Jakiś czas temu byłem w Moraine Hills Park. Jest on jednym z większych parków. Położony jest na północnych obrzeżach stanu Illinois. W tym parku dopuszczony jest ruch rowerowy i również możliwość wprowadzania zwierząt. Zrobiłem w nim kółeczko ponad 4 mile, co zajęło mnie około 5 godzin. W tym czasie zrobiłem parę zdjęć, co przedstawiam w poniższej galerii. Życzę miłego oglądania.
« Takie tam wycieczki, spacerki … | motyl » |
Dzień dobry i zapraszam na wędrówkę po parku.
Co za anse miał ów epoletnik do żurawi? Czy one konkurują o pożywienie?
One nie konkurują o pożywienie. Akurat tak się złożyło, że te żurawie były w pobliżu gniazda, a epoletniki są bardzo czułe na zbliżanie się zagrożenia. Żurawie lubią chodzić w wysokiej trawie, epoletnik goni wszystkich, nawet jastrzębie. Jeśli kiedyś uda się akurat strzelić walkę z jastrzębiem, to pokażę, tylko przeważnie jest to daleko i wysoko.
Tak,ścieżki rowerowe tutaj są jednostronne, ale żeby było ciekawiej, ludzie chodzą też w tym samym kierunku co rowerzyści, myśmy zawsze chodzili „po polsku” na przeciwko jadących. Wtedy widzi się lepiej tzw. pojazdy nadjeżdżające i nie zachodzi potrzeba, żeby Ci rowerzyści krzyczeli „uważaj z lewej” albo „uważaj z prawej”.
W aplikacji użyłem głosu żurawia, wtedy się zaczęły wyginać i dawać głosy. 🙂
Jeśli zaś chodzi o aplikację, to jest to aplikacja CornellLab, można sobie ściągnąć, oglądam również na ich stronie gniazda ptaków.
Dzięki!
I po kręceniu (i załadowaniu zmywarki, i sprawdzeniu czegoś w innym pokoju…) 😉
Obowiązki nas przytłaczają… 😉
Aż tak to może nie, ale czasami bywa ciekawie. Od poniedziałku zrobi się ciekawie, bo o ile wcześniej miałem kilka rzeczy „grubych”, to teraz będzie trochę więcej „małych”, ale wśród tych małych jest też parę ważnych (jak np. to, co będę robił do końca roku).
Kochani, morzy mnie okrutnie, dobranoc!
Dobranoc!
A jednak! Dobrych snów! 🙂
Pospacerkowe dobry wieczór na nowym pięterku, Wyspo:)
Cały dzień beztrosko snułyśmy się po okolicy, korzystając z pięknego sło(tak, poopalania też sobie nie odmówiłyśmy)neczka, cie(nie, na kąpiel w Jeziorze się nie odważyłyśmy)pełka, wiatru i swobody:)
A po powrocie do domu odkryłyśmy (jedna z nas) zleconko na cito. No to tłuczemy… 🙂
Dobry wieczór, Riverze:)
Nie dam rady dziś pooglądać, praca mnie goni (do jutra do południa muszę skończyć), więc, jeśli pozwolisz, odłożę sobie wycieczkę z Tobą na jutro:)
Witam, Leno!
To nie zając, nie ucieknie. Oglądanie przez zmęczenie, to nie oglądanie.
Quacku, pamiętam o obietnicy, mam już wszystko rozszyfrowane, pozostało mi napisanie, ale – też już jutro to zrobię:)
Dzięki! Wiesz, nic pilnego, oczywiście będę wielce wdzięczny, ale w swoim tempie 🙂
No to tak:
my do pracy, a miłych snów – Wyspie:)
Witajcie!
Widzę, że w miarę skracania się nocy coraz trudniej będzie zastać Lenę i Psiułę (a nawet tylko jedną z nich 😉 )!
Dzień dobry! Następny dzień, a nawet cały tydzień pracy przede mną 🙂
A zacznijmy od dobrego śniadania od pani Gieni – z kawą przede wszystkim. Poprosimy!
Po pracy, bardzo dzisiaj owocnej, i niewielu w sumie zajęcia poza tym. Maile powysyłane, czekam na odzew (który prawdopodobnie nastąpi w formie skumulowanej – wszyscy odpowiedzą naraz 😉 ).
A teraz już na przerwę.
Złapałam Wi Fi to mogę się przywitać.
Zatem witaj się! 🙂
Bo z mojego nju z komórki nie udało się wejść na Wyspę.
Witam więc i dobranoc
Dobry wieczór – i spokojnej. Korzystaj z uroków bezinternecia!
Rivierze niestety będę oglądać jak wrócę do Krakowa,teraz nie da rady.
Dobry wieczór, jestem 🙂
Dobry, bo już usiądnięty wreszcie, wieczór, Quacku:)
Jużwreszciewolne dobry wieczór, Wyspo:)
Kolejny poniedziałek fajnie-pracusiowy, choć nieco niedospany:)
A po miejskiej bieganinie zasłużony (oj, bardzo dziś zasłużony) spacerek pośród lip czerwcowo rozbrzęczanych i wierzb (też czerwcowo) poszemrujących:)
A teraz jeszcze wybieram się na wędrówkę po Riverowych śladach:)
Dobry wieczór. A nagle jedna lipa jak nie wierzbnie! 😉
🙂
Dobry wieczór!
Cześć, dobry wieczór!
Witam. 🙂
Mocno wczoraj denerwowałeś się?
W sumie nie tak bardzo. Przełamałem się i oglądałem i był to bardzo ładny mecz ze strony naszej reprezentacji. Nie spodziewałem się tylu sytuacji, okazji etc. A że wynik mało satysfakcjonujący, no cóż.
Tylko chciałem nadmienić, że obie bramki padły po tym, jak piłka odbiła się od polskiego obrońcy, przy strzale na bramkę albo podaniu. Ciekawe, czy tutaj da się coś zmienić.
Nie, tutaj nic się nie zmieni, taki łut szczęścia.
Z tymi nogami obrońców to raczej nieszczęścia 😉 no trudno, będziemy oglądać.
🙂
Kolorystycznie najbardziej podpasowały mi tym razem czyżyk, kacyk i nadobniczka. Jakbyś podejrzał, w jakich kolorach biżuterię ostatnio robiłam:)
Estetycznie natomiast urzekły mnie żurawie – niczym nikloryty z gryszpanowym nalotem:)
Bajorkowe kaczuchy jakby żywcem wyjęte z moich eskapad wokół Sucharków, podobnie te szosy zakręcone – jakbym zza przedniej szyby oglądała pospacerkowądrogę do domu:)
Uroczo, warto było zostawić sobie oglądanie na swobodniejszą chwilę.
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Leno.
Na biżuterii się nie znam. 🙂
Ja też nie. Po prostu ją robię. 🙂
Dobranoc, umykam!
Dobranoc, Quacku.
Dobrej nocki, Quacku:)
Też będę zmykać, bo zarwałam nockę na zleconko, a od rana ruchliwie dość było. Jutro podobnie, więc wypada chyba trochę pospać:)
Spokojnych snów, Wyspo:)
Dobranoc, Leno.
Witajcie!
Dospałem do rana i znowu udało mi się wstać. Czas na kolejne sukcesy!
Dzień dobry, Wyspa powitała mnie dzisiaj błędem nr 500, ale odświeżyłem i wszystko gra. Za oknem słońce i tak ma ponoć dzisiaj być. Kawa koniecznie!
Pani Gieniu, poprosimy!
Witam!
Po pracy, po jednej wizycie i okazjonalnych zakupach.
A teraz na przerwę.
Jestem zez powrotem.
No, już się bałem, że wszystkich roztopiło…
Była prognoza burz w nocy, ale się rozmyła. Teraz tylko że do piątej albo szóstej ma padać.
Natomiast na Wielkopolskę idzie ponoć niezła pompa z efektami światło-i-dźwięk.
Upał,moczenie w wodzie siarkowej,burza… powrót do chatki.
Dobranoc.
Spokojnej.
Śpijcie dobrze!
Witam Wyspę!
Cześć, Riverze! 🙂
Cześć, dobry wieczór!
Trochę gorąco tutaj.
Tu też trochę. Dziś było 27oC, jutro ma być 31…
Tutaj trochę ponad 35… i ta wigotność.
Na północy trochę lepiej, nie patrzyłem na termometr, ale dało się żyć. Sporo chmur i deszcz spadł.
A ja nie miałam czasu roztkliwiać się nad upałami:)
Tylko sobie pozerkiwałam na wylegującą się w słoneczku Rudą, uzupełniając jej michę wodą:)
Wtorek baaardzo pracusiowy, zakończony cudnym spacerkiem po biało-żółtej łące pośród chmurek kozłka lekarskiego i komonicy błotnej:)
Cieplutko było i pachnąco, a twałki i miłki potrzaskiwały marakasowo do wtóru ostatnim uwijającym się w promieniach zachodzącego słońca złotookom:)
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór. I dziękuję 🙂
🙂
Proszę bardzo i polecam się na przyszłość w razie czego, Quacku:)
Będę pamiętał!
Dobry wieczór, Leno!
Bardzo dobry, Riverze 🙂
Dobry wieczór, Leno! Doczekałem! 🙂
Też się cieszę, Tetryku:)
Jeszcze jutro mam taki galopik. Czwartek powinien już być spokojniejszy:)
Też się będę zwijać, bo już mało co widzę:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Dobranoc wszystkim, umykam również!
Witajcie!
Pozdrawiam z patelenki – skwarek!
Dzień dobry, tutaj po deszczu raczej chłodno, pogoda barowa, by tak rzec, nie plażowa.
Czyli że czas na kawę i inne dobrocie gastronomiczne. Pani Gieniu, poprosimy!
Upalnie witam!
Dzień dobry po południu. Po pracy i na przerwę.
Ja już w Krakowie,będziemy oddawać auto.
Jutro jadę na „wycieczkę”do Gliwic.
Powrócon, wyrowerowan i wyczyszczon!
Burza,leje
Ale w Stróży mieliście względnie spokojnie, jeżeli chodzi o burze itp. atrakcje?
W Pilźnie była burza,teraz w Krakowie.
Miejmy nadzieję, że szybko sobie pójdzie.
Nad Krakówkiem właśnie przeszła dość gwałtowna, ale krótka burza.
Jak Krakówek taki zdrobniały, to i burza nie będzie się dłużej zatrzymywać 🙂
Te zdrobnienia to jest styl krakowskich przekupeczek i mieszczaneczek…
Lubię zdrobnionka:)
Taki na przykład mieszczuszek brzmi prawie jak pieszczoszek 😉
Pieszczoszek kojarzy mi się z rozkosznym pieseczkiem, który zawsze podstawia się do głaskania, a poza tym dużo siusia.
🙂
Tak, ale siusia śliweczki 😉
O, a to dla mnie coś nowego, dlaczego śliweczki?
A jakie jest zdrobnienie od szczęśliwy? 😉
Aaa. Ciężko mi się dzisiaj myśli
No nie, to jest piesczoszek…
A u nas już po deszczu:)
Lubię przyglądać się temu tajemniczemu, odbitemu w mokrym asfalcie, rozświetlonemu blaskiem latarni, nocnemu Miasteczku…
Dobry wieczór, Tetryku:)
I ten zapach po deszczu, petrichor zdaje się to się nazywa. Plus oczywiście wszystkie rośliny, drzewa i zioła – byłem wczoraj w miejscu, z którego wracałem niedużym parczkiem (ale nie że po deszczu albo przed – generalnie o tej porze roku, przy pogodzie) i dawno się z taką przyjemnością nie zaciągałem powietrzem.
O zmroku ruch w Miasteczku niemal zamiera, więc rzeczywiście zapach jest zniewalający. Teraz kwitną tu lipy, klony trzepocą noskami, a na zaokiennym świerku pierwszy raz pojawiły się szychy:) Zielone jeszcze, bo – zielone, ale zawsze to szychy 😉
O widzisz, lipy tak, jak najbardziej. Zwykle kręcę nosem, bo mi za słodko od tej woni, ale w tym roku jest dobrze wyważona, nie za słodka, nie za wytrawna.
Ja tak mam z jaśminem.
Tak mnie uczula, że aż rozczula 😉
No więc jaśmin też był, ale nienachalny 😉
Miałam taką sytuację parę lat temu.
Sąsiad posadził krzew jaśminu tuż przy swoim płocie, który graniczy z moim. Bardzo mi tę woń niosło na balkon, ale krępowałam się mu powiedzieć. Brałam sterydy i na przetrwanie. Aż kiedyś zgadałam się z sąsiadką od papuga (graniczymy z drugiej strony), nie licząc, oczywiście, na żadne zmiany.
Jesienią zagaił mnie jaśminowy sąsiad:
-To co pani nie gadała, że jaśminu nie może? Ja by go tam nie sadzał…
I przesadził ten jaśmin na drugą stronę swojego domu 🙂
To jaśmin można tak przesadzać? A jest przypadkiem szczególnym, czy w ogóle większość krzewów?
Chyba można, skoro za domem rośnie sobie nadal:)
Pytasz, czy jestem uczulona na większość krzewów?
Nie. Na zapach kwitnącego jaśminu, także w kosmetykach.
Oprócz tego mam skórno-wziewno-pokarmową alergię na chmiel, i takąż na czarny bez:)
A jeśli pytasz, czy tylko krzew jaśminu da się przesadzać, czy inne także, to – nie wiem. Myślę, że wiele krzewów można przesadzać bez uszczerbku dla ich kondycji:)
To drugie. Dziękuję.
🙂
Ekstremalna środa za nami:)
Spacerek też. Rozpoczęty w promieniach zachodzącego słońca, a zakończony w niebnych łezkach. Ale i tak było milutko:)
Wtrakciedeszczykowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, tutaj dzisiaj bez łezek (o czym zapewne wiesz 😉 )
Oczywiście, że – wiem, Quacku 🙂
Ba! Można nawet powiedzieć, że promiennie i słonecznie, bo Smarkactwo zdało dziś kobyłę na piąteczkę 🙂
Łoo, gratulacje!
Dziękuję w imieniu Smarkactwa:)
…do łezki łezka… Czy jesteś już niebiańsko niebieska?
Po burzowe dobry wieczór (spod dachu!)
Oczywiście, Tetryku:)
Jak lody o smaku smerfastycznym 😉
Jutro wyjazd 6.44.
Dobranoc!
Spokojnej i wyspanej, żeby pobudka nie była uciążliwa!
Śpij szybko i dobrze!
Trzymam kciuki.
Dobranoc, Makówko:)
Kochani, korzystając ze sposobności: w piątek wybywam na weekend, który przeciągnie się wedle wszelkich widoków do poniedziałku. W tym czasie zapewne będę miał ograniczony dostęp do sieci, więc uprzejmie poproszę o zastępstwo dobranockowe (jutro jeszcze będę, dopiero od piątku do niedzieli).
A w następną sobotę na tydzień – nad-jezioro-to-co-zawsze, ale to będą pracacje. Dopiero w lipcu…
Udanego weekendowania się zatem, Quacku:)
A może być Zenkowe disco polo na dobranockę? (to tylko żart) 🙂
To rzadko usypia, chyba że zanudzi! 😉
Hm, gdyby było odpowiednio ciche i/lub wolne?
(pytanie pomocnicze: czy Zenek ma w dyskografii również liryczne ballady, jak np, niektórzy rockmeni?)
Nie wiem, czy ma jakieś liryczne ballady, nie za bardzo znam jego repertuar, chociaż to tak jakby mój ziomal. 🙂
O, jak to ziomal?
Z tego co pamiętam, to z tych samych okolic:)
Tak, ziomal to z tych samych okolic. 🙂
Tak, to też:)
Ale pamiętam, jak Miralka pod jednym z moich tekstów napisała, że u mnie chodzi się w orendę, a w Jej stronach w arendę, i dodała, skąd pochodzi 🙂
I to miałam na myśli, pisząc o tych samych okolicach:)
Dzień dobry, Riverze:)
Dobry wieczór, Wyspo!
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobry wieczór, Leno:)
Dobry wieczór! 🙂
Cześć, dobry wieczór!
Też już zaraz umykam.Dobranoc.
Dobranoc, Makówko!
Jutro mam luźniejszy dzień, ale nie ranek, więc będę się już żegnać.
Miłych snów, Wyspo:)
Spokojnej, również umykam!
Kolorowych snów.
Witam i pozdrawiam z pociągu.
Pozdrawiamy i trzymamy kciuki!
Witajcie!
Po nocnych scherzach burzowych nastał wcale miły, rześki ranek. Miłego dnia nadal! 🙂
Dzień dobry, tutaj słońce od rana, a co dalej, zobaczymy. Łowcy Burz zapowiadają burzliwy wieczór i noc na południu Polski…
Pani Gieniu, coś dla nabrania sił poprosimy w takim razie.
U nas słonecznie na siedemdziesiąt procent i obłocznie na trzydzieści:) A ciepełko nienachalne, wiaterkiem przeplatane:)
Dzień dobry, Quacku:)
I (nad czym baaaardzo ubolewam, że wpadłam dopiero przed chwilą) – dzień dobry, pani Gieniu 🙂
Cześć, myślę, że p. Gienia ma dobre serce, i o tej porze też nie odmówi poczęstunku 😉
No wiesz? O co Ty mnie podejrzewasz, Quacku? 🙂
Przeca całkiem bezinteresownie dobrego dnia pani Gieni życzyłam. Więcej – jutro to ja będę ją mogła ugościć kawusią i marcinkiem, bo już mi się ciacho w lodówce zsiada:)
Zazdroszczę pani Gieni tej łatwości podróżowania…
To nie pisać, że właśnie wstawiłam do pieczenia kruchy placek z truskwami, a w kuchenkowym ciepełku wyrasta sobie chałka z wanilkową kruszonką?
😉
ZDECYDOWANIE nie pisać. Usiłuję nie jeść!
Nie udawaj, że jesteś w stanie sięgnąć do lodówki Leny! 😉
Ale do swojej już jestem, a tam różności na wyjazd…

No dobra, to pozbawię Cię, Quacku, informacji, że zaraz idę wstawiać chałę 😉
Ch(w)ała Ci za to!
Nie wiem, czy u Was też znany jest ten frazeologizm: wstawiać chałę czyli – robić coś niedbale, byle jak, czy to nasze regionalne powiedzonko:)
Raczej „odwalać chałę”. Ale „lipny” kontekst owszem, czyta się 🙂
W Małopolsce również chała to takie coś nicwarte, w domyśle: z ambicjami…
U Chmielewskiej, Quacku, na znak protestu bohaterowie używali czasem sformułowania: A chała! 🙂
A! Czyli takie nasze belekto, Tetryku 🙂
Jestem w pociągu,wracam do Krakowa.
Jestem w Krakowie.Teraz tramwaj,potem autobus i będę w domu.Uff..
Co za podróż – wieloetapowa!
Za to rano na dworzec na nogach i tylko pociąg. Potem też na nogach.
I dopiero w Krakowie z dworca musiała być „dwuetapowość”
Że co? Tam z osiedla od Ciebie na nogach?
Dzisiejszą noc spędziłam na ul. Westreplatte, czyli 30 minut na nogach od dworca.
Noc na ulicy? Dlaczego?!?
W takim jednym budynku przy owej ulicy…
Ufff….
Niech żyje wolność!
Wolność i swoboda!
To wprawdzie nie Zenek, ale piosneczka w sam raz wpisuje się w mój popołudniowy nastrój:)
Jużpoprackowe dzień dobry, Wyspo:)
No coś ty? O tej porze?
Witałam się i sama nie mogłam uwierzyć, że to w tej właśnie chwili robię 😉
Dzień dobry, Tetryku:)
Dobry wieczór, Leno!
Słodki wieczór, Tetryku:)
Słodki — jak się ma marcinki w lodówce!
Och! To tylko osiem (nie dwanaście:)) godzin – zapraszam, Tetryku:)
Akurat do siódmej wszystko nabierze mocy… 😉
Korzystając z wolności, lecę kończyć bransolet, bo moje paluszki już się trochę stęskniły za koralikową ekwilibrystyką:)
A w przerwach może jakiego marcinka wywinę, bo mi się śmietannych słodkości zachciało… 🙂
Ale dospacerkowo będę też zerkać na Wyspę:)
To ja melduję koniec pracy na dzisiaj.
A w dzisiejszej części znalazł się kawałek b. ładnie tu pasujący (z góry zastrzegam, że tytułu ani autora nie mogę zdradzić, bo umowa):
„Obudziła się o świcie przy wtórze wesołego kwartetu rudzików (…). Ranek drżał w wodzie potoku, którego brzegi porastały trójlist i jagodowiec. W tle rysowały się plamy błyskających wiosenną zielenią brzóz i oczaru wirginijskiego, a nad jej głową zawisły ciężkie od rosy pastorały paproci. Drozdek rudy przekrzykiwał coraz głośniejszy chór lasówek. Wsłuchała się w głosy: lasówka rdzawoboczna? Granatowa? Czy może czarnogardła? Usiłowała sobie przypomnieć, ale bezskutecznie. Ponieważ zaczęła się już wiosenna migracja, w powietrzu unosiło się tyle dźwiękow, że nie dało się odróżnić jednego ptaka od reszty.”
A teraz już na przerwę!
Bardzo…
Nocka niezbyt ciemna jeszcze odprowadzała nas do domu, a i wiaterek, jakby upojony czerwcowymi aromatami, cichł aż do całkowitego zamarcia:)
Trafiłyśmy dziś na grzybową polankę. Ruda, po wstępnych niuchnięciach, okazała grzybom swoje désintéressement, co skłoniło mnie do refleksji, że nie są to (chyba) trufle, i, zgodnie a dumnie, oddaliłyśmy się nieśpiesznym krokiem w głębiny Lasu;)
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór! A co, Rudej zdarzało się już wystawiać trufle? I w ogóle: rozpoznaje i potrafi pokazać, co jadalne, a co nie?
Hmmmm…
Rude nigdy nie wystawiało trufli, ale to przecież wcale nie musi znaczyć, że nie umie, a jedynie – że nie miało jeszcze sposobności, przy której taka zdolność bądź jej brak zostałyby potwierdzone 😉
Umie natomiast wystawiać borowiki:)
Prychaniem, kichaniem i piaszczeniem tylnymi odnóżami, bo kiedyś łapczywe to stworzenie chapnęło upadłego pod stół grzyba, nim zdążyłam zareagować, i baaaardzo to odchorowało…
Widzę oczami wyobraźni, jak Rude odwraca się do ciebie z wyrzutem w oczach, mrucząc pod nosem:
– Czy oni uważają, że jestem tresowaną świnią?…
I tu trafiłeś, Tetryku:)
Ono czasem tak zabawnie chrząka, gdy widzi/czuje coś smakowitego, więc zdarza nam się nazywać Rude siaproczkiem:)
Borowiki – też znakomicie! Podziwiam i przyklaskuję, tak węchowi i umiejętnościom, jak i pamięci.
Pamięć wydaje się być tu kluczowa – po niczym Rude tak źle się nie czuło…
Ale to był właśnie borowik? Przedziwna sprawa, żeby coś tak jadalnego zaszkodziło psu…
Tak. Przygotowywałam kapustę z grzybami na Wigilię, a robię ją zawsze z borowikami.
Na wszelki wypadek nie dajemy jej żadnych grzybów, choć na inne nie reaguje tak żywiołowo:)
I bardzo dobrze, po takich efektach…
Kochani, odezwę się jeszcze na pewno jutro przed wyjazdem, a tymczasem umykam, dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobranoc Państwu!
(…a lampka?…)
Dobranoc, Makówko:)
No to jeszcze (bo to dietetyczny wyczynek) się pochwalę, że właśnie skończyłam porcjować mandarynkowe dzwonka na blaszki i zaraz będę je suszyć, coby z zieloną herbatką zmieszać, bo u nas wszystkie taką mieszankę lubieją 🙂
Północ właśnie nastała, a choć spać jeszcze się nie wybieram, to też powiem:
miłej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Północ była i minęła, nastał nowy, cieplutki dzień. Miłego poranka!
Minęło też południe, a ciepełko – nie:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Cieplutkie dzień dobry! 🙂
Dzień dobry przed wyjazdem, rzucam się w wir ostatnich przygotowań!
Pani Gienia zaś rzuca na Wyspę menu śniadaniowe 🙂 Poprosimy!
Dobrej drogi i satysfakcjonującego wyjazdu! 🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Udanego wyjazdu.
I – dzień dobry, pani Gieniu:)
Zapraszam na podwieczorek z kawusią i marcinkiem:)
Witam i biegnę na śniadanie…
Dobiegłaś? 😉
Tak! Zdążyłam. I nawet już teraz zjadłam coś na kształt obiadu, bo za chwilę wychodzę na chwilę na mały, malutki spacerek.
Upał, pogoda „bagrowa”, ale ja krzątam po domu -rozpakowuję, piorę, sprzątam. I …pakuję.
Wpadłaś w pętlę czasową, jak bohaterowie Lema?
„Się lato zaczęło…”
Jednak niestety nie palmy, nie ciepłe morze…
Nie palmy – bo to niezdrowo! 😉
Wolny piątuś, piąteczek, piątunio to jest to 🙂
Wolny, bo bezprackowy.
Wolny, bo nieśpieszny.
Więc i nie śpieszyłyśmy się specjalnie, gdy już dotarłyśmy do uroczego brzozowego zakątka. Rozłożyłyśmy kocyk i klamoty, i chłonęłyśmy dobroczynną moc drzew, słońca i Jeziora.
Teraz sobie trochę pomieszkujemy, mając jeszcze w perspektywie miły spacerek:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Tak sobie paczę i sobie widzę, że tu już dość stromo się robi:)
Czy ktoś? Coś?
Jeśli nie ma chętnych, to mogę jakieś pięterko wymodzić:)
Dajcie, proszę, znać.
Witaj, Leno! Podoba mi się ten pomysł!
🙂
Nie widzę wielkich protestów, więc idę budować:)
Po parkowym pięterku Rivera zapraszam na łąką pachnące pięterko Leny 🙂
Lecę! 🙂