dedykuję Autorce/ Autorowi/ Autorom (aleście namieszali!) pewnego tekstu, zamieszczonego sami-wiecie-gdzie – zamiast komentarza
Pan Ignacy Lajkonik po wydarzeniach z wulkanem namiętności przez dłuższy czas nie mógł dojść do siebie. Owszem, wulkan udało się ugasić, na miejsce jego erupcji przyjechało paru …