Drugą część wpisu „Makówka na Teneryfie” zakończyłam informacją, że na następny dzień była również męcząca, ale i zachwycająca widokami wycieczka.
To był ostatni dzień pobytu na Teneryfie – 5.04.2023
W planie było wyjście na szczyt Riscos de la Fortaleza (2164 m n.p.m.).

Wędrujemy. Z każdego omal miejsca widać Teide, choć za każdym razem wulkan wygląda trochę inaczej. Bywa, że „ubiera się” w chmury.



Taki krajobraz, takie skały. Na skałach — te małe ludziki — to my. Na jednym zdjęciu ten ludzik z ręką do góry to Makówka.



Obok kapliczki robimy postój.


Potem… w planie był powrót, schodzenie w dół… co część grupy uczyniła.
Natomiast Makówkę los pokierował w inną stronę no i… w górę w kierunku góry Montana Blanca (2748 m n.p.m.)
Niezapomniane wrażenia wędrowania między wulkanicznymi głazami.


Jest i roślinność.



I spalone krzaki.

Te wrażenia pozostaną w moich oczach do końca życia zacierając w pamięci ogromne zmęczenie, które towarzyszyło tej wspinaczce.
Na poniższym zdjęciu pokazuję szczyt Montana Blanca. To tylko na zdjęciu wydaje się, że to płaski teren.

Na sam szczyt nie będziemy wchodzić. Za chwilę zacznie się wędrowanie drogą, którą trzeba wypatrzyć na poniższych zdjęciach. Ogrom pustej przestrzeni robi niesamowite wrażenie, czego zdjęcia w ogóle nie oddają.


Na powyższym zdjęciu w prawym dolnym rogu (trochę powyżej rogu) można wypatrzeć sylwetkę kolegi. Oprócz tego wokół pusto.
Nie umiem opisać tego, co poczułam, gdy zatrzymałam się i rozejrzałam wokół tej ogromnej pustej przestrzeni. Był to moment ogromnych emocji i jakiegoś wzruszenia chwytającego za gardło. Wiało tam tak silnie, że był problem z utrzymaniem w ręce komórki. Makówka ubrała na głowę czapkę, kaptur od polara i kaptur od kurtki, a dalej mi się wydawało, że marzną mi uszy mimo upału.

Ktoś ze znajomych widząc to zdjęcie, skomentował że wyglądam jak łazik księżycowy.
I faktycznie tak się czułam jakbym była na księżycu. Stoję na szeroko rozstawionych nogach, aby utrzymać równowagę.
Ekstremalny (jak na moje możliwości) wysiłek, silne emocje to wszystko spowodowało, że wieczorem mój organizm pokazał mi czerwoną kartkę. Wytłumaczyłam mu jednak, że na drugi dzień nie będzie już żadnych wycieczek, bo… wracamy do domu.
6.04.2023
Do godziny 12 należy opuścić pokój. Transfer na lotnisko będzie o godz. 18.
Niektórzy idą w kierunku Oceanu lub na spacer po mieście albo grają w brydża.
Makówka jednak obiecała swojemu organizmowi odpoczynek, więc oczekiwanie na transfer na lotnisko spędziła w basenie hotelowym.
Makówka zadowolona, cały organizm — też.

7.04.2023 o godz. 4 w nocy lądujemy na lotnisku w Pyrzowicach.
Zimno, śnieg!
Tak rano było pod moim balkonem.

Aby nie odwyknąć od zdobywania szczytów, 9.04.2023 Makówka poszła „zdobywać” Lanckorońską Górę. Tylko 545 m n.p.m.? Nie bądźmy drobiazgowi, chodzi wszak o zdobywanie!

16.04.2023 już było trochę więcej metrów do zdobywania:
Modyń — Góra Zakochanych — 1029 m n.p.m., Ostra — 925 m n.p.m., Jeżowa Woda 896 m n.p.m.

23.04.23
Jeszcze ciupinkę więcej metrów jak ostatnio –Prehyba 1175 m n.p.m.
Dużo osób, bo w tym roku tu odbywało się XVIII Małopolskie Rozpoczęcie Sezonu Turystyki Górskiej. Wiosna 2023.
My idziemy w 10-osobowej grupie z naszego Koła PTTK, ale na miejscu spotykamy różnych znajomych turystów. No i obchodzimy Imieniny Jerzego (szefa naszego Koła ).
Po nogami bywał śnieg.

krokusy i inne kwiatki.

Zabawnie wyglądał zwalony znak.

Wspaniała pogoda, przecudne widoki -widać Tatry, Pieniny.

Oprócz moich zdjęć z Teneryfy we wpisie są też zdjęcia z komórek kolegów. Obaj zgodzili się na umieszczenie ich zdjęć na Wyspie.
Dzień dobry, akurat po robocie, a jeszcze przed wyjściem.
Wulkan wspaniały, zwłaszcza w welonie z chmur – autentycznie jakby owinięty!
Zakładam, że to specjalnie – trudno mi było w pierwszej chwili znaleźć tych ludzi na skałach.
Co do kapliczki, to ktoś ją tam musiał wymurować, nawet jeżeli kamienie zebrano z okolicy, to pozostaje zaprawa, farba, dachówki, kafelki – to wszystko musieli tam wnieść. Czy też wwieźć, osiołkami?
Rrrany, to już 2164 Ci nie wystarczyło? Naprawdę?!?
Zdjęcia pod akapitem, w którym jest zdanie zaczynające się od „Ogrom pustej przestrzeni robi niesamowite wrażenie”, to są z Marsa (na Księżycu jest inne oświetlenie 😉 )
No tak, basen na relaks to jest to. Subiektywnie w wodzie mniej się waży, więc odpoczynek.
Polskie górki też – jakby je zsumować – kawał chodzenia! Ty to masz motorek w nogach!
A ja teraz się żegnam na dzisiaj! 🙂
Quacku!
Dziękuję za komentarz.
Wróciłam do domu i już odpowiadam po kolei.
Wulkan Teide towarzyszył nam na każdej wycieczce, był obecny w 1 i 2 części mojej relacji również.
Nie byle jaka to góra.Teide wszak była świętą górą Guanczów i siedzibą bogów, podobnie jak Olimp dla starożytnych Greków.
A na dodatek to wulkan przez cały czas czynny. Nie jest wygasły, więc może jeszcze sprawić niejedną niespodziankę. W zasadzie Teneryfa SKŁADA się ze szczytu Teide i paru przyległości.
Jeśli chodzi o kapliczki to faktycznie podziwiać należy budowniczych.
I …osiołki jeśli to one wnosiły materiały budowlane.
Tak podejrzewam, nie znam tej ścieżki ani warunków geograficznych, ale z Twoich zdjęć wnoszę, że albo dostarczono to tam na grzbietach osiołków, albo ludzi.
Na pytanie „Rrrany, to już 2164 Ci nie wystarczyło? Naprawdę?!?” odpowiadam -WYSTARCZYŁOBY W ZUPEŁNOŚCI.
Zdecydował o tym…los (jak to określiłam we wpisie). Albo przypadek, albo tak miało być (abym zobaczyła te ogromne przestrzenie i doznała tych ogromnych emocji). Czasami w życiu coś się dzieje przypadkowo, przez pomyłkę…i potem zostaje w pamięci do końca życia.
Publicznie nic więcej nie wyjaśnię.
Twoją uwagę, że to krajobraz bardziej z Marsa jak z Księżyca przyjmuję za słuszną.
Zgodnie z Twoją sugestią poprawiłam opis zdjęcia na fb.
Dzięki 🙂
Pływanie to dla mnie najlepszy relaks dla duszy i ciała.
Najlepiej w morzu (dodatkowe działanie słonej wody), ale i w basenie jest ok.
Szczególnie w takim prawie pustym basenie.
Ty to masz motorek w nogach!
Eh westchnęła Makówka…jakby to dobrze było!
Wiesz, jak smutno wiedzieć, że grupa będzie gdzieś wędrować co jednak nie na moją kondycję, nie na moje możliwości, a tak by się chciało być z nimi:)
Wiem, wiem i tak powinnam się cieszyć z tego co jest. A może dlatego tak się dzielę z Wami tą moją radością, że byłam w TAKIM miejscu?
Ależ naturalnie! Dzielenie się radością jest wspaniałe i śmiem twierdzić, że to jedna z głównych zalet Wyspy – i dla dzielących, i dla obdzielanych!
Dzielenie się radością, ale i smutkami, problemami, czyli Wyspa jako Kotwica.
Uff, dotarłem do domu i mogłem wreszcie dołączyć do Makówki na szczytach! 🙂
Zdjęcia ciekawie dobrane, a widoki zaiste imponujące. Może bym się jeszcze powspinał — ale jednak zacząłem sezon rowerowy i nogi mi mówią: stop!
Witaj pracusiu!
Dziękuję za tekst zdjęcia ciekawie dobrane. Starałam się moje zdjęcia uzupełnić zdjęciami zrobionymi przez kolegów tak, aby była z tego jakaś całość.
Nogi wytrenowane na rowerze tym lepiej (wkrótce) będą Cię niosły na górskich szlakach. Wszak Ty też lubisz „zdobywać szczyty”.
Popłaskospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Bardzo przyjemnie się dziś maszerowało. Kwitną już czeremchy, dzikie śliwy i wawrzynki:) Zbocza się przylaszczą, a skarpy – sasanią.
Odwiedziłyśmy też naszą dobrą znajomą – stareńką jabłonkę-dziczkę:) Z każdym rokiem pochyla się coraz bardziej i maleje, ale wciąż jeszcze – zakwita, choć nie owocuje:) A dziś wypatrzyłyśmy upączoną jabłonkową odrostkę. Może kiedyś stanie się pełnoprawną jabłonką i znowu będę mogła podziwiać i smakować najpiękniejsze i najpyszniejsze dzikie jabłka, jakie w życiu jadłam:)
Popłaskospacerkowo to ja najbardziej lubię spacerować.
Sama nie wiem, co mnie gna, aby się wspinać do góry.
Widoki? Pokonywanie własnych słabości? Towarzystwo?
Swojego czasu też wędrowałam po różnych górach:) Ale nie jako celem samym w sobie, tylko „po drodze”.
Najbardziej lubię chyba jednak lasy i jeziora:)
A ja ciepłe morze, Ocean, jezioro…
Najbardziej lubię pływać, potem jeździć na nartach, a te wspinaczki to owszem, ale nie w lecie.
U mnie żeglowanie i łazikowanie – na równi:)
A najwięcej uroku mają jednak wszelkiego rodzaju drzewno-wodne dzikości:) Morza, oceany są trochę mało klimatyczne:)
Gdy Smarkactwo było mniejsze, często wypuszczaliśmy się na nocne łazęgi po lasach i jeziorach, rozpalaliśmy sobie ognisko, rozstawialiśmy teleskop, jeśli były warunki, a gdy zaczynało świtać – wracaliśmy do cywilizacji. Dużo czasu spędzaliśmy też w Głuszy, a jedyne, co nas było w stanie z niej na chwilę wypędzić to – widmo pustej lodówki:)
Niektórych znajomości naprawdę ci zazdroszczę! 🙂
🙂
Jako dziecko zawarłam też znajomość z pewnym zdziczałym sadem, który ostał się po przedwojennej leśniczówce. Wciąż owocuje, średnio co dwa, trzy lata i żadne przetwory z cywilizowanych owoców nie umywają się do tych dzikosadowych:)
Ale ja nie jestem zazdrosna – chętnie dzielę się takimi znajomkami:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
🙂
Gdybyż tylko ten sad był bliżej…
Dobry wieczór, Makówko:)
Imponująca wyprawa – gratuluję wytrwałości i samozaparcia. Podziwiam i nie tylko nie zazdroszczę, ale nawet bardzo się cieszę, że tam byłaś, bo dzięki temu bez większego wysiłku mogłam podziwiać super-widoki:)
Dobry wieczór Leno!
Tak, faktycznie imponująca wyprawa. Na takiej jeszcze nie byłam i pewnie już nie będę. Niestety. Pozostanie w mojej pamięci do końca życia.
Tak jak pewne wędrówki w USA np. Park Narodowy Arches, Yosemite i inne.
Jednak i wtedy organizm mi pomachał czerwoną kartką. Raz nawet skończyło się w szpitalu.Eh ten mój niepoprawny organizm!
To ja wracam do Fincha & Company oraz swoich koralików:)
Ale najpierw powiem:
dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry.
Trochę jestem zmęczony po wczorajszym, mimo że wieczór muszę zaliczyć do bardzo, bardzo udanych.
Widziałem się z tłumacką bracią z całej Polski, przegadałem nie wiem sam, ile czasu, dzisiaj mi się kręci w głowie i czuję, że gardło raportuje, że dawno tyle się nie narobiło 🙂
Nagrodę Boya-Żeleńskiego za twórczość translatorską, jedną z najważniejszych nagród, jakie może dostać tłumacz w Polsce, otrzymali Rene Koelblen i Stanisław Waszak za przekład „Zniknięcia” Georges’a Pereca, powieści specyficznej, bo zarówno w oryginale, jak i w przekładzie napisanej bez użycia litery „e” („ę” się zdarza). A za całokształt twórczości – prof. Ireneusz Kania, poliglota, który przekłada z kilkunastu języków.
A teraz już poprosimy tę panią.
Miłego wypoczynku Quacku!
Dziś kolejne spotkania branżowe?
Nieduże, koło południa, na godzinkę…
A może trochę dłużej.
Życzę,aby było równie udane jak wczoraj.
Pewnie będzie, dziękuję! 🙂
Tu też piękna, słoneczna pogoda, w cieniu chłodnawo, ale nareszcie można wyjść nie w kurtce, tylko w grubszej bluzie.
Witajcie słonecznie!
Piękna pogoda-dobra na uliczne knucie.
Witajcie!
Tylko wbiegłem i już wybiegam…
Bardzo owocne knucie było.
Podobnie spotkanie tutaj
Naprawdę, od czwartkowego wieczoru zdarzyło się tyle spotkań, rozmów, uścisków dłoni i uśmiechów, że czuję się bardzo naładowany pozytywnie! Bardzo dobry czas, rzekłbym.
Oby wszystkie nasze działania były podobnie owocne!
Howgh!
Po knuciu posiedziałam trochę w Parku Jordana. W miłym towarzystwie i przy pięknej pogodzie.
Teraz wróciłam do domu, zjadłam obiad i już jestem na Wyspie.
Tymczasem tutaj mieli przyjechać fachowcy od przycięcia krzaków na podwórku. Umawiali się najpierw (tj. w tygodniu) na 12.30. Zadzwoniłem rano żeby się upewnić. „Tak Tak, będziemy koło 15.30”. O 16.50 zadzwoniłem ponownie. „No, jeszcze godzinka nam tu zejdzie, potem jedziemy do państwa”. Koło 17.40 SMS, „to jaki tam jest dokładnie adres?”. Właśnie kwadrans temu przyjechali.
Najważniejsze, że przyjechali!
No niby tak, i dobrze, że się wzięli do roboty (słońce właśnie zachodzi), ale, kurka, przez cały dzień dostosowywaliśmy się z planami do kolejnych godzin ich przyjazdu!
Wężykiem, Jasiu, wężykiem!
Taaa, jakbyś ich widział! Majster i młody, jak Friedman i… trochę młodszy Friedman!
Quacku odpowiedziałam na Twój komentarz z 21 kwietnia z godziny 17:36.
Tak tylko zapraszam parę schodków wyżej w jakiejś wolnej chwili…
Tak, wiem, czytałem, tylko jeszcze żeby odpowiedzieć, trzeba myśli zebrać
wrócimy do tego po przerwie, dobrze?
W „Polityce” b. pozytywna notka recenzyjna o „Młodym Mungo”!
Wielkie brawa dla pewnego tłumacza!
Gratulacje, Quacku:)
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień bardzo ciepło-słoneczny, więc pod znakiem sucharkowej włóczęgi:)
Obeszłyśmy trzy Sucharki, nawdychałyśmy się trzęsawiskowych aromatów i jedna z nas padła już podczas drogi do domu:) Teraz (ta jedna) leży na chłodnej podłodzie i jedyna reakcja, na jaką jest w stanie się zdobyć to
lekkie marszczenie zimnego noska:)
A ta druga?
🙂
Ta druga ma nosek w normalnej temperaturze;)
Cóż… Wytrzepała i zmyła z siebie ewentualne dary lasu, na kolację sieknęła dwie filiżanki mocnej herbaty, przegryzła cukierkiem, i zastanawia się, co robić z tak miło zaczętym wieczorem, bo baza pod piórkoraliki jeszcze nie doschła… W odwodzie ma robienie dekli albo dzianie oczek, uszek, łapek do ulubionych skarpetek, które trochę się sprały:)
Mocnej herbaty o tej porze? Czarnej, zielonej, czerwonej czy może owocowej ? Bo np. po czarnej taka na ten przykład Makówka nie mogłaby zasnąć.
Czarnej i gorzkiej:)
Taka Lena też wypiła na pobudzenie, bo jednak przedreptałyśmy około trzydziestu kilometrów:)
Czekaj, to moja pamięć się leni? Te Sucharki to przecież nie trzęsawiska (bo nazwa sugeruje coś wciąż przeciwnego)?
Perspektywę wytarzania w ple i zanurzenia się w sucharku odkładam na później i teraz planuję wytarzać się w
.
Umykam, dobranoc.
Budzik okrutnik nie pozwoli jutro długo spać.
Dobranoc, Makówko:)
To ja Wam jeszcze zaserwuję piękną baśń Tadeusza Gajcego o „Jeziorze”:
Jak odnajdziesz mokrą nutę w kropli głosu?
Masz usta złożone do snu,
a tu próchno świeci w oczach, w kwiatach ognie,
Skrajem jawy uciekać musisz,
bo się zgubisz w ostrych liliach, nie powrócisz,
bo w jeziorze stopisz włosy i sen zmoknie.
Jak odnajdziesz mokrą nutę w lustrze nowiu?
Masz usta złożone do snu,
a tu sieć, a tu mróz, a tu blask…
Blask łzę rzeźbi i różową siecią łowi,
nie chodź w lilie – jesteś boso,
wróć się jeszcze, sen rozgarnij póki czas.
Czy odnajdziesz, czy zrozumiesz, że jej nie ma?
Każda nuta sięga dna, a najgłębsza – mokra,
syczy próchno, oczy pali, w kwiatach blask,
zasłoń oczy, kwiaty uzdrów – bo cię ziemia
snem ominie, strąci w lej i zamieni w kroplę.
Daj się baśni poprowadzić, gdzie na spodzie kule gniazd,
gusła w pąkach, sine ryby jak wieczornych świateł nurt,
trzciny lękiem wędrujące pod melodię wody bór…
każ się baśni poprowadzić, a wzorzysta będzie baśń.
Może nie wiesz, pewnie nie wiesz, jest w jeziorze zwierz.
Kiedy staniesz kruchą twarzą nad kielichem lilii,
odwróć skronie – ogień pryska, więc nie próbuj się pochylić,
bo nie wrócisz, bo pod stopą próżnia zamiast mostu,
a to woda, tylko woda – a gdy weźmie, już nie odda,
może nie wiesz, pewnie nie wiesz:
masz usta złożone do snu.
Zwierz ma kudły z długich wierzb, a na grzbiecie plamkę,
nie wierz nutkom, nawet tej, co ma skrzypki blade.
Skrzyp po fali, skrzyp po rzęsach i w jezioro ciężka łza
pada z pluskiem, łuski wodzi, sen zamyka, gasi blask…
Skrajem jawy uciekaj, uciekaj,
bo zwierz z toni odmyka powieki,
nie odnajdziesz, bo głęboko, bo bez dna.
O rany oranyorany. Ten wiersz idealnie pasuje do jednej z powieści nominowanych do nagrody za przekład im. Boya-Żeleńskiego – do „Polowania na małego szczupaka” Juhani Karili (w przekładzie Sebastiana Musielaka). To jest co prawda rzeczywistość fińska (przenikająca się ze specyficzną mitologią z północy Finlandii), ale te jeziora, lasy, zwierze… to jest dokładnie to.
Może pan Karila czytywał Gajcego;)?
I zemknę dziergać uszka, oczka i łapki:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej. To ja również zmykam.
Dobrych snów, Quacku:)
Witam!
Ja już po śniadaniu.
Dzień dobry przelotne, ledwie wstałem
i na spacer ciągną. Odezwę się po powrocie.
Witajcie!
Melduję, że plan wykonany — wstałem po dziesiątej!
Wróciłem ze spaceru, nic ekstraordynaryjnego nie zaobserwowałem. Piękna pogoda, nad morzem trochę wieje, więc mimo słońca chłodnawo, natomiast w mieście, tam, gdzie wiatr cichnie, pogoda wręcz letnia.
Widziałem wiewiórkę, ale spryszczyła do dziupli, zanim zdążyłem wycelować aparat.
A, przepraszam, w sumie było coś ekstraordynaryjnego – klucz żurawi względnie nisko na niebie.
Dowiedziały się i przylatują? 🙂
Hmm, o czym się dowiedziały?
Że już cieplej! 🙂
Tak jest! I od razu siup do kurortu (odleciały w stronę Sopotu 😉 )
Bardzo się cieszę, Ultro!
Melduję, że jestem w domu.

Byłam w
Teraz jestem
Bardzo zmęczona, ale spać jeszcze nie idę.
Znów miałaś pogodę jak drut!
Nawet było widać Tatry!
Byłam na Prehybie.
Jak się gdzieś będę wybierał, poproszę cię o zamówienie pogody!
Ależ ja często wędruję w deszczu!
A jak wyjeżdżam na wakacje to zazwyczaj jest deszcz.
Nawet na Ischii była burza, na Gran Canarii cały czas zamglone niebo, a na Teneryfie też był dzień kiedy ja chodziłam w pelerynie, a kolega w nogawkach na rękach.
No to odpoczywaj, oczywiście!
Odpoczywam, leżę w łóżku z laptopem na kolanach i przeglądam zdjęcia z dziś i wybieram na fb.
Może jutro coś pokażę na Wyspie jak zechcecie.
Bardzo cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś porajzowałyśmy znowu:) Tym razem dorzeczem naszej rodzimej rzeczułki. Krzaczasto było i wertepiasto. I miejscami bagnisto:) Rude obuwie dało się doczyścić, reszta – moknie, ale z małą nadzieją na pozytywny efekt:)
Za to osłodziłam sobie prawdopodobną stratę plackami z bananami. Nie to, żebym strasznie się rwała do pitraszenia po tych dreptaniach, ale banany trzeba było spożyć w trybie pilnym:)
Teraz znikam na trochę, by odmoczyć też siebie:)
Dobry wieczór, cieszę się, że cieplutkie.
Dobrze, że przypomniałaś o bananach, jutro muszę nabyć, bo się kończą
🙂
Było dwadzieścia trzy stopnie. Niczym w czerwcu:)
Tylko wiatr dość zimny jeszcze i silny dzisiaj, ale w gąszczu się tego nie odczuwało:)
A nad morzem owszem. Ale w mieście już nie.
Witaj, już odmoczona! 🙂
Witaj, Tetryku:)
Powinniśmy chwalić Knossos na wszystkich odpustach:)
Dlaczego Knossos?
Wg legendy tam właśnie zrobiono pierwszą, kamienną wprawdzie i niezbyt dużą, ale pięknie rzeźbioną wannę dla kreteńskiej królowej:)
*W XVI wieku przed naszą erą, o ile mnie pamięć nie myli:)
To było dawno, mogliśmy zapomnieć! 😉
Mogliśmy:) Zwłaszcza, że Europejczycy nigdy wielkimi czyścioszkami nie byli.
Nie zmogła go kula
nie zmogły przygody
tylko ta paskudna
wanna pełna wody;)
Dobrze jednak, że sobie przypomnieliśmy:)
🙂
Kochani, być może to świeże powietrze ze spaceru, ale morzy mnie dzisiaj przepotwornie, pożegnam się już, dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Odeśpij słodko to świeże powietrze!
Jestem niedospana i zmęczona, umykam.
Dobranoc.
Dobrych snów, relaksujących!
Niedospani są wśród nas
Niedospani raz po raz
Tak po prostu i zwyczajnie niedospani
Mają chęć by spać sto lat
Mają swój bezsenny świat
Swoje ścieżki które wiodą do posłania;)
Dobranoc, Makówko:)
Jeszcze szczęścia swego pojąć nie umieją,
tego wyrka, które ich przytuli dziś!
Zasypiając, jeszcze łudzą się nadzieją,
że to prawda, że tak zawsze musi być!
Niedospani są wśród nas
Niedospani cały czas
Przemęczeni, nieprzytomni i snu głodni
A na jawie ciągle śnią
Że odeśpią wreszcie to
Optymizmu się możemy uczyć od nich;)
Ale super wierszyki!
Dobranoc, Wyspo:)
A ja wracam do wieczoru z bardzo interesującym panem – J.J. Kolskim:)
Wieczór z pewnością był miły! 🙂
Bardzo miły:)
Witajcie!
Dziś mam dzień nietypowy, zamiast do pracy idę do Spółdzielni. Zobaczymy, jak się rozwinie…
Dzień dobry, chyba się względnie wyspałem?
Zobaczymy, jak dzień się ułoży.
A na dobry początek ta pani
Słoneczne dzień dobry!
No cóż, mój się rozwinął fatalnie. Trafił mnie jakiś postrzał czy coś takiego, ledwie chodzę…
Połóż w to miejsce misia.
Choć podobno najlepszy okład z młodych piersi.
A tak serio -fachowy masaż.
Och! współczuję, Tetryku. Mam nadzieję, że do jutra uda Ci się wykurować i zapomnieć o dolegliwościach.
Sporo spraw załatwionych, praca zrobiona, generalnie do przodu. Jest szansa, że tak będzie w najbliższej przyszłości. Na długi weekend przyjeżdżają znajomi, więc pewnie nie będzie mnie w wirtualu.
Ale na razie jestem, tylko idę na przerwę.
Wczoraj nie miałam siły pisać jak było na wycieczce.
Dziś, (zamiast to robić w komentarzu) postanowiłam uzupełnić we wpisie.
W wolnej chwili zerknijcie na samą górę do wpisu-tam na końcu są cztery zdjęcia z wczoraj.
Lecę!
A ten znak to się sam zwalił? Czy ludzie albo świstaki?
Widok Tater bardzo fajny!
Co do znaku nie wiem, podejrzewam „wesołych turystów” ale mnie rozśmieszył tak sobie leżący.
Co do Tatr przypominam, że mam byle jaką komórkę z małym Zoomem, co daje obraz, jaka była widoczność.
No to na żywo widok musiał być jeszcze lepszy 🙂
Ba! I to parę razy!
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień przesłoneczny i ciepły bardzo był:) Nocka też zapowiada się czerwcowo.
A spacer jeszcze za zupełnego dnia zaczęty, bardzo zielony już, rozkwiecony i złotozachodowy. A chmurki były jak różowo-siwe pierniczki:)
Ależ smakowite są te wasze spacery! Ciekaw jestem, swoją drogą, jakich porównań użyłaby Psiółka?
Mówi, że fajny był ten kiełbaskowy krzaczek, co Pańcio nie dało dobrać się do zatłuszczonego papierka, tylko trochę kłujący; octowych górek nie lubi, bo kiedyś jedna pogryzła ją w nosek, a owocki z żuczkowego drzewka nie dość, że są niesmaczne, to jeszcze – uciekają. Najfajniejsze są skrzyneczki pełne niespodzianek, ale przy tych to nawet kucnąć się Psiułce nie pozwala, a co dopiero w nich pobuszować:)
Pańcio to jednak jawi się jako pozbawiona serca!
🙂
Psiułka mówi, że od panciowego woli serduszka drobiowe… 😉
Do jedzenia? No ja myślę!
Świat Psiułki nie jest zbyt skomplikowany, można go ograniczyć do czterech Ań: łasuchowanie, spacerkowanie, głaskotanie, spatkanie 🙂
Och! Wuj Quackie, poeta zawołany, aczkolwiek niewiele osób poznało się na jego autentycznym talencie, karmionym tym samym, co i moja głowa (czyli klasyką poezji, również śpiewanej – twórczością Kofty, Młynarskiego, Starszych Panów, Osieckiej i jeszcze paru osób z podobnych kręgów), napisał kiedyś wierszyk hipotetyczny o swojej córce (a mojej Kuzynce) i jej kuzynkach, cudownie rozmnożonych w wiele Ań, Iś i Uś (od Anny, Elizy i Urszuli) i tak mi się skojarzyło!
To musiał być utworek pełen czułości:)
Nie pamiętasz nawet fragmentu? Chętnie bym przeczytała:)
Spróbuję znaleźć…
Super:)
Trzeba chwalić się Rodziną, zwłaszcza gdy naprawdę jest Kim:)
Niestety nie znajdę. Tam, gdzie powinno być, nie ma. I w ogóle widzę przemeblowania wśród książek, które zapewne są efektem działalności osoby, która uważa, że wszystko powinno być na Swoim Miejscu, przy czym to Swoje Miejsce jest definiowane wyłącznie przez tę osobę i co jakiś czas się zmienia. Pół roku zwykle.
Poczekam zatem:) Bo skoro swoje miejsce to kategoria zmienna, jest szansa, że przy którymś z kolejnych przetasowań poszukiwany przedmiot wróci:)
Hmmm, obstawiam, że zapachowych przede wszystkim. A co wyczuła na spacerze, to już tylko ona wie!
Dobry wieczór, „Dyzio marzyciel” mnie się przypomniał
🙂
„Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł… i jadł… i jadł…”
Mniam:)
Żeby te chmurki były równie dietatyczne, co smakowite!
Chmurki zasadniczo są całkowicie dietetyczne…
Musiałbym posmakować jeszcze. Jakoś z balonu?
A z górskich szczytów nie próbowałeś?
A nie. Kiedyś miałem okazję podziwiać chmury z góry, ale żeby tak sięgnąć i polizać na przykład, to nie.
A jak na górze słońce, u stóp chmury i schodzi się w dół?
„Raz ślimaczek rozmarzony
Leżał w chmurkę zapatrzony.
»Miękka, lekka, śnieżnobiała,
W smaku pewnie doskonała.
Waniliowo-śmietankowa,
Chętnie trochę bym skosztował«.
Gdy tak marzył ślimak mały,
Inne chmurki się zleciały.
Ciemno się zrobiło wszędzie.
Chyba zaraz burza będzie!
Ślimak schował się w skorupce,
W ciasnej, ciepłej swej chałupce,
Listki dwa sałaty mlasnął,
I, o chmurce myśląc, zasnął.”
(Nie wiem czyje:))
🙂
Coś mi się z wersami zepsuło:(
Spróbuję jeszcze raz:)
* nie udało, chlip!
To chyba przez te udawane cudzysłowy wewnętrzne. Teraz już wygląda OK.
Bardzo Ci dziękuję, Quacku:)
A które są nieudawane?
Pytam, bo zawsze robiłam te znaki nierówności i nie było problemu.
Nieudawane skopiowałem sobie z Worda, gdzie je wstawiłem przez polecenie Wstaw>Symbol (i znalazłem w tabeli)
Dziękuję. Na przyszłość będę wiedziała:)
W menu Start|Akcesoria systemu jest dostępna aplikacja „Tablica znaków”, skąd można kopiować te i inne znaki specjalne…
Dziękuję, Tetryku:)
I – dobry wieczór:)
Niestety – smakołyki przeważnie tuczą:)
Jak to było? Wszystko, co w życiu dobre, jest nielegalne, niemoralne albo tuczące
MM była tak samo mądra jak nieszczęśliwa…
Moje dobre dziecko zrobiło mi masaż i jest trochę lepiej. Zobaczymy, co będzie jutro…
I to jest bardzo dobra wiadomość, Tetryku:)
Fajnie mieć blisko siebie Dziecko O Łapkach, Które Leczą:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Co za zdolne dziecko!
Brawa dla dziecka!
Dziękuję w imieniu córuni!
W ogóle ta wycieczka na pięćdziesiąt procent – polegliwa;) Na pierwszym zdjęciu świerczek się odrobinę pornografuje, na trzecim umęczony znak pochyla się nad swoim nieważkim położeniem…
A na ostatnim fajna ta rozszczerzona wilcza paszczęka w pierwszym planie:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Dobry wieczór Leno!
Ależ Ty potrafisz wypatrzyć i opisać różne szczegóły!
Żeby wypatrzyć pornografię w zwalonym świerku!
Dyć ten świerczek całkiem bez sukien jest! Chyba każdy to widzi;)
No niby każdy widzi.Hm…
Że król jest nagi, zauważy dziecko… lub poeta…
Oto naga prawda… 😉
Jakież zabawne bywają nasze rozmowy -z kawałka śniegu pod Prehybą zeszło na nagą prawdę.
Umykam również, dobranoc!
Spokojnej nocki, Quacku:)
Podążę już w kierunku óżeczka:)
Dobrych snów, Wyspo:)
Skoro już wszyscy poszli lulu to i ja.
Dobranoc!
Dzień dobry, pogoda wczoraj jak się popsuła, tak dzisiaj bez zmian, dalej pochmurno i ma się ku padaniu.
Pani Gieniu, poprosimy. Dla podniesienia nastroju coś…
Oj tak, tak -coś na podniesienie nastroju koniecznie!
Deszczowo witam!
Witajcie!
Jakoś udało mi się dowlec do pracy – uznałem, że jeżeli cały dzień będę unikał ruchu, to każde pięć kroków da do wiwatu…
Ruch wskazany, ale siedzenie przy komputerze trochę mniej niestety.
I jak się teraz czujesz, Tetryku?
Może jakaś maść rozgrzewająca by pomogła?
Czas się zbierać na knucie biurowe, paaaa
A ja po knuciu biegiem do domu,kolacja i knucie na Zoomie.
No i nie wiadomo, czy wylądował, czy nie, i co w ogóle się stało. Łączność odcięło.
A ja idę po dobranockę.
puka deszcz
pluszcze deszcz
jeśli chcesz otworzę okno
dusze przemokną świśnie wiatr
mało wart uśmieszek wredny
żart niewybredny grymas ust
na mój gust niewiele znaczy
co tu tłumaczyć jeśli chcesz
proszę wejdź
W takim pospacerkowym nastroju dobry wieczór, Wyspo:)
Piękne!
Dobry wieczór
A dziękuję bardzo:)
Spacerek był zielonopiękny:)
Dobry wieczór, Quacku:)
No i po knuciu biurowym, zoomowym.
Tyle informacji, tyle się dzieje i będzie się działo (1,3, 13 maj, 4 czerwiec)…, że aż spać mi się zachciało, ale zrobię herbatę i jeszcze chwilę posiedzę.
I ja już zacumowałem na Wyspie, ale pewno na niedługo… Mam wrażenie, że kotek z płotka mruga właśnie na mnie 😉
Nie iskiereczka z popielnika?
A może i nie, bo ona na Wojtusia mruga😉
No to:
„Na płot, co własnym swoim płoctwem przerażony,
Wyziorne szczerzy dziury w sen o niedopłocie,
Kot, kocurzak miauczurny, wlazł w psocie-łakocie
I podwójnym niekotem ściga cień zielony.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!
Bezślepia, których nie ma, mrużąc w nieistowia
Wikłające się w plątwie śpiewnego mruczywa,
Dziewczynę-rozbiodrzynę pod pierzynę wzywa
Na bezdosyt całunków i mękę ustowia.
A ty płotem, kociugo, chwiej,
A ty kotem, płociugo, hej!”
(„Jak Bolesław Leśmian napisałby wierszyk „Wlazł kotek na płotek”” – J. Tuwim)
Jeden z moich najukochańszych wierszy:)
Też go bardzo lubię!
A tak w ogóle czy ktoś coś planuje w kwestii pięterek?
Że tak nietaktownie zapytam. Bo do Matronaliów jeszcze parę dni, a tu już stromizna lekka…
Bo ja mogę (ale nie muszę) wstawić nobelonik niestandardowo-utyskujący, bo mam po:
pierwsze primo – napisany
drugie primo – jutro wolne
🙂
Popieram!
Ok. To się biorę:)
Też popieram, bo tu już góra urosła omal konkurująca z Teide swą wysokością.
Mówisz – masz!
Dobry wieczór, Makówko:)
Po Makówczynych czynach i wyczynach zapraszam na nowe pięterko.
A rzecz będzie także o czynach. A konkretnie o – rękoczynach;)
Zaraz zamiotę tylko koło siebie i idę na nowe pięterko.
Jadłeś pestki;)?
Niee, ale to dobry pomysł (znaczy, słonecznik), muszę się zaopatrzyć. Na razie cały zgromadzony na zimę wyżarły sikorki i grubelki.
„Grubelki”? to takie guubaśne wróbelki?
Moje Smarkactwo mówiło „bruwelki”:)
Dokarmiałem tak, że z wróbelków zrobiły się grubelki
🙂
I już wiadomo, skąd te silne wiatry w Waszej okolicy;)
Brawa dla Leny, że tak błyskawicznie zbudowała pięterko.
Ja jednak jeszcze tu się pożegnam, a piętro wyżej będę się wspinać jutro.
Dobranoc!
Spokojnej!
Dobrej nocki, Makówko:)
Pod kagankiem mówię:
kojących snów, Wyspo:)
Wszystkim, którzy zechcieli przeczytać mój wpis bardzo dziękuję. Podwójnie dziękuję tym, co komentowali i zadawali pytania.