« Wspomnienia kombatantów Hagiofagia. »

List do przyjaciółki.

Droga Alu!

 

No po prostu nie uwierzysz, co mi się ostatnio przydarzyło!

Kilka dni spędziłam w Krakowie, mieście mojego dzieciństwa. Delegacja służbowa. Przy okazji także podróż sentymentalna – wprawdzie nie mam tam już bliskich, ale istnieje moja stara szkoła, liceum, park, w którym spotykałam się z chłopakami… Wędrowałam po tych uliczkach całe popołudnie, zjadłam obiad w knajpce, którą tak dobrze pamiętam – i wtedy przypomniał mi o sobie ząb.

Pobolewał mnie już kilka razy i brałam na przeczekanie. Tym razem ból nasilił się… Przechodziłam właśnie obok jakiegoś gabinetu dentystycznego, wiedziona impulsem weszłam do środka.

Miałam szczęście, pan doktor był i za chwilę mógł mnie przyjąć. W oczekiwaniu zaczęłam czytać dyplomy na ścianie. Nazwisko doktora było znajome…

Pamiętałam chłopca o tym nazwisku i imieniu: wysoki, przystojny blondyn, chodził ze mną do klasy. Nawet trochę się w nim podkochiwałam swego czasu, ale nic z tego nie wyszło. Miło wspominać…

Po chwili zostałam poproszona do gabinetu i szybko porzuciłam wspomnienia. Dentysta był prawie łysy, z resztką siwiejących włosów, brzuszkiem i paluchami jak parówki nie wyglądał na mój rocznik. Musiał być starszy o kilka dobrych lat…
Z moim zębem poradził sobie jednak bardzo sprawnie, i to dodało m odwagi, aby mimo wątpliwości zapytać:
– Przepraszam, panie doktorze, czy pan pochodzi z Krakowa?
– Tak. A dlaczego pani pyta?
– A chodził pan może do XV Liceum?
– Tak… – odpowiedział, coraz bardziej zdziwiony.
– A w którym roku pan kończył?

Odpowiedział. Zgadzało się!

– Ale dlaczego pani pyta? – dopytywał się dalej.
– Bo chyba chodził pan do mojej klasy! – wypaliłam bez namysłu.
I wtedy ten wstrętny, pomarszczony staruch o tłustych paluchach zapytał:
– A czego pani uczyła?…

 

Wróciłam już do domu, ale uwierz mi, nadal nie mogę dojść do siebie. Świat jest podły!!!

 

Twoja przyjaciółka Ziuta

 

2 komentarze

  1. Piotr Opolski pisze:

    hahahahahaha – doskonałe !!.
    Overjoy

  2. quma pisze:

    Przypomniałam sobie, świetny tekst. Dentysta po to jest podobno, żeby mieć do kogo gębę otworzyć, ale niekoniecznie jak widać z powyższego doświadczenia.
    Przypomina mi się podobna dykteryjka:
    Idzie emerytowana polonistka przez park… Nagle mijająca ja kobieta woła:

    – Dzień dobry Pani profesor, uczyła mnie pani 20 lat temu !

    – Dzień dobry, jak mnie pani poznała ?! – dziwi się nauczycielka

    -No panią profesor to nie , ale tego płaszcza nie da się zapomnieć! z pozdrowieniami dla sióstr polonistek . Po tym dowcipie zaczęłam na zmianę nosić 2 płaszczyki żeby tak w pamięć nie zapadły.