Tak się zdarzyło, że obejrzałem ostatnio dwa czarno białe filmy. W kinie obejrzeliśmy „Zimną wojnę” Pawlikowskiego. Pierwsze co uderza bardziej niż czarno białe zdjęcia to ścieżka dźwiękowa. Fantastyczna muzyka. Przy zredukowanej liczbie barw na ekranie dźwięk (przynajmniej dla mnie) bardzo mocno wzbudza emocje. Film jest tak naprawdę romansem, który dzieje się w latach 50-60. Byłby zwykłym romansem ale dzięki muzyce, zdjęciom i aktorom dostał 3 nominacje do Oskara jak zapewne wiecie. Między innymi za najlepszy film nieanglojęzyczny. I szczerze uważałem go za faworyta.
Do czasu obejrzenia filmu „Roma” w reżyserii Alfonso Cuarona. Tutaj również mamy czarno biały obraz pokazujący życie w modnej dzielnicy Mexico City – Romie. Film w którym nie ma muzyki. I dobrze bo w tym przypadku siła obrazu bijąca z ekranu jest tak sugestywna, że nie potrzebujemy wzmocnienia w postaci wspomnianej muzyki. Fabuła jest prosta. Mamy służącą. I mamy rodzinę, u której służy. I trochę dzieje. Akcja jest bardzo niespieszna. Ale za to mamy nieprawdopodobnie pokazanych bohaterów. Mamy dramaty. Mamy obłędne zdjęcia z tłem społecznym z początku lat 70tych w Meksyku. Obłędne arcydzieło do obejrzenia na Netflixie. Albo polujcie na nie kinach. Na pewno będą grać. Ostrzegam niecierpliwych i rozkojarzonych, że film trwa ponad dwie godziny. Ale jednocześnie będą to jedne z lepiej spędzonych godzin w tym roku jeśli się zdecydujecie na tę rozrywkę.
Dawno nic nie napisałem. Nie potrafię już budować normalnych zdań, tzn. takich, które mają więcej niż trzy słowa.
Czasami nie ma co pisać przydługaśnych zdań. Wszak promujesz czarno-białą prostotę 🙂
Wpływ codziennego obcowania z internetem – fast foodem pisanego słowa.
A ja połknęłam słowa jak świeże bułeczki 😉
Oglądałam „Zimną wojnę” i jestem nią oczarowana. Myślę, że w niektórych przypadkach – czy to film czy zdjęcia – czarno-biały kolor dodaje szlachetności 🙂
Oczywista oczywistość:-) Brak koloru wzmacnia siłę przekazu. Na widza wtedy bardziej działają inne środki użyte przy kręceniu dzieła.
Fenomenalna budowa obrazu przez Łukasza Żala zachwyciła mnie już w Idzie. Duet Pawlikowski-Żal potwierdził perfekcję współpracy w Zimnej wojnie.
Romę oglądałam na dużym ekranie przedpremierowo, grana jest w kinach. Zapowiada się ciekawa oskarowa rywalizacja.
Dla mnie obraz w Zimnej wojnie również był fenomenalny. I wyobraź sobie, że zbladł trochę (minimalnie) przy obrazie w Romie. Długie ujęcia. Panorama ulicy z nieprawdopodobną ilością i pietyzmem szczegółów w tle. Dramaturgia niektórych ujęć wgniata w fotel. Chwilami jest wstrząsająca (zwłaszcza obrazy z szpitalu).
Każdy operator ma swój sposób „pisania” obrazu, dzięki temu możemy zachwycać się różnorodnością, mimo, że B&W 🙂
Dobrze powiedziane: „pisanie” obrazu..Moim zdaniem jest to pisanie szlachetną stalówką, taka kaligrafia uczuć, ich prostota i skomplikowanie w jednym, bo miłość jest przecież prosta, a tak wiele komplikuje..
Ha! Muszę się przyznać do zapóźnienia kulturalnego… Nie oglądałem jeszcze żadnego z tych filmów. Kiedyś to pewnie nadrobię…
Szczerze polecam.
Tak na marginesie to odpadam. Dobranoc Wyspo.
Dobranocha. I dziękujemy za fajny temat 🙂
I jest pięknie..
Tak mi się wstyd zrobiło, że pewnie schowałabym się w mysią dziurę i nie wylazła.

Dopiero wpis Tetryka trochę mnie „odwstydził”, że nie ja jedna.
Na „Zimną wojnę” już parę razy wybierałam się i zawsze coś wypadało.
Stale coś się dzieje i stale nie ma czasu.
Uff -„Idę” oglądałam, bodaj tyle.
A kiedyś często chodziłam do kina.
Zoe!
Dziękuję za wpis.
Może mnie to wreszcie zmobilizuje do pójścia do kina?
Dobranockę z muzyką umieściłam na poprzednim wątku, jako, że ten jest za młody….. więc tylko powiem dobranoc
Też mówię DOBRANOC i wracam na poprzednie pięterko.
Dzień dobry. A propos czarno białego świata – za oknem biało.
Witajcie!
W Krakowie wstaje słoneczno-smożny, wiosenny dzień…
Witajcie!
Śnieg pod oknem stopniał.
Słońce!
Na termometrze od kuchni-zero, na termometrze od pokoju, w słońcu -plus 10 stopni.
Wczoraj była jesień, dziś -wiosna, a zima -kiedy?
Dzień dobry…


Nie oglądałam, więc nie zabieram głosu. Recenzja brzmi zachęcająco, zatem należy prześledzić repertuar kina w powiecie [jest tylko jedno ]
Ogólnie, dzień zapowiada się lepiej [listonosz nie pukał, dlatego przeżył 😉 ] nadal biały, z błękitem nieba i małymi cumulusami czy inszymi cirrusami. Wiem, wiem nie chwal dnia przed zachodem… itd.
No to do popotem
A/S Uff. Kamień z serca. Już się tak nie wstydzę mego zapóźnienia kulturalnego.
Zima w górach! Śnieg, słońce i -6. Dobra pora na
Zocha,to wymarzone warunki na narty, eh.
A ja w KRK…
Gienia.

I lecę do roboty.
Dzień dobry

Dopiero przybiegłem
Czy załapię się na filiżankę?
Krzysztof, Ty przybiegłeś, ja za chwilę wybiegam, bo zobaczyłam słońce, ale jeszcze się napiję z harcerzem. Mogę dołączyć?
Uuu, wszyscy film w kinie oglądają ??
Spokojnej.
Spokojnej wzajem, Skowronku! 🙂
A/S Nie wiem, czy Wszyscy, ale o 20:24 Makówka faktycznie wzruszała się na „Zimnej wojnie”.
Spokojnej nocy śpaćidącym lub już śpiącym.
Jedna sowa wróciła. Z kina.
Wielkie dzięki Zoe za to, że zmobilizowałeś mnie do pójścia na „Zimną wojnę”. Nie zachęciłeś, bo zachęcona byłam od dawna, ale stale odkładałam, lecz właśnie ZMOBILIZOWAŁEŚ.
Moimi odczuciami, przemyśleniami i wzruszeniami nie będę się z Wami dzielić, bo…i tak za dużo piszę o tym, co mi w duszy gra.
No i jak?
Nie ma przymusu..
Dwa serduszka cztery oczy łojojoj
Co płakały we dnie w nocy łojojoj
Czarne oczka co płaczecie, że się spotkać nie możecie
Że się spotkać nie możecie, łojojoj
No to jeszcze został Ci do obejrzenia ten drugi film. Inny, właściwie mocno inny. Lepszy.
Koniecznie. I może jeszcze jakiś inny? Zoe co polecasz? Tak mnie zmobilizowałeś, że postanowiłam zacząć chodzić do kina.
Jak pisałam nie odpowiada mi oglądanie filmu w laptopie.
W kinie w całości poddaję się akcji, nikt i nic mnie nie rozprasza.
I jest to okazja do spotkania się z kimś ze znajomych, podzielenia potem wrażeniami. Już ogłosiłam „akcję” po znajomych.
Bilet 12 zł, więc tyle, co w sieci.
Gdzie Wiedźminka z lampką?
Tak tylko pytam…
Nagadałam się sama ze sobą.
Jakoś nikt nie chce mi towarzyszyć…
DOBRANOC WYSPO!
Witajcie!
Widać wzruszenia po wczorajszym zaindukowanym seansie uśpiły wyspiarzy!
Łojojoj, łojojoj!! Na dwa oczka 😉
Tetryku! Też wczoraj oglądałeś? I nic się nie przyznajesz?
Dzień dobry. Pracujemy.
Dzieńdoberek
Nikt się nie kwapi z kawą?

No to może ja zaproszę
Komu kawy?
Bolące gardło popsuło mi plany, ale do PAU jednak jadę i znów się okaże, kto
kim rządzi ja gardłem czy gardło mną.
Oj, zima, zima… Zimno!
„…O zimo! twoję piekność smętną, uciszenie
Lasów i rzadkie słońca złotego promienie
czuję dziś na kształt czaru i na kształt uroku,
Bom w życiu przeszedł na tę smętną porę roku,
Która wszystko ucisza i pod śniegiem chłonie..”
J.S.
Spokojnej nocy
Dzień dobry

Siedzenie w fotelu 2 godziny, to męczarnia nie do wytrzymania. Już po godzinie przestaję zwracać uwagi na film (żeby był najciekawszy) i marzę tylko, żeby wstać i się przejść
Przebieranie nogami pod fotelem niewiele pomaga… a trudno w czasie seansu wstać i się przejść
Przy ciekawszym filmie, ktoś mógłby mnie utłuc i każdy sąd by go uniewinnił


W końcu dopłynęłam do Wyspy
Nie byłam w kinie od przynajmniej 30 lat i się nie wybieram
Także mimo zachęty i zaciekawienia nie obejrzę…
A książki jak czytasz?? Biegając ??
Godzina (góra) czytania, 15 minut biegania i znowu mogę wrócić do czytania
Nie dam rady wysiedzieć dłużej niż godzinę, co i tak uważam za sukces 
To samo mam z komputerem
Ależ ja mam to samo Miralko!
Znajomi się ze mnie śmieją, że ja, gdy muszę siedzieć na krześle co chwilę zmieniam pozycję, ruszam nogami itd.
A mnie od bezruchu boli kręgosłup i nogi.
U mnie to jest coś, co niektórzy nazywają „syndromem niespokojnych nóg”. Po prostu muszę się ruszać, to jest silniejsze ode mnie…
Pogoda u mnie jak zwykle
Po wielkich mrozach, nagłe ocieplenie. Cały śnieg (a przynajmniej prawie cały) zlazł i zginął. Pomógł w tym deszcz… 



Już wczoraj zaczęło to wszystko podmarzać. Po wyjściu z pracy musiałam odmrozić swój samochód, bo pokryty był lodową skorupą. Ledwo otworzyłam swoje drzwi (te od kierowcy), bo zamarzły…
Idzie nowa fala mrozów i śniegu… no cóż… zima i taki mamy klimat (że powtórzę klasyczne już stwierdzenie)
Mam tylko nadzieję, że w weekend w końcu uda się nam wybrać do Starved Rock i Matthiessen. Na pewno bieliki już są, a wodospady pozamarzały. Musi być tam pięknie
W najnowszej „Polityce” jest reportaż o „Syberii w Ameryce” z fotografiami waszej zimy – m. in. zamarźnięta Niagara i wymarłe, zmrożone Chicago…
No tak… dwa dni były iście syberyjskie mrozy, jak mówili w telewizorni – rekordowe. Już wróciło do normy. Mrozy jeszcze mają być, ale już takie jak zwykle. Do -20C.
Małżonek dowalił mi trochę roboty
W piątek wybiera się do biura rozliczyć roczne podatki. Ktoś tam mu powiedział, że można odliczyć naprawy samochodów… no i mam policzyć (zebrać dokumentację) ile na te naprawy wydaliśmy 

To jest tak zawiłe i tak popieprzone, że zwątpiłam…
To już niech małżonek zapłaci i będziemy mieć z głowy 
A tak w ogóle, to polski system podatkowy jest prościutki w porównaniu do amerykańskiego
Bez specjalnego programu komputerowego (co roku jest inny) nikt nie jest w stanie rozliczyć podatków. Nawet ci, którzy ukończyli „accounting”, czyli księgowość.
I pomyśleć, że w Polsce rozliczałam nie tylko podatki, ale i prowadziłam księgi przychodów i rozchodów (swoją i kilka innych). Byłam częstym gościem „skarbówki”, bo musiałam trzymać rękę na pulsie. Musiałam wiedzieć o wszystkich zmianach w przepisach… Tu próbowałam „rozgryźć” system i trochę zaoszczędzić na rozliczeniach (te parę stów). Nie da się…
No i mamy do wyboru. Albo iść do biura, zapłacić i mieć rozliczenie, albo kupić program komputerowy i próbować rozliczać się samodzielnie. Biorąc pod uwagę, że oboje mamy swoje firmy, rozliczenie jest jeszcze bardziej skomplikowane. A wiadomo kto by ślęczał nad tymi rachunkami…
Biura, też muszą z czegoś żyć, przecież !!!
Wszystko sama, sama.. Trza ludziom dać na chleb! Z masłem
Nie tylko na chleb z masłem, ale i na coś więcej wystarczy


Gdybym miała tyle na godzinę co ona, to pracowałabym dwa dni w tygodniu, a i tak miałabym dużo więcej niż teraz
Chociaż też fakt, że główne jej dochody są w okresie podatkowym, czyli od połowy stycznia do połowy kwietnia. A to raptem trzy miesiące… nie za długo…
Cześć. Mroźno i słonecznie. Tradycyjnie pracujemy.
Cześć pracy !

Dzień dobry!!
No to pracujemy! Bo cudza praca nie utuczy, niestety
Witajcie!
Coraz później znajduję chwilę na przywitanie na Wyspie! A pomyśleć, że są tacy, których tuczy cudza praca!
Słoneczne witajcie!
Hop,hop!Cisza na Wyspie?Z okien autobusu podziwiam piękny zachód słońca.Nie posłuchałam gardła i jednak wyszłam z domu
No cóż, krakowskie powietrze nie rozpuszcza tubylców… Ja też padłem po przyjściu do domu; na szczęście udało mi się nie przespać końcowego przystanku 🙂
Normalnie czułam jak wszystko wokół mnie odpływa,jeszcze chwila a zemdleję, ale dotarłam na moje osiedle, zrobiłam zakupy, prysznic, wlazłam do łóżka i poczuwszy się lepiej zaczęłam kombinować co by tu robić.
Jaką by tu aktywność łóżkową wymyślić?
I wykombinowałam, że może bym Wam opowiedziała jak było na tej wycieczce, co to się po schodach nachodziłam ?
Chcecie? Ma ktoś jakiś pomysł na nowe pięterko?
Bo to już trochę urosło.140 komentarzy, dziś jeszcze przybędzie. To jak proszę Wyspiarzy?
Pisz.
Myślę, że z przyjemnością tę twoją „aktywność łóżkową” pooglądamy…
Mistrzu T. chyba znów moja wyobraźnia poszła w kierunku jeśli myślisz o tym co ja myślę, że Ty myślisz to…
Dobry wieczór. Zapewne będę miał trochę do opowiedzenia po powrocie, aczkolwiek nie tak szczegółowo i nie z tak wspaniałymi zdjęciami jak Zocha. Wczoraj byliśmy na Gibraltarze, Skała jest potężna, a małpy bezczelne 🙂 Dzisiaj na luzie i już tylko w Sewilli. Jutro… zobaczymy. A pojutrze zaczynamy już wracać.
Hurra !
Mistrz Q się odezwał!
Mistrz Q wraca na Wyspę!
To ja szybko to nudne pięterko zrobię.
Ani skał, ani małp nie będzie, taka przeczekajka ..
Kochana, nie tak prędko, po pierwsze muszę wrócić do Polski (w sobotę) i do domu (w niedzielę), po drugie zgrać zdjęcia, po trzecie dokończyć bieżące zlecenie. Więc na razie spokojnie, zanim zacznę pisać i publikować, trochę czasu minie. Ale na pewno będę pisać.
Wystarczy, że wrócisz i będziesz obecny na Wyspie.
Brakuje tu Twoich komentarzy, brakuje tu Ciebie Mistrzu Q.
Wszak jesteś duszą towarzystwa na Wyspie.
No proszę, proszę, człowiek nieco się oddalił, a tu ruch na Wyspie…
To ja dobranoc powiem. I spróbuję zasnąć.

Ja znów między Dobranocką a lampką.
Tym razem nie z komentarzem co dziś robiłam tylko zaproszeniem na nowe półpięterko.
Dobranoc Wyspiarze!
Zapalającego lampkę zapraszam do Bochni.
Pozostałych na Dzień dobry.
Mało do czytania, bo piszący padł.