Stanie nasz Nadzwyczajny, Jaśminko Urokliwa, Rumaku Wspaniały i pani Bo – dla Was ten płomień i piosenka, bo pamiętamy i tęsknimy…
« Puchacz i Kicia | Zwiędły listek » |
« Puchacz i Kicia | Zwiędły listek » |
Stanie nasz Nadzwyczajny, Jaśminko Urokliwa, Rumaku Wspaniały i pani Bo – dla Was ten płomień i piosenka, bo pamiętamy i tęsknimy…
Dzień dobry. Tu też odwiedzamy bliskich.
Dzień dobry.
Pamiętamy i tęsknimy…
Dzień dobry… Wpadnijcie choć na pół papierosa, na uśmiech, brzęknięcie, szept…

Nooo, wpadnijcie!!! Chociaż na mentoska! Lub fajeczkę…
Wątpisz, że wpadaj? Poprośmy racze: dajcie znak! 🙂
Najlepiej niechby zadzwonili! 🙂
Głos rozpoznam, każdego!!!
Witajcie!
Tak – we wsiach i w miastach, na lądach i wyspach – wszędzie mamy swoje cmentarze – bo wszędzie towarzyszy nam pamięć o przyjaciołach, którzy odeszli…
Witam:) I tak co rok przybywa nam miejsc do odwiedzania, ubywa przyjaciół, znajomych……
Witaj Stateczku ! nowi znajomi kiedyś będą ” starzy”, choć inne będą wspólne przeżycia.
Dla nowych, to my wkrótce będziemy wspomnieniem :)))
Witajcie. Pamiętam(y).
Ależ u nas cudna pogoda. Nawet wiatr ucichł
Piękny pomysł z „muzycznymi zniczami”
Dzień dobry

Nie posiedzę, bo zaraz wybywamy. Nie mamy tutaj nikogo na cmentarzach, więc wybieramy się do parku. Znalazłam na mapie… jeszcze tam nie byliśmy
Szerokiej drogo Mirelko i czekamy na fotki !
Droga była szeroka, fotki są (ale jeszcze nie przejrzane), tylko na Wyspie nie ma galerii, do której mogłabym wrzucić te zdjęcia
Także chyba na to pokazanie fotek trzeba będzie cierpliwie poczekać…

Podobają mi się dzisiejsi oprawcy muzyczni :)))
Dzień dobry po raz drugi… wrócilim
Mnie się podobało, małżonkowi nie za bardzo. Ale uważam, że jest zbyt wymagający

Wymagający współmałżonek to prawdziwy skarb:))
Zależy co i jak wymaga, Stateczku

Było ciekawie, Mirelko ? Zdaje sie, ze to pytanie o oczywistość
?
To może zacznę od początku
Wczoraj (w sobotę)małżonek zapytał, czy nie wybralibyśmy się do Matthiessen. Chętnie wybrałabym się na wycieczkę, ale w tym kanionie byliśmy już tyle razy… Mało tam ptaszków, a te skały obcykaliśmy po kilka razy wszerz i wzdłuż. Tylko się nałażę góra, dół, góra, dół, a i tak na zobaczenie czegoś nowego szansa niewielka. Usiadłam więc do mapy i zaczęłam przeglądać. Miejsc gdzie jeszcze nie byliśmy są tysiące. Wybrałam Rock Run Rookery Preserve, niedaleko miasteczka Joliet. Tak ok. godziny jazdy na południe (właściwie południowy zachód) od naszego domu. Małżonek zgodził się na zmianę bez protestu 
Moim zdaniem urokliwe miejsce. Dwa jeziorka, a po drugiej stronie wąskiego pasa drzew Des Plaines River – czyli ta sama rzeka, która płynie nie tak daleko od naszego domu. Tylko o wiele większa… kilka razy szersza
Na jeziorkach masa wysepek i zatoczek. Pierwsze co rzuciło się nam w oczy, to całe stada mew krążących na jeziorem. Dopiero później zauważyłam stado kormoranów!!! Wiedziałam, że odleciały na południe, ale nie sądziłam, że tak blisko!!!
Podeszliśmy spory kawał groblą pomiędzy jeziorkami i rzeką. Mostek, a za nim koniec „oficjalnej” (asfaltowej) ścieżki. Małżonek był rozczarowany, bo miał nadzieję całe te jeziorka obejść dokoła… Nie chciał iść tą „nieoficjalną” (żwirową) ścieżką, więc sama podeszłam kawałek. Zobaczyłam „pasącą się” czaplę modrą i siedzącą na drzewie czaplę białą. Znowu poczułam zdziwienie, bo czaple białe dobry miesiąc temu odleciały na południe… Wróciłam, gdy doszłam do ścieżki wśród trzcin i ziemia wydawała mi się niezwykle mokra. Nie chciałam namoczyć butów… Spotkaliśmy jeszcze całe stado jemiołuszek, kilka dziwnych gniazd ptasich (oczywiście pustych), faceta z aparatem i wielkim obiektywem, dwa psy (z właścicielami na smyczy)), jakieś takie pomarańczowo-czarne żuczki, gęsto obsiadające „muchołapki” i kilku moczykijów (czyli wędkarzy)
A małżonek mówi – tu nic nie ma
A piękne widoki? A trzciny przynajmniej trzymetrowe? Cudne!!!
Kazał mi natychmiast skręcić i najwyżej zatrzymać się trochę dalej. Nie wiem skąd te nerwy, bo przecież nikt za nami nie jechał
Jedną taką bulę zabrałam do domu. Jak zrobię jej zdjęcie, to Wam pokażę. Wielka!!! Wielkości piłki (takiej do piłki ręcznej)! Kilka rozjechanych leżało na drodze to wiem, że nie mają żadnej pestki w środku, tylko złożone są jakby z włókien. Nie mam bladego pojęcia co to może być…
Widząc zdziwienie w oczach małżonka wyjaśniłam, że na mapie, nie tak daleko stąd, widziałam jakieś inne rekreacyjne miejsce. Nie protestował
To rekreacyjne miejsce było parkiem dla psów (ogrodzone płotem z siatki) obok wielkiego pola kukurydzy. Trochę się tym polem przeszliśmy… tu faktycznie nie było niczego ciekawego
Jechaliśmy w kierunku „naszej” autostrady, gdy tuż przed samochodem przeleciał nam myszołów rdzawosterny i rzucił się na wiewiórkę. Czy muszę pisać jak mocno depłam po hamulach?
Wiewióra się wywinęła, chociaż myszołów już ją niósł w powietrzu… nie utrzymał. Usiadł na słupku i moment się zastanawiał. Ręce mi się trzęsły, gdy z tylnego siedzenia wyciągałam aparat. Małżonek też to robił. Nie zdążyłam porządnie się przymierzyć (a małżonek nie wyjął jeszcze aparatu), gdy myszołów odleciał.
Szkoda… tak był blisko…
Nawet udało mi się dojechać „na pamięć”, czyli tylko po przejrzeniu mapy w domu (co rzadko mi się zdarza).
Już wyjeżdżaliśmy, gdy zauważyłam ogromne „bule” leżące pod drzewem. Dałam ostro po hamulcach, bo przecież musiałam zobaczyć co to jest!!! Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Nie mogłam sobie pojechać i nie sprawdzić!!! Małżonek się trochę zdenerwował, bo stanęłam na wyjeździe i go po prostu zablokowałam.
Znad jeziorek nie pojechałam prosto do domu, tylko skręciłam w „przeciwpałożną”
Bez żadnych sensacji wróciliśmy do domu. To wszystko…
Trochę długowate to wyszło
Ale w związku z brakiem galerii i tak nie mam szans na opowieść ze zdjęciami…
I jeszcze celem wyjaśnienia. Gdy spotkaliśmy polującego myszołowa, jechałam drogą, gdzie jest ograniczenie prędkości do 45mil/h (to 80km/h), a mało kto tak wolno jedzie
Także hamowałam czując opór samochodu, dosłownie na kilku metrach
Dobrze, że nikt za mną nie jechał…
Myszołów, jak sama nazwa mówi, ma polować na MYSZY!! A nie wiewióry i insze ptaki!! A trza było mu bez łeb strzelić
Bry ! też by mi się łapki zatrzęsły. Sprytny wiewiór !
Gdybym go dorwała, to może i bym strzeliła bez ten łeb

Tylko myszołów jest myszo-łowem tylko z nazwy, bo oprócz myszy łapie wszystko co się rusza i nie da rady mu spryszczyć
Dzień niech będzie DOBRY
Cytat, wiadomo z jakiej książki, dla Loda W. 🙂
„… „Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?
– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”…”
Ostatnimi dniami niewiele czasu przy komputerze. Witam poweekendowo i poświątecznie.
Witam, Pana Zoe

Kiedyś mawiano, że telewizor to złodziej czasu. Myślę, że większym jest Internet. Przecież usiadłam przed monitorem tylko na chwilę… A tu już godzinka uciekła..
Dzień dobry
Dzień dobry mglisty nader !
Wydaje się, że jest cicho i odlegle, gdy za oknem mleko 
Dzień dobry.
Ładnieście tu wczoraj urzędowali… i poczytać jest co, i pooglądać…
A u mnie BB stwierdził, że Zaduszki to święto i on nie idzie do szkoły. Kuba poszedł, bo jest obowiązkowy 😉 A i ja zaraz do roboty lecę, bo ubiegły tydzień przez tę medycynę zupełnie zawaliłam.
Dzień dobry! Jestem trochę później, niż planowałem, więc tylko się przywitam i zmykam.
Witajcie…
Święto minęło, i znów praca…
DzieńDobry:)) Wciąż dziadzie lato :)))
Dzień dobry
Na razie ciemno, ale zapowiadają na dziś piękną pogodę. Pełne słoneczko i 22 na plusie – czyli do pracy krótkie spodenki i sandałki (oczywiście bez skarpetek 😉 )
Uch! Jakbym ja jeszcze chciał móc tak pochodzić…
Dziś podobno na Wybrzeżu może być widoczna zorza polarna… Może ktoś się zaczai z aparatem?
Dobry wieczór! Fajeraaant!
O której ta zorza i z której strony świata mniej więcej? Muszę spojrzeć na niebo, jak tam dzisiaj chmury.
A poza tym muszę chwilę odsapnąć od komputera. Zaniedługo wracam.
Otwarłem okno dachowe z zamiarem zobaczenia zorzy. Nawet wyobraźnia nie pomogła..:-). Pozdrowienia dobranocne.
Znaczy chmury? Dobranoc…
U mnie od rana mgła, więc zorzę mogę obejrzeć na fotce od Lorda W.
Dobrze, że choć tak.
Chmury mają tenże sam efekt.
Dlatego zamiast zorzę, zaraz zapuszczę dobranockę.
Dzień dobry, dzisiaj przebiegam jak Biały Królik do nory – „O rety, o rety, na pewno się spóźnię”. A, jeszcze kawę po drodze wychylę od Krzysztofa – dzięki! – ale poza tym…
O rety, o rety!
Do zobaczenia później.
Hmmm
Przypomniał mi się staaareńki dowcip:
Pewien rabin zauważył współwyznawcę biegnącego w pośpiechu ulicą.
– gdzie tak gonisz? zapytał
– za zarobkiem – odpowiedział zapytany…
– to może zatrzymaj się i popatrz, czy przypadkiem nie przegoniłeś już swego zarobku, bo jeśli tak, to zamiast go gonić, właśnie przed nim uciekasz… 😉
Witajcie!
Zdaje się, że ja też już uciekam przed zarobkiem…
DzieńDobry :)))
Nie pokwitowałeś odbioru ” sztuki nowoczesnej ”
Dzień dobry
Czyli galeria jest, ale nie do użytku…
Wczoraj ucieszyłam się, że jest już galeria i będę mogła dokończyć wycieraczkę. Ale znowu wywaliło mnie w kosmos i nie mogłam wejść na Wyspę
Niestety, na razie bez zmian…
Dziś jadę wcześniej do pracy, co wcale nie znaczy, że wrócę wcześniej

Miłego dnia Wyspiarze!!!