K.K.Baczyński „Promienie”
Powietrze aniołów pełne,
a ich przejrzysty trzepot
jest jak natchnione ciepło
nad ognia złota wełną.
Dziewczynko, która fruwasz,
na ptaki rozmnożona.
Biały pył? Jasny potok.
Promień ścieżek jak złoto
na skrzydłach? Na ramionach?
Kim mi jesteś? Kim jesteś?
Obłok snu purpurowy.
Cień przenika powietrze,
idzie ziemią i przeczy
puszystej rzeźbie głowy.
Smutek to czy czekanie?
Pośród organów blasku
jak dymu smukłe laski
lub słupy srebrnych puchów –
– bąki grających duchów.
Ileż muzyki ciepłej!
Kim mi jesteś? Kim jesteś?
Utrwalony powietrzem
ptaku białego pyłu –
kim mi jesteś, czym jesteś –
pół-ptak, a pół-miłość.
Uważam K.K.B. za mistrza wszechwag polskiej poezji, to doskonałość skończona w dodatku zginął mając niespełna 23 lata…
Miśku…. zaraz po Słowackim… ale jednak !
Fakt, lubię Baczyńskiego

Dzięki Misiaczku
Dzień dobry 🙂 Nie wiedziałem czy ktoś ma plana odnośnie wycieraczki, ale skoro późną nocką nikt się nie kwapił, to sobie pozwoliłem zmienić 🙂 🙂
Witaj porannie Miśku ! 🙂 i to był jeszcze jeden z Twoich udanych pomysłów
Zaiste, mogłem Was przecież potraktować z rana Blejkiem, albo Baudelairem, choć Krzysiu, też ma sporo wierszy w moich klimatach 🙂 🙂
A owszem, Krzyś pisał wiersze katastroficzne nie gorzej niż Blake 🙂 Baudelair to jednak ciut inna bajka:)
Dzień dobry. Lapek mi się chyba przejął hasłem „leniwy sobotni poranek”, bo lagów ciąg dalszy.
Co do KKB, to zawsze mi się kojarzyły przede wszystkim te jego wiersze, które różni artyści zdecydowali się zaśpiewać. Czyli oczywiście „Na moście w Avignon” w wykonaniu Ewy Demarczyk, ale i nowsze nieco utwory – dość ciężka (w sensie również muzycznym) „Chwila bez imienia” zespołu Ankh, którego frontmana miałem notabene przyjemność znać w liceum. Nie wkleję tej muzyki ze względu jak wyżej – jak tylko włączam YouTube, to komputer dostaje ptaptów (określenie z Poznania).
A to mnie zaskoczyłeś Kwaku…. pewnie to te różnice pokoleniowe sprawiły, że KKB kojarzy Ci się
muzycznie….
Hmm.. mnie też głównie poprzez Demarczyk 🙁
Mi się K.K.B.kojarzył ze wszystkim i szczerze go nienawidziłem, chodziłem albowiem do liceum jego imienia zwanego „klasztorem” i przez 4 lata byłem katowany Baczyńskim przy każdej możliwej okazji i bez okazji też, zagłaskali kota na śmierć, dopiero dużo, dużo później odkryłem go na nowo 🙂 🙂
No i gdzie polazło?

Ja chodziłem do liceum Śniadeckiego przy ulicy Śniadeckich, ale na szczęście nie katowali nas ich dziełami.
Moje liceum zbiegiem okoliczności zapewne również mieściło się na ul. Śniadeckich 🙂
Jeżeli w Kielcach, to było to zapewne to samo liceum.
Nie.w Radomiu 🙂
Serio? Ja jestem urodzona pyra, chociaż w Kielcach mieszkałem od wieku lat 3 do matury, ale nabrałem, hmm, tzw. lokalnych przyzwyczajeń, więc hasło „Radom” przez pewien czas napawało mnie pewnym takim niepokojem…
Quackie Majcher? 🙂 🙂
Scyzoryk, scyzoryk, tak na mnie wołają… Nie, niewiele mi z tamtych lat zostało.
Dokładnie tak,ja z Radomiem,za wiele wspólnego nie mam,tylko tę szkołę no i może to iż nadal mieszkam w byłym województwie radomskim.
Nie wiem o jakim niepokoju mówisz lecz fakt faktem,Radom przez wiele lat dobrą sławą się nie cieszył.Co do pyr to w Poznaniu miałem okazję trochę pomieszkać a nawet tam skończyłem późne studia.Na chwilę obecną czasem tam bywam ze względu na zawarte znajomości,które przetrwały 🙂
Och, chodziło mi o „tradycyjną niechęć” pomiędzy Kielcami i Radomiem. Coś jak „miłość” pomiędzy Toruniem i Bydgoszczą, Gdańskiem i Gdynią…
Wydaje mi się,że owa jak to nazwałeś Kwaku miłość nadal istnieje,tak jak pomiędzy moimi rodzinnymi Kozienicami a Radomiem 🙂
Dlatego w sumie się cieszę, że już nie mieszkam w Kielcach. Nie zależy mi specjalnie, żeby brać udział w takich nomen omen sabatach nienawiści.
A może to Poznań jest duży?
A ja – nic z literatury i nauki, Stefan Czarniecki mi patronował 🙂
Taa, bardzo pozytywny patron. Niewiele pism zostawił.
A wewogóle to witajcie w słoneczną sobotę!
Witaj słoneczny panie! u mnie padało, a teraz chmury…. ale, że sobota, to fakt
Co ja się z Wami, chłopcy, mam ! „Brombę” sobie zamówiłam do poczytania….
To pięknie. Życzę Ci, żeby dostarczono ją najszybszym pocztowym Pciuchem. Albowiem
Dzięki swej najwyższej klasie
Pciuch wędrować umie w czasie
I niewielkie ma kłopoty
Idąc z wtorku do soboty.
Spodziewaj się Wiedźminko przesyłki na wczoraj, albowiem: „Pciuch zamieszkuje Czas. To znaczy, że można go zobaczyć tylko wtedy, kiedy się żyje kiedy indziej. Jeża na przykład możemy zobaczyć dziś. Pciucha wyłącznie jutro albo wczoraj. Dzieje się tak dlatego, że jest on szalenie szybkim, nowoczesnym stworzeniem: wyprzedza nasze czasy dzięki własnemu napędowi rakietowemu”.

Jest jeszcze trochę śpiewanych wierszy Baczyńskiego,… Hołdys, Kaczmarski, Figurniak… nie wkleję ….
Cudo ! 🙂 już sie zakochałam…..
Witam serdecznie,życząc wszystkim słońca w ten jakże u mnie wiosenny dzionek 🙂 Wiersz w istocie piękny a i owe Promienia z tego co kiedyś widziałem doczekały się aranżacji muzycznej 🙂 Ze swej strony polecam soudtrack do filmu Baczyński z tamtego roku.Samą ekranizację nie wiem czy polecać ponieważ sam jeszcze nie oglądałem.Muzyka choć instrumental bardzo ładna 🙂
Śpieszę poinformować,że mamy trzecie złoto olimpijskie,niejakiego Bródki w panczenach. Gratulacje 🙂
No! Co prawda znajomi dziennikarze sportowi na Facebooku gwoli fair play dyskutują, że mieli mierzyć czas do jednej setnej sekundy, więc powinny być dwa złote medale ex aequo, ale nie potrafią rozstrzygnąć, jak dokładnie stanowią przepisy.
No cóż,choćby i ex aequo by miało być to najważniejsze,że jest,wszak to coś innego niż skoki lub biegi,w których po pewnym czasie trwania IO mogliśmy już tylko liczyć 🙂
Oglądałem 🙂 Powalił mnie sprawozdawca, który o mała nie zszedł na fonii, a przy okazji zaapelował do prezydenta, premiera, posłów i wszystkich świętych o wybudowanie toru dla panczenistów w Zakopanem 🙂 🙂
I bardzo dobrze,niech apelują,bardzo głośno i nie raz tylko. O ile infrastrukturę do dyscyplin letnich mamy jako taką to jeżeli chodzi o dyscypliny zimowe praktycznie jej brak.
Tylko, że „wszyscy święci” mogą dojść do wniosku, że infrastruktura do sportów zimowych jest nam niepotrzebna, no bo skoro sportowcy, jakoś sobie bez niej doskonale radzą…
To są właśnie dwa podejścia, to, o którym piszesz, i nieco bardziej, hm, perspektywiczne: „Skoro bez infrastruktury tak sobie radzą, to jak będą dominować z infrastrukturą!”
Już dawno temu doszedłem do wniosku, że powinniśmy, zamiast pompować koszmarną kasę w „sporty narodowe” typu piłka nożna, w których jesteśmy od 30 lat beznadziejni jak kilo gwoździ, zainwestować w sporty w których mamy szansę w świecie coś ugrać: Piłkę ręczną, siatkówkę, biegi narciarskie, kajakarstwo, pchnięcie kulą, skoki narciarskie, panczeny, rzut młotem, podnoszenie ciężarów, szachy, brydża, czy rzut mokrym beretem. To o wiele lepiej wydane pieniądze, a radość z sukcesów taka sama 🙂
Jest niebywałe, jak zupełnie różnie osoby dochodzą w tej sytuacji do identycznych wniosków. Problemów jest kilka – a) koszty infrastruktury w przypadku niektórych sportów (np. takie lodowisko albo tor saneczkarski), b) złożoność niektórych dyscyplin – zasady i mniej więcej taktykę piłki nożnej zna każdy, natomiast skoki w jeździe figurowej…
Tylko czy lodowisko jest droższe od stadionu ? śmiem wątpić….
Obawiam się, że może być, przez większość roku jeszcze dochodzi koszt agregatów do mrożenia, a względnie prosty stadion z boiskiem piłkarskim pod gołym niebem (nie mówię o kilkunastotysięczniku z EURO 2012) to nie jest aż taki koszt. Poza tym na raz na boisku może trenować kilkudziesięciu piłkarzy, natomiast w tym samym czasie łyżwiarz figurowy na lodowisku – jeden. Może dwóch.
Oglądałam tego Bródkę, który w amerykańskiej telewizji nazywał się Brodka
I pośmiałam się trochę, bo Amerykanie pokazywali najpierw tylko swojego zawodnika, który „leciał” z Bródką, a potem już tylko naszego
bo wygrał…
Cały czas to powtarzam, że w te stadiony do piłki kopanej pakuje się masę kasy, a i tak nie mamy osiągnięć. A tam gdzie mamy osiągnięcia, to nic się nie robi. Nasi sportowcy trenują pod mostami, w parkach, czy na prymitywnych urządzeniach, a jak przychodzi do IO, to każdy liczy na medale… A w dzisiejszych czasach, takie chałupnicze metody nie dają odpowiednich efektów. Trzeba na prawdę super talentu, żeby się wybił. Albo kasy, żeby wyjechał i trenował za granicą. Jakoś Amerykanie pod tym względem lepiej sobie radzą, bo u nich przy każdej szkole jest basen, kort tenisowy, odpowiednie boisko z bieżnią. Na co drugim osiedlu jest lodowisko czynne cały rok, nawet w największe upały. Poza tym już od podstawówki wyłapują talenty sportowe i je rozwijają. A biorąc pod uwagę wielkość tego kraju, nic dziwnego, że z każdych IO przywożą worek medali. Nasi mogą im tylko pozazdrościć zaplecza… Ale skoro premier uwielbia kopać gałę… to po co inwestować w inne dyscypliny…
Chociaż za czasów „małyszomanii” powstało trochę skoczni i pewne zaplecze do treningów i dzięki temu nasi mogą wygrywać – mają gdzie trenować…
Trzy sztuki, ale wyłącznie złote …. no, no !
Pełen zadumy, nostalgii, smutku. Tak mało radości w wierszu tak młodej osoby. W normalnych czasach Baczyński powinien być pełen optymizmu i chęci czerpania z uroków życia. Tylko co to są normalne czasy? Wtedy była wojna, ale dziś? Patrzę na obecnych równolatków tego żołnierza-poety i widzę ten sam smutek, brak wizji na przyszłość, brak radości. Więc czy dzisiejsze czasy można nazwać normalnymi? Popatrzcie na młodych ludzi. Co ich cieszy? Skąd ten smutek w ludziach przed którymi dopiero zaczyna się życie?
Chińskie przysłowie mówi „obyś żył w ciekawych czasach”, tylko, że odkąd pamiętam, to ja żyję w ciekawych czasach i prawdę mówiąc wolałbym może, dla odmiany, pożyć w tych nieciekawych, nudnych czasach.
Miśku… na pociechę: te nasze czasy nie są przesadnie ciekawe, spójrz tylko na I połowę ubiegłego wielu, wtedy było naprawdę ” ciekawie „….że nie daj nam Panie .
Dzisiejsza nostalgia wynika z paru przyczyn
– brak najnowszego modelu iPada
– iPhone już dwa modele do tyłu
– najpierw każą chodzić do szkoły, a potem nawet etatu nie zagwarantują…
Trochę inaczej to widzę, Bryzo….to nie jest ten sam smutek ! to jest złość, że ” się należy,za sam fakt istnienia, a nie dają, że marnie płacą, że nic pod nos się nie dostaje….Nie wszyscy, rzecz jasna, są i tacy, którzy widzą sens w nauce i pokonywaniu kolejnych progów.
Wiedżminko- ja pisałam o młodych ludzich w wieku 22 – 27 lat. Przyszłych inżynierach informatykach.Kiedy słuchałam ich wypowiedzi ogarniało mnie zwątpienie czy to są na pewno młodzi ludzie? Powiedziała bym , że to raczej młodzi-starzy. Wiele osób, bedących już dawno po pięćdziesiątce ma więcej radości i optymizmu niż Ci młodzi mężczyźni. Zniechęceni, zrezygnowani, bez tej iskry, która jest prawem młodości. Dam Ci konkretny przykład. Kiedy nam udało się zdać jakiś bardzo trudny egzamin, cieszyliśmy się z tego jak dzieci. A ci współcześni studenci zaliczyli największą „korbę” na studiach i co? I nic. Jedyna ich reakcje to było „trzeba oddać wreszcie indeksy do dziekanatu”. Koniec, kropka.
Rozgadałam się jak zwykle. Miało być o poezji a nie o realu.
A ja czasami myślę, ze może to nasza wina, że nie nauczyliśmy ich cieszenia się chwilą?
Coś w tym jest… Myślę, że już pokolenie moich rodziców nas „przeopiekowało”, chcąc nam wynagrodzić swoją przetrąconą młodość. A myśmy to jeszcze pogłębili – utrwalili podejście „mi się należy”…
W moim przypadku, jak tylko próbuję uchylić trochę tego niewidzialnego klosza nad Juniorami, natychmiast słyszę, że jestem złym rodzicem, który nie chce dla swoich dzieci jak najlepiej.
Zapewne będzie to pomszczone, ale wątpię czy ty akurat będziesz miał z tego satysfakcję…
Ja to nawet wiem, że nie będę miał.
BTW, Kamil Stoch po raz drugi – złoto!!!
Nie przejmuj się Mistrzu Q, ja miałam w rodzinie opinię kapo
I jakoś z tym żyłam… ale nauczyłam je kilku rzeczy i dzięki temu radzą sobie jakoś w życiu. Bo nawet jak mnie serce bolało i szkoda mi było własnych dzieci, nie odpuszczałam. Teraz daje to wyniki. A dzieci mam już „stare”
Córka 31 i pół roku, syn 28 (do września)… Za to teraz im odpuszczam i żyjemy w wielkiej przyjaźni
Nie ma chyba tematu, na który nie moglibyśmy rozmawiać i co najważniejsze dla mnie, nigdy nie złapałam swoich dzieci na kłamstwie. Jeśli nie chcą mi czegoś powiedzieć, to po prostu mówią, że nie chcą. A zaufanie do własnych dzieci jest moim zdaniem najważniejsze…
To chyba zależy również od rodziców… Moi mnie nie rozpieszczali, a chodząc na kurs płetwonurków przyswoiłam sobie jeszcze jedna zasadę: „Umiesz liczyć? Licz na siebie!”
I tego uczyłam swoje dzieci… Przede wszystkim walki… o swoje… Czasami czytam w polskiej prasie skargi młodych, po studiach, że państwo nie zapewnia im pracy. A czy w tym „eldorado”, w USA zapewnia? Też nie!!! Ci młodzi chcieliby mieć od razu wszystko. Ogromne zarobki, mieszkanie na własność, zagraniczne wczasy co roku i sama nie wiem co jeszcze. Tylko gdzie tak mają? Tu gdzie mieszkam na pewno nie… Jest wielu młodych po studiach, bezrobotnych i na utrzymaniu rodziców. Bo nie wszyscy mają szczęście czy znajomości. Ale nasz polski „socjalizm realny”, zwany potocznie „komuną”, nauczył ludzi, że im się należy. I to niestety pokutuje… Widziałam kiedyś w polskiej telewizji kobietę, która miała 11 dzieci. Płakała przed kamerą, że nie ma środków do życia, ma straszne warunki, a państwo nic z tym nie robi… Owszem, szkoda dzieci, ale… kto jej kazał aż tyle rodzić?!!! I dlaczego sama nie pomyślała o zabezpieczeniu tych dzieci. Czy państwo jest od tego? Czy moje podatki mają iść do kogoś, kto „produkuje dzieci” bez opamiętania? Może trzeba pomyśleć przed…?
Nic dodać, nic ująć Mirelko….. też słuchałam, ze jestem zbyt wymagającą matką.Tylko co później zrobi taki powój, gdy mu zabraknie podpórki ? Zapłacze, że ” nie dają „?
Mamy złoto K.Stocha !!!! Gratulacje 🙂
Jaśminka pewnie dmuchała z całej siły i zapewne jest niezmiernie uradowana 🙂
Tak sądzę, bo to jest niesłychane….złote medale !
Na pewno dmuchała i popychała
Dwa złote medale w jeden dzień!!!! Jak strasznie się z tego ucieszy nasza Jasminka
Gdyby mogła nam tu napisać, to byłyby same wykrzykniki 
Dzień niech będzie dobry
W tej amerykańskiej telewizji, to oglądamy głównie ichnich sportowców
Ale i czasami naszych pokazują, szczególnie przy złotych medalach
A szczególnie podobało mi się, jak wychwalali naszą Justynę
Bo to z pękniętymi kośćmi, tak poważnie kontuzjowana, z odmrożeniami i bez paznokci na nogach, a jednak wygrała
I to mi się podobało. Tak ją chwalili, że serce rosło
Bo tak normalnie, to ja kibicuję Amerykanom, ale jak w konkurencji występują Polacy, to wiadomo, że są to moi faworyci
I nie tylko moi, moich chłopców też… Więź z moim krajem jest silniejsza…
Może kolejny medal?
Witaj Mirelko…. ” albośmy to jacy tacy…” Miło, gdy nasi są najlepsi i nie ma w tym cienia szowinizmu !
Dzień dobry :)Wczoraj się dowiedziałem dlaczego amerykańscy panczeniści, którzy zazwyczaj wygrywali zawody w cuglach, tak kiepsko się sprawili. Otóż winę ponoszą ich kombinezony, zaprojektowane i testowane w tunelu aerodynamicznym przez NASA, a stworzone na wzór piłki golfowej, czyli posiadające wgłębienia na powierzchni, co miało się przełożyć na mniejszy opór powietrza i większą szybkość. Ale coś poszło nie tak w obliczeniach 🙂 🙂
Witam Wszystkich :).
Miśku, bardzo dziękuję za Twoje uwagi. Jest jeszcze nadzieja dla tego świata. Ciagle serce i wola walki wygrywają z mędrca szkiełkiem i okiem. A co do tych kombinezonów to pewnie program im się zapętolił i „wypluł” błędne dane.
Dzień dobry ! cicho i słonecznie
Cicho, bo moja Jasna Panienka wróciła do domu….
Witajcie!
Niedziela! Jak to miło być wyspanym! To poezja i real – w jednym
Na fali olimpijskich emocji pozwoliłem sobie coś dodać powyżej.