W jeden z pierwszych naprawdę ciepłych wiosennych dni młody wilczek odważył się po raz pierwszy opuścić rodzinną jamę, bezpiecznie ukrytą u podnóża skalnego urwiska. Mama-wilczyca poszła na polowanie, wokół było pusto i cicho, nic tylko słońce i łagodne podmuchy wiatru. Wilczek baraszkował pośród niskich traw, próbował złapać małego ptaszka, potem wyrywał zębami kępki trawy. W pewnym momencie poczuł, że znalazł się w cieniu – popatrzył w górę i zamarł z przerażenia.
Od strony słońca spadało na niego coś potwornego: czarna, postrzępiona kula o niewyraźnych krawędziach, niewiarygodnie szybka. Szczeniak kwiląc, rozpłaszczył się na brzuchu. Tuż nad jego głową z potwora na dwie strony wysunęły się wielkie łapy…
Młody orzeł, równie smarkaty jak nasz bohater, z gracją rozwinął skrzydła i po gwałtownym zwrocie spokojnie usiadł na grubej gałęzi obok, z zainteresowaniem przyglądając się wrażeniu, jakie wywarł na świeżo znalezionym towarzyszu.
– Cześć! – powiedział orzełek, gdy wilczek już nieco ochłonął. – Fajna zabawa, co nie?
– A co to właściwie było ? Co ty robisz? – głos wilczka jeszcze nieco drżał.
– Wymyśliłem fajną zabawę. Tam w górze, jakieś 80 metrów nad nami, jest skalna półka. Rzucam się z niej głową w dół, i wiesz, przez chwilę jestem zupełnie lekki – jakbym nic nie ważył! To jest fantastyczne uczucie, taki luz…
– A jak ty się na nią dostajesz? – zainteresował się wilczek.
– Można tam po prostu polecieć, ale jak jeszcze za dobrze nie latałem, to znalazłem ścieżkę, po której mogłem się tam dowlec na nogach. Tak się nauczyłem latać. A ty umiesz latać?
– Jeszcze nie próbowałem. Jak to jest? Fajnie?
– Bardzo fajnie. Jak chcesz, to pokażę ci drogę i pomogę spróbować. We dwóch będzie to jeszcze fajniejsze…
Wilczek prowadzony przez orła pokonał trudy wspinaczki, i po jakimś czasie obaj znaleźli się na półce. I obaj równocześnie skoczyli w dół. Pierwsze sekundy rzeczywiście były przyjemne. Ale łąka zbliżała się tak szybko, że wilczek znów zaczął się bać.
– I co teraz robić? – wykrzyknął.
– Teraz rozwiń skrzydła! – odpowiedział spokojnie orzełek.
– Ale JA NIE MAM SKRZYDEŁ!!!
– O, ty to jesteś luzak! – odpowiedział z podziwem orzełek, odchodząc na drugi krąg.