« Lajkonik i niespodziewana konsultacja Lajkonik i niewidzialne kłopoty »

Czyściec Rozdział 7

Zwiedzanie piekła.

Streszczenie poprzednich odcinków : Po doprowadzeniu Czyśćca do stanu używalności nastąpiło doniosłe i bezprecedensowe wydarzenie – wizyta Anioła z Raju.

Obecność gościa z Raju zamieniła życie w naszym sektorze w nieustające święto

http:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.youtube.com/watch?v=6xv4fV9DJ8U&feature=related

Po kilku dniach które Rajska Bibliotekarka musiała poświęcić na aklimatyzację w daleko surowszym niż Rajski, klimacie Czyśćca, nastąpiła chwila, w której zaproponowano jej główną atrakcję pobytu i gwóźdź programu – zwiedzanie Piekła. Ekskursja przygotowana była perfekcyjnie. Zajechały wehikuły, wsiadły obie Archangelice i ich orszaki. Osobno jechał Psiapora z własnym orszakiem. Lekko licząc mogło nas być około stu tysięcy. Przestrzeń była wymieciona ze śmieci, gwiazdy, planety, księżyce, konstelacje wypolerowane lśniły  jak nowe. Podróż wprawdzie daleka, ale tak komfortowa, że się czas nie dłużył.

Wreszcie zajechaliśmy. Nasza grupa wysypała się z wehikułów u bramy Piekła. Oprócz Psiapory nikt z nas tu jeszcze nie był. Zagrzmiały fanfary. U wrót ozdobionych sławnym napisem*, stała  kompania honorowa i Mefistofeles z siarką i smołą na tacy. Ukłonił się nisko dostojnym gościom i wygłosił krótkie przemówienie. Że wizyta ta otwiera nowy rozdział, że pójdą za nią, niewątpliwie, w przyszłości, bardziej ożywione kontakty, wymiana doświadczeń i szeroko rozumiana współpraca. Ponieważ nie wiadomo było raczej, co zrobić z siarką i smołą, wręczył po chwili tę tacę jakiemuś paziowi, który taktownie zniknął. Mefistofeles podał ramię Philadelphii Coronarii i ruszyli przez otwartą bramę, za nimi weszliśmy wszyscy po kolei, a kompania czortowska salutowała widłami.

Za bramą czekały dwie postaci. Łatwo było je rozpoznać  –  naszymi przewodnikami byli Wergili i Dante we własnych osobach. Popłynęły strofy z La Divine Commedia recytowane pięknymi głosami, za znakomitą dykcja i Ł przedniojęzykowo – zębowym. Akustyka rewelacyjna.  Każde słowo było słyszalne, bez pogłosów i ech.

Więc, już na progu stając, zapłakałem.

Okropne gwary, przeliczne języki,

Jęk bólu, wycia, to ostre, to bledsze,

I rąk klaskania, i gniewu okrzyk

Czyniły wrzawę, na czarne powietrze

Lecącą wiru wieczystymi skręty,

Jak piasek, gdy się z huraganem zetrze.

(Pieśń III, 24 – 30). Tłumaczenie Edwarda Porębowicza

I oto ukazał się naszym oczom Przedsionek i słynne sceny dantejskie:

Nędznym, co w świecie żyli nieżywotnie,

Rój os i przykra kąsa ciało mszyca;

Jęczą, gdy ból im do żywego dotnie

Od tych ukąszeń krew tryska na lica,

Którą u stóp ich łzami napojoną

Kłąb glist natrętnych kałduny nasyca.

 (Pieśń III, 64 – 69. Chodziło o dusze, których Bóg i czart równo się wyrzeka. Pieśń III w.63

Szliśmy dalej. Przewodnicy objaśniali nam strukturę piekła, które składa się z dziewięciu kręgów. Poza pierwszym, gdzie pozostają dusze ludzi dobrych i sprawiedliwych ale niestety nieochrzczonych, którzy cierpią jedynie tęsknotę, dalej już są prawdziwi grzesznicy. To posłużyło do objaśnienia zasady contrapasso. Zasada ta, wzmiankowana przez Tomasza z Akwinu w dziele Summa Theologiae ( nie mylić z Summa Technologiae), jest oparta na Arystotelesowskiej Etyce Nikomantejskiej, co z kolei mogło mieć początek w starotestamentowym prawie talionu i sankcjonuje związek srogości kary z ciężarem czynu. Przy czym kara może być podobna do rodzaju popełnianych grzechów (jak w obrazie Siedem, z Morganem Freemanem i Bradem Pittem), albo być tych grzechów przeciwieństwem.

Podobnie zresztą rzecz się ma z nagrodą. Za życia człowiek sam wybierał, co go spotka.  Przynajmniej wiedziało się, na czym się stoi.

I tak w drugim kręgu ludzie targani zmysłami za życia – po śmierci są targani wichurą. W trzecim kręgu nie znający umiaru w jedzeniu i piciu, są szarpani kłami przez Cerbera, a w czwartym skąpców i rozrzutników, toczących ogromne głazy, pilnuje gniewny Pluton. W piątym z kolei, za krwawą rzeką Styks potępieni za gniew, leniwi i pesymiści szarpią się nawzajem zębami. W szóstym kręgu heretycy leżą w płonących grobach.

Siódmy krąg należy już do piekła dolnego. Bluźniercy, tyrani i mordercy tkwią po brwi we wrzącej rzece krwi, Flegetonie. Samobójców szarpią harpie, a gwałtowników, lichwiarzy i (ba) homoseksualistów siecze ognisty deszcz.

Tak doszliśmy do ósmego kręgu i wtedy zdarzył się ten wypadek. Szliśmy po moście, pod nami huczały płomienie, liżąc kamienne przęsła. Wergili opowiadał, wskazując na co ciekawsze przypadki. Nagle jeden z aniołków niosących tren szaty Jaśminowca Wonnej potknął się i runął z pomostu prosto w płomienie. Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek przedsięwziąć, Mefistofil duchem skoczył i wyłowił nieszczęsne stworzonko. Dziw nad

dziwy : ani blond loczki, ani białe szatki nie były osmalone, a malec, jakkolwiek mocno przestraszony nie wydawał się zbolały. Rozległ się szmer uznania dla diabelskiej sztuczki i refleksu Mefistofelesa. Orszak ruszył dalej, ja się ociągałam, aż zostałam na końcu. Wtedy, szybkim ruchem włożyłam w płomienie rękę aż po łokieć. I nic. Nie bolało. To nie były prawdziwe płomienie, tylko taka gra światła. Zobaczyłam, że z daleka Archangela Żonkilia patrzy na mnie, lekko potrząsając głową i kładąc palec na ustach, nakazuje  milczenie.

 

Szliśmy dalej. Wmieszałam się w tłum i znowu słuchałam strof wygłaszanych przez Wergilego. Przede mną szedł Psiapora, obok niego ten domyty kierowca. Ciągnął Psiaporę za rękaw i coś szeptał do ucha. Wyłowiłam tylko słowa : „pędziło kilka wehikułów” i „tak wyglądało, jakby mnie gonili i chcieli zepchnąć z drogi”. Psiapora słuchał uważnie. „Niektórzy, to byli nasze chłopaki, poznałem Kozogrzmota”, jeszcze usłyszałam na koniec.

– Ósmy krąg, proszę wycieczki – mówił Wergiliusz – dzieli się na dziesięć czeluści. Tu, strzeżeni przez potwora Geriona cierpią oszuści, uwodziciele, symonici ( to tacy, co kupczą urzędami kościelnymi), hipokryci, złodzieje, fałszerze, wróżbici . Oraz Ulisses, bo był nazbyt żądny wiedzy.

Wycieczka sunęła pomostem, teraz nad zimnymi i burzliwymi wodami, w których taplali się potępieni. Wyciągali do nas ręce w błagalnych gestach.  Czy nie można tym nieszczęśnikom jakoś pomóc? Rozległy się głosy w orszaku.

I wreszcie ostatni, dziewiąty krąg, studnia podzielona na cztery strefy. To miejsce zdrajców. W pierwszej cierpią zdrajcy bliskich, w drugie, zdrajcy ojczyzny, w trzeciej leżą pod lodem ci, którzy zawiedli zaufanie swoich gości. W ostatniej strefie, na samym dnie Piekła, nad lodowym jeziorem Kocyt cierpią trzej najwięksi zdrajcy, każdy z nich przeżuwany przez jedną z paszcz Lucyfera. Zdrajcy swych dobroczyńców, Judasz, Brutus i Gajusz Kasiusz Longinus.

Z ust każdych sterczał grzesznik i jak pęki

Trawy w miętlicy na miazgę był tarty:

Te jednocześnie trzej cierpieli męki.

Skazaniec przedni, nie dość że w zażartej

Tkwił paszczy, szarpan Disowymi szpony,

Raz po raz łypał ze skóry obdarty.

Rzecze Mistrz: „Zbrodzień najsrożej męczony,

Dowiedz się, Judasz jest Iskariota;

Wewnątrz ma głowę, na zewnątrz nóg trzony”.

(Pieśń XXXIV, 55 – 63).

 

Wstrząsające.

 Zwiedzanie Piekła dobiegło końca. Podziękowaliśmy oklaskami. Wtedy Mefistofeles zaprosił wszystkich na uroczysty bankiet, wydany na naszą cześć przez samego Lucyfera. Szłam pełna obaw, jak też będzie wyglądał Książe Piekieł i ile gąb straszliwych będzie posiadał, ale niepotrzebnie się bałam. Okazał się być dystyngowanym panem w sile wieku, dosyć  przystojnym. Stał w otwartych drzwiach sali bankietowej i ujmującym gestem zapraszał do środka. Sala była ogromna, rzęsiście oświetlona, stoły, pięknie nakryte (Dapifer Inferni stanął na wysokości zadania) i uginały się wprost pod jadłem. Podano przekąski, zakąski, półgąski, pieczenie i wina, rolady i sztuflady, dalej desery, likiery, torty, tarty, sery i wety, cukry i frukty, nieodzowne  frykasy i ananasy, bez których żaden wykwintny bankiet nie może się obejść, kawę i koniaki, sorbety, suflety i kulebiaki. Pocillator Inferni oraz Incisor Inferni stali za fotelem Księcia Piekieł i usługiwali, próbując trunki i potrawy.

Gwar rozmów mieszał się z brzękiem szkła i kryształów, podzwanianiem srebrnych i złotych sztućców, siorbania sorbetów i ciamkania sufletów i chrupania kotletów.  Magister Culinae Inferni zapowiadał kolejne dania a wyfraczone diabły podawały potrawy, nalewały wina, likiery, koniaki i tym podobne. A maleńkie, kilkucalowe zaledwie diabełki, ubrane w pstre kubraczki pląsały po stole, między pucharami i paterami, fikały koziołki, żonglowały, kuglowały, podsuwały solniczki i cukierniczki, przyprawy, octy, sosy. Inne przygrywały na lutniach, cytrach, fletniach i violach da gambach.

Ze zdumieniem zauważyłam, że Archangela Żonkilia i Lucyfer są po imieniu. Po kilku koniakach mówili do siebie Żabciu i Luciu.

Po bankiecie wesoło ruszyliśmy z powrotem. Zachowanie protokolarnego porządku nie było już wymagane, toteż przyłączyłam się do świty Psiapory, żeby go zapytać o te płomienie.

– To był oczywiście teatr – odpowiedział –  Wielkie widowisko multimedialne. Uważam, że pięknie zrobione. Prawdziwego piekła nie można pokazywać, jest zbyt straszne. To jest właśnie powód, dla którego wyrwałem się  stąd, Jestem za wrażliwy. I empatyczny.

Zapytałam jeszcze o to, co mówił kierowca, ale zbagatelizował całą sprawę. Nie całkiem, jak się później okazało, bo naszego gościa do Raju odwoziła już kolumna wozów, ze zbrojnymi. Niby dla okazania szacunku. Niby, znaczy, tak jest efektowniej.

*Pełny tekst napisu, który na odrzwiach bramy się czyta:

Przeze mnie droga w miasto utrapienia,

Przeze mnie droga w wiekuiste męki,

Przeze mnie droga w naród zatracenia.

Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki.

Wzniosła mię z gruntu Potęga Wszechwłodna

Mądrość najwyższa, Miłość pierworodna;

Starsze ode mnie twory nie istnieją

Chyba wieczyste – a jam niespożyta!

Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją

 

Słowniczek:

Magister culinae Inferni – Kuchmistrz Wielki Piekielny W czasie uczt asystował Lucyferowi, zapowiadając podawane potrawy.

Dapifer Inferni – Stolnik Wielki Piekielny Do jego kompetencji należało nakrywanie stołu.

Pocillator Inferni – Podczaszy Wielki Piekielny Do jego kompetencji należało dysponowanie napojami w czasie uczt dworu królewskiego. Podawał Lucyferowi puchar, skosztowawszy najpierw trunku, co miało na celu ewentualne wykrycie  trucizny. Podawał także desery,

Incisor Inferni – Krajczy Wielki Piekielny Do jego zadań należało krojenie i próbowanie potraw w czasie uczt.

Piwniczy Wielki Piekielny – Były trzy stanowiska piwniczych: zajmujący się winem, zajmujący się piwem i zajmujący się koniakami, wódkami, whisky, whiskey i rumami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)