Kto chce jechać do Sejmu?- padło kiedyś pytanie na zebraniu naszej Grupy Lokalnej KODu.
Oczywiście nie przepuściłam takiej okazji i się zgłosiłam.
Koleżanka Małgosia (chwała jej za to!) zorganizowała zaproszenie dla nas. Kolega Michał wynajął 9-osobowego busa i sam dzielnie i bardzo sprawnie poprowadził w obie strony.
W ten sposób koszt wyjazdu wypadł zaledwie 102 zł na osobę.
Z powodu problemów z zaparkowaniem na parkingu podziemnym spóźniliśmy się trochę pod biuro przepustek. Specjalne przepustki już na nas czekały, ale pani posłanka nie mogła nam dłużej towarzyszyć, bo musiała iść na posiedzenie Komisji.

Do Sejmu wchodzi się jak do samolotu — bramki itd. Zostawiamy płaszcze w niepilnowanej szatni i biegniemy na galerię. A tam — nie wolno torebek, nie pozwolono mi wejść w firmowej czapce KOD, więc wracamy do szatni, zabierając jedynie dokumenty i telefony. Przez nasze spóźnienie pozbawieni zostaliśmy naszej opiekunki, ale bodaj poznaliśmy, jak to jest ze Strażą Marszałkowską (nie pogada się).
Siedzimy na galerii, obserwujemy obrady, głosowania były wcześniej, więc teraz większość posłów na Komisjach albo…? Pustki, spokojnie, bez awantur.


Czasami nad nami ktoś szybko przemyka (poznajecie?).

Przychodzi do nas na galerię pani posłanka Katarzyna Matusik-Lipiec. To ona nas zaprosiła, załatwiła dla nas specjalne przepustki i zorganizowała ciekawy plan naszego pobytu.
Pierwszym punktem tego planu było spotkanie z Marszałek Senatu i krótka z nią rozmowa.




Kolejny punkt programu to wizyta w gabinecie Wicemarszałkini Moniki Wielichowskiej.
Pani Marszałek dostaje od nas Album KODU, a my każdy z nas kalendarz biurowy, dwa długopisy i magnes ze zdjęciem Sejmu-miła pamiątka.


Potem poszliśmy do pani Wicemarszałkini Doroty Niedzieli, u której siedzieliśmy chyba ze 30 minut, jedząc ciasteczka, popijając kawę/herbatę i swobodnie gawędząc na różne tematy — tak, jakbyśmy się znali od lat.
Makówkę już wtedy dopadł bezgłos, więc mogła tylko słuchać niestety. Pani Wicemarszałkini dostała od nas album KODU, a my dużą ładnie oprawioną Konstytucję z dedykacją „Szczęśliwej Polski już czas”. To czerwone co leży na stole to właśnie ta Konstytucja.

W programie było jeszcze zwiedzanie Sejmu z przewodniczką. Parę zdjęć, które nie wymagają chyba podpisu. Proszę zwrócić uwagę na słynną salę Kolumnową.








Przebiegając korytarzami sejmowymi można spotkać zajętego rozmową pana posła (chyba nie muszę podpisywać?)

Albo idącego pana posła (też chyba nie trzeba przedstawiać?) z małżonką.

I teraz będzie zdjęcie, z którego jestem bardzo dumna. Małżonkowie zobaczyli, że robię zdjęcie, przystanęli i pan poseł, patrząc na moją koszulkę KOD Małopolskie, zapytał: „a nie chce pani selfie?” Podałam mu komórkę i jeszcze usłyszałam podziękowania za to co robił i robi KOD.
Dla takich chwil warto było stać na mrozie, deszczu, w upale, roznosić ulotki, rozmawiać z suwerenem ulicznym, pilnować wyborów itd. Dla tych podziękowań dla naszej pracy z ust posłów, pań Marszałkiń itd.
Makówka, szara kodowska myszka, ale jednak działająca od omal 8 lat czuje się bardzo dumna.

Na koniec dnia pełnego pozytywnych wrażeń obiad na zaproszenie pani poseł. Specjalnie zarezerwowany (w słynnej restauracji sejmowej) stolik już na nas czekał. Przy obiedzie jeszcze chwila rozmowy z panią poseł, która wspaniale zorganizowała naszą wizytę.



Zakończę tym, co było na początku — Makówka na galerii.

Wszyscy wróciliśmy trochę zmęczeni, ale bardzo, bardzo zadowoleni, naładowani pozytywną energią.
Zapraszam tym razem nie na narty, albo turystyczne szlaki, ale do Sejmu i Senatu.
Niektóre zdjęcia są z mojej komórki, niektóre podesłane przez innych uczestników wyjazdu, teraz nie umiem w tej ilości zdjęć rozsegregować. Przy zdjęciach grupowych jedna osoba podawała komuś komórkę, nie było czasu na robienie 9 zdjęć.
Bardzo pozytywny wpis (mimo trudności z głosem wizja wyszła idealnie!).
Śledziłem na bieżąco na Facebooku, więc kilka zdjęć już widziałem, państwo Brejzowie bardzo się znaleźli!
Czy ten obiad to w słynnej restauracji sejmowej?
Można powiedzieć, że ze szczytów gór zrobiłaś sobie wycieczkę na szczyty… władzy. Ustawodawczej 🙂
Można powiedzie
Tak. Znaleźli się. I powiedział parę ciepłych słów o Kodzie na widok mojej koszulki.
Tak-sejmowej, już dopisałam. Różni posłowie tam siedzieli na sali przy innych stolikach. Dla nas był osobny, zarezerwowany na 10 osób (9 nas +pani poseł) i już na nas czekał.
Zupa z krem z buraków (chyba kiszonych?), ryba, ziemniaki opiekane, jakaś surówka, kompot
Brzmi zdrowo (i ślinka cieknie)
Dobry wieczór na Twoim pięterku, Makówko:)
Cieszę się, że wycieczka sprawiła Ci tyle frajdy i gratuluję bardzo udanej relacji:)
Z wpisu biją duma i zadowolenie, które udzieliły się podczas czytania także mi:)
Dziękuję Leno!
Tak masz rację. Duma i zadowolenie to uczucie, które chyba poczuli wszyscy, w każdym razie ja na pewno.
Obym nie przepłaciła tego utratą głosu. Jako pamiątkę wolałabym to co dostaliśmy w prezencie, zdjęcia i niezapomniane wrażenia.
Trzymam kciuki, żeby zostały Ci po tym wyjeździe wyłącznie miłe pamiątki:)
To prawda!
Bardzo fajna inicjatywa, bardzo ciekawa relacja! A entuzjazm aż bije z wszystkich buziek, aż chciałoby się zaśpiewać każda twarz się uniesieniem płoni… No i trzeba jasno powiedzieć: zasłużyliście na takie przyjęcie! 🙂
A tu się żegnam, żeby nikt nie pomyślał, że zapomniałam;):
dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, i ja umknę!
Ja jeszcze nie, bo dopiero jem kolację. Chciałam jednak jeszcze w poniedziałek wywiązać się z obietnicy zrobienia relacji z Sejmu, a było dużo zdjęć do przejrzenia.
Dobranoc
Witajcie!
Wszyscy się już pożegnali, to ja się przywitam 🙂
Dzień dobry, za oknem sucho i bezśnieżnie, aczkolwiek niewątpliwie chłodno. Dzisiaj zapowiada się dzień w domu.
Pani Gieniu, poprosimy.
Dzień dobry
Sprawdzałem prognozę długoterminową…

Jest dobrze!
Lekki mróz tylko nocą i do wiosny dodatnie temperatury…
Damy radę
Oby, oby! Mam nadzieję, że prognoza się spełni!
„To już nie będzie jeżdżenia na nartach?” zapytała chora Makówka, która i tak siedzi w domu, ale naiwnie wierzy, że wyzdrowieje.
Słoneczne,chore dzień dobry.
Niektóre zdjęcia też juz widzialam na fb, ale zebrane w całość, robią wrażenie 🙂 Makowko, kuruj się i nie dawaj złemu! Trzymam kciuki.
Cóż zdjęcia te same, albo podobne. Najchętniej opowiadałabym teraz wszystkim znajomym, bo jednak wolę mówić jak pisać. Łatwiej tak przekazać entuzjazm, ale, ale nie da się.
Kuruję się, ale nic nie pomaga.
Miło, że zajrzałaś i że trzymasz kciuki.
🙂
Dzień dobry
Moje gratulacje

Faktycznie! Dla takiego spotkania warto było stać na deszczu/mrozie/słońcu i protestować lub dawać świadectwo, że są ludzie, którym nie jest wszystko jedno!
Witaj Krzysztofie!
Miło, że zajrzałeś. Dziękuję. Tak, warto było!
Dzięki KODowi poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, którym nie jest wszystko jedno. Ludzi, z którymi cudnie było nie tylko „walczyć o demokrację”, ale i pójść do teatru, do Piwnicy pod Baranami albo wspaniale bawić się na karnawałowym balu „8 lat KODu”.
Okołodomowe dzień dobry, Wyspo:)
Miasteczko w słońcu, pełne różowego nieba i białych uliczek:)
Jak szedłem rano do pracy, od zachodu kłębiła się brudna szarość, a od wschodu jaśniało niebieskie niebo, przecięte na pół krwawą raną oświetlonej wschodzącym słońcem smugi kondensacyjnej po samolocie, który właśnie przeleciał ku wschodowi. Gdyby ktoś chciał zilustrować rozstępowanie się niebios na koniec świata, lepiej by tego nie wymyślił!
Taki katastroficzny widoczek może poddać w wątpliwość sens chodzenia do pracy u najbardziej nawet sumiennego obywatela;)
Ja sobie takie smugi nazywam szwami:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Jaskrawa czerwień smugi nasuwała nieodparte skojarzenie, że jeżeli miałby to być szew — to na bardzo świeżej i krwawiącej ranie
Oj nie, oj nie! Krwawiące niebo?
Naturalizm, Tetryku, nie jest nurtem, który tygryski lubią najbardziej:)
Po pracy, norma wykonana, jeżeli utrzymam tempo, to do wyjazdu skończę, tak jak zaplanowałem!
A teraz przerwa.
Przypomnij kiedy jedziesz pławić się w ciepłym morzu?
W sobotę
Szerokości i udanego pobytu!
Mogę sobie tylko życzyć, żeby był równie udany, jak Twoje pobyty w różnych fajnych miejscach 🙂
Czy zauważyłeś, że z każdego wracam chora? Z Teneryfy, z sanatorium, kiedyś z Sappady, teraz z Sejmu?
Wyjątkowo udane. Na Teneryfie miałam ten incydent nie wiadomo czego, o czym pisałam. W Sappadzie zachorowałam w ostatnim dniu, w sanatorium w połowie dopadł mnie covid, a teraz w Sejmie -bezgłos. Z innymi wyjazdami było podobnie, albo ja chora, albo jakieś inne mało miłe domowe sytuacje były po powrocie
To tak, abym się za długo nie cieszyła, samo życie.
Jestem w domu. A gdzie niby wychodziła chora Makówka?
No, musiałam pojechać na AGH podpisać umowę, bo mam nadzieję (oj naiwna, naiwna!), że wyzdrowieję.
Miło było spotkać tych, z którymi szusowałam rok temu w Sappadzie, przykro nie móc z nimi porozmawiać i pożartować.
Nie zainstalowałam aplikacji, bo nie umiem, więc wzięłam zeszyt i pisałam. Również w knajpie, gdzie panowie pili grzane wino, a ja auuuu herbatę.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Na niebie się gwieździło. I śnieg nie był już tak kruchy:)
Parę dni temu Rude zapałało wyjątkową sympatią do pewnego kruszynowego krzewu. Węszyło. Próbowało grzebać. Prychało. Kichało. I maksymalnie topornie reagowało na: „Zostaw!” „Fe!” „Idziemy!”.
Zapomniałam o incydencie kompletnie i dziś tam zawędrowałyśmy. Ja może i zapomniałam, ale nie Rude.
W sumie po wszystkim nie dziwił mnie ten poprzedni opór przed odejściem, bo dziś wystarczyło parę grzebnięć i skarb został wywleczony. Nie wiem, kto zawozi do lasu centymetrowej grubości plastry baleronu i je tam zostawia, ale życzę mu, żeby kiedyś natknął się na spacerze z psem na podobny smakołyk i próbował owo trofeum odebrać swojemu pupilowi-odkrywcy… Do tej pory serce mi się kraje na wspomnienie miny, z jaką Rude zdobycz mi oddawało. I pewnie niełatwo mi przyjdzie zapomnieć, bo Psiuła (wzgardziwszy uprzednio kochą – rekompensatą za doznane krzywdy) leży na wersalce, nie spuszcza ze mnie wzroku i od czasu do czasu dramatycznie wzdycha…
Ależ ta pańcia nie dobra!
No! Baleron z pewnością lepszy…
A taki „pachnący” tym bardziej!
Dobry wieczór.
Może to miała być zanęta „myśliwych” na jakiegoś mięsożernego zwierza (wilka? Lisa? Dzika?). No chyba że komuś się popsuły wędliny (od świąt? Po awarii lodówki?) – ale w CENTYMETROWYCH plastrach?
Tak, jakaś rekompensata by się należała, ech…
Albo komuś wypadł z buławy;)
Ten baleron był podmrożony, ale wydawał się niezepsuty.
Dobry wieczór, Quacku:)
Mógł też zawierać szczepionkę dla lisów (lub truciznę dla tychże)…
I to jest bardzo prawdopodobna wersja. Toteż pańcia dobrze zrobiła, że odebrała owe smakołyki Rudej, a tymczasem psina nie docenia.
Tak, słyszałam o tych faszerowanych potłuczonym szkłem i innymi świństwami wędlinach, dlatego tak pilnuję, by Rude czegoś nie chapnęło.
Aa, do głowy mi nie przyszło. Nie wiem, czy to nie za droga impreza, ale całkiem prawdopodobna wersja, niestety.
No, wyobrażam sobie jej oczy, gdyby patrzyła, jak zjadasz ten zdobyczny baleron…
Poskarżyłam Rudej, że się z nas naśmiewasz.
Mówi, że jak przepracuje stratę, to wyciągnie konsekwencje 😉
Chyba muszę przyjechać z plastrem baleronu na przeprosiny…
Z jednym plastrem dla nas dwóch? Chcesz nas poróżnić na śmierć i życie?
Bez bukietu kiełbachy przewiązanej piękną kokardą się nie obędzie 😉
Nie można było zaktualizować wpisu w bazie danych.
Ucięło ostatnie zdanie (cytat komentarza na fb) i nie da się edytować i zaktualizować.
Patrzę na Twój profil na FB i w ogóle nie widzę tego zdjęcia z komentarzem (a wcześniej widziałem). Nie mam pojęcia, co się stanęło.
To jest pod grupowym zdjęciem na schodach. Tam też jest filmik, ale filmiku nie umiem kopiować.
Wszystkie zdjęcia z Sejmu nie są na profilu na fb, ale w osobnym albumie „KOD Małopolskie w Sejmie”.
Na fb mam zdjęcia w osobnych albumach np w innym -wycieczki, w innym -pod Sądami, a jeszcze innym np Grecja itd
A ja pod grupowym zdjęciem na schodach widzę zdjęcie z pp. Brejzami 🙁
Kochani, właśnie do mnie dotarło, że jutro bardzo rano muszę iść na badania (bo w czwartek mniej bardzo rano idę – planowo – do lekarza). Dlatego dobranoc wszystkim, przepraszam, że tak nagle!
Dobranoc Quacku i nie daj się krwiopijcom albo jakimś tam innym w białych fartuchach.
(dawno nie było na Wyspie tej Zazulki)
Też się już pożegnam, bo zmęczenie mnie dopadło pocałodzienne:)
Miłych snów Wyspo:)
Dzień dobry, krwiopijcy otrzymali swoją daninę, a ja po niedużych zakupach jestem z powrotem.
Tytuł w gazecie: „Muzea mają duży problem: dzieła sztuki pożerają owady’
Komentarz na FB: Kadrowy osobiście widział, jak „Bitwa pod Grunwaldem” zeżarła pajączka.
Odpowiedź: Zeżarła, zeżarła, ale to był pająk krzyżak.
Ponieważ krew pobiera się na czczo, śniadanie dopiero teraz.
I kawa.
Poprosimy, pani Gieniu!
Dobre! Czasami te komentarze bywają bardzo zabawne i inteligentne.
Witajcie!
Jeszcze jedną konsultację zaliczyłem i już dotrwałem do kawy!
Pochmurne i bezgłosowe dzień dobry!
Po pracy, załatwieniu jeszcze paru spraw, jak zwykle. I na przerwę.
A mnie znowu dzień upłynął na wirtualnej „walce o głos”.
Wirtualnej?
I jak rezultaty?
Najpierw szukałam gdzie mogę zrobić stroboskopię i za ile. Trochę jednak bez przekonania czy to ma sens, gdyż po laicku (ja taki pacjent co czyta, dowiaduje się i sam sobie stawia diagnozę) wymyśliłam, że w moim przypadku potrzebna kompleksowa konsultacja.
Potem zapytałam kolegę anestezjologa, który historię moich neurologicznych chorób trochę zna co o tym sądzi. A on od razu -musi być konsultacja laryngologiczno -neurologiczna, bo to wygląda na dalszy ciąg tego co zaczęło się porażeniem nerwu twarzowego, a jest skutkiem guza.
No dobra, już nie nudzę. Nie pisałabym o tym, gdybym nie chciała się Was poradzić czy można prosić internistę o wystawienie skierowanie do specjalisty skoro takie skierowanie wystawił niedawno i zostało ono wykorzystane w Przychodni. A teraz chciałabym pójść do Przychodni przyszpitalnej, czyli do innego laryngologa i neurologa.
W Internecie czytam, że wykorzystane to wykorzystane. A jak uzasadnić potrzebę nowego? Próbował ktoś z Was tak robić?
Wiem, wiem mogę prywatnie, ale ja jednak potrzebuję badania w warunkach szpitalnych i z możliwością skonsultowania specjalistów w jednej jednostce medycznej.
No nie wiem, niesatysfakcjonującymi wynikami pierwszego badania? Potrzebą dalszej konsultacji? Niezlikwidowanym problemem? Ale to tak na chłopski rozum.
Teraz znalazłam, że można chodzić do 2 lekarzy tej samej specjalizacji na NFZ, bo do tej pory tylko czytałam, że skierowanie wykorzystane to wykorzystane.
Odszedł mój dotychczasowy lekarz pierwszego kontaktu, z nim bym się jakoś dogadała.
Chłopski rozum nie działa na procedury
Ja późno dotarłem do pracy, późno więc wyszedłem, coś tam pomajstrowałem i właściwie dopiero po kolacji siadam tutaj.
Rozślizgane dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś w menu miałyśmy gwiazdy, nalodowe kałuże i lepki śnieg.
Poza tym baaardzo rozczulone drzewa i krzewy oraz jednego nastroszka pazurzastego, który najpierw uprawiał krzaczną kotłowaninę, a potem – przeraźliwe miaukoty:)
Dobry wieczór!
Czyli idzie ku odwilży? A te miaukoty – toć to luty dopiero, a nie marzec?
Jak na moje (dość niewprawne, przyznaję) ucho owe pienia brzmiały raczej jak skarga niż serenada:)
Dobry wieczór, Quacku:)
Hm hm, jak zwykle sprawa rozbija się o sprawnego tłumacza!
Ale na serio, mam nadzieję, że skarga była nie z jakiegoś poważnego powodu.
Wydaje mi się, że z powodu ogólnej mokrości świata, Quacku:)
No fakt. Mnie się też zdarza na to skarżyć, ale jednak nieco ciszej. Albo krócej.
I wtedy miauczysz czy szczekasz?
Lepiej, żebyś nie słyszała. Chyba bardziej szczekanie, ale nieprzyjemne dla otoczenia.
Ja kiepsko słyszę.
A ja rzadko się skarżę:) Raczej nasiąkam tym, co skargę wywołuje;)
Lepsze gwiazdy w menu niż w oczach, o co w oślizgłej rzeczywistości nietrudno. A ten nastroszek nie wyrażał aby żalu bądź wściekłości związanej z odkopaniem wczorajszego plastra?
Chodziło się po tym rzeczywiście bardzo niefajnie.
Ja tam nie wiem, co Rude opowiada przygodnym znajomym, ale nie wykluczam, że tak mogło być, choć byłyśmy dziś w zupełnie innej okolicy:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Czytałem, że wieści po lesie chodzą nawet pod drzewami!
Dobry wieczór!
🙂
Następnym razem spróbuję usłyszeć ich kroki;)
I to jest mocno prawopodobne.
Tak sobie myślę, czy ktoś może myśli o patronackim pięterku?
Zaraz wszak luty nam zawita…
Liczymy na ciebie, Leno!
O! to tak jak ja;)
Zawsze liczysz na siebie?
Tak, bo w moim przypadku ten rodzaj liczenia najbardziej się opłaca.
Choć czasami miło byłoby, aby ktoś zdecydował, załatwił, zrobił…
Jak będzie trzeba, na pewno coś się znajdzie 🙂 ale może w lutym ktoś inny?
Mogę być kimś innym;)
I dalej o ptakach czy tym razem już nie?
Jeżeli ktoś inny, to nie wiem 🙂
A gdyby ja, to chyba byłoby to z aluzją do bieżącej polityki
Brzmi ciekawie.
Może kiedyś 🙂 będzie jeszcze parę szans.
Bo rozumiem, że to aluzja zawsze aktualna?
Na pewno w najbliższym czasie. Taką mam nadzieję 🙂
OK. Zrobione. Za dwadzieścia osiem minut byndzie:)
Zaczekam 🙂
Też zaczekam.
Po kodowanej wycieczce Makówki zapraszam na patronackie pięterko:)
Wszystkim, którzy zechcieli mi towarzyszyć w wędrówkach po sejmowych korytarzach i gabinetach bardzo dziękuję.
Dziękuję również za to, że mogłam się jakoś podzielić z Wami wrażeniami i choć trochę przekazać pozytywną energię.
Dobranoc!