« Kopaniec, Kartezjusz, śnieg Adriatyckie okolice, cz. IV »

Żyzność sierpniowa

O blade matki rumianych dzieci, o żyzne, dumne, radosne matki,
pójdziecie zrywać soczystość wiśni w dłonie od pieszczot dziecięcych gładkie,
pójdziecie w skwarze święcić sierpniowo serc urodzajnych żyzne pokłosie,
pójdziecie boso rzeźbić stopami rozpuchły, tłusty, skibny czarnoziem.
Widziałam usta (jak miąższ owoców) wiejskich półsennie leniwych dziewczyn.
W dziewczęcym cieple śpiących ogrodów drzemie nostalgia w niciach pajęczyn.
W agrestach sadów kiełkują sokiem sekundy nagłych, wonnych dojrzewań,
pójdziecie zbierać w nozdrza zapachy złocistych żywic na ciepłych drzewach.
W południa słodkie słonecznych zawiej idźcie i świętość rodzenia głoście,
w źdźbła żyta patrzcie z śmiechem pod słońce, jak w chleb codzienny letniej radości,
wolno wam chwalić koniec przekwitań, który się staje początkiem stwarzań.
(Wszystko przemija – nic się nie kończy w spiekocie słońca, która przetwarza).
A nocą bierzcie słomiane kosze i rozmarzenie weźcie bez granic,
pójdziecie święcić czerwonych jabłek i snów dojrzałych owocobranie.
W gałęziach gruszy zawisł wam księżyc, jak choinkowe, złociste czółno,
a w wargach malin milczą legendy o sercach, które skrwawiła północ.

Zuzanna Ginczanka

174 komentarze

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam na patronackim pięterku:)

    Mamy sierpień, po co więc daleko szukać?
    Dziś wiersz uznawany za właściwy debiut poetycki pani Zuzanny, a opublikowany został w Kurierze Literacko-Naukowym w 1935 roku.

    Życzę przyjemnej lektury:)

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Piękny wiersz. Pleasure
      Nie znałem go wcześniej…
      Mam wrażęnie, że jeszcze sporo przede mną do nadrobienia „w temacie” wierszy p. Zuzanny Amazed

      • Tetryk56 pisze:

        To tak jak ja…

      • Makówka pisze:

        Dlatego pomysł patronackich pięterek jest doskonały.
        Kto to wymyślił?
        Pięterko patronackie,lampka,dobranocka itp.stanowi o sympatycznym charakterze Wyspy.Moim zdaniem,bo nie zaglądam na inne blogi, więc mam słabe porównanie

        • Lena Sadowska pisze:

          Bo drobne rytuały budują tożsamość miejsc i stanowią o tożsamości nas samych… 🙂

          Dzień dobry, Makówko:)

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Krzysztofie:)

        Cieszę się, że udało mi się zaskoczyć Cię moim wyborem i uznałeś go za udany:)
        Znalazłam wiersz w starej antologii i pomyślałam, że bardzo się nada na ten sierpniowy czas:)

  2. Tetryk56 pisze:

    Skomentuję, jak się prześpię! 😉

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Na rozruch kawa (poprosimy):

    Koffie

    A wiersz znakomity, bo podszyty jakimś niepokojem, dlaczego „blade” „rumianych”? Gdzieś w tle nostalgia i serca skrwawione. Trochę jak dobry horror, działający nastrojem, a nie wymyślnymi potworami.

    • Lena Sadowska pisze:

      Tak, ten wiersz i mi wydał się na wskroś pogański, bachiczny, dionizyjski, niemal sabatyczny:)
      I to niebanalne, nieczęsto spotykane odwrócenie porządku – od wydania owocu do inicjacji, z jednej strony potwierdzające cykliczność przemian, z drugiej – sugerujące, że jakiś początek wciąż przed nami:)
      Jakby przemieszanie greckiej i hebrajskiej koncepcji czasu – niepokojąca, prowadząca do kresu nieodwracalność pewnych zjawisk, a jednocześnie nadzieja na nowe, nieznane, zaledwie mgliście przeczuwane zdarzenia…
      Urzekły mnie też w tym wierszu rozbudowane epitety, ich trafność, zwłaszcza: dłonie od pieszczot dziecięcych gładkie i rozpuchły, tłusty, skibny czarnoziem. Bardzo synestetyczne:)
      A ten wers-metafora:
      W dziewczęcym cieple śpiących ogrodów drzemie nostalgia w niciach pajęczyn.
      jest, według mnie, kwintesencją subtelności:)

      Dzień dobry, Quacku:)

      • Quackie pisze:

        Tak, w tym, co piszesz, jest z kolei ten witalizm pomieszany z naturalizmem, którego najbardziej skrajną (chyba?) formą był wiersz „Wiosna (Dytyramb)” Tuwima. Ale u Ginczanki jest to jednak trochę bardziej stonowane (mimo że nadal czytelne).

        • Lena Sadowska pisze:

          Powiedziałabym, że wiersz Z. Ginczanki to preludium do Bachanaliów, a dytyramb J. Tuwima jest ich codą:)
          I środki przekazu u naszej patronki trącają jednak liryczne struny, są też bardziej serio, bardziej mistyczne, a pan Julian okrutnie turpizuje:) Za A. Rimbaudem, bo ewidentnie słychać w „Wiośnie” echa utworu „Paryż się budzi”, którego tłumaczenie właśnie J. Tuwimowi zawdzięczamy:)

          Dobry wieczór, Quacku:)

          • Quackie pisze:

            Oo, bardzo ładnie.

            A te Bachanalia w środku to u kogo? Tzn. myślisz ogólnie, czy o jakimś dziele (albo czyjejś twórczości) konkretnie?

            • Lena Sadowska pisze:

              Dziękuję:)

              Nieustające apogeum Bachanaliów najbardziej chyba u B. Leśmiana i K. Przerwy-Tetmajera jednak:)

              • Quackie pisze:

                Aaa, może i tak. Chociaż Leśmiana zawsze miałem za byt osobny, powiedzmy: równoległy do powyższych.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Ponieważ to jest byt osobny:)
                  Ale wydaje mi się, że jedno drugiego nie wyklucza:)

  4. Makówka pisze:

    Witam na patronackim pięterku!
    Czytałam ten wiersz akurat gdy rozległy się syreny alarmowe.
    Czemu już teraz nie wiem,ale spotęgowało to nastrój niepokoju, o którym wspomniał Quacku.

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry

      Syreny alarmowe?
      O 11.35?
      Ja się szykuję na 17.00

      • Makówka pisze:

        Dlatego też mnie to zdziwiło,bo do godziny 17 jeszcze trochę.
        Na dole w Stróży jest Straż Pożarna,głos niesie do mnie,bo to bardzo blisko jest.
        Chwilę po syrenach krążył nad Stróża helikopter wojskowy.Jakies 10 minut robił kółka.
        Pewnie przypadek,ale stanowiło to dobre uzupełnienie wiersza.

  5. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tym razem rano przed kolejnym telefonem zdążyłem tylko wcisnąć „W”…

  6. Makówka pisze:

    Pada,pada rozpaczliwie.
    Wczoraj była wycieczka, dziś miały być roboty ogrodowe.
    Chlip
    I na dodatek zimno.

  7. Lena Sadowska pisze:

    Ciepłe, śródburzowe dzień dobry, Wyspo:)

    Uwielbiam te ostatnie sekundy przed lunięciem burzowego deszczu, gdy porywisty podmuch wiatru targa bezbronnymi liśćmi, a woda na Jeziorze marszczy się, bieleje i kipi, by na mgnienie oka zamrzeć w nagłym, niemal niezauważalnym bezruchu i z oddechem ulgi przyjąć pierwsze, zbawienne krople i błyski:)

  8. Makówka pisze:

    Godzina W.Teraz syreny rozumiem dlaczego wyją.
    Wcześniej dalej nie wiem czy była to próba czy pożar.

  9. Makówka pisze:

    Pada,zimno.
    Palimy w kominku.
    To ma być środek lata?

    • Quackie pisze:

      Hmm. To i my pewnie będziemy musieli się wyposażyć w drewno do kominka. To nie brzmi zbyt dobrze. No ale nic, najwyżej się będziemy podgrzewać.

  10. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę…

  11. Lena Sadowska pisze:

    Umykamy na spóźniony spacerek:)

  12. Makówka pisze:

    Zapadła decyzja,że będziemy wracać wkrótce i wychodzi na to,że wspólne decyzje są po to,aby było co zmieniać.

    • Quackie pisze:

      Czy decyzja o powrocie zapadła wspólnie?

      • Makówka pisze:

        Decyzja o tym, że dziś wracamy zapadła w niedzielę.

        Dziś w planie było jedzenie kolacji w Stróży i wyjazd ok. 22.
        Wobec lejącego cały czas deszcz dziecko zaproponowało wyjazd wcześniej.
        Matka gotowa, spakowana rozgląda się -dziecka nie ma.
        A dziecko tymczasem W DESZCZU poszło wycinać gałęzie!

        Wtedy napisałam komentarz o 19:55.
        Zresztą czy można się sprzeciwiać nagłemu atakowi pracowitości?

        • Quackie pisze:

          Ja – jeżeli atak jest nagły i niczym nieuzasadniony, np. upływającym terminem zlecenia – siadam sobie wtedy cicho w kąciku i czekam, aż przejdzie Happy-Grin

  13. Tetryk56 pisze:

    Dziś dopiero mogłem się spokojnie wczytać w wiersz. Cóż dodać… Nie mam wiedzy Leny ani Quacka, pozostaje tylko poczytać kilka razy w zachwycie 🙂

    • Lena Sadowska pisze:

      Tak, też uważam, że to piękny wiersz. Cieszę się, że go jakiś czas temu odnalazłam, bo szkoda byłoby nie mieć świadomości, że istnieje:)

      Dobry wieczór, Tetryku:)

  14. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Sierpień wprowadził się i łzawo, i awanturniczo, i roześmianie. Wieczór go ułagodził, utulił, ukołysał:)
    Bardzo lekko się chodziło po świeżo wypranym Lesie – barwnym, szeleszczącym, pachnącym:)
    Rude z nosem przy ziemi, jak rasowy tropiciel trufli, zebrało chyba wszystkie opadłe dziś listeczki:) Ale oczy mu błyszczały, a ogonek wiatraczkował, więc chyba był to bardzo frajdowy spacerek:)

  15. Makówka pisze:

    Wróciłam do domu. Ponieważ trwało jeszcze wirtualne knucie szybko uruchomiłam Zooma.
    Ledwo zdążyłam pomachać, że jestem laptop się zawiesił.
    Jak już łaskawie się odwiesił było po knuciu.

    Czy w Was dziś też pada deszcz? W Stróży lało, tu w Krakowie -też.

  16. Makówka pisze:

    Ponowię moje pytanie z godz.13.39 – kto wymyślił patronackie pięterka na Wyspie, lampkę, dobranockę i inne wyspowe „rytuały”?

    • Quackie pisze:

      Lampkę to chyba Wiedźma, jeśli dobrze pamiętam, a potem Tetryk od niej przejął krzesiwo.

      Dobranockę chyba ja, kiedyś nawet był cały dłuższy cykl tematyczny „barokowi kompozytorzy na dobranoc”, przy okazji którego odkryłem parę przeciekawych utworów muzycznych.

      A patronackie piętra, hm hm, czy nie Mistrz Tetryk?

    • Tetryk56 pisze:

      W 2017 roku jednym z oficjalnych ogólnopolskich patronów roku miał być Bolesław Leśmian (140. rocznica urodzin, 80. rocznica śmierci poety). Rząd olał te oczekiwania, więc na wielu blogach pojawiło się hasło „nieoficjalnego roku Bolesława Leśmiana”, które i my podchwyciliśmy (patrz blok „odznaczenia i wyróżnienia” po prawej na dole).
      Uznaliśmy, że to dobry pomysł, i od tego czasu wybieramy kolejnych patronów.

      • Quackie pisze:

        Pięknie! A mnie się już zapomniało, od czego to się zaczęło.

      • Lena Sadowska pisze:

        Pamiętam naszą rozmowę z tamtego okresu, Tetryku.
        Wstawiłam u Ultry „Wlazł kotek wg B.Leśmiana” napisany przez J. Tuwima, bo za panem L. nie przepadam, a Ty żartobliwie zasugerowałeś „nieoficjalne obchody roku J. Tuwima”. Nie byłam przeciwna i nawet napomknęłam, że może do Tuwimowskiego dołączę. Wy rzeczywiście takowy obchodziliście, ale ja jeszcze wtedy oficjalnie dla Wyspy nie istniałam:)

  17. Makówka pisze:

    Dziękuję Panowie Mistrzowie za informację.
    A kto zaczął Panów Q i T nazywać Mistrzami?

  18. Lena Sadowska pisze:

    Znowu musiałam spragnionych napoić i głodnego nakarmić, ale już wróciłam:)

    • Quackie pisze:

      No i pięknie (co prawda ja o tej porze to sobie mogę być głodny, dieta, no, nie pozwala).

      • Makówka pisze:

        A ja właśnie zabieram się za kolację.
        Zaczęłam ogarniać trochę mieszkanie, rozpakowywać się. No i usiłowałam knuć, a potem walczyłam z laptopem.
        Zgłodniałam tak, że teraz chyba zjem wszystko, co jest do jedzenia.

      • Lena Sadowska pisze:

        Ech… Toteż ja bywam o takich porach już tylko spragniona:)
        Gdzież te smarkactwowe czasy, w których wieczorną kolację spalało się już w trakcie poprzedzającego ją śniadania 🙂

  19. Quackie pisze:

    Ja się również pożegnam na dziś. Dobranoc wszystkim!

  20. Makówka pisze:

    To i ja się pożegnam.
    Dobranoc!

  21. Lena Sadowska pisze:

    Wierszorynki do tradycji wyspowych wprawdzie nie należą, ale lubię je dodawać:) One zaspokajają moją przyjemność dzielenia się pięknem z innymi, więc na tworzonych przeze mnie pięterkach poetyckich przeważnie są:)

    Tym razem taka z kręgu Wołyniowego, czyli bliskiego naszej patronce:

    „Wychylam z gwiazdy jak z piosenki
    kudłaty łeb w krawacie nocy
    po cichu zbliżam go do ręki
    zapalam w drzewach sowie oczy
    Łasi się klarnet mgła bezbarwna
    a bęben wbija ćwiek po ćwieku
    wodzi mnie grajka po moczarach
    doniczka wierzby pod powieką
    W doniczkach kwitną tulipany
    i srebrny pęka saksofonem
    i płyną chmury jak organy
    wiatr je popędza pies zielony
    Gwiazdom wyrasta siwa broda
    a księżycowi ośle uszy
    wędruje milcząc po jagodach
    niosąc piosenki róg po puszczy
    A kiedy pęknie miód księżyca
    i noc smolista zatrzepoce
    po oknach oczach i doniczkach
    spłynie o świcie deszczu ocet”
    („Deszcz o świcie” – Cz. Janczarski)

    Miodowo-księżycowych snów, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Bardzo ładne! Na poetyckiej mapie mam wrażenie, jakby to było rozpięte między Witkacym, „Zegarmistrzem światła” Bogdana Chorążuka i trochę też parodią tegoż pióra Mistrza Waligórskiego 😉 („Hydraulik dźwięku”).

      • Lena Sadowska pisze:

        Bo melodycznie rzeczywiście ten wiersz wpisuje się i w „Zegarmistrza…” i w „Hydraulika…”.
        Ale też, oczywiście, to antynomiczne przemieszanie elementów lirycznych i satyrycznych u Cz. Janczarskiego koresponduje z „Hydraulikiem” A. Waligórskiego, choć ten drugi bazuje jednak w swoich tekstach na epifrazie, nie – oksymoronie:) I – mam wrażenie – trawestacja pana Wu jest jednak dość szydercza, chwilami pamfleciarska wręcz, próbująca ośmieszyć „Zegarmistrza”, brak w niej empatii zarówno dla parodiowanego twórcy, jak i jego utworu, co znacznie obniża jakość „Hydraulika”:)
        Cz. Janczarski bawi się ładniej – jego żartobliwe oksymorony śmieszą, a nie – wyśmiewają:)
        A co do Witkacego, to – owszem, też zauważam pewne analogie z jego teorią Czystej Formy, a konkretniej – z próbą poszukiwania nowych środków artystycznych, ponieważ „stare” z różnych powodów się zdewaluowały i już nie są w stanie oddać wiernie tego, co twórca (czyli nasz pan Jot) chciałby ustami podmiotu lirycznego odbiorcy przekazać:)

        Dzień dobry, Quacku:)

  22. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Czasami rano mam wrażenie, jakby ten ocet Janczarskiego dosięgnął i mich oczu… mimo, że nocą nie byłem tak upojony poezją!

  23. Quackie pisze:

    Dzień dobry, rano ten czas galopuje niemożliwie. Dopiero co wstałem i minęło już pół godziny?

    Pani Gieniu, coś na spowolnienie upływu czasu poproszę.

    Koffie

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry
      Dołączam się z filiżanką Kawa2
      U nas w pracy pełna gotowość…
      Audytory przyjechały…
      Bedo kontrolować
      Afraid
      W efekcie od rana siedzę w gotowości… Tired
      siedzę…
      siedzę…
      siedzę…
      Wreszcie postanowiłem zmniejszyć gotowość i zrobić sobie kawę…
      I wtedy przyszły do mnie Wink

  24. Makówka pisze:

    Słoneczne dzień dobry!

  25. Lena Sadowska pisze:

    A teraz turlam się przygotować jakiś spóźniony obiadek:)

    • Makówka pisze:

      A ja tłukę się autobusem na ulice Rozrywka

      • Lena Sadowska pisze:

        My już po obiadku gwizdanym: odmrażanych pierogach (la jednych z tofu, la innych z mięsem) z sosem pieczarkowym i cienkim kompocikiem zamiast ciasta na deser:)
        Perspektyw na rozrywki brak, nawet te uliczne…
        Zakaz turlania się poza dom (stuprocentowo stosowany z powodu bólu, nie – autorytetu zakazującego), ograniczenie do minimum ruchu po domu (stosowane jw.). Chlip!
        🙂

      • Quackie pisze:

        O, ładna nazwa. Co tam jest na tej ulicy?

        • Tetryk56 pisze:

          M.in. Izba Wytrzeźwień! (teraz to się jakoś inaczej nazywa) Overjoy

          • Quackie pisze:

            Amazed och, mam nadzieję, że nie tylko to!

            • Makówka pisze:

              Mieszkają tam moi znajomi,jechałam na Imieniny,teraz wracam.

              Nazwe ulicy podałam licząc na reakcję Tetryka

              • Quackie pisze:

                Uff. Rozrywkowi znajomi! 🙂

                • Makówka pisze:

                  Kolega zachował poczucie humoru, zawsze lubiłam (i nadal lubię) słowne utarczki słowne z nim, choć wtedy gdy ja jeszcze byłam studentką on już był asystentem na AGH.
                  Rozrywkowi, bo było wesoło, ale w aspekcie Izby Wytrzeźwień to nie.
                  Braliśmy udział w wielu wspólnych imprezach, ale nigdy nie widziałam go, aby przedobrzył z alkoholem.

                  Natomiast gdy nam powiedzieli na jaką ulicę się przeprowadzają długo budziło to ogólną wesołość.

                • Quackie pisze:

                  To ciekawe, nie kojarzę takiego przybytku z żadną ulicą miasta, w którym dłużej mieszkałem. To znaczy pewnie, owszem, były takie, ale jakoś nigdy mi nie trafiła do ucha nazwa ulicy, przy której leżały. Ani w Kielcach, ani w Poznaniu, ani w Gdyni.

                • Makówka pisze:

                  Pełna nazwa : Miejskie Centrum Profilaktyki Uzależnień – Izba Wytrzeźwień
                  ul. Rozrywka 1

                  Wszyscy w Krakowie pamiętają ten adres, bo skojarzenie nazwy ulicy i Izby Wytrzeźwień zawsze było powodem do żartów.

  26. Tetryk56 pisze:

    A ja biegam za rodzinnymi zleceniami…

  27. Quackie pisze:

    I po pracy, i po zakupach, i po załatwieniu jednej sprawy z branży elektronicznej (dzięki której to sprawie mam oficjalne potwierdzenie, że zostałem zgredem 🙂 ). A teraz na przerwę.

    • Tetryk56 pisze:

      Czy w tym stylu, jak lekarskie stwierdzenie hemoroidów można traktować jako pasowanie na inteligenta? Wink

      • Quackie pisze:

        Prawie.

        Małżonka zapragnęła nabyć sobie pewien gadżecik, który działa po połączeniu z telefonem. No, tylko że gadżecik nijak nie chciał się z tym telefonem połączyć (via Bluetooth). Bujaliśmy się z tym od sklepu do sklepu, od serwisu do serwisu, aż wreszcie jedna pani znalazła rozwiązanie w ciągu pięciu minut.

        Zrestartowała telefon.

        O czym żadne z nas nie pomyślało, podobnie jak żadne ze sprzedawców ani serwisantów (młodszych od nas). Bo telefon to telefon, a przecież „wyłączyć i włączyć” to ma niby działać z komputerem.

        Zgred to stan umysłu.

  28. Lena Sadowska pisze:

    Za kwadrans umknę popatrzeć sobie przez okno, jak inne spacerują z Psiułą;)

  29. Lena Sadowska pisze:

    Poniespacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    I popysznokolacjowe, nie moimi rączkami przygotowywane 🙂

  30. Quackie pisze:

    Północ, więc umykam, gubiąc na schodach szklane(?) pantofelki. A może to były pantofelki na szkiełkach (podstawowych)? Thinking

    Dobranoc!

  31. Lena Sadowska pisze:

    Jako rzekło się na powitanie, jestem z deka niedospana, więc:

    „Patrzcie! z sennego łożyska
    Miesiąc już wschodzi,
    Płynie po niebios powodzi
    I błyska,
    Albowiem wszędzie żar czuje —
    Szczęśliwy!
    Gwiazdy, splatając mu wieńce,
    W srebrny ślad biegną,
    Zanim porannej ulegną
    Jutrzence,
    Nim zorza blask swój rozsnuje,
    Blask żywy!”
    („Wieczorem” – J. Kasprowicz)

    A ja po wierszorynce mówię już:

    miłej nocki, Wyspo:)

  32. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

  33. Quackie pisze:

    Dzień dobry, obudziłem się z lekkim atakiem mizantropii, bez najmniejszego powodu.

    Pani Gieniu, ma pani coś na to? Poproszę…

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      Tetryk proponuje terapię słowno-muzyczną, nie od rzeczy będzie wzmocnić ją elementem poetyckim:

      „Ze znudzenia, ze znużenia
      Pusto, sennie, mdło.
      Neurocholia? melanstenia?
      Diabli wiedzą co.

      Gdybyż w innej być mieścinie,
      Bo w Warszawie źle…
      W Pajtuliszkach? w Bambierzynie?…
      Diabli wiedzą gdzie.

      Byłoby też doskonale
      Lata puścić wspak.
      Chętnie bym to zrobił, ale
      Diabli wiedzą jak.

      Zająć by się jakąś… pracją…
      Mracją… czy ja wiem?
      Pempologią? alansacją?
      Diabli wiedzą czem.

      Siadłbym z jakim byczym chłopem,
      Pogawędziłbym.
      Z księdzem? Żydem? czartem? popem?
      Diabli wiedzą z kim.

      Może wylazłby z rozmowy
      Jakiś zdrowy sąd?
      Może z serca, może z głowy,
      Diabli wiedzą skąd.

      Ziewam, dumam żałośliwie,
      Że… że co? że pstro?
      Owszem, może… Lecz właściwie
      Diabli wiedzą co.”
      („Spleen” – J. Tuwim)

      A moje śmiadanko skutecznie pomogło w wyzbyciu się ogólnego zniechęcenia:)

      Dzień dobry, Quacku:)

    • Quackie pisze:

      Chyba pomogło, bo od rana mi minęło… Pondering

  34. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś mam dzień biegany, poza pracą. Będę zaglądał 🙂

  35. Makówka pisze:

    Deszczowe dzień dobry!

    • Lena Sadowska pisze:

      Wichrowo-słoneczne dzień dobry, Makówko:)

      • Makówka pisze:

        Dzień dobry Leno!
        Podeślij trochę słońca, proszę:)

        • Lena Sadowska pisze:

          Mogę spróbować:):

          Podsyłam „słońce, co te chmury zetrze
          I nowe życie obudzi —
          I ożywi nadzieją, od smutku dziś bledsze,
          Twarze znękanych ludzi…

          Niechże powrócą siły w każdem ścięgnie
          I myśl niech ogniem się stanie,
          Niechże pokocha nas ktoś i przysięgnie
          Dozgonne kochanie…”
          („Nadejdzie słońce” – J. Birkenmajer)

          🙂

  36. Lena Sadowska pisze:

    „Nie­bo się gnie­wa,
    ob­ło­ki nad­bie­ga­ją w tłu­mie!
    Szczę­śli­we drze­wa!
    Będą się mo­gły wy­szu­mieć!”
    („Huragan” – M. Pawlikowska-Jasnorzewska)

    Słońce grzeje, drzewa szumią, wietrzysko hula – słowem – huraganowe dzień dobry, Wyspo:)

    Tylko Lena pomalutku, powolutku… Nie jest gorzej, a to też się liczy, nie? 🙂

  37. Lena Sadowska pisze:

    Człapam na wycieczkę po domu w celu popaczenia, za co dziś na pewno nie będę się brała… 😉

  38. Lena Sadowska pisze:

    Pusto wszędzie, głucho wszędzie…
    To co tu będę tak sam siedział… pójdę już, nie?

    Za jakimś jedzonkiem się porozglądać…
    😉

  39. Quackie pisze:

    Uf, co za dzień, już, już miałem wyjść, kiedy zwaliła mi się na głowę (przez Internet) najpierw jedna rzecz, potem druga… i kolejna… A efekt był taki, że kiedy wyszedłem pozałatwiać rzeczy (zakupy i poczta), to wchodząc do urzędu pocztowego wyprzedziłem potężne oberwanie chmury o jakieś 5 do 15 sekund. Trochę mnie ta burza przyblokowała na poczcie, wracałem jeszcze w deszczu (ale dobrze przygotowany, w kurtce i pod parasolem). No i efekt taki, że dopiero teraz skończyłem pracę.

    Więc umykam od razu na przerwę.

  40. Lena Sadowska pisze:

    Niepospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień na siedząco dłużył mi się niemiłosiernie i sama już nie wiedziałam, czy bardziej boli mnie w tak zwanej sobie z samego bolenia czy z niemocy robienia czegokolwiek… W okolicy groźby o szukaniu jakichś pojedzonek do ogólnych boleści doszedł jeszcze bóldumy [tak, tak, tej właśnie stłuczonej kiedyś na jednym ze spacerków], co poderwało mnie [eufemizm, oczywiście, że eufemizm} do buntu dreptanego.
    Efektem jest wytarty z kurzu jeden podwójny parapet, zlikwidowanie jednego kącika czystości, w którym już się lęgły Duszki-Zapominuszki, więc najwyższa była nań [kącik i Duszki] pora, oraz przetarcie sześciu półek na mini-regaliku wraz z wyczyszczeniem stojących tam gadżetów, a w bonusie nienaprawienie ulubionego, drewnianego zegara.
    I to wszystko w niecałe trzy i pół godziny! Jestem z siebie naprawdę dumna, nawet jeśli w okresie bezbolesności tyle czasu zajmuje mi sprzątnięcie całego mieszkania. Póki co stan po buncie nie odbiega jakoś znacząco od stanu sprzed, a nawet – bóldumy zmalał jakby odrobinkę 😉

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. No tak, biorąc pod uwagę Twoją normalną aktywność, to ograniczenie ruchomości musi co najmniej uwierać Worry

      Ja wolę, kiedy sprawy toczą się w wolniejszym tempie, ale wszak każdy ma swoje.

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Oczywiście.
        Jak kiedyś pisałam – zasiadam tylko przy pracy, koralikowaniu (a i to muszę co jakiś czas dokądś się przemieścić) i czytaniu, więc ten przymus bezruchu naprawdę daje mi się we znaki – robię się przy tym marudna i czepliwa:)

  41. Tetryk56 pisze:

    W związku z urlopem opiekunki i sanatorium małżonki odwieźliśmy dziś teściową do Domu Opieki Wytchnieniowej. Pakowanie, wożenie, załatwianie pilnych spraw w ostatniej chwili — a za chwilę znowu trzeba iść spać, aby jutro wstać do pracy z jakimś minimum chęci. Podziwiam energię Leny — a mogłaby leżeć dumą do góry i pachnieć…

    • Quackie pisze:

      Uf, to się narobiliście. To ja już nic nie mówię o moim dzisiejszym odrywaniu od pracy, bo nie ma czego porównywać.

    • Lena Sadowska pisze:

      🙂
      No tak, po takim intensywnym dniu Ty, Tetryku, pewnie marzysz o odpoczynku do góry dumą i pachnieniu🙂
      Pocieszające jest może jedynie – że część już za Wami, a jutro popołudniu zaczyna się weekend:)

  42. Quackie pisze:

    Kochani, tu już urosło, może wrzucę jeszcze za przytomności końcówkę wrażeń z wakacji?

  43. Quackie pisze:

    No to zapraszam na nowe pięterko, teraz albo od rana, jak kto woli.

  44. Lena Sadowska pisze:

    Na „dobranoc” ostatnia wierszorynka:):

    „Mrokiem zasnute lasy dyszą —
    Rżą łany świerszczów srebrnem graniem —
    Różową błogosławion ciszą,
    Gaśnie dzień, szczęsny dokonaniem…”
    („Wieczorem” – Wł. Orkan)

  45. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję za sympatyczne odwiedziny oraz miłe rozmowy pod kolejnym wierszem naszej patronki i po wizycie u Quacka, tu jeszcze mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)