Łzy w kinie płyną łatwiej.
Łatwiej niż w życiu (pomoc:
zgaszenie na sali świateł)
ale i łatwiej niż w domu,
przed własnym telewizorem:
za wydatek na bilet
pragnie się mieć wieczorem
coś uchwytnego: chwilę
śmiechu lub – zwłaszcza – łez
(od śmiechu widz czuje się lepiej,
od płaczu – lepszym niż jest).
Kinowa łza nie oślepia
oka; przeciwnie, przemywa
i kąpielami słonymi
sprawia, że oko przeżywa
to, co samochód w myjni
lub dusza w trakcie spowiedzi.
Kratką i ciemnym okienkiem –
ekran, przed którym się siedzi
(w kinie, jeśli kto klęknie,
są to przypadki nieliczne),
lecz przed tym panoramicznie
rozrosłym konfesjonałem
otarciem łzy wyznajemy
swój grzech śmiertelny, tajemny,
nie ujmujący – ujemny
znak, minus, który jest piętnem:
“Choć się naprawdę starałem,
choć próbowałem usilnie,
od ostatniego seansu
znów nie zdołałem żyć w pięknie,
w krainie Sensu i Glansu,
w sposób tak żywy, człowieczy,
pełny, prawdziwy, bezsprzeczny
jak żyją aktorzy w filmie”.
« Kwadratura jednego kółka | Galena » |
01
lip 2024
Dzień dobry, Wyspo:)
Witam na kolejnym patronackim pięterku.
Dziś proponuję jeden z późniejszych utworów Stanisława Barańczaka. Pochodzi on ze zbioru: Chirurgiczna precyzja. Elegie i piosenki z lat 1995–1997.
Jak zawsze – życzę przyjemnego czytania i wielu refleksji:)
Witam, Leno!
Przeczytałem. Wolę jednak prozę. 🙂
Witaj, Riverze:)
I masz do tego prawo 🙂
Patron bardzo trafnie zauważył rolę seansu kinowego jako „oczyszczacza” ducha, sumienia czy kto tam co posiada. Cóż, przed 97. rokiem nie znał jeszcze takiego multikina, o jakim śpiewa Sonia Bohosiewicz…
Już Starożytni zauważyli, że nic tak nie oczyszcza jak dobra opowieść:)
Choć z oczywistych względów trudno im było aż tak uwiarygadniać kreowane w tychże historiach postaci, jak dzieje się dziś:)
Myślę, że, przebywając na emigracji, St. Barańczak niejednokrotnie miał możliwość obserwowania podobnych do pokazanych przez GRK scenek. Czyż to nie Stany właśnie są ojczyzną kinowego popcornu? 🙂
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór!
Zastanawiam się, co w dobie desakralizacji kina mogłoby stanowić taki masaż dla duszy?
Chyba każdy musi sam odpowiedzieć sobie, co mogłoby zrelaksować/oczyścić jego wnętrze:)
Desakralizacja…
Tak. Nie tylko kina ale wszelkich aspektów twórczości. Czasami mam wrażenie, że w łamaniu każdego tabu posuwamy się zbyt daleko. Że ten duchowy ekshibicjonizm stał się jedynym wyznacznikiem wartości tworu. Celowo nie używam tu słów: dzieła czy dzieła sztuki, bo według mnie publiczne rozbieranie (nieważne – za pomocą słów, plam, dźwięków) się przy lada okazji ze Sztuką nie ma wiele wspólnego. Jest tylko kolejną odsłoną art de la gare…
Po prawie całym dniu w murach spacer działa niczym najbardziej kojący masaż:) Tym przyjemniejszy, że obejmuje też sfery umysłowe i duchowe, co, parafrazując znane stwierdzenie, da się sprowadzić do słów:
w zrelaksowanym ciele, zrelaksowany duch;)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Witam na patronackim pięterku.
Po kolorowym knuciu popędziłam do domu ,aby wkrótce umknąć do Stróży.
Eh…poszłabym do kina…dawno nie byłam.
Witaj, Makówko.
Udanego Stróżowania się zatem:)
Nad światem, nad sennym, zabłyska
Urocza wieczoru dziewica,
Z jej oczu skier fala wytryska,
Na ziemi wybladłe lica.
(…)
Gaj szumi i słowik śpiewa
I tańczy obłocznych chór dziewic,
W srebrzystym namiocie spoczywa
Srebrzysty nocy królewic.
(Nad światem… – J. Kasprowicz)
I taką oto wierszorynką pożegnam się już:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc.
Witajcie!
Bardziej rześko się dzisiaj wstawało, ale czy jest się od tego szczęśliwszym? Może lepiej byłoby rześko obrócić się na drugi bok?
Mi wstawało się wyjątkowo niemrawo:)
Ale Rudy Mobilizator nie zna litości – głodny, samotny, niewyspacerowany z niebywałym uporem ogłasza pobudkę:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Witajcie!
Pozdrawiam z deszczowej Stróży.
I było wyjeżdżać? W Krakowie nie pada 😉
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry
Bardzo dobry wiersz.
Byłem ostatnio w kinie… W Chrzanowie…
Może napiszę nawet jakiś tekst o wizycie w małym kinie… w Chrzanowie…
Witaj, Krzysztofie! 🙂
Witaj
Witaj, Krzysztofie:)
Cieszę się, że mój wybór przypadł Ci do gustu.
Z przyjemnością poczytam o Twojej kinowej wizycie.
A tak przy okazji…
Może by tak filiżankę kawy w pochmurny dzień?
Zapraszam
Skorzystałam z zaproszenia i wypiłam filiżankę stawiającej na nogi herbaty, a teraz wracam do swoich zajęć:)
Szybciutkie dzień dobry, Wyspo:)
Pogodowy miszmasz:) Deszcz, słońce, chmury, wiatr. I tak w kółko:)
Las przywitał nas rzęsistym deszczem, więc zmokłyśmy kapkę. Niektórym z nas chlupotało w uszach, innym w butach. A potem wyszło słońce i od razu zrobiło się magicznie:) Nawet asfaltowe kałuże przemieniły się w Źródełka Najad:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Praca, zebranie, zoombranie — chyba na dzisiaj wystarczy! Czas relaksu, relaksu to czas…
… siądź zatem, a odpocznij sobie… 🙂
…taaa, a z mego liścia będzie mi kapać na głowę dla ochłody! 😉
Ale swym cichym szeptem sprawić umie snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie…
😉
Sprzątanie,wyrzucanie „przydasi”i tak minął cały dzień
Gdyby tak wszystko można było w ten sposób oczyszczać…
Ponoć to tylko kwestia odpowiednio przysposobionego personelu, Tetryku:
Skoczył wietrzyk zamaszyście,
Poodkurzał mchy i liście.
Z bocznych dróżek, z polnych ścieżek
Powymiatał brudny śnieżek.
Krasnoludki wiadra niosą,
Myją ziemię ranną rosą.
Chmury, płynąc po błękicie,
Urządziły wielkie mycie,
A obłoki miękką szmatką
Polerują słońce gładko.
Bocian w górę poszybował,
Tęczę barwnie wymalował,
A żurawie i skowronki
Posypały kwieciem łąki,
Posypały klomby, grządki
I skończyły się porządki.
(Wiosenne porządki – J. Brzechwa)
😉
Dobry wieczór, Makówko:)
Gdybyż tak można było…to nie takie łatwe Tetryku.
Dobry wieczór Leno.
🙂
I ja już powiem również:
dobranoc, Makówko:)
Nie było Dobrej Nocki, niech więc choć wierszorynka będzie:)
Czegoś leniwiej księżyc dziś wieczorem marzy;
Jak piękność, co w poduszek licznych tonąc puchy,
Nim zaśnie — pieści rączką, z zadumą na twarzy,
Pierś swą roztargnionymi, leciutkimi ruchy.
Na atłasowych grzbietach pięknej chmur lawiny,
On dziś — jak konający — w długich spazmach tonie,
Lub okiem ściga białych obłoczków seciny,
Które płyną jak kwiecie przez lazuru błonie.
A gdy czasem, tonący w leniwej niemocy,
Na ziemię łzę ukradkiem zroni w cieniach nocy,
Poeta, nieprzyjaciel snu, dusza marząca,
Zaraz w dłoń swoją zbierze tę bladą łzę żalu,
O odbłyskach tęczowych jak odłam opalu,
I w sercu swym umieści, z dala oczu słońca.
(Smutek księżyca – Ch. Baudelaire;
tł.: Adam M-ski)
Będę się już powolutku zbierała do óżeczka, bo jutro kogutka skoro świt:)
Miłych snów, Wyspo:)
Mam nadzieję, że miło ci się tonęło w leniwej niemocy aż do kogutki 🙂
12 stopni…to ma być lato?
Dobranoc Wyspo!
Witajcie!
Lato nas nie pieści, z zadumą na twarzy, no ale że termostat się zepsuł? Administrator przyśle fachowca, ale że o fachowców coraz trudniej, to termin może być odległy…
Dzień dobry Wyspo
Proponuję rozpocząć dzień od filiżanki pachnącej kawy (lub herbaty)…
Pogoda za oknem sprzyja ciepłym napojom 
Herbatę wypiłam nieco wcześniej i bardzo się przydała:)
Witaj, Krzysztofie:)
Witam Wyspę!
Nieźle się spało w tym chłodku!
Witaj, Makówko:)
Pogoda sprzyja nie tylko ciepłym napojom,ale dobremu śniadaniu.
Gieniaaaa!
Jakieś dobre drugie śniadanie prosimy!
Witam Wyspę.
Witaj Rivierze okrzyknęła Makówka znad porządków.
Dzień dobry! 🙂
Nie wiem, co się dzieje z bio-metem – jak przyszedłem do domu po całym dniu przysypiania nad biurkiem, padłem jak łętka.
I dlatego teraz napisałeś dzień dobry?
Gdy pisałem to, był jeszcze dzień, całkiem niezły…
Bardzo późne dobry wieczór, Wyspo:)
Nie spisywałam się dziś jako gospodyni pięterka, ale pracusiowałam do dwudziestej pierwszej, a Rude Stworzenie spacerku jakoś odpuścić nie chciało:)
Pokropiło nas, trochę przedmuchało, ale ogólnie było bardzo miło:)
Dobry wieczór, Leno!
Witaj, Riverze:)
Dobry wieczór, pracusiu!
Dobry wieczór, Tetryku:)
A tonęło się w leniwej niemocy znakomicie, chociaż nieco krótko:)
Powtórzmy ten eksperyment!
I namówiłeś… 😉
Zapraszam na nowe pięterko.
Miałem problemy z wejściem na Wyspę.
Mam nadzieję, że zła godzina minęła… 🙂
Dobranoc!
Też nie mogłam wejść na Wyspę.
Dobranoc, Makówko:)
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze, a na pożegnanie zostawiam jeszcze wierszorynkę:
W kwietnem sercu niebieskiego dzwonka
Perła rosy drży… Płaczu wspomnienie…
Noc szepcąca przycicha i wsiąka
W zaufane naszych dusz milczenie…
Jak opiła słodką wonią płonka,
Ciężka snami myśl pada w omdlenie…
Srebrne sieci, niby tkań pająka,
Gdzieś po gwiazdach rozpina marzenie…
(Nasza noc – L. Staff)
🙂
Miłych snów, Wyspo:)