Raz, dwa! Raz, dwa! Rytmiczne uderzenia ramion pokonywały opór wody.
Pływanie ma tę przewagę nad innymi rodzajami wyczynu sportowego, że się człowiek nie spoci. Na ogół nie zagraża również przegrzanie. Nie zmienia to faktu, że zmęczenie daje się we znaki jak w innych dyscyplinach – szczególnie na tak długich dystansach. Tu nie wystarczy dobre przygotowanie fizyczne – na długich trasach psychika jest bodaj jeszcze ważniejsza.
Lewa – prawa – lewa – prawa… Odrębny rytm wyznaczają pokonywane fale. Na szczęście są raczej długie – jak to na otwartym morzu – ale i tak trudno je zsynchronizować z rytmem oddechu i uderzeń rąk. No i ten efekt dziewiątej fali – co któreś zakołysanie jest mocniejsze, bardziej znosi z kierunku, zaskakuje zmęczonego pływaka. W jakimś momencie przyłapał się na odliczaniu fal, stwierdziwszy jednak że regularność wcale nie jest tak doskonała, jak sugerują żeglarskie legendy, dał sobie spokój. Powoli zresztą uczucie zmęczenia wyciszało jego umysł. Zdał się na wyćwiczony automatyzm mięśni, co jakiś czas sprawdzając jedynie i korygując kierunek, płynął przed siebie.
Raz, dwa! Raz, dwa! Długie godziny treningów, przezwyciężanie okresów zniechęceń, nawet wściekłość na bezduszność trenera wymagającego wciąż więcej i więcej teraz dopiero okazywały się przydatne i uzasadnione. To dzięki nim ciało funkcjonowało teraz sprawnie i prawie autonomicznie, a umysł nie marnował energii.
Przed wypłynięciem nieraz odczuwał lęk. Obawiał się nagłego skurczu, wyczerpania sił, spotkania z morskimi stworzeniami. Teraz to na szczęście zeszło na dalszy plan. Ręce i nogi pracowały jak należy, myśl im nie przeszkadzała, celu wprawdzie wciąż nie było widać, ale wierzył, że płynie we właściwym kierunku.
Lewa – prawa – lewa – prawa… Wypłynięcie na wierzchołek każdej kolejnej fali pokazywało odrobinę dalszy horyzont – wciąż tak samo szary, koloru lekko wzburzonej wody. Słońce nie dokuczało – delikatne zachmurzenie działało jak naturalny filtr, oddalając perspektywę przypalonych pleców. Wszystko układało się zgodnie z planem, albo i lepiej. Raz, dwa! Raz, dwa!
Wreszcie w monotonii fal zaczęło się coś zmieniać. Grzbiety powoli stawały się coraz bliższe, za to wyraźnie wyższe. Chwilę trwało, zanim do świadomości pływaka dotarło, że zaczyna się strefa przyboju. Wreszcie kolejna fala odsłoniła rąbek zieleni. Teraz zaczął się najtrudniejszy etap – etap narastającej niecierpliwości. Jeszcze wiele rytmicznych ruchów trzeba było wykonać, a bliskość celu zachęcała coraz to do próby zgruntowania. Takie próby – nieudane – wytrącają jedynie z rytmu i naruszają wątły zapas sił. Zatem: Raz, dwa! Raz, dwa! – i nie myśleć jeszcze o finiszu.
Jednak – z każdym wyrzutem rąk – plaża była coraz bliżej. Ostatecznie dotarł do miejsca, w którym stanięcie na nogach było już możliwe: gładkie piaszczyste dno znajdowało się metr pod powierzchnią wody. Powoli, noga za nogą, powlókł się do plaży. Dopiero teraz zaczęło go opanowywać uczucie przemożnego zmęczenia. Przewrócił się na miękki, suchy i nagrzany piasek.
Powoli zmęczenie ustępowało uczuciu tryumfu. A jednak osiągnął CEL!
Per aspera ad astra 🙂 Dzień dobry 🙂
Dzień dobry Skowronku…czy Tetryk pisał i własnym zmaganiu się z morzem, chciałabym to wiedzieć…. 🙂
Musiał być mięsisty… i w dodatku sam im wlazł w ręce :))
Dzień dobry 🙂 Czekam i czekam na Tetryka, żeby pierwszy przywitał pływaka, ale nie mogąc się doczekać, sama go przywitam. Przecież jest bardzo zmęczony. Jestem przekonana, że dopłynął na naszą wyspę, więc należy mu się odpowiednie przywitanie jeśli nie przez wprowadzającego ten tekst, to chociaż moją skromną osobę. 😆 Witam najpiękniej jak umiem 🙂 🙂 🙂
Ooo, Witaj Allu 🙂 Widzę, że w międzyczasie i Ty przyszłaś. Dzień dobry 🙂
Witaj Bożenko 🙂 Tradycją starego miejsca było, iż pierwszy komentarz należy do Autora wątku, wpisu.. Nowa też się tej tradycji domaga! A co! 😀
Cóż Tetrykowi darujemy (wyjątkowo). Zapewne ustawił godz. publikacji i padł… Na miękki, suchy.. materac 😀
Wiem o tej tradycji, ale nie mogłam się doczekać Autora, postanowiłam Go wyręczyć w powitaniu 😆
On nam pomaga, zatem wdzięczność się należy 😀
:)) ” za każdy dobry uczynek słusznie ukarany zostaniesz” ?
I ja witam Bożenko…. po ustawieniu godziny publikacji napisałam komentarz, ale nie wszedł, poprawki zreszta tez nie. Myślę, że nasz Tetryk sprawdzał możliwości :))
Do żadnej wyspy na morzu bym nie dopłynęła, bo.. ja się boję faaal, o! Znacznie wolę zamknięte akweny 😀
A tutaj dopłynęłaś statkiem? A może samolotem doleciałaś? 🙂
Oooo właśnie, dwupłatowcem 😆 starym Antkiem 😆
Też dobrze, ważne że jesteś. Ja za dobrze pływać nie umiem, więc skoczyłam na spadochronie z samolotu 🙄
Mam wrażenie, że nieduży prom jest sensowną alternatywą 🙂
Trzeba by go zapytać. Witaj Senatorze 🙂
Dzień dobry o tej nieludzkiej (jak na niedzielę) porze, zaraz jedziemy do Gdańska na ciąg dalszy egzaminu Juniora Starszego (część ustna). Co do wpisu, bardzo mi się podoba. Ponieważ panta rhei, można mieć nadzieję, że z czasem wszyscy dotrą na Wyspę 😉
Dzień dobry 🙂 Życzę więc powodzenia Juniorowi Starszemu. Jeśli jest tak uzdolniony jak Tatuś, to nie ma obawy 🙂
Trzymam kciuki za zdolnego młodzianka 🙂 Wakacje juz ma zaplanowane ? 🙂
Dzień dobry 🙂 a to dopiero…. obudziłąm się z poczuciem, że dziś jest poniedziałek… i dopiero komentarz Kwaka uprzytomnił mi prawdę !:)
Witaj Senatorze…. Ty o pływaniu wiesz najwięcej z nas…pod którym ramieniem brałeś oddech ?
Witajcie!
Wybaczcie brak inicjującego komentarza – faktycznie testowałem publikowanie w zaplanowanym czasie, i coś mi nie wyszło 🙁 Dodam jednak od razu, że pojawienie się mojego komentarza około 6-tej rano, to dopiero byłoby naruszenie tradycji 😆
Tekst jest wytworem wyobraźni, żeby nie powiedzieć alegorią – osobiście nie wiem, czy zdarzyło mi się przepłynąć kilometr jednym ciągiem; pływak ze mnie marny. Rzadko (dotychczas raz 🙂 ) opisuję własne przeżycia i wtedy wyraźnie to zaznaczam.
W końcu (zachowując stosowne proporcje 😉 ) nikt nie wymaga od Mistrza Quackie posiadania siostrzeńca Karola!
.. a podtekst, albo jak wolisz .. alegoria jest czytelny; Senator już to podkreślił 🙂
… i tylko nie weim co Ci nie wyszło? o której się opublikowało, a o której stało widoczne ? 🙂
O której stało się widoczne? Chyba jak spałem 🙄
Nie rozgryzłem jeszcze komentowania „naprzód” 🙂
Kazdy orze jak moze , z pływaniem jest tak samo . Nie wolno przeceniać swoich umiejętności ,bowiem mogą zaistnieć nieprzewidziane okoliczności w zachowaniu naszego organizmu ,oraz akwenu wodnego .Jestem oswojony z wodą ,ale trzykrotnie byłem w kłopotach i tylko opanowanie i spokój ,pozwoliły wyjść z opresji.Z wodą nie ma zartów ,nawet przy goleniu .Pozdrowionka dla Wszystkich pływających i tylko opalających się Wyspiarzy 🙂
Nie ma nic gorszego niż spanikowanie .W takiej sytuacji człowiek nie tylko traci siły ,ale dodatkowo przestaje racjonalnie myśleć o zaistnialej sytuacji i nieszczęscie gotowe .Oj dużo by opowiadac , ale może przy okazji. 🙂
Ojciec opowiadał mi o swoim znajomym, doświadczonym żeglarzu, którego jacht został położony na wodzie tuż przy kei gwałtownym podmuchem wiatru. Chłopak znalazł się pod wodą, spokojnie wyhamował i odbił się do góry. Przy powierzchni uderzył głową w coś, co go energicznie wepchnęło z powrotem! Miał pecha – trafił pod żagiel przyklejony na wodzie. Nie zrozumiał sytuacji – gdyby nie koledzy, którzy skoczyli go wyciągać po trzecim uderzeniu w żagiel, byłby się tam utopił.
Z tym wpływaniem pod żagiel sam to przeżyłem parę razy, pod żaglem od deski do windsurfingu, takim z grubej, przezroczystej folii. A raz, wpadając do wody z deski, dostałem topem masztu centralnie między oczy :/
Trafiła do mnie, jak się należy. Do Maxa bardziej w lewo 😉
Nie jestem dobrą pływaczką, ale lata temu, pływałam w wartkiej Drawie i zaplątałam się w wodorosty. Na moje szczęście, w pobliżu byli koledzy w kajaku… uczepiłam się kajaka i tak doholowali mnie do brzegu…. ciężko wystraszoną :))
Ja tylko żabką i to na krótkich dystansach. Mogę się jednak pochwalić, że sama się nauczyłam pływać w nieco późniejszym wieku. Wychowywałam się w górach i do dyspozycji miałam tylko potok. Co prawda próbowałam w nim pływać, ale kamienie przeszkadzały 🙂
W przypadku wartkich nurtów jakims wyjsciem jest przyjęcie pozycji „na plecach „i poddanie się kierunkowi spływu wody .Mozna trochę odsapnąc i bezpiecznie rozejrzeć się za miejscem lądowania .Każda sytuacja jest niepowtarzalna i takie rady niekoniecznie muszą być słuszne .Najlepiej mieć pod bokiem asekuracje w postaci sprzętu i kogos bliskiego z umiejętnością niesienia pomocy w wodzie .:-)
Położyć się na plecach, trochę ryzykowne w potoku pełnym głazów 😆
Miałem na myśli rzekę , w której przyszło pływać Wiedzmince .Masz racje w potoku górskim były by kłopoty ,ale czy w potoku mozna się utopić ? 🙂
Byłam dzieckiem, więc to możliwe. Potok był szeroki.To było w Szklarskiej Porębie, jeśli znasz te strony.
Mieszkałem parę miesięcy w Jeleniej Górze i trochę poznalem okolice . Lubię wedrowac i dwukrotnie przemierzyłem szlak południowy od Ustrzyk Górnych po Sieniawkę , a na północy od Krynicy Morskiej – do Swinoujścia 😉
Od Jeleniej Góry, może trochę dalej ciągnie się szosa Jeleniogórska w stronę granicy. Wzdłuż tej szosy ciągnie się szeroki, kamienisty potok w którym „pływałam”.
W jednostce wojskowej oficer od wychowania fizycznego otrzymał polecenie przeprowadzenia sprawdzianu z umiejetnosci pływania. Kiedy dotarł z grupa żołnierzy do basenu ,to stwierdził , że w basenie nie ma wody ,melduje więc przełożonemu : panie majorze ,jak mam przeprowadzić sprawdzian ,kiedy w basenie nie ma wody ? Nie szkodzi panie kapitanie – proszę plywać ! brzmiała odpowiedż .Jak widzisz ,nawet bez wody mozna pływać ,a może nawet utopić ?? 🙂
Słyszałam, że w wojsku wszystko jest możliwe 🙄
Nie wszystko: nie da się hełmu włożyć na lewą stronę 😆
Nawet jak dowódca rozkaże? 😆
Masz rację Senatorze czasami bardzo cięzko myślą .Trzech wysokiej rangi wojskowych z Warszawy ,poleciało helikopterem po choinki jodłowe w Swietokrzyskie i ani choinek ,ani helikoptera ,a były tylko trzy pogrzeby .Jak na rozkaz .:-)
Dobry wieczór:) Wiatr sie uspokoił, ale nadal chłodno. Jakiś kieloneczke by się przydał 🙂
Jasne, że kieloneczek… ach te literówki, kiedy sie ich pozbędę ? Jak zacznę myśleć czy przestanę być pochopna?:))
Hmmm, ja się dołączę, ale Panie pozwolą, że tylko wirtualnie pijący?
Witaj Kwaku…. proszę bardzo, wirtualnie służę Ballantinesem 🙂 może być ? 🙂
Bardzo chętnie wirtualnie 🙂
No to wznieśmy toast za pomyślność pana Michnikowskiego…. !
hihi… ja to znałam w wykonaniu B. Pawlika 🙂 A niestety… ani zasobnego wujaszka, ani dubeltówki…… szkoda jednak 🙂
Dubeltówkę zawsze możesz pożyczyć od Senatora 🙂
Nie pożyczy…… tego jestem pewna 🙂
Broni i żony się nie pożycza 😆
Słyszałem, że jeszcze samochodu.
Też. 🙂
A mnie się wydaje, że znam to ze starej, winylowej jeszcze płyty, której słuchałem u Rodziców, i tam śpiewał to właśnie dzisiejszy Jubilat.
Dobrej nocy, kochani 🙂 Do jutra 😆
Dobranoc, miłych snów o pływaniu (niekoniecznie długodystansowym 😉 )
Dobrej nocy… opuchnięta z jednej strony 🙁 Alla Wam życzy.. Dobranoc 🙂
Oj , wspólczuję , a dla poprawy humoru zarcik : znajomy spotyka kolegę lekko opucnnętego i pyta – ząb ? Nie , a co ? Osa .Ugryzła ? Nie , ojciec łopatą zabił ! Dobranoc do jutra się zagoi .:-)
Oj , wspólczuję , a dla poprawy humoru zarcik : znajomy spotyka kolegę lekko opuchniętego i pyta – ząb ? Nie , a co ? Osa .Ugryzła ? Nie , ojciec łopatą zabił ! Dobranoc do jutra się zagoi .:-
Oj , wspólczuję , a dla poprawy humoru zarcik : znajomy spotyka kolegę lekko opuchniętego i pyta – ząb ? Nie , a co ? Osa .Ugryzła ? Nie , ojciec łopatą zabił ! Dobranoc do jutra się zagoi .:-)
Co się stało? Były jakieś kłopoty z wysłaniem?
Dobrych snów wszystkim Wyspiarzom 🙂
Lampka zapalona, lekko wstawieni będziemy lepiej spać:) dobranoc….
Dzień dobry Wyspiarzom 🙂 Nowy dzień, nowy Tydzień. Niech będzie dla wszystkich udany 🙂
Dzień dobry 🙂 Oczywiście, że Wszystkim 😉
Dzień dobry! A ja się witam i przystępuję do praccki…
A śniadanie to pan, panie Q jadł?? 🙂
Może by Pan wstawił nowy wątek? Witam 🙂