« Skrzydlata Wielkanoc Lans lans lans »

Makówka na Teneryfie — część trzecia oraz „w Polsce jest też gdzie się wspinać”.

Drugą część wpisu „Makówka na Teneryfie” zakończyłam informacją, że na następny dzień była również męcząca, ale i zachwycająca widokami wycieczka.

To był ostatni dzień pobytu na Teneryfie – 5.04.2023

W planie było wyjście na szczyt Riscos de la Fortaleza (2164 m n.p.m.).

Wędrujemy. Z każdego omal miejsca widać Teide, choć za każdym razem wulkan wygląda trochę inaczej. Bywa, że „ubiera się” w chmury.

Taki krajobraz, takie skały. Na skałach — te małe ludziki — to my. Na jednym zdjęciu ten ludzik z ręką do góry to Makówka.

Obok kapliczki robimy postój.

Potem… w planie był powrót, schodzenie w dół… co część grupy uczyniła.

Natomiast Makówkę los pokierował w inną stronę no i… w górę w kierunku góry Montana Blanca (2748 m n.p.m.)

Niezapomniane wrażenia wędrowania między wulkanicznymi głazami.

Jest i roślinność.

I spalone krzaki.

Te wrażenia pozostaną w moich oczach do końca życia zacierając w pamięci ogromne zmęczenie, które towarzyszyło tej wspinaczce.

Na poniższym zdjęciu pokazuję szczyt Montana Blanca. To tylko na zdjęciu wydaje się, że to płaski teren.

Na sam szczyt nie będziemy wchodzić. Za chwilę zacznie się wędrowanie drogą, którą trzeba wypatrzyć na poniższych zdjęciach. Ogrom pustej przestrzeni robi niesamowite wrażenie, czego zdjęcia w ogóle nie oddają.

Na powyższym zdjęciu w prawym dolnym rogu (trochę powyżej rogu) można wypatrzeć sylwetkę kolegi. Oprócz tego wokół pusto.

Nie umiem opisać tego, co poczułam, gdy zatrzymałam się i rozejrzałam wokół tej ogromnej pustej przestrzeni. Był to moment ogromnych emocji i jakiegoś wzruszenia chwytającego za gardło. Wiało tam tak silnie, że był problem z utrzymaniem w ręce komórki. Makówka ubrała na głowę czapkę, kaptur od polara i kaptur od kurtki, a dalej mi się wydawało, że marzną mi uszy mimo upału.

Ktoś ze znajomych widząc to zdjęcie, skomentował że wyglądam jak łazik księżycowy.

I faktycznie tak się czułam jakbym była na księżycu. Stoję na szeroko rozstawionych nogach, aby utrzymać równowagę.

Ekstremalny (jak na moje możliwości) wysiłek, silne emocje to wszystko spowodowało, że wieczorem mój organizm pokazał mi czerwoną kartkę. Wytłumaczyłam mu jednak, że na drugi dzień nie będzie już żadnych wycieczek, bo… wracamy do domu.

6.04.2023

Do godziny 12 należy opuścić pokój. Transfer na lotnisko będzie o godz. 18.

Niektórzy idą w kierunku Oceanu lub na spacer po mieście albo grają w brydża.

Makówka jednak obiecała swojemu organizmowi odpoczynek, więc oczekiwanie na transfer na lotnisko spędziła w basenie hotelowym.

Makówka zadowolona, cały organizm — też.

7.04.2023 o godz. 4 w nocy lądujemy na lotnisku w Pyrzowicach.

Zimno, śnieg!

Tak rano było pod moim balkonem.


Aby nie odwyknąć od zdobywania szczytów, 9.04.2023 Makówka poszła „zdobywać” Lanckorońską Górę. Tylko 545 m n.p.m.? Nie bądźmy drobiazgowi, chodzi wszak o zdobywanie!


16.04.2023 już było trochę więcej metrów do zdobywania:
Modyń Góra Zakochanych — 1029 m n.p.m., Ostra — 925 m n.p.m., Jeżowa Woda 896 m n.p.m.


23.04.23

Jeszcze ciupinkę więcej metrów jak ostatnio –Prehyba 1175 m n.p.m.

Dużo osób, bo w tym roku tu odbywało się XVIII Małopolskie Rozpoczęcie Sezonu Turystyki Górskiej. Wiosna 2023.
My idziemy w 10-osobowej grupie z naszego Koła PTTK, ale na miejscu spotykamy różnych znajomych turystów. No i obchodzimy Imieniny Jerzego (szefa naszego Koła ).

Po nogami bywał śnieg.

krokusy i inne kwiatki.

Zabawnie wyglądał zwalony znak.

Wspaniała pogoda, przecudne widoki -widać Tatry, Pieniny.

Oprócz moich zdjęć z Teneryfy we wpisie są też zdjęcia z komórek kolegów. Obaj zgodzili się na umieszczenie ich zdjęć na Wyspie.

282 komentarze

  1. Quackie pisze:

    Dzień dobry, akurat po robocie, a jeszcze przed wyjściem.

    Wulkan wspaniały, zwłaszcza w welonie z chmur – autentycznie jakby owinięty!

    Zakładam, że to specjalnie – trudno mi było w pierwszej chwili znaleźć tych ludzi na skałach.

    Co do kapliczki, to ktoś ją tam musiał wymurować, nawet jeżeli kamienie zebrano z okolicy, to pozostaje zaprawa, farba, dachówki, kafelki – to wszystko musieli tam wnieść. Czy też wwieźć, osiołkami?

    Rrrany, to już 2164 Ci nie wystarczyło? Naprawdę?!?

    Zdjęcia pod akapitem, w którym jest zdanie zaczynające się od „Ogrom pustej przestrzeni robi niesamowite wrażenie”, to są z Marsa (na Księżycu jest inne oświetlenie 😉 )

    No tak, basen na relaks to jest to. Subiektywnie w wodzie mniej się waży, więc odpoczynek.

    Polskie górki też – jakby je zsumować – kawał chodzenia! Ty to masz motorek w nogach!

    A ja teraz się żegnam na dzisiaj! 🙂

    • Makówka pisze:

      Quacku!

      Dziękuję za komentarz.
      THANK-YOU

      Wróciłam do domu i już odpowiadam po kolei.
      Wulkan Teide towarzyszył nam na każdej wycieczce, był obecny w 1 i 2 części mojej relacji również.
      Nie byle jaka to góra.Teide wszak była świętą górą Guanczów i siedzibą bogów, podobnie jak Olimp dla starożytnych Greków.

      • Quackie pisze:

        A na dodatek to wulkan przez cały czas czynny. Nie jest wygasły, więc może jeszcze sprawić niejedną niespodziankę. W zasadzie Teneryfa SKŁADA się ze szczytu Teide i paru przyległości.

    • Makówka pisze:

      Jeśli chodzi o kapliczki to faktycznie podziwiać należy budowniczych.

      I …osiołki jeśli to one wnosiły materiały budowlane.

      • Quackie pisze:

        Tak podejrzewam, nie znam tej ścieżki ani warunków geograficznych, ale z Twoich zdjęć wnoszę, że albo dostarczono to tam na grzbietach osiołków, albo ludzi.

    • Makówka pisze:

      Na pytanie „Rrrany, to już 2164 Ci nie wystarczyło? Naprawdę?!?” odpowiadam -WYSTARCZYŁOBY W ZUPEŁNOŚCI.

      Zdecydował o tym…los (jak to określiłam we wpisie). Albo przypadek, albo tak miało być (abym zobaczyła te ogromne przestrzenie i doznała tych ogromnych emocji). Czasami w życiu coś się dzieje przypadkowo, przez pomyłkę…i potem zostaje w pamięci do końca życia.

      Publicznie nic więcej nie wyjaśnię.

    • Makówka pisze:

      Twoją uwagę, że to krajobraz bardziej z Marsa jak z Księżyca przyjmuję za słuszną.
      Zgodnie z Twoją sugestią poprawiłam opis zdjęcia na fb.

    • Makówka pisze:

      Pływanie to dla mnie najlepszy relaks dla duszy i ciała.
      Najlepiej w morzu (dodatkowe działanie słonej wody), ale i w basenie jest ok.
      Szczególnie w takim prawie pustym basenie.

    • Makówka pisze:

      Ty to masz motorek w nogach!

      Eh westchnęła Makówka…jakby to dobrze było!
      Wiesz, jak smutno wiedzieć, że grupa będzie gdzieś wędrować co jednak nie na moją kondycję, nie na moje możliwości, a tak by się chciało być z nimi:)

      Wiem, wiem i tak powinnam się cieszyć z tego co jest. A może dlatego tak się dzielę z Wami tą moją radością, że byłam w TAKIM miejscu?

      • Quackie pisze:

        Ależ naturalnie! Dzielenie się radością jest wspaniałe i śmiem twierdzić, że to jedna z głównych zalet Wyspy – i dla dzielących, i dla obdzielanych! Pleasure

  2. Tetryk56 pisze:

    Uff, dotarłem do domu i mogłem wreszcie dołączyć do Makówki na szczytach! 🙂
    Zdjęcia ciekawie dobrane, a widoki zaiste imponujące. Może bym się jeszcze powspinał — ale jednak zacząłem sezon rowerowy i nogi mi mówią: stop!

    • Makówka pisze:

      Witaj pracusiu!

      Dziękuję za tekst zdjęcia ciekawie dobrane. Starałam się moje zdjęcia uzupełnić zdjęciami zrobionymi przez kolegów tak, aby była z tego jakaś całość.

      Nogi wytrenowane na rowerze tym lepiej (wkrótce) będą Cię niosły na górskich szlakach. Wszak Ty też lubisz „zdobywać szczyty”.

  3. Lena Sadowska pisze:

    Popłaskospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Bardzo przyjemnie się dziś maszerowało. Kwitną już czeremchy, dzikie śliwy i wawrzynki:) Zbocza się przylaszczą, a skarpy – sasanią.
    Odwiedziłyśmy też naszą dobrą znajomą – stareńką jabłonkę-dziczkę:) Z każdym rokiem pochyla się coraz bardziej i maleje, ale wciąż jeszcze – zakwita, choć nie owocuje:) A dziś wypatrzyłyśmy upączoną jabłonkową odrostkę. Może kiedyś stanie się pełnoprawną jabłonką i znowu będę mogła podziwiać i smakować najpiękniejsze i najpyszniejsze dzikie jabłka, jakie w życiu jadłam:)

    • Makówka pisze:

      Popłaskospacerkowo to ja najbardziej lubię spacerować.

      Sama nie wiem, co mnie gna, aby się wspinać do góry.

      Widoki? Pokonywanie własnych słabości? Towarzystwo?

      • Lena Sadowska pisze:

        Swojego czasu też wędrowałam po różnych górach:) Ale nie jako celem samym w sobie, tylko „po drodze”.
        Najbardziej lubię chyba jednak lasy i jeziora:)

        • Makówka pisze:

          A ja ciepłe morze, Ocean, jezioro…
          Najbardziej lubię pływać, potem jeździć na nartach, a te wspinaczki to owszem, ale nie w lecie.

          • Lena Sadowska pisze:

            U mnie żeglowanie i łazikowanie – na równi:)
            A najwięcej uroku mają jednak wszelkiego rodzaju drzewno-wodne dzikości:) Morza, oceany są trochę mało klimatyczne:)
            Gdy Smarkactwo było mniejsze, często wypuszczaliśmy się na nocne łazęgi po lasach i jeziorach, rozpalaliśmy sobie ognisko, rozstawialiśmy teleskop, jeśli były warunki, a gdy zaczynało świtać – wracaliśmy do cywilizacji. Dużo czasu spędzaliśmy też w Głuszy, a jedyne, co nas było w stanie z niej na chwilę wypędzić to – widmo pustej lodówki:)

    • Tetryk56 pisze:

      Niektórych znajomości naprawdę ci zazdroszczę! 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Jako dziecko zawarłam też znajomość z pewnym zdziczałym sadem, który ostał się po przedwojennej leśniczówce. Wciąż owocuje, średnio co dwa, trzy lata i żadne przetwory z cywilizowanych owoców nie umywają się do tych dzikosadowych:)
        Ale ja nie jestem zazdrosna – chętnie dzielę się takimi znajomkami:)

        Dobry wieczór, Tetryku:)

  4. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Makówko:)

    Imponująca wyprawa – gratuluję wytrwałości i samozaparcia. Podziwiam i nie tylko nie zazdroszczę, ale nawet bardzo się cieszę, że tam byłaś, bo dzięki temu bez większego wysiłku mogłam podziwiać super-widoki:)

    • Makówka pisze:

      Dobry wieczór Leno!

      Tak, faktycznie imponująca wyprawa. Na takiej jeszcze nie byłam i pewnie już nie będę. Niestety. Pozostanie w mojej pamięci do końca życia.
      Tak jak pewne wędrówki w USA np. Park Narodowy Arches, Yosemite i inne.

      Jednak i wtedy organizm mi pomachał czerwoną kartką. Raz nawet skończyło się w szpitalu.Eh ten mój niepoprawny organizm!

  5. Lena Sadowska pisze:

    To ja wracam do Fincha & Company oraz swoich koralików:)

    Ale najpierw powiem:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  6. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Trochę jestem zmęczony po wczorajszym, mimo że wieczór muszę zaliczyć do bardzo, bardzo udanych.

    Widziałem się z tłumacką bracią z całej Polski, przegadałem nie wiem sam, ile czasu, dzisiaj mi się kręci w głowie i czuję, że gardło raportuje, że dawno tyle się nie narobiło 🙂

    Nagrodę Boya-Żeleńskiego za twórczość translatorską, jedną z najważniejszych nagród, jakie może dostać tłumacz w Polsce, otrzymali Rene Koelblen i Stanisław Waszak za przekład „Zniknięcia” Georges’a Pereca, powieści specyficznej, bo zarówno w oryginale, jak i w przekładzie napisanej bez użycia litery „e” („ę” się zdarza). A za całokształt twórczości – prof. Ireneusz Kania, poliglota, który przekłada z kilkunastu języków.

    A teraz już poprosimy tę panią.

    Kelnereczka

  7. makowka9 pisze:

    Witajcie słonecznie!

    Piękna pogoda-dobra na uliczne knucie.

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tylko wbiegłem i już wybiegam…

  9. Makówka pisze:

    Bardzo owocne knucie było.

  10. Makówka pisze:

    Po knuciu posiedziałam trochę w Parku Jordana. W miłym towarzystwie i przy pięknej pogodzie.

    Teraz wróciłam do domu, zjadłam obiad i już jestem na Wyspie.

    • Quackie pisze:

      Tymczasem tutaj mieli przyjechać fachowcy od przycięcia krzaków na podwórku. Umawiali się najpierw (tj. w tygodniu) na 12.30. Zadzwoniłem rano żeby się upewnić. „Tak Tak, będziemy koło 15.30”. O 16.50 zadzwoniłem ponownie. „No, jeszcze godzinka nam tu zejdzie, potem jedziemy do państwa”. Koło 17.40 SMS, „to jaki tam jest dokładnie adres?”. Właśnie kwadrans temu przyjechali.

  11. Makówka pisze:

    Quacku odpowiedziałam na Twój komentarz z 21 kwietnia z godziny 17:36.

    Tak tylko zapraszam parę schodków wyżej w jakiejś wolnej chwili…

  12. Tetryk56 pisze:

    W „Polityce” b. pozytywna notka recenzyjna o „Młodym Mungo”!

  13. Lena Sadowska pisze:

    Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień bardzo ciepło-słoneczny, więc pod znakiem sucharkowej włóczęgi:)
    Obeszłyśmy trzy Sucharki, nawdychałyśmy się trzęsawiskowych aromatów i jedna z nas padła już podczas drogi do domu:) Teraz (ta jedna) leży na chłodnej podłodzie i jedyna reakcja, na jaką jest w stanie się zdobyć to
    lekkie marszczenie zimnego noska:)

    • Makówka pisze:

      A ta druga?

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Ta druga ma nosek w normalnej temperaturze;)

        Cóż… Wytrzepała i zmyła z siebie ewentualne dary lasu, na kolację sieknęła dwie filiżanki mocnej herbaty, przegryzła cukierkiem, i zastanawia się, co robić z tak miło zaczętym wieczorem, bo baza pod piórkoraliki jeszcze nie doschła… W odwodzie ma robienie dekli albo dzianie oczek, uszek, łapek do ulubionych skarpetek, które trochę się sprały:)

        • Makówka pisze:

          Mocnej herbaty o tej porze? Czarnej, zielonej, czerwonej czy może owocowej ? Bo np. po czarnej taka na ten przykład Makówka nie mogłaby zasnąć.

          • Lena Sadowska pisze:

            Czarnej i gorzkiej:)
            Taka Lena też wypiła na pobudzenie, bo jednak przedreptałyśmy około trzydziestu kilometrów:)

    • Quackie pisze:

      Czekaj, to moja pamięć się leni? Te Sucharki to przecież nie trzęsawiska (bo nazwa sugeruje coś wciąż przeciwnego)?

  14. Makówka pisze:

    Perspektywę wytarzania w ple i zanurzenia się w sucharku odkładam na później i teraz planuję wytarzać się w kordelka .

    Umykam, dobranoc.

    Budzik okrutnik nie pozwoli jutro długo spać.

  15. Lena Sadowska pisze:

    To ja Wam jeszcze zaserwuję piękną baśń Tadeusza Gajcego o „Jeziorze”:

    Jak od­naj­dziesz mo­krą nutę w kro­pli gło­su?

    Masz usta zło­żo­ne do snu,
    a tu próch­no świe­ci w oczach, w kwia­tach ognie,
    Skra­jem jawy ucie­kać mu­sisz,
    bo się zgu­bisz w ostrych li­liach, nie po­wró­cisz,
    bo w je­zio­rze sto­pisz wło­sy i sen zmok­nie.

    Jak od­naj­dziesz mo­krą nutę w lu­strze no­wiu?

    Masz usta zło­żo­ne do snu,
    a tu sieć, a tu mróz, a tu blask…
    Blask łzę rzeź­bi i ró­żo­wą sie­cią łowi,
    nie chodź w li­lie – je­steś boso,
    wróć się jesz­cze, sen roz­gar­nij póki czas.

    Czy od­naj­dziesz, czy zro­zu­miesz, że jej nie ma?
    Każ­da nuta się­ga dna, a naj­głęb­sza – mo­kra,
    sy­czy próch­no, oczy pali, w kwia­tach blask,
    za­słoń oczy, kwia­ty uzdrów – bo cię zie­mia
    snem omi­nie, strą­ci w lej i za­mie­ni w kro­plę.

    Daj się ba­śni po­pro­wa­dzić, gdzie na spo­dzie kule gniazd,
    gu­sła w pą­kach, sine ryby jak wie­czor­nych świa­teł nurt,
    trzci­ny lę­kiem wę­dru­ją­ce pod me­lo­dię wody bór…
    każ się ba­śni po­pro­wa­dzić, a wzo­rzy­sta bę­dzie baśń.

    Może nie wiesz, pew­nie nie wiesz, jest w je­zio­rze zwierz.
    Kie­dy sta­niesz kru­chą twa­rzą nad kie­li­chem li­lii,
    od­wróć skro­nie – ogień pry­ska, więc nie pró­buj się po­chy­lić,
    bo nie wró­cisz, bo pod sto­pą próż­nia za­miast mo­stu,

    a to woda, tyl­ko woda – a gdy weź­mie, już nie odda,
    może nie wiesz, pew­nie nie wiesz:
    masz usta zło­żo­ne do snu.

    Zwierz ma ku­dły z dłu­gich wierzb, a na grzbie­cie plam­kę,
    nie wierz nut­kom, na­wet tej, co ma skrzyp­ki bla­de.
    Skrzyp po fali, skrzyp po rzę­sach i w je­zio­ro cięż­ka łza
    pada z plu­skiem, łu­ski wo­dzi, sen za­my­ka, gasi blask…

    Skra­jem jawy ucie­kaj, ucie­kaj,
    bo zwierz z toni od­my­ka po­wie­ki,

    nie od­naj­dziesz, bo głę­bo­ko, bo bez dna.

    • Quackie pisze:

      O rany oranyorany. Ten wiersz idealnie pasuje do jednej z powieści nominowanych do nagrody za przekład im. Boya-Żeleńskiego – do „Polowania na małego szczupaka” Juhani Karili (w przekładzie Sebastiana Musielaka). To jest co prawda rzeczywistość fińska (przenikająca się ze specyficzną mitologią z północy Finlandii), ale te jeziora, lasy, zwierze… to jest dokładnie to.

  16. Lena Sadowska pisze:

    I zemknę dziergać uszka, oczka i łapki:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  17. Makówka pisze:

    Witam!

  18. Makówka pisze:

    Kelnereczka
    Ja już po śniadaniu.

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry przelotne, ledwie wstałem Wink1 i na spacer ciągną. Odezwę się po powrocie.

  20. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Melduję, że plan wykonany — wstałem po dziesiątej! Happy

  21. Quackie pisze:

    Wróciłem ze spaceru, nic ekstraordynaryjnego nie zaobserwowałem. Piękna pogoda, nad morzem trochę wieje, więc mimo słońca chłodnawo, natomiast w mieście, tam, gdzie wiatr cichnie, pogoda wręcz letnia.

    Widziałem wiewiórkę, ale spryszczyła do dziupli, zanim zdążyłem wycelować aparat.

  22. Tetryk56 pisze:

    Bardzo się cieszę, Ultro!

  23. makowka9 pisze:

    Melduję, że jestem w domu.
    Byłam w Wanna
    Teraz jestem kordelka
    Bardzo zmęczona, ale spać jeszcze nie idę.

  24. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)

    Dziś porajzowałyśmy znowu:) Tym razem dorzeczem naszej rodzimej rzeczułki. Krzaczasto było i wertepiasto. I miejscami bagnisto:) Rude obuwie dało się doczyścić, reszta – moknie, ale z małą nadzieją na pozytywny efekt:)
    Za to osłodziłam sobie prawdopodobną stratę plackami z bananami. Nie to, żebym strasznie się rwała do pitraszenia po tych dreptaniach, ale banany trzeba było spożyć w trybie pilnym:)

    Teraz znikam na trochę, by odmoczyć też siebie:)

  25. Quackie pisze:

    Kochani, być może to świeże powietrze ze spaceru, ale morzy mnie dzisiaj przepotwornie, pożegnam się już, dobranoc!

  26. Makówka pisze:

    Jestem niedospana i zmęczona, umykam.

    Dobranoc.

  27. Lena Sadowska pisze:

    Dobranoc, Wyspo:)

    A ja wracam do wieczoru z bardzo interesującym panem – J.J. Kolskim:)

  28. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś mam dzień nietypowy, zamiast do pracy idę do Spółdzielni. Zobaczymy, jak się rozwinie…

  29. Quackie pisze:

    Dzień dobry, chyba się względnie wyspałem?

    Zobaczymy, jak dzień się ułoży.

    A na dobry początek ta pani

    Koffie

  30. makowka9 pisze:

    Słoneczne dzień dobry!

  31. Tetryk56 pisze:

    No cóż, mój się rozwinął fatalnie. Trafił mnie jakiś postrzał czy coś takiego, ledwie chodzę… Weary

  32. Quackie pisze:

    Sporo spraw załatwionych, praca zrobiona, generalnie do przodu. Jest szansa, że tak będzie w najbliższej przyszłości. Na długi weekend przyjeżdżają znajomi, więc pewnie nie będzie mnie w wirtualu.

    Ale na razie jestem, tylko idę na przerwę.

  33. Makówka pisze:

    Wczoraj nie miałam siły pisać jak było na wycieczce.
    Dziś, (zamiast to robić w komentarzu) postanowiłam uzupełnić we wpisie.
    W wolnej chwili zerknijcie na samą górę do wpisu-tam na końcu są cztery zdjęcia z wczoraj.

  34. Lena Sadowska pisze:

    Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień przesłoneczny i ciepły bardzo był:) Nocka też zapowiada się czerwcowo.
    A spacer jeszcze za zupełnego dnia zaczęty, bardzo zielony już, rozkwiecony i złotozachodowy. A chmurki były jak różowo-siwe pierniczki:)

    • Tetryk56 pisze:

      Ależ smakowite są te wasze spacery! Ciekaw jestem, swoją drogą, jakich porównań użyłaby Psiółka?

      • Lena Sadowska pisze:

        Mówi, że fajny był ten kiełbaskowy krzaczek, co Pańcio nie dało dobrać się do zatłuszczonego papierka, tylko trochę kłujący; octowych górek nie lubi, bo kiedyś jedna pogryzła ją w nosek, a owocki z żuczkowego drzewka nie dość, że są niesmaczne, to jeszcze – uciekają. Najfajniejsze są skrzyneczki pełne niespodzianek, ale przy tych to nawet kucnąć się Psiułce nie pozwala, a co dopiero w nich pobuszować:)

        • Makówka pisze:

          Pańcio to jednak jawi się jako pozbawiona serca!

          • Lena Sadowska pisze:

            🙂

            Psiułka mówi, że od panciowego woli serduszka drobiowe… 😉

            • Quackie pisze:

              Do jedzenia? No ja myślę!

              • Lena Sadowska pisze:

                Świat Psiułki nie jest zbyt skomplikowany, można go ograniczyć do czterech Ań: łasuchowanie, spacerkowanie, głaskotanie, spatkanie 🙂

                • Quackie pisze:

                  Och! Wuj Quackie, poeta zawołany, aczkolwiek niewiele osób poznało się na jego autentycznym talencie, karmionym tym samym, co i moja głowa (czyli klasyką poezji, również śpiewanej – twórczością Kofty, Młynarskiego, Starszych Panów, Osieckiej i jeszcze paru osób z podobnych kręgów), napisał kiedyś wierszyk hipotetyczny o swojej córce (a mojej Kuzynce) i jej kuzynkach, cudownie rozmnożonych w wiele Ań, Iś i Uś (od Anny, Elizy i Urszuli) i tak mi się skojarzyło!

                • Lena Sadowska pisze:

                  To musiał być utworek pełen czułości:)
                  Nie pamiętasz nawet fragmentu? Chętnie bym przeczytała:)

                • Quackie pisze:

                  Spróbuję znaleźć…

                • Lena Sadowska pisze:

                  Super:)

                  Trzeba chwalić się Rodziną, zwłaszcza gdy naprawdę jest Kim:)

                • Quackie pisze:

                  Niestety nie znajdę. Tam, gdzie powinno być, nie ma. I w ogóle widzę przemeblowania wśród książek, które zapewne są efektem działalności osoby, która uważa, że wszystko powinno być na Swoim Miejscu, przy czym to Swoje Miejsce jest definiowane wyłącznie przez tę osobę i co jakiś czas się zmienia. Pół roku zwykle.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Poczekam zatem:) Bo skoro swoje miejsce to kategoria zmienna, jest szansa, że przy którymś z kolejnych przetasowań poszukiwany przedmiot wróci:)

      • Quackie pisze:

        Hmmm, obstawiam, że zapachowych przede wszystkim. A co wyczuła na spacerze, to już tylko ona wie!

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, „Dyzio marzyciel” mnie się przypomniał Wink

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        „Leżałbym sobie, jak leżę,
        Na tej murawie świeżej,
        Wyciągnąłbym tylko rękę
        I jadł… i jadł… i jadł…”

        Mniam:)

  35. Tetryk56 pisze:

    Moje dobre dziecko zrobiło mi masaż i jest trochę lepiej. Zobaczymy, co będzie jutro…

  36. Lena Sadowska pisze:

    W ogóle ta wycieczka na pięćdziesiąt procent – polegliwa;) Na pierwszym zdjęciu świerczek się odrobinę pornografuje, na trzecim umęczony znak pochyla się nad swoim nieważkim położeniem…
    A na ostatnim fajna ta rozszczerzona wilcza paszczęka w pierwszym planie:)

    Dobry wieczór, Makówko:)

  37. Quackie pisze:

    Umykam również, dobranoc!

  38. Lena Sadowska pisze:

    Podążę już w kierunku óżeczka:)

    Dobrych snów, Wyspo:)

  39. Quackie pisze:

    Dzień dobry, pogoda wczoraj jak się popsuła, tak dzisiaj bez zmian, dalej pochmurno i ma się ku padaniu.

    Pani Gieniu, poprosimy. Dla podniesienia nastroju coś…

    Koffie

  40. Makówka pisze:

    Deszczowo witam!

  41. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jakoś udało mi się dowlec do pracy – uznałem, że jeżeli cały dzień będę unikał ruchu, to każde pięć kroków da do wiwatu…

  42. Makówka pisze:

    Czas się zbierać na knucie biurowe, paaaa

  43. Makówka pisze:

    A ja po knuciu biegiem do domu,kolacja i knucie na Zoomie.

  44. Quackie pisze:

    No i nie wiadomo, czy wylądował, czy nie, i co w ogóle się stało. Łączność odcięło.

    A ja idę po dobranockę.

  45. Lena Sadowska pisze:

    puka deszcz

    pluszcze deszcz
    jeśli chcesz otworzę okno
    dusze przemokną świśnie wiatr
    mało wart uśmieszek wredny
    żart niewybredny grymas ust
    na mój gust niewiele znaczy
    co tu tłumaczyć jeśli chcesz
    proszę wejdź

    W takim pospacerkowym nastroju dobry wieczór, Wyspo:)

  46. makowka9 pisze:

    No i po knuciu biurowym, zoomowym.

    Tyle informacji, tyle się dzieje i będzie się działo (1,3, 13 maj, 4 czerwiec)…, że aż spać mi się zachciało, ale zrobię herbatę i jeszcze chwilę posiedzę.

  47. Tetryk56 pisze:

    I ja już zacumowałem na Wyspie, ale pewno na niedługo… Mam wrażenie, że kotek z płotka mruga właśnie na mnie 😉

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie iskiereczka z popielnika?

      A może i nie, bo ona na Wojtusia mruga😉

      No to:

      „Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,
      Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
      Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie
      I podwójnym niekotem ściga cień zielony.

      A ty płotem, kociugo, chwiej,
      A ty kotem, płociugo, hej!

      Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
      Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa,
      Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa
      Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.

      A ty płotem, kociugo, chwiej,
      A ty kotem, płociugo, hej!”
      („Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek”” – J. Tuwim)
      Jeden z moich najukochańszych wierszy:)

  48. Lena Sadowska pisze:

    A tak w ogóle czy ktoś coś planuje w kwestii pięterek?
    Że tak nietaktownie zapytam. Bo do Matronaliów jeszcze parę dni, a tu już stromizna lekka…
    Bo ja mogę (ale nie muszę) wstawić nobelonik niestandardowo-utyskujący, bo mam po:
    pierwsze primo – napisany
    drugie primo – jutro wolne
    🙂

  49. Lena Sadowska pisze:

    Po Makówczynych czynach i wyczynach zapraszam na nowe pięterko.
    A rzecz będzie także o czynach. A konkretnie o – rękoczynach;)

  50. Makówka pisze:

    Brawa dla Leny, że tak błyskawicznie zbudowała pięterko.
    Ja jednak jeszcze tu się pożegnam, a piętro wyżej będę się wspinać jutro.

    Dobranoc!

  51. Lena Sadowska pisze:

    Pod kagankiem mówię:

    kojących snów, Wyspo:)

  52. Makówka pisze:

    Wszystkim, którzy zechcieli przeczytać mój wpis bardzo dziękuję. Podwójnie dziękuję tym, co komentowali i zadawali pytania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)