Siedzę oparty plecami o ścianę śmietnika i prawie płaczę…
Cholera! To nie do uwierzenia! Wyrzucili mnie z domu!
Mieszkałem tu odkąd pamiętam… Gdy pierwszy raz zobaczyłem Krzysia, był nieco mniejszy ode mnie. Z początku nawet nie potrafiliśmy się porozumieć! Do dziś mam trudności w dogadywaniu się z innymi ludźmi. To on nauczył mnie przyjemności płynącej z przytulania się – i przekonywał, że przyjemność ta jest obopólna i wiecznotrwała. Tyle czasu spędzaliśmy razem! Nie ukrywam – był o wiele mądrzejszy ode mnie, opowiadał mi o wielu dziwnych i odległych rzeczach, o których ja nie miałem pojęcia. Razem słuchaliśmy bajek czytanych przez jego rodziców; później sam nauczył się czytać i niekiedy czytał mi na głos. Byliśmy nierozłącznymi przyjaciółmi…
Prawdą jest, że zdarzały mu się złośliwostki pod moim adresem, parę razy wytargał mnie za uszy, ale nigdy nie brałem tego poważnie. Chłopak rósł, stawał się coraz bardziej aktywny, coraz częściej wychodził z domu, coraz rzadziej przebywał ze mną. Ze wszystkich sił starałem się to rozumieć! Ale nigdy nie spodziewałem się, że to tak się skończy!
Myślę, że wiem, kto jest winien temu wszystkiemu. Gdy pierwszy raz zobaczyłem w telewizorze śmiesznego, żółtawego kuzyna, byłem nawet zadowolony. Ale gdy u Krzysia pojawił się laptop, zaczęły się gorsze czasy. Bywały dni, kiedy całymi godzinami siedział obok mnie, zajęty wyłącznie myszą i ekranem; ani nie spojrzał, ani nie zagadał. I w ogóle nie słyszał, kiedy go wołałem…
Ech, wspomnienia! Całe to moje spokojne i ustabilizowane życie skończyło się nagle, jak nożem uciął. Gdy wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę drzwi, ucieszyłem się – tak dawno nie byliśmy razem na spacerze… Nawet niesiony w drugiej ręce kubełek mnie nie zdziwił. Ani to, że już było ciemno. Ani to, że posadził mnie pod ścianą i wszedł do środka opróżnić kubełek. Spokojnie czekałem, kiedy do mnie wróci. A on wyszedł i poszedł sobie i nawet się nie obejrzał!!!
Pół nocy czekałem, że się zorientuje, że to zwykłe u niego zagapienie, że najpóźniej rano… Rano Krzyś wybiegł z domu, nawet na mnie nie spojrzał i poszedł gdzieś, nie wiem gdzie. Dopiero wtedy dotarła do mnie świadomość mojej sytuacji. Chce mi się płakać, a nie umiem!
Siedzę tak oparty o ścianę śmietnika. Nigdzie stąd nie pójdę, bo i gdzie miałbym iść? Ludzie tutaj nie lubią uchodźców, wyrzuconych siłą ze swoich domów. Coś na ten temat słyszałem. Zresztą, nie mam ani sił, ani pomysłu, by coś zrobić.
Ludzie przechodzą obok, gapią się na mnie. Chyba nikt nie rozumie tragizmu mojej sytuacji! Jakiś facet robi mi zdjęcie, nie pytając nawet o zgodę. Mam to w nosie – gdy odmówiono mi prawa do własnego kąta, jest sens przejmować się prawem do ochrony wizerunku?
Nie chcę myśleć o tym, co będzie dalej… Nie umiem myśleć o niczym innym…
Tego się nie robi przyjacielowi!!!
Dla zachowania anonimowości, imiona bohaterów reportażu zostały zmienione lub pominięte.
W sobotę, około dziesiątej, zastałem biedaka siedzącego pod śmietnikiem – zdjęcie jest autentyczne… Dwa znajome wróbelki powtórzyły mi jego monolog…
Dzień dobry na nowym pięterku.
Historia smutna faktycznie. Może jest gdzieś dom spokojnej starości dla takich miśków?
U nas misie, króliczki, rekiny, krabki, pieski, szczurki, menażeria z Kubusia Puchatka, Sezamkowej i Muppetów mieszkają na swoich półkach. Oraz w szufladach. Na łóżkach. U mnie w pokoju. Zasadniczo gdzie się da.
Jestem pewien, że twoje misie nie mają tak strapionej miny…
OCZYWIŚCIE, że nie!
Biedny ten misiek. Straszne draństwo.
Od nas część wywędrowała do innych dzieciów.
No od nas też. Cholera – przecież można takiego misia oddać do domu samotnej matki czy gdzieś, gdzie ktoś się ucieszy. A nie tak na śmietnik!
Podejrzewam otóż, że komuś z jednym misiem się nie chciało jechać/ wozić do takiego domu, poza tym wiem z doświadczenia, że to wcale nie jest proste, ze względu na przepisy sanitarne takie domy przyjmują tylko takie zabawki, które można łatwo umyć/ odkazić, co tak naprawdę sprowadza się do plastików i ewentualnie starych lego (Duplo sporo oddaliśmy). Z pluszakami i wszystkim miękkim, co ma sierść, choćby sztuczną, nie jest łatwo.
Wiem, trzeba dać do pralni i zapakowane w pralniowy worek przywieźć.
Ale żal.
Moje wnuki miały bardzo dużo pluszaków, zostawiły sobie ulubione, reszta pojechała do hospicjum.
Myslę, że nadmiar zabawek jakoś zobojętnia.
Jeszcze jak! Niestety…
Dobry wieczór 🙂 Wzruszający obrazek smutnego Misia . Osoba , przyjaciel misia , który zdecydował o jego losie , mógł przecież zadbać o to , aby samotny pluszak miał ze sobą chociaż różaniec pomocny w chwilach zwątpienia . A może został pod ścianą , bo był z tych białych miśków ??
Dobry wieczór. No nie wiem, na białego to on nie wygląda, nawet przybrudzonego, tylko uczciwie od początku brunatnego.
A może poszedł w odstawkę, bo to Miś Ewicz?
Maxiu, a jeśli to miś ateista albo co najmniej agnostyk ?
Dobranocka jeszcze dzisiaj pięterko niżej.
Nie…. nie ma już Zbigniewa Wodeckiego. Wielki ten świat , a jak bardzo mi się kurczy ten mój świat….
Tego się nie robi misiom … ale i tak dobrze, że nie wrzucono go do kubła. Siedzi opuszczony i czeka, może będzie miał szczęście i znów ktoś go będzie potrzebował !
czy ktoś go zabrał…
Ukratku, będziesz widział co się dzieje, prawda ?
Czytałam wiadomość o odejściu… żal…
Dzień dobry

A u mnie na cały dzień zapowiadali deszcz…
Dzień dobry w tych pięknych okolicznościach przyrody
Witajcie!
Dalsze losy misia nie są mi znane. Gdy wracałem w sobotę wieczorem, już go tam nie było. Nie wiem jednak, czy znalazł opiekę, czy po prostu udał się na uchodźstwo…
Ten miś nie ma źle. Jak znajdę po południu chwilę czasu to wrzucę fotkę misia, któremu się powiodło gorzej.
Dzień dobry

Ja się bardzo, bardzo zgadzam z pogrubionym zdaniem w opowiadaniu!
Tego się nie robi przyjacielowi… ! Można inaczej.
Poza tym przyszła mi do głowy taka refleksja : miło by było gdyby odwiedził Nas Misiek, ten Nasz Pancerny ….
Też bym chciała !
Przyznam, że po cichu też liczyłem na solidarność wizerunkową
Dzień dobry, pogoda ZNOWU piękna, a jak się rozwinie i jak będzie, to się zobaczy.
Jak misia nie ma, to znaczy, że ktoś go potrzebował. I może to jest dobra wiadomość?
A przy okazji jeśli ktoś czeka dzisiaj na jakąś przesyłkę i nie może się doczekać to dzisiaj jest:

1. Dzień spedytora
2. Dzień żółwia
Powiedziała
bym, że symboliczne
Piękne zestawienie
Spedytor i żółw…
Dzień dobry
! Słonecznie i alergicznie, niestety. 
Słusznie się mówi, że brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci. Pamiętam te narzekania, że na ulicy brudaski zdrowe jak rzeoy, a my … a to angina, a to zaziębienie
Ja chyba należałam do tych brudasków. Wiecznie posiniaczona, z urwanymi kieszeniami i dziurami. Mama nie nadążyła tego zaszywać i cerować

Ale anginy się mnie też czepiały, więc to chyba nie do końca prawda z tymi „brudnymi rzepami”
Dzień dobry!
Historia nie nastraja zbyt optymistycznie, ale mimo wszystko życzę udanego dnia.
Dziś wtorek, znów do stolicy, jak mi się strasznie nie chce…
Dzień dobry
Chociaż jest smutne…
Wczoraj nawet nie napisałam jak bardzo podoba mi się opowiadanie
Właściwie nie wiem po co mam telewizor ! Aha, zeby wnuczęta mogły obejrzeć swoje Minimini

A pamiętam czasy, gdy sąsiedzi przychodzili…. ” prosimy nie regulować odbiorników”