Odwiedziło nas

  • 1 357
  • 48 251
  • 82 895

Kalendarz

kwiecień 2011
P W Ś C P S N
« mar   maj »
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Feralna sobota

Sobotnie ranki zawsze bywają ciężkie…

Tego dnia Zenek obudził się nad ranem – gdzieś koło jedenastej nad ranem –  w wyjątkowo kiepskim stanie. Walczył chwilę z niedającą się unieść powieką, potem z uzyskaniem pionu. Gdy i to się udało, powlókł się do kuchni spłukać nieznośną suchość gardła, zupełnie skądinąd niezasłużoną – wszak zwilżał je wczoraj bardzo intensywnie…

Otwierając lodówkę, kątem oka zauważył jakiś ruch za oknem. Ktoś biega po rusztowaniu – pomyślał. Po chwili namysłu odrzucił tę interpretację – remont był wszak u kumpla gdzie wczoraj biesiadowali, przy domu Zenka jeszcze wczoraj żadnych rusztowań nie było, zresztą to X piętro: cztery dni by stawiali, co najmniej…

Jednak za oknem ktoś był. Zenek wiedziony ciekawością podszedł bliżej, obie powieki miał już całkowicie uniesione. Było się czemu dziwić! Za oknem, niedbale pomachując ramionami, uśmiechał się nieco gamoniowaty młody chłopak z dość długimi, pofalowanymi włosami. Zenek otworzył okno.

– Czego? – powitał intruza najuprzejmiej, jak pozwalał mu jego aktualny stosunek do świata.

Chłopak wcale się nie przejął, z nieśmiałym uśmiechem odpowiedział grzecznym „Dzień dobry”. Jego gapowaty uśmiech dziwnie Zenka udobruchał.

– Co ty tu robisz? – zapytał, wciąż nie mogąc zinterpretować sytuacji.

– Latam sobie – odpowiedział chłopak, nadal leniwie ruszając ramionami.

– A to tak można? – zdziwił się Zenek.

– Można… Widzisz chyba.

– I każdy tak może?

– Eee… każdy… trzeba tylko chcieć…

– I ja tak mogę? – Zenek był wyraźnie zaintrygowany.

– No pewnie!

Zapewne niedobudzenie, a również nieznośne poczucie splątania własnych nóg wzmogło Zenkową ciekawość.

– Jak to się robi?

– Normalnie. Wyjdź przez okno, potem ruszaj ramionami, tak jak ja – chłopak zademonstrował nieco szybsze ruchy (był znacznie chudszy od Zenka!). W efekcie przesunął się nieco w górę.

Niewiele myśląc (ach, ten wysiłek!) Zenek wygramolił się na parapet i zrobił ostrożny krok do przodu. Nie zdążył nawet skonstatować, że rozpaczliwe machanie rękami niewiele daje…

Na dole zawył autoalarm uderzonego samochodu. Zanim podbiegli pierwsi sąsiedzi, chłopak zza okna popatrzył z pewnym niesmakiem w dół i powiedział, już sam do siebie:

– Trzeba przyznać, że jak na Anioła Stróża, to jestem wyjątkową świnią…

No comments yet to Feralna sobota

Leave a Reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>