma być ciąg dalszy integracji. Integracja na tyle intensywna, że po powrocie do domu grozi mi odwyk. 😆

      Zalogować się nie mogę, bo nie pamiętam hasła. Może ktoś raczy zatwierdzić mój przydługawy komentarz ❓

      TROSZKĘ mi Was brakuje. 😆 Do zaniebawem Kochani. 😆

      • Jasmine pisze:

        Dorwałam się do komputera. 😆 Skorzystam z okazji i zacytuję. 😆
        Proszę przeczytać i raz, i na zawsze zapamiętać. 😆

        Ewa – to jest praimię,
        Praimię wszystkich kobiet.
        Ewa brzmi jak ozdoba,
        A kobiecie jest dobrze w ozdobie!
        To nic, ze na Ewę pada
        Cień aż z rajskiego drzewa,
        Niech pada, bo atrakcyjniej
        Wygląda w tym cieniu Ewa.

        • Alla pisze:

          Wiedziałam, że się pokażesz, hi,hi,hi… Juliana Ewa
          publikowana nie jest przypadkowo 😆
          Pamiętałam o Twoim wyjeździe, ale bez przesadyzmu, ileż taki zlot może trwać? Dzień, dwa a nawet trzy – rozumiem, ale tydzień?? 😀
          Zatem, poszukuję zdrowej wątroby, może ma ktoś na zbyciu?? 😀

      • bozena pisze:

        Baw się dobrze, Jasminko, tylko bez przesady… 🙄 Nam też Ciebie brakuje 🙂

  8. Max pisze:

    Wyjasniam w jaki sposób powstały biblijne imiona . Bezimienny młodzieniec ,kiedy ujrzał w raju seksowną dziewicę to od razu przyszedł mu chleb na myśli i wymamrotał : A -dam ? A dziewica : E-wa !.Jest to początek kalendarzowego imiennictwa .Pozdrowionka 🙂

    • bozena pisze:

      A może to było odwrotnie? Na widok pięknego młodzieńca, dziewczyna zaczęła się zastanawiać co ma zrobić i zdecydowała – A-dam. Chłopak ujrzawszy dziewczę hoże, z zachwytem wykrzyknął – E-wa…wa…warta grzechu (bo się jąkał).

      • Alla pisze:

        😀 😀 😀

      • Max pisze:

        Taj lsgendy nie znam ,ale podoba mi się .Prawdopodobnie Adam zaczął się jąkac ,kiedy Jahwe wyjął mu żebro dla Ewy .Musiało to byc niesamowite przeżycie . Obecnie te sprawy są jakby prostsze ,zadne newsy nie donoszą o poczęciu z zebra ,a próbówki -i owszem .ale gdzie miejsce na romantyczna miłość ?? Nie ma …. 🙂

        • bozena pisze:

          Tej legendy nie możesz znać, bo sama ją utkałam 😆 Ale masz rację, że jąkanie mogło być skutkiem ubocznym wyjętego żebra. No, popatrz, wspólnymi siłami ułożyliśmy legendę o imionach pierwszych ludzi. Jutro chciałabym napisać inną, tym razem już nie mojego autorstwa. Będzie to legenda wileńska. Mam nadzieję, że sobie poradzę z zamieszczeniem jej tutaj. 😆

        • Alla pisze:

          To może Maxiu coś o… wygnaniu z wysp szczęśliwości? 😀

          • Max pisze:

            Już nie zdążę .Jutro wyruszam do mazurskiej rezydencji , gdzie czeka mnie niemalże praca niewolnicza po dwóch latach zbijania bąków. Kupiłem nową łódeczkę ,będą więc chrzciny ,wodowanie i inne igrce wodniackie .Muszę się spieszyć ,dokąd spi Klebsiella to jeszcze mozna coś tam , cos tam porozrabiać .Jak się obudzi ,to klops z rozrywką .Póki co jest dobrze . Proszę zatem Wysokie Gremium Madagaskaru o rozgrzeszenie mojej nieobecności przez najbliższe dni .Po powrocie natychmiast złoże raport Tymczasem pozdrowionka i dobrych emocji zyczę z okazji Euro-2012 🙂

      • wiedzma pisze:

        hihi….ta druga wersja brzmi wesolutko:))

  9. wiedzma pisze:

    Miłego popłudnia… 🙂 znów wrócę nie wiem kiedy 🙁

  10. bozena pisze:

    Ja też na razie się odmeldowywuję do wieczora, bo mam wychodne 😆

  11. Tetryk56 pisze:

    Jasminka baluje z niezwykłą wytrwałością – życzmy jej zdrowia, mnóstwa miłych przeżyć i liczmy na to, że jak skończy, to coś opisze 😆

  12. bozena pisze:

    No to melduję się, ale teraz zabiorę się do pisania tej wileńskiej legendy. Tylko jeśli nie będę umiała wstawić, to już nigdy się tego nie podejmę. 🙂

  13. Alla pisze:

    Dobrej nocy… tym balującym i tym co to.. Dobranoc 🙂

  14. bozena pisze:

    Dobrej nocy życzę. 😆

  15. wiedzma pisze:

    No to i ja powiem dobranoc wnosząć na salony moją magiczną lampkę:) długiego i spokojnego snu :))

Skomentuj wiedzma Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)