« Raj, rozdział dziesiąty Raj, rozdział 12 »

Raj, rozdział jedenasty

incydenty na granicy

Raj, rozdział jedenasty – incydenty na granicy

Wracałam właśnie z biblioteki i spotkałam  go w korytarzu. Szedł wspierając się na lasce, jedno skrzydło, przewiązane chustą trójkątną wlokło się po posadzce, wzrok jeszcze bardziej  nieobecny, niż zwykle, włosy – dawniej tak piękne i złote sterczały jak badyli i, czy mi się zdaje, były jakieś osmalone czy splamione czymś brunatnym? To był jasny anioł Gammael!

– O rany, Gammael!– krzyknęłam. Spojrzał przytomniej, rozejrzał się wokół i szepnął :

– Chodźmy stąd – szybko wskoczyliśmy do mojego miejsca wiecznego odpoczywania. Gammael skinął ręką, ale zamiast fotela pokazał się zydelek na trzech nogach. Spojrzał ze wstrętem.

– To dlatego, że byłem ranny w rękę i nie jest już tak precyzyjna, poproszę o piwo.

Ustąpiłam mu swojego fotela, bo jak ktoś tak sponiewierany miałby siedzieć na zydelku i zaserwowałam Kasztelana niepasteryzowanego.

– Dzisiejsza wojna to dno  – oświadczył z mocą, odstawiając pustą szklankę.  – Można jeszcze jedno?

– Pewnie, że można. Jaka wojna?

– Wojna może wybuchnąć w każdej chwili.  Zostałem powołany i wysłany na granicę. Tam były incydenty! Oni strzelają z broni palnej, tych ziemskich wynalazków. Kiedyś walczyło się na miecze, byłem w tym mistrzem*. Ostatecznie łuki, ale nie te jakieś garłacze, hakownice czy arkebuzy. Skrzydło mi tym przetrącili. W rękę oberwałem rykoszetem.

– Ale ja nic nie wiem, tu się nic nie mówi… Że ktoś nastaje i incydenty na granicy?

– A pewnie, to ich metoda. Same sukcesy, pokój, przyjaźń, stabilna sytuacja i w ogóle sielanka. Zawsze mówiłem, że Diabły się organizują, że się gdzieś urządziły! Teraz tak się rozzuchwaliły, ze plączą się w pobliżu granic, a nawet je przekraczają. Dlatego nas powołali. I wysłali, oczywiście uzbrojonych w miecze. Nawet się nie zainteresowali jak sprawa wygląda. O wszechwiedzeniu mówią, a nic nie wiedzą. Kwatery do niczego, wyżywienie, że psa bym nie poczęstował, a dowództwo – to już słów nie mam. Chodziliśmy na patrole z tymi mieczami, a do tych czortów nie dawało się przecież podejść na długość miecza. Z daleka walili do nas z tej broni palnej. Deltael, świetny łucznik ustrzelił dwóch, to jak do niego jakiś wygarnął z arkebuza, to tylko pierze zawirowało. A dowództwo sobie nawzajem przypina ordery za bohaterstwo, im większe straty po naszej stronie, tym więcej tych orderów.

– Bój się Boga, a co na to Bóg?!

– Pewnie mu nie mówią. Albo bagatelizują. On jest osaczony przez te wszystkie sześcioskrzydłe Serafiny, czteroskrzydłe Cherubiny, Trony, Panowania, Moce, Władze, Zwierzchności – już oni tam cedzą i preparują te wiadomości. Żeby jeszcze jakieś Archanioły dowodziły, mogłoby być lepiej, bo to fachowcy. Ale nie, zwykłe anioły z dziewiątego chóru, jak ja, co to w najlepszym razie stróżami bywali. Niektórzy to potrafią się urządzić.

– Zaraz, a jest tu jakiś szpital? Przecież rannymi ktoś powinien się opiekować, opatrzyć rany…

– Tu jest Raj. Wszystko się samo się goi. Po co szpital?

Poruszył się gwałtownie i chlabas, bezwładne skrzydło opadło na podłogę, bo się chusta trójkątna zsunęła. Zaczął je zbierać, posykując z bólu.

– Poczekaj, nastawię ci to skrzydło, umiem. Studiowałam anatomię zwierząt –  spojrzał na mnie jakby urażony  – może trochę boleć, ale postaram się, żeby to nie trwało długo. Zresztą masz jeszcze jedno piwo.

Miejsce zwichnięcia znalazłam szybko, ale wstawienie główki kości w panewkę okazało się trudniejsze, niż myślałam. W końcu anielskie skrzydło było o wiele większe, niż skrzydło gęsi, które preparowaliśmy w prosektorium na Wydziale Weterynarii, wtedy jeszcze na Grochowie. W końcu musiałam pomóc sobie kolanem. Gammael znosił to dzielnie, na przemian posykiwał i popijał piwo. W końcu udało się, złożyłam skrzydło i zabezpieczyłam porządnie chustą trójkątną.

– A rękę gimnastykuj.

Podziękował i poszedł.

*Gammael, jak się później dowiedziałam, władał mieczem całkiem dobrze, jak zresztą każdy anioł. Obiektywnie rzecz biorąc jednak do mistrzostwa było mu daleko. Ale lubił o sobie myśleć, że jest niezrównany w tej konkurencji.

Comments are closed.