« Pochwała luzactwa Raj, rozdział dziesiąty »

Raj rozdział 9

 

Audiencja u św.Józefa – firma

Po dwóch tygodniach Psiapora otrzymał wiadomość, że święty Józef go oczekuje go o 11 przed południem w swoim gabinecie w Nowym Raju, pokój 111.

Poszliśmy oboje, bo jak chyba wspomniałam, miałam być prokurentem. Święty Józef przyjął nas sympatycznie. Poprosił, aby usiąść, poczęstował wodą źródlaną z Choaspu dalekiej krynicy. Strzepnął sobie z klapy drewniany wiórek, uśmiechnął się, znowu strzepnął sobie jakiś wiórek z drugiej klapy – przepraszam – rzekł – takie niewinne hobby, stolarka*, zawsze się jakiś wiórek uczepi….  wiecie, co? Chodźmy do warsztatu, tam sobie pogadamy, a ja skończę heblować te deski. Obawiałam się najgorszego, ale popchnęłam Psiaporę w kierunku drzwi, które wskazywał święty.

Zaraz za drzwiami przepasał się fartuchem roboczym, w krzepkie dłonie pochwycił hebel i szybkimi, precyzyjnymi ruchami zaczął wygładzać sosnową deskę – No, teraz  słucham – powiedział

Psiapora roztaczał swoje wizje nie mówił tylko o spodziewanych korzyściach. Święty skończył heblowanie jednej deski i teraz przymierzał drugą, ustawiając raz tak a raz inaczej, żeby się słoje zgodziły.

– Piękny rysunek tych słojów, prawda? A to jest w ogóle bardzo ciekawa inicjatywa. Właściwie nie rozumiem, dlaczego nikt dotąd na to nie wpadł. Oczywiście zdarzało się, że ktoś chciał coś ulepszać, ale było to zgłaszane do Centrali w formie pomysłów racjonalizatorskich. Niektóre weszły w życie. Inne jeszcze są rozpatrywane. Taka firma jak wasza może przyspieszyć wdrażanie, bo będzie zainteresowana. A czego się po niej spodziewacie dla siebie? Psiapora się stropił. 

– No, ja myślę, że będziemy mogli rozwijać świadczone usługi – zaczęłam –   wtedy może będziemy także otrzymywać jakieś zlecenia. I że nas docenią. Właściwie to nie wiemy, czego moglibyśmy się spodziewać – zakończyłam  niezręcznie.

Święty Józef w milczeniu strugał do gładkości kolejną deskę. Wiórki słały się na podłodze i pachniało żywicą. 

– To będzie taka ława z oparciami, w stylu rustykalnym – powiedział – Zasługi. Tak to jest to, co powinniście zbierać.  W Raju to ma znaczenie. Zapisywane są w wielkiej księdze w dziale Rachuby Zasług. Każdy może mieć konto, kto zasłuży na chociaż jedną zasługą. Można je gromadzić, można się nimi wymieniać, to znaczy płacić nimi.

Księgowana Zasługa jest zapisem wartości wytworzonej dużej zasługi. Mniejszego wymiaru zasługi są liczone w mniejszych jednostkach. I tak może być Trzyćwierci, Dwiećwierci, Jednaćwierć, Półćwierci, Jednatrzeciaćwierci, Ćwierććwierci. Obecnie na skutek inflacji Jednatrzeciaćwierci i Ćwierććwierci wyszły z użycia i mają wyłącznie wartość numizmatyczną. Za to wprowadzono Półtorejzasługi i Dwiezasługi.  Za jedną wytworzoną dużą zasługę otrzymuje się więc obecnie Półtorejzasługi, a za jeszcze większą Dwiezasługi.  Ulokowane na koncie mogą być używane do wymiany, czyli obracać się, lub spoczywać. I naliczane są oczywiście odsetki. Tak można przy dużej aktywności zasługotwórczej zgromadzić prawdziwy kapitał – mówiąc to zręcznie łączył na pióro i wpust oheblowane deski, i tak powstawała na naszych oczach ława w stylu rustykalnym.

– Wielu nie wie o tych rozliczeniach. Nie wiedzą o możliwości gromadzenia kapitału. Albo im się nie chce. To niedobrze, bo potem wychodzą takie rzeczy jak konieczność oszczędzania energii. Bo od tych zgromadzonych zasług jest podatek. Nieduży, dziesięcina. Z tego można by opłacić wszystkie koszty Raju, Czyśćca i Piekła (te są największe). Powinno na wszystko starczyć. Ja sam należę do frakcji popierającej rozwój przedsiębiorczości. Tak, że młody człowieku – to było do Psiapory – masz moje całkowite poparcie. I zawsze służę radą.  Pójdziecie teraz do Rachuby, tam zgłosicie konieczność otwarcia konta i złożycie deklarację opłacania dziesięciny od dochodu. Formularze muszą mieć. Nie dajcie się zbyć, że będą za tydzień. I to wszystko. Życzę powodzenia.

W Rachubie najpierw trzeba było trochę poczekać, potem istotnie powiedzieli, że formularze się skończyły, ale są zamówione i będą za tydzień. Psiapora prawie płakał. W końcu ktoś wyciągnął z szafy jeden wygnieciony egzemplarz. Dwie strony tego było. Wypełniliśmy, podpisaliśmy, złożyliśmy, otrzymaliśmy potwierdzenie. I można było otworzyć firmę.

Już wychodziliśmy, kiedy się okazało, że jeden z aniołów w dolnej szufladzie swojego biurka znalazł mnóstwo formularzy zgłoszeniowych.

 

* Święty Józef kiedyś był cieślą, teraz przeszedł na stolarstwo.

Comments are closed.