Według opinii gorszących się wszystkim sasiadów Zalutyński jako stary kawaler prowadził się skandalicznie. Jego hałaśliwe zabawy w miejscach publicznych wywoływały ciągłe protesty.Narażał się też miejscowemu duchowieństwu, a jego sprawki docierały aż do kurii biskupiej. Tymczasem Zalutyński pojechał do Rzymu i jako jegomość zawsze mający protekcję, znajomości i pieniądze, wystarał się, a raczej nabył po cichutku u samego papieża, tytuł szambelana Ojca Świętego. Po załatwieniu sprawy, z triumfem w sercu natychmiast wrócił do Polski.Tu zmartwieni księżulkowie dowiedzieli się przerażającej prawdy.Chcąc nie chcąc, bocząc się na czarną owcę tak wyróżnioną, musieli uznać to szambelaństwo. Na uroczystym obiedzie przemówił do Zalutyńskiego sam prałat, nawołując go do zmiany postępowania i ukrócenia nieprzystojnych obyczajów.Teraz, kiedy dostąpił takiego zaszczytu i tak dalej i tak dalej. A Zalutyński oświadczył na to, że nie ma mowy o jakiejkolwiek zmianie postępowania, bo wszak za dotyczczasowe takie a nie inne dokonania otrzymał godność szambelana i błogosławieństwo papieskie.
Żeby jednak choć trochę podratować sytuację, przedsiębiorczy księżulkowie wystarali się dla pewnego poczciwego ziemianina, sąsiada Zalutyńskiego, o takiż sam tytuł szambelański.Dowiedział sie o tym pan Bodzio i umyślił zrobić duchowieństwu i konkurencyjnemu szambelanowi nielichy kawał.Pojecgał do owego sąsiada i jako starszy od niego szambelan wytłumaczył mu, że po otrzymaniu godności musi on w najbliższą niedzielę przybyć do kościoła w pełnej szambelańskiej gali. Potem udał się do proboszcza i używając znowu swego szambelańskiego autorytetu, wytłumaczył, ze musi się odbyć uroczysta msza, która sam gotów sfinansowac, byle wszystko odbyło się w czasie najuroczystszych świąt kościelnych.Proboszcz uznał sprawę za słuszną, postanowili też obaj zaprosić całe okoliczne ziemiaństwo i sam pan Bodzio – w imieniu parafii – rozesłał zaproszenia.Potem wywiedział się, gdzie w miasteczku znajdują się siedziby organizacji pobożnych niewiast i też je odwiedził.Miejscowym dewotkom od św. Zyty i innym świątobliwym dziewicom wytłumaczył, że będą miały rzadką okazję otrzymania odpustu, bo nowy szambelan papieski będzie po raz pierwszy i ostatni ubrany na uroczystej mszy w mundur, którego poły od fraka zdobne są w wyhaftowane klucze św. Piotra, a pod tymi kluczami mają się znajdować ukryte prawdziwe relikwie świętego. Każdy mundur szambelański tak wygląda – i owe klucze nie mają nic wspólnego z osobą św. Piotra, ale nieświadome rzeczy dewotki z entuzjazmem przyjęły oświadczenie Zalutyńskiego, że ucałowanie tych relikwii zapewni im właśnie owe wyjątkowe odpusty.
Nadeszła w końcu oczekiwana niedziela. Zjechało całe okoliczne ziemiaństwo. zjawił się wreszcie sam delikwent w pięknym mundurze, ze szpada, z pirogiem pod pachą. Kościól był oświetlony rzęśiście i udekorowany na koszt Zalutyńskiego. Przez nawę głowną rozwinięto czerwony dywan, na którym ustawiono wyściełany klęcznik. Na nim własnie ukląkł bohater dnia, przejęty i zdenerwowany, ściskając pod pachą swój kapiący od złota piróg. Ledwie ukląkł , gdy z bocznych naw wysypwały się odświętnie przybrane członkinie bogobijnych stowarzyszeń, podstarzałe dziewice w bieli miejscowe dewotki i pklękały kornym szpalerem wokól lekko zaniepokojonego dostojnika. Gdy tylko zakończyła się msza, raz jeszcze zapiały opłacone przez Zalutyńskiego chóry, zaś tłum dewotek poskoczył ku szambelanowi papieskiemu i jedna za drigą dziewice owe i Ztyki zaczęły przypadać do poły jego fraka i całowac obdarzone nadzwyczajnymi walorami klucze. Tu trzeba zaznaczyć, że piekielny rzec można pomysł Zalutyńskiego polegał na tym, że klucze owe wyhaftowane są w miejscu wypadającym niedwuznacznie poniżej krzyża. Scena z klękającymi, przypadającymi w kornym zachwycie do owego miejsca ściśle określonego w anatomii człowieka – wygladała odpowiednio groteskowo.Dewotki zanosiły przy tym pobożne pienia, paliły swiece, a choć czczony delikwent, rozumiejąc, że dzieje się coś niedobrego,kręcił się jak mógł, ze wszystkich stron raz po raz dopadała go któraś z pobożnych niewiast .
Dzień dobry: ))) Ciekawe po co nabożnym niewiastom odpusty całkowite!?: ))
Dzień dobry 🙂 Pewnie dużo nagrzeszyły… ale takie dewotki?????? Ale opowiadanie świetne, wprawiło mnie w „podniosły” nastrój. 🙄
Szambelanem być!! Teraz to też do załatwienia??; )
Za kasiore wszystko można załatwić.
Ale trzeba przyznać, że dowcip przedni pana Bodzia 😆 Miłego dnia życzę 🙂
Wzajemnie: ) U mnie nareszcie deszcz pada!
U mnie też, już od nocy.
„Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: „… i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy” – biła bez litości
Uchowaj Panie Boże takiej pobożności”…. rzekł był biskup Krasicki. 🙂
Witaj Senatorze. 🙂 oto jest pytanie, które dręczyło niejednego… a Kochanowskiego nawet wierszem:))
” Jeśli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się miła, tak często spowiadasz ?”
Właśnie, no czemu??; )))
Bo lubi księdza i miło jej klęczeć w konfesjonale? 🙂
Dzień dobry 🙂 Podstarzałe dziewice 😀 Noo te z kolan wstać nie powinny…. 😆
Dzień dobry: )
Dzień dobry Senatorze 🙂 a cóż ten uśmiech taki deczko nieśmiały. Jakby 🙂
Coś mnie takie onieśmielenie właśnie wzięło i napadło!:(
Dzień dobry ! :)) Winna jestem wyjasnienie jak się ta historyjka zakończyła: rzecz doszła do kurii biskupiej, która wielce zgorszona ukarała…. księdza proboszcza uznając go za autora pomysłu tej hecy !!! Zalutyńskiemu nic się nie stało… 🙂
Jasne, kto ma forsę, ten ma rację. Dziejowa sprawiedliwość 🙂
A Zalutyński syt chwały cieszył sie z rewanżu za drugiego szambelana i pouczenia, których kler mu nie szczędził. 🙂
Deszcz padał w nocy..i bardzo dobrze, ale wolałabym, żeby było mniej wietrznie i chłodno. No to sobie mogę woleć; trudno człeku dogodzić…:))
Witam:) Troszkę wiatru nie zaszkodzi: )
Ale odzyskałam swoje niebieskie literki 🙂 nie powiem, zecałkiem samodzielnie, Tetrykowi zawracałam głowę po nocy 🙂
Literkami? Po nocy???
:)) Kolorkiem Bożenko, kolorkiem… a o czym myślałaś, gdy między naszymi miastami hula przeciąg ?:))
Nooo… To może być rozmaicie. W życiu bywają takie przypadki, że garbus garbusa kładzie na łopatki 😆
Dzień dobry, w biegu 😉 coś z tej historii przypomina mi opowieść Wańkowicza, jak to założył się z kilkoma osobami, że podczas oficjalnej, poważnej uroczystości powie „dupa”. I wygrał, cytując pieśń dziadowską z Kowna lub Wilna, o archaniele, który walczy (na obrazie czy rzeźbie) z diabłem, „I wielkim szydłem w dupa jego koli/ Aj, jak jego boli!” 😀
Witaj Kwaku… jak pracka ? 🙂 Wańkowicz tez należał do wielkiej klasy kresowych facecjonistów… choć nie tak, jak Bodzio Zalutyński 🙂
Hej, pracka wre. Wydaje mi się, że kiedyś czytałem te memuary p. Uniechowskiego (z prześlicznymi własnoręcznymi ilustracjami, sygnowanymi AU?), zresztą rozlatujące się kompletnie, ale było to tak dawno, że nie pamiętam nic poza ogólnym wrażeniem 🙂
Tak, Kwaku… książka zawiera mnóstwo ilustracji Uniechowskiego..wąpię czy była wznawiana 🙂
Kiedyś w mundurze podporucznika klęknąłem przy konfesjonale i zanim coś powiedziałem – odezwał się ksiądz : panie wojskowy , w zyciu publicznym są tylko dwie osoby – wojskowa i duchowna ,a zatem musimy nawzajem mieć do siebie zaufanie .Rozgrzeszam pana i zapukał trzy razy w niemalowane .To był bardzo mądry ksiądz .
Witaj Max…. mnie sie nie zdarzyło spotkać takiego mądrego księdza, pewnie dlatego, że nie byłam osobą wojskową 🙂
Przyznaję ,ze miałem w rodzinie ksiedza ,doktora filozofii który mówił że , że ta cała celebra kościelna to jest to , czego prosty lud oczekuje i drugi – krewniak ksiądz alkoholik ,który marnie skończył swoją kapłańską posługę . Jak to w rodzinie ,nieprawdaż ?? 🙂
Wśród księży jest wielu alkoholików. Jak to w życiu, oni nie są ponad innych.
No tak ,faktycznie jest wsrod księzy wielu miłośników Bachusa , ale jak ocenić zachowanie pań (dewotek ?),które w ekstazie całują wyhaftowane dupsko księdza dobrodzieja ? Głupota ,czy może jakaś seksualna dewiacja ? 🙂
Na taką głupotę nie ma wytłumaczenia. Tu może pomóc tylko psychiatra, jeśli jeszcze w ogóle coś może wskórać.
A co tu tak cicho? Czy już wszyscy śpią, czy balują? 🙄
Może grzesznicy poszli na „nieszpór” ? :-))
Niektórym głowę rozsadza…. Jeszcze chwila a rozpadnie się na kawałki:( Dobrej nocy życzę Kochani:)
Czasem rozsadza głowę po jakimś nadmiarze… Dobrej nocy życzę 😆
My Polacy mamy często problemy z tą boląca głową . Znany powszechnie wypadek lotniczy w Gibraltarze podczas II Wś. miał prozaiczną przyczynę :lecący do Londynu samolot miał na pokładzie kilka lużnych skrzynek alkoholu i jedna z nich ,podczas startu przesunęła się w stronę ogona blokując ster wysokości .Wypadek ,wokół którego powstało mnóstwo legend ,a przyczyna taka prosta – srodek na ból głowy.:-)
Tego nie wiedziałam!!! Czy dziś nikt nocnej lampki nie zapali?
Dobranoc 🙄
Wiedżminka nie zostawiła upowaznienia ,zatem póki co ,lulu musi być po „ciemaku” :))
Wiedżminka jeszcze nie dotarła?! Poszła szukać „takiego mądrego księdza” ? Oj, to może potrwać… 🙁
… pewnie by potrwało, gdybym się w tym celu wybrała, ale miałaminne, też mało atrakcyjne zajęcia :))
Dobry wieczór 🙂 dotarłam do domu dość niedawno, nakarmiłam oba zwirzątka, z jednym wyszłam na krótki spacer….i oto jestem, zmęczona silnie…
Ale lampkę zapalę, niech świeci kojąco i pogodnie i tym, których boli głowa i tym, którzy śpią spokojnie….. aż do białego dnia. 🙂
Dzień dobry bardzo 😉 Dziś dzień pogodny, świeci słoneczko od rana, tylko nieco zimno i wietrznie 🙂