Na nocnym niebie chmury się kłębią.
Noc mnie ogarnia, pieści swą głębią.
Podmuchy wiatru liśćmi targają,
Szeleszczą, huczą, zawodzą, grają…
Chłód mnie przenika do szpiku kości…
Ciemność rozgrzewa – kocham Ciemności…
Na horyzoncie widać tańczące
Rozbłyski burzę obwieszczające.
W nich aura strachu i moc miłości…
Energia cierpień, czar namiętności…
Północ minęła już bez wątpienia…
w przestrzeń kosmiczną Twego imienia
dźwięk się unosi… Między światami
mknie bym mógł w końcu złączyć się z Wami…
Ma mroczna dusza metamorfuje
Odczuwam rozkosz, cierpienie czuję…
Tańczyłem z życiem, uczyłem dzieci …
Teraz odchodzę w objęcia śmierci…
Życie dać śmierci – to jest pokusa
W krwawych pieszczotach tchnąć w Sukkubusa
Wszystko! by złączyć się z zaświatami,
by tam się wreszcie zjednoczyć z Wami…
Natura wyje – świat w dysharmonii
W rytm grzmotów wznoszę mroczny hymn do nich
Wyście bogami… Wyście diabłami…
Nas chcecie dobrych, lecz Wy źli sami!!!
Grzmot mnie porywa – lecę do góry
Ja – czarny piorun przebijam chmury
mknie moja dusza między światami
W stronę Syriusza – spotkać się z Wami…
Jednak uparty jestem 🙂 Pozwoliłem sobie wrzucić Blejka jako zapychacza 🙂
Zapychacz niebylejaki 🙂 Ciekawa jestem jaki był Blake na co dzień ? 🙂
Ha. Brzmi jak Lovecraft wierszem.
Nie wiesz przypadkiem, czy ten Syriusz to element jakiejś szerszej ideologii, coś jak u sjcentologów?
Raczej nie, z tego co pamiętam Syriusza wymienia jeszcze w „Zaślubinach Nieba i Piekła”, ale to raczej sporadyczny przekaz, bez głębszych podtekstów, interesuje Cię Syriusz? Chyba starożytni Egipcjanie czcili tą gwiazdę, zaskoczyłeś mnie totalnie:) 🙂
Witajcie!
Mimo zasmarkania jestem już po sporych zakupach i po śniadaniu. Pogoda barowa, bałwany jedynie wielosezonowe obserwować można.
Oj, czyli jednak wczorajsze kichanie nie było okazjonalne…
Co do wędrówki dusz, to zdumiewające, jak wielu ludziom koncepcja anihilacji własnej osobowości wydaje się nie do przyjęcia! Tworzą więc sobie rozmaite protezy, jedni chcą odpływać przez Styks, inni przez bramy do raju, jeszcze inni wierzą w swój powrót w ramach wędrówki dusz lub mityngi w pobliżu Syriusza…
Ogólnie – im większy artysta, tym bujniejsza wyobraźnia, a i przywiązanie do istotności własnego jestestwa…
Bardzo trudno się pogodzić z bezpowrotnym zniknięciem tak mądrego osobnika jak Ego. Ostatnio czytałem „Dowód” jakiegoś irlandzkiego lekarza, który widział się w zaświatach. Gdyby nie to, iż jestem czytelnikiem SF, pewnie bym mu uwierzył, tak jak uwierzyła mu moja żona !!!
No więc ja też jestem przywiązany do istotności własnego jestestwa. Co więcej, osobiście uważam (nie starając się narzucać tego punktu widzenia innym), że byłoby olbrzymim marnotrawstwem ze strony Natury (albo Stwórcy) rozwijanie jestestwa przez kilkadziesiąt lat, a potem jego beztroska anihilacja. Jakkolwiek Natura znana jest z szerokiego gestu i marnotrawstwa (por. np. ilość jajek w rybiej ikrze vs ilość ryb, jaka ostatecznie z tych jajek dotrwa do dorosłości), to zazwyczaj jednak dotyczy ono przetrwania gatunku jako całości, a przecież jestestwo jest z definicji bytem jednostkowym i do przetrwania gatunku ma się o tyle, o ile.
I tu się acan mylisz. Natura już dawno machnęła ręką na jednostkę i liczy się dla niej jedynie gatunek, a raczej rodzaj jako całość. Naturze jesteś potrzebny jako reproduktor – zrobiłeś swoje (a przynajmniej powinieneś) to żegnaj-praszczaj, już tylko niepotrzebnie miejsce zabierasz! Usuwa przeto bez żalu osobniki wyeksploatowane by więcej luzu dla ich następców uzyskać!
Witaj Senatorze… a nam, jak to ładnie ujął Stateczek, nasze Ego wydaje się cenne i jakoś tak, jedyne w swoim rodzaju. 🙂
A marnotrawstwo jest niewątpliwe… z ludzkiego punktu widzenia 🙂
W wędrówkę dusz można wierzyć lub nie. To osobista sprawa. I nie chodzi tu nawet o własne EGO 🙂 Wiele lat temu czytałam o chłopcu, urodzonym we Francji, który jak tylko nauczył się mówić, opowiadał o swoim poprzednim życiu. O tym, że mieszkał w Anglii, w zamku, o wszystkim co się wtedy wydarzyło. Rodzice myśleli, że dziecko ma bujną wyobraźnię… Miał może 7, może 8 lat, gdy zabrali go na wycieczkę do Anglii. Do tego zamku, który niby tak dobrze pamiętał… Oprowadzał ich po tym zamku, pokazując i tłumacząc jakie nastąpiły przebudowy i co się zmieniło. Wyszli za dziedziniec… Chłopak wskazał miejsce, gdzie kiedyś stała baszta. Kustosz tego zamku powiedział, że nie mają oni żadnych informacji o jakiejkolwiek baszcie. Chłopiec musiał być przekonujący, bo zrobili badania tego miejsca i okazało się, że kilka metrów pod ziemią są resztki murów. Odkopali to miejsce i faktycznie, szczątki okazały się być resztką baszty… I niech mi teraz jakiś racjonalista wytłumaczy, skąd taki mały szkrab wiedział o tej baszcie? Nie zachowały się pierwsze plany tego zamku, dopiero późniejsze. Uwzględnione były różne remonty, to można było przeczytać nawet na stronie tego muzeum. Ale o baszcie nikt nie wiedział… Tylko ten mały Francuz… Niektórzy mówią, że nie do końca miał „wymazaną pamięć” i dlatego pamiętał… Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć…
Aaa, myśmy byli z Najjuniorem na jego imprezie urodzinowej, wróciliśmy przed 19:00, a potem Junior z małżonką zajęli komputer w celach edukacyjnych, a mnie jakoś nie przyszło do głowy włączyć lapka… i tak to u mnie było.
Różnie to bywa, nie zawsze jest nastrój do pogadywania 🙂
Chciałem zapytać, czy jutro jest czyjaś niedziela, czy ogólnodostępna, jeżeli chodzi o publikację?
Będę miał pewną propozycję, ale raczej organizacyjną – więc twój wpis mile widziany 🙂
Faktycznie, coś ta sobota była aktywna w realu, bo nie mam za dużo do czytania.
Rano pojechałam wymienić olej w samochodzie. Nie wymieniłam
Małżonek był w pracy (czyli nie mógł mnie odebrać z tego warsztatu), a kobitka powiedziała mi, że mają przepełnienie i będę musiała poczekać przynajmniej dwie godziny. I co niby bym tam miała robić? Patrzeć w telewizor? I oglądać te głupawe amerykańskie komedie? Brrrrrr
I dopiero teraz mogłam sobie spokojnie usiąść. Mam nadzieję, że jutro pojedziemy na wycieczkę (jak zwykle w niedzielę), to sobie odpocznę… Nie ma to jak się zmęczyć łażąc po wertepach
Chciałabym się wybrać w kaniony… Może już bieliki amerykańskie zleciały na swoje zimowiska. Może uda mi się „ustrzelić” kilka… Ptaki na karmnikach są fajne, ale nie ma to jak „złapać” takiego w naturze, na gałęzi, albo w locie… Mam chyba już „hopla” na tym punkcie 

Dzisiejszy dzień upłynął mi pod znakiem samochodu i igły
Wróciłam więc do domu i w końcu wzięłam się za szycie. Czekało na mnie już od dłuższego czasu… ale że nie lubię ręcznego szycia, to czekało…
W międzyczasie pranie, sprzątanie, gotowanie… czyli to co zwykle w soboty. Bo od tego szycia robiłam sobie przerwy… Potem zakupy, jak zwykle w soboty
A tak w ogóle, to kupiłam sobie dużo większy atlas tutejszych ptaków niż miałam. Potężne tomisko. Ale mam tam ryciny ptaków w różnych stadiach rozwoju. Bo niektóre wyglądają inaczej, gdy są zupełnie dorosłe, a inaczej gdy są bardzo młode, czy mają rok, albo dwa lata. Co prawda, oblecieć to wszystko, jak się nie wie co to za ptak, zajmie od groma czasu, ale mimo wszystko łatwiej będzie takiego ptaszka znaleźć
Witaj Mirelko 🙂 Twoja energia i ciekawość świata nastrajają mnie optymistycznie… zwłaszcza w takie szaro- bure dni
Ty wyruszasz w świat, a ja bym się zakopała gdzieś w kąciku… z książką i filiżanką herbaty…. 🙂
Dzień dobry
U mnie już 6 i zaraz powinniśmy się zbierać do wyjścia, także za bardzo nie mam czasu
Nic na to nie poradzę, że tak się lubię szwendać
Dziś chyba wybierzemy się w kaniony. Tak jak pisałam. Chociaż to kawałek drogi. Autostradą jedzie się 1,5 godziny. Dlatego chcemy wyjechać najpóźniej o 7, żeby w miarę wcześnie wrócić…

Ja w takim kąciku nie wysiedziałabym długo… nogi by mnie swędziały
A tak w ogóle, to dzień był dobry
Słońce świeciło całym niebem i było stosunkowo ciepło (tak ok. +10C). Jutro ma być chłodniej, ale to nie szkodzi, bo jak się chodzi, to i tak jest ciepło 
Miłej niedzieli Wam życzę
I spadam na górę do łóżeczka 
DzieńDobry :))) Mokro ……………
Dzień dobry: )))
Czy mi się wydaje czy też już niedziela?
Dzień dobry ! 🙂 Mokro…. chmurno, jutro będzie lepiej 🙂
Dzień dobry: )))
Za trzydzieści parę lat… jak dobrze pójdzie!: )
Dzień dobry. Najjunior budzi się po imprezie, zupełnie jakby był na kacu (oczywiście nie pił nic procentowego wczoraj, po prostu poszedł bardzo późno spać). Dobrze, niech się przyzwyczaja, dorosłość coraz bliżej.
Czy ten nowy atlas Miral, jeżeli takie to tomiszcze, będzie praktyczny w terenie?
Witaj: )))
A może, jak na mołojca przystało, rąbnął coś cichaczem?
Eee, by było czuć. Jak nie wczoraj, to dzisiaj przy przebudzeniu.
Na wszelki wypadek przyglądaj się, czy nie pije zbyt wiele!: )
Właśnie nie. Tylko ciąży z powrotem ku wyrku, całkiem jakby grawitacja mu się trochę zwichrowała.
Aaaa, a to nic groźnego! Takie dziś ciśnienie niskie, że większość ludzi ku wyrku ciąży!
Ja i tego małego atlasu nie brałam ze sobą. Nie mam na to czasu w terenie, żeby przeglądać. Bożenka ma rację. Robię zdjęcia i w domu przeglądam i porównuję. Dużej części nie muszę już szukać w atlasie. Część z nich poznaję już po głosie
To się przydaje, bo niektóre ptaki ciężko jest wypatrzeć na drzewie. Są małe i pięknie zlewają się z otoczeniem. Ale jak zaczną świergolić, to mniej więcej wiem gdzie i czego mam szukać 
Witam!
Widzę, że po wczorajszych Andrzejkowych szaleństwach wszyscy już (no, prawie wszyscy!) wrócili do siebie
Ha, faktycznie wczoraj Andrzejki były.
Noooo…. majowemu Andrzejowi wczoraj chciałam koniecznie złożyć życzenia…. a znamy się …… dłużej niż damie wypada się przyznawać
I byłam
całkiem trzeźwa…..
Jeden znajomy, też majowy Andrzej, przyjmował takie życzenia na Facebooku ze zrozumieniem i humorem, więc to chyba nic strasznego? Od tego przybytku (=życzeń) głowa nie boli…
Niedoszły solenizant się śmiał; ja tez, ale półgębkiem, bo sie zmartwiłam, że aż tak mi się popaprykowało…. a jeszcze mnie pocieszali, że to „zasługa” wieku:)
Tak, tak, XXI wiek ma różne dziwne zasługi! 😉
Pozwoliłem sobie wywiesić zaproszenie – w kategorii techniczno-organizacyjne. Mam nadzieję, że nie będzie to przeszkadzać w wystawieniu oczekiwanego tekstu Mistrza Q.
Naturalnie nic to nie przeszkadza, ty bardziej, że muszę się oddalić na czas jakiś (1-1,5 h?). Jak wrócę, wezmę się za nowy/ odgrzewany txt.