Czerwcowe weekendy obrodziły u mnie wyskokami poza miasto. Udało mi się zrobić parę zdjęć, które — mam nadzieję — mogą się i wam spodobać. Czwartego czerwca w niedzielę byłem w Warszawie, ale w tym dniu specjalnie nie było okazji do fotografowania natury, zaczniemy więc od następnego weekendu.
W okolicy Bożego Ciała jest zwykle szansa na czterodniowy weekend, dlatego od lat już urządzamy w tym czasie Watrowisko, czyli zlot blogerów i sympatyków powiązanych z blogiem Knezia. W tym roku z wdziękiem zadebiutowała tam Makówka! Jak zwykle dzieliliśmy się przywiezionymi specjałami, ze szczególnym uwzględnieniem specjałów płynnych, gadaliśmy, a także spacerowaliśmy po okolicznej przyrodzie. Zapraszam na te spacery siłą fotografii i wyobraźni.
W kolejny weekend dość niespodziewanie (w zastępstwie przeziębionej koleżanki) znalazłem się na międzyregionalnej naradzie w Folwarku Badowo niedaleko Warszawy. Miejsce jest bardzo klimatyczne, jest to autentyczny stary folwark odrestaurowany i przystosowany do agroturystyki. Kuchnia na miejscu, całkiem smaczna, piękne otoczenie i zatopiony w lasach spokój. Warto polecić dla niezbyt wielkich grup — mają zasadę przyjmując grupę, nie przyjmować w tym czasie innych ludzi spoza niej.
W kolejny weekend odwiedziliśmy — jak już kilka razy wcześniej, wspominałem o tym we wcześniejszych wpisach — naszą najstarszą koleżankę, osobę niezwykłej zacności (należy m.in. do grona Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata). Jona przez lato mieszka w pięknym rodowym domu w Dolince Bolechowickiej, pośród Ojcowskiego Parku Narodowego, na południowym skraju Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Ponieważ piknik wypadł akurat w dzień jej imienin, było sympatycznie jak zawsze, ale nieco bardziej uroczyście.
Aby nie tracić rozpędu, przedwczoraj odwiedziłem przyjaciół w Dolinie Prądnika. Też bardzo piękne miejsce, ale już nie będę zamęczał was zdjęciami, pożegnam się tylko fotką, ilustrującą jak czas pędzi (a właściwe: jak pędzić powinien…).
Czerwiec — początek lata — to najlepszy okres na podglądanie pięknie już rozbudzonej przyrody. Chciałbym pokazać wam parę migawek z moich weekendowych wyjazdów.
W Krakowie już zniewalająco pachną kwitnące lipy…
Dobry wieczór, Tetryku:)
Bardzo urokliwe zdjątka:)
Zwłaszcza stawy przypadły mi do gustu, ale może to dlatego, że wszelka dzikopłynąca woda jest zawsze bliska memu sercu:)
Folwark zrobił na mnie wrażenie nieco baśniowego – jeszcze tylko ławeczka pod oknem i byłoby jak w Janciu Wodniku:)
Tak, lokalsi wszędzie jednacy – znudzeni albo zakamuflowani czekają na posezon;)
Na koniec dodam, że bardzo mi się podoba Twoja metafora upływającego czasu:)
Tak, tam była nieco bajkowa atmosfera — zwłaszcza w porannej leciutkiej mgiełce, kiedy ruszyłem obejrzeć to miejsce 🙂
Miałam podobny pomysł,aby zrobić pięterko z moich ostatnich krótkich wyjazdów,ale jakoś nie wyszło,bo co się rozpakowałam to zaczynałam się pakować i znów wyjeżdżałam.
Dwa moje wyjazdy już opisał Tetryk,ja jedynie mogę potwierdzić,że były bardzo miłe.
Dziękuję Tetryku za to pięterko!
Ja wrócę mogę kontynuować ten pomysł opisując mój Rożnów, Tarnów i Gdańsk
Dziękuję za „z wdziękiem”
Moje mikronotki absolutnie nie blokują twoich możliwości!
Gdybym była w Krakowie to pewnie coś tam bym uzupełniła o Watrowisku i z pobytu w dolinie Będkowskiej,ale teraz to niemożliwe.
Jak kiedyś zrobię taki wpis to mam nadzieję Ty uzupełnisz co nieco o Tarnowie.
Dzień dobry
Gdańsk też?
Gospodarz udał się na spoczynek, więc i ja mówię:
dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc!
Witajcie!
Dobrze się spało, ale przeminęło! Niech nam ten dzień upłynie aktywnie i miło!
Słonecznie (jak długo,bo deszcz chyba może być?) witam.
Dzień dobry
Właśnie zrobiłem sobie kawkę

Czy ktoś się przysiądzie?
Bardzo udane wycieczki


Zwłaszcza zamek w Olsztynie urzekł mnie swoim urokiem… do tego jaskinie
Oby dalsza część wakacji przebiegała podobnie
Dzięki, mnie się też podobała koncepcja wymalowania sobie na ścianie zamku z sąsiedztwa! 🙂
Zimny wiatr,ale bez deszczu.
Westerplatte,a potem zamoczenie nóg w Bałtyku.
Obiad i pociągiem do Sopotu.
I tęcza na sopockim molo.
Pokażesz?
Może zrobię z mojego pobytu w Gdańsku pięterko hm?
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień z tych bieganych, za to w plenerku na luzie, spokojniutko, bez pośpiechu, w pięknej brzezinie przy cichutkim pobrzękiwaniu dzwonków rozpierzchłych i szeleście chabrów różowych:)
Jednym słowem – liliowy spacerek:)
Chabry różowe? W plenerze, poza ogródkami?
Tak. To dziwne? Wydawało mi się, że to kwiaty leśno-łąkowe. Tylko u nas one są przeważnie ciemnofioletowe:)
W naszej okolicy głównie spotykane w zbożu, niebieskie 🙂
Tak. Błękitne w zbożu również, z nieodłącznymi makami. Za to kąkol to dość rzadko spotykany tu kwiat. I u nas mówi się „ta” kąkol, chociaż tak naprawdę rzeczownik jest rodzaju męskiego:)
Też się już bede zwijau:
spokojnych snów, Wyspo:)
To i ja dobranoc!
Witajcie!
Po tylu dobranocach należy się powitanie
Słonecznie witam!
Dziś ostatni dzień,jutro powrót
Udało się pływać w Bałtyku!
Znaczy, ciebie również dopadła Muza Pomyślności!

Boję się komentować
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś powędrowałyśmy sobie do zdziczałego sadu.
Wszystko wokół brzęczało, bo to Kraina Dziewanny, Kurdybanku i Trzmieli:) Było bezwietrznie, śliwy i wiśnie spowite oranżowym blaskiem zachodzącego słońca, a od Innego Jeziora niósł się zapach sitaka i rzęski:)
Słowem – dziś raczej moczarowe klimaty:)
Dobry wieczór, Leno!
Trochę ci zazdroszczę tych okoliczności spacerkowych…
Dobry wieczór, Tetryku:)
Też przecież macie piękne okolice, a najważniejszy pierwszy krok, czyli… postaranie się o psa 😉
Chociaż tu to raczej bardziej Psiuł postarał się o nas:)
🙂 To nie prędzej niż na emeryturze…
🙂
Właśnie wróciłam z nocnego spaceru ledwo powloczac nogami.
Po mieście?
Gdańsk jest piękny nocą:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Tak.Po mieście.Jest piękny faktycznie w ogóle,a nocą szczególnie.
Zaczęłam taki maleńki koralikowy hafcik, ciągnie mnie ku niemu, więc też się już pożegnam:
dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc Wyspiarze!
Witam!
Witajcie!
Już po zakupach i po śniadaniu. Upał!
Chyba pójdę nadrabiać zaległości w spaniu…
Tu też upał,ale zrobiłyśmy spacer na dworzec na nogach coś tam po drodze zwiedzając.
Ruszyliśmy z opóźnieniem niestety.
Nadrabiacie?
Nie jest źle,już jestem w 179.
A w domu… ogarnięcie lekkie,rozpakowanie walizki i…pakowanie plecaka.
Jeszcze
Nałogowiec!
Jestem zmęczona,ale co nałóg to nałóg
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień pod znakiem słońca (pięknego) i wody (lodowatej, brrr).
Spacerek pośród grabów i jesionów, więc w chłodku raczej:) Sama nie wiem, które z tych drzew lubię bardziej, ale graby za ich koronkowe liście, a jesiony za jedwabiste pnie:)
Pnie grabów nie są jedwabiste, ale ich zwarta i gładka kora demonstruje siłę i odporność — są niczym rycerze lasu…
Dobry wieczór, spacerowiczko!
To by się zgadzało, bo według Prasłowian grab miał obdarzać hartem ducha i prawością:)
A jesion nie tylko utożsamiany był ze światłem, ale także obdarowywać miał szlachetną siłą:)
Jeszcze raz dobry wieczór, Tetryku:)
Mieli intuicję ci Prasłowianie! 🙂
I jakie lasy 🙂
Jak się lampka to się pożegnam.
To i ja idę. Nie – spać. Podziwiać (mam nadzieję) efekty opalania.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Słonecznie witam!

Napoje chłodzące się przydadzą,bo już teraz ciepło
Witajcie w niedzielny poranek!
Witaj w niedzielny przedwieczór, Tetryku:)
Dzień dobry. Wróciłem.
Teraz rozpakowywanie etc. I muszę trochę ochłonąć, wczoraj dzięki kierowcy niezmordowanemu (nie mnie) zrobiliśmy trasę z Portoroż do (mniej więcej) Poznania w jakieś, ee, 12 czy 13 godzin. Z postojami, nie tylko w korkach.
Witaj, Quacku:)
Mam nadzieję, że urlop był stuprocentowo udany i egoistycznie cieszę się, że już wróciłeś:)
Powiem tak: pod bardzo wieloma względami udany. Nie wszystkimi, ale tak to się już chyba nie da.
Witaj Quacku!
Cieszę się, że wróciłeś zadowolony i pełen wrażeń
Przeczytałem i obejrzałem wpis i najbardziej z tego wszystkiego podoba mi się Źródło Spełnionych Marzeń!
Przedspacerkowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień gnuśny i rozleniwiony aż do nieprzyzwoitości:)
Czułam się niczym wygrzewające się na słońcu, rozbawione smyrganiem po drobnych falkach złotawych refleksów, całkowicie zrelaksowane kocię – bez presji, konieczności prowadzenia rozmów… I wszystko usprawiedliwienie, bo w pełnym blasku monitor ściemnił, że też potrzebuje czasu dla siebie 😉
Dzień dobry, a ja na przerwę akurat!
No to ja po przerwie, a Iga Świątek jak raz w ćwierćfinale Wimbledonu 🙂
Idę poszukać czegoś ładnego na dobranoc.
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Naszą wędrówkę zainicjowało dziś niebo w koronkowo-morelowych, przechodzących stopniowo w spłowiałe błękity tonacjach:)
Towarzyszyło nam podczas całego niemal spacerku, by wreszcie godnie ściemnieć do grafitowego granatu:)
Dobry wieczór! Kolorki piękne, a jak z temperaturą, wieczorem trochę spadła?
Tak, tworzyło to dość niezwykłą mozaikę z koronami drzew:)
Teraz jest siedemnaście stopni, potem pewnie jeszcze spadnie. Wczoraj nad ranem było dziesięć:) Noce są u nas chłodne, to dlatego woda w Jeziorze wciąż zimna i trzeba naprawdę dobrej motywacji, by do niej wchodzić:)
A jak było na Słowenii? Można było się popluskać bez strachu przed zapaleniem płuc?
W Słowenii tak, natomiast w Chorwacji (gdzie byliśmy przez całe 3 dni pomiędzy jedną a drugą Słowenią) pewnego dnia zmienił się wiatr i przywiało taką siedemnastostopniową wodę gdzieś z głębi Adriatyku. To było niemiłe.
Natomiast w Portoroż/ Piranie codziennie była woda do przyjęcia, chłodniejsza lub cieplejsza, ale w granicach używalności.
To fajnie, że dało się kąpać, bo co to frajda-wędrować pośród jezior i tylko – patrzeć:)
Dwa zdania, a starczyłoby na cały sonet! 😉
🙂
Dziękuję, Tetryku.
Te moje okolice rzeczywiście bardzo sonetotwórcze są:)
Melduję, że jestem w domu umordowana wędrowaniem po górach w taaaaki upał i wracaniem w korku w małym ciasnym busie, ale, ale bardzo zadowolona.
Padam na nos, ale jednak muszę coś zjeść.
Smacznego i skutecznego odchwycenia się.
(Kiedy Ty zdążyłaś wrócić z Trójmiasta i jeszcze iść w góry??!?)
Wczoraj wieczorem przyjechałam do Krakowa. Zmęczona, ale cóż było robić?
Spakować plecak, nastawić budzik na 5.30 i pojechać na wycieczkę i wydrapać się na Kikulę.
Czyli że powinienem zacząć jutro dzień od szybkiej przebieżki do Sopotu, gdybym chciał na tę modłę…
Otóż może gdyby nie robota…
Też podziwiam Twoją żywotność, Makówko:)
A chociaż powiedziałam już ogólne „dobranoc”, to Tobie mówię jeszcze: dobry wieczór:)
Dobry wieczór i dobranoc Leno!
Jak powiedział Tetryk – liczymy!
Na relację z Wielkiej Quackowej Włóczęgi:)
Ale także – stan osobowy Wyspy.
A skoro ostatni tubylec w osobie Makówki dołączył, mogę spokojnie zająć się tym, w czym cały dzień przeszkadzało mi słońce;)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Dobranoc Wyspo!
Spokojnej!
Witajcie!
Nie chciało się jechać na południe, Quackie przyciągnął ze sobą tamtejszą pogodę… 😉
Powiadasz? Tu za oknem też się robi, hm, bałkańsko…
Dzień dobry, jestem przekonany, że bez kawy ani rusz.
Pani Gieniu, poprosimy.
Witam Wyspę!
Upał…Rozpakowywać się? Sprzątać? Czy jechać na Bagry?
Ciekawe, która opcja wygrała… 😉
Obie.Poplywalam,za chwilę wracam do domu i będę „domowa”
Dzień dobry. Bardzo udany dzień pracowo, najwyraźniej urlop mi posłużył. I jeszcze poza tym parę spraw załatwionych, jak zwykle.
I za chwileczkę na przerwę, jeszcze zerknę na szczebelki.
A my za kwadransik na spacerek:)
Cudownie masz z tymi spacerkami i bliskością lasu, jeziora.
Też jestem tym zachwycona:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Jużcałkiemdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Spacerek był całkiem zwyczajny, nic się nie działo. Może za wyjątkiem tego, że Rude ofukało dość pokaźnego jelonka rogacza, który nie miał chyba ochoty na bliższą znajomość, bo, nie zważając na obwąchujący go nos, z godnością poszurał w gąszcz:)
Powiewało sobie z lekka, a zza chmur zerkało słońce, póki nie ukryło się za Lasem. Miło było tak iść i nie musieć nic mówić:)
W Słowenii latało coś naprawdę wielkiego, z niskim, basowym buczeniem, i na oko z czymś w rodzaju rogów z przodu, ale odleciało daleko i nad okolicznymi płotami, zanim zdążyłem zareagować sensownie (tzn. spróbować zrobić zdjęcie).
Szkoda, ale może jeszcze nadarzy się okazja:)
I jeszcze wieczorami odzywało się coś – regularnie, krótkimi okrzykami na jednej nucie – co aplikacja do rozpoznawania głosów ptasich zidentyfikowała jako syczka, z dużym prawdopodobieństwem.
Ale żeby go namierzyć tak, żeby zrobić zdjęcie, to już się nie dało 🙂
To taki sówek, nie? I u nas też są, więc nie wszystko stracone:) A fajnie było choć głosu posłuchać:)
Coś mi się widzi, że warto by zrobić zlot w Miasteczku…
Miałam na myśli, że w Polsce, Tetryku:)
Ale, oczywiście, nie mam nic przeciwko zlotowi w mojej okolicy:)
Hurra!
🙂
Tak. Chyba ten, co się potrafi rozciągać wszerz i wzdłuż i zmieniać w ten sposób aparycję. O ile dobrze pamiętam.
Latający jelonek rogacz?
Nie mam pojęcia, bo przemknął za szybko. A jelonki latają/ nie latają? Nawet nie sprawdzałem. W każdym razie duże, ciemne i z wypustkami z przodu. Może UFO 🙂
Edit: Wikipedia: ” Jak większość chrząszczy, posiadają zdolność lotu, gdyż błoniaste skrzydła drugiej pary są dobrze wykształcone.”
Tak, one latają, Tetryku:) Bez finezji motyla, ale – jednak:)
Wyobraziłem sobie parzystokopytnego… 😉
Ha, przeleciał nam przez drogę parzystokopytny, bez użycia skrzydeł, podczas powrotu, w Czechach, bardzo już blisko polskiej granicy. Oczywiście zdjęć nie ma, gdyż brak refleksu.
Autko syte i jeleń cały…
Ja bym jednak tego nie nazwała brakiem refleksu, Quacku 😉
Kierowca się wykazał refleksem, prawda. Ale cała reszta już brakiem, bo nikt nie zdążył sięgnąć po nic robiącego zdjęcia.
A tak, zdarza się, że i te latają. Ale częściej szabloryje;)
Umykam także, dobranoc!
Dobranoc Wyspo!
I ja umykam.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Raz z wiatrem, raz pod wiatr. Czy mi się wydaje, że tych drugich przypadków jest więcej?
Pod wiatr też się da, tylko trzeba pohalsować
Na rowerze halsuje się pod górkę… 😉
A na wodnym?!?
A na wodnym halsowanie pod wiatr to przepis na klęskę
Aż taki opór? Myślałem, że z napędem niezależnym od wiatru będzie właśnie prościej?
Prościej jak prościej – spinowo raczej 😉
Dzień dobry, padało, więc jest troszkę lepiej, ale temperatura nadal wysoka. Idę po wentylator.
A tymczasem poproszę panią Gienię, może od kawy się przejaśni… w głowie.
Słonecznie, upalnie witam Państwa!
Dziś pogoda „bagrowa”, ale Makówka jednak zrezygnowała z pływania, dziś dzień knucia, a wcześniej odrabianie zaległości domowych.
Miłego dnia Wyspiarze!
Koniec pracy, początek następnej, ale zanim praca nr 2 i Wyspa, to przerwa.
Wróciliśmy ze spotkania, jeszcze godzinka na zoomie i już wracam 🙂
Miłe spotkanie przy piwie, bardzo ciekawe knucie o kretach w organizacjach, spacer wzdłuż Wisły, knucie na Zoomie, teraz czas na kolację.
Smacznego. Mam nadzieję, że knucie będzie skuteczne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że zrezygnowałaś dla niego z pływania
Jużwreszciedomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień galopadowo-upalny, więc wycisnął ze mnie siódme poty:)
Za to spacerek… ymmm (rozmarzone)… żyćnieumierać🙂
Wybrałyśmy się do lasu, żeby łyknąć nieco chłodkowego cienia* . Wędrowałyśmy sobie nieśpiesznie na chybił-trafił wybraną przecinką, delektując się wieczorną aurą, i zawędrowałyśmy na skraj. Skusiła nas niby-dróżka, którą doszłyśmy do jakby-drzewnej plątaniny. Byłyśmy tam pierwszy raz, więc dopiero po dłuższej wędrówce zorientowałyśmy się, że maszerujemy kiedyśniejszą miedzą między sadami:) Sady były opuszczone, co ani troszkę nie odbierało im uroku:) Niezwykłe wrażenie robiło kłębowisko gałęzi z już dojrzewającymi mirabelkami i węgierkami, oraz dopiero obsypanymi kwieciem wiśniami i jabłonkami:) Te barwy! Te wonie!
Cudny, regenerujący spacerek 🙂
*nie mylić z łyknięciem chłodku, bo tenże oznacza u nas nic innego jak kwas chlebowy:)
Ooo, i skorzystałaś z mirabelek albo węgierek? I jak to się stało, że one już dojrzewają, a wiśnie i jabłonki dopiero w kwieciu? Wiśnie to by już mogły być powoli dojrzałe???
Te wszystkie niby- jakby- i kiedyśniejsze rzeczy zupełnie jak z Leśmiana, poza tym!
Tak. Zerwałam po parę sztuk, ale spróbowałam dopiero w domu, tak na wszelki wypadek. Pycha! Mniejsze były, ale zupełnie inny smak niż tych bazarkowych:)
Nie wiem, może te wiśnie i jabłonie to jakieś jesienne odmiany:)
Dziękuję za Leśmianowe skojarzenia, Quacku:)
Może to podświadomość, bo właśnie kompletuję wierszydełka do kolejnego działu na „kartce…” i one są takie trochę nie z tego świata, pełne chrobaczków, kraśniołków i innych tupotek:)
Skojarzyło mi się z kraśniętami, tzn. skrzatami 🙂
I to jest bardzo dobry trop:)
A jeszcze z fajnych rzeczy to po powrocie ze spaceru bawiłam się w domową alchemiczkę i robiłam mydełka:) Teraz w całym domu pachnie kawą, zieloną herbatą, goździkami i wanilią, a bardzo szczelnie opakowane mydełka tężeją sobie na samym dole lodówki:)
Mmm, jak z francuskimi serami, tylko zapach przeciwpołożny jakby (ale bardzo szczelne opakowanie się zgadza).
🙂
Niby-serki też zdarza mi się robić, takie ze śmietanny od Baby Janiny, ale one pachną zdecydowanie przyjaźniej niż te francuskie:)
A kosmetyki muszą być szczelnie zamknięte, bo spożywka lodówkowa niesamowicie szybko łapie takie wonie. A potem – ani to zjeść, ani się tym myć/smarować 😉
Mhm. Chyba żeby jakiś fetyszysta jedzeniowy się znalazł. Ale w sumie tak, poza tym bezcelowe.
Och! Są mężczyźni (może i kobiety, ale nie spotkałam), którzy mają erotyczne skojarzenia jedzeniowe:) Mieliśmy na przykład takiego sąsiada, który mówił, że nie ma nic piękniejszego od żony pachnącej gołąbkami albo pierogami ze skwarkami:) I tak przy tym na tę swoją żonę spoglądał, że nie można było mieć wątpliwości, co miał na myśli:)
Jeszcze tylko odpowiedni obrazek nad tekstem i mem jak znalazł 🙂
Chociaż…
Kiedyś, gdy pracowałam w radiu, robiłam wywiad z właścicielem sklepu wędliniarskiego i powiedział mi, że nagminną praktyką jest mycie lekko śliskich wędlin w Ludwiku…
„Pani! wszyscy to robią i nikt jeszcze się nie zatruł!” – oświadczył.
„Od mycia pewnie nie, a jak po zjedzeniu?” – spytałam wtedy, a on najpierw nie załapał, a potem się obraził i nie chciał mi już odpowiedzieć na żadne pytanie:)
Uff, musiałem jeszcze dwie rzeczy opublikować na stronie Stowarzyszenia, a teraz w zasadzie powinienem już iść spać…
W poniedziałek ja nie mogę bo…
A we wtorek ja nie mogę bo…
W środę w czwartek ja nie mogę bo…
Ale za to niedziela…
ale za to niedziela…
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobry wieczór i dobranoc zarazem 🙂
Dobrej nocki, Tetryku:)
Upalny i „knuty” dzień się zakończył, już po północy…
Jeszcze chwilę będę …
Też się już pożegnam, bo oczęta mi się zamykają, a jutro znowu od rana kołomyja:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Dobranoc!
Spokojnej! To ja również umykam.
Dzień dobry, lekko opóźniony. Koniecznie poproszę kawę!
Witam!
Witajcie!
Też żyję
Jakie ciche popołudnie!
Koniec pracy i wypadło mi akurat niespodziewane wyjscie towarzysko-branżowe. Dam znać po powrocie.
Pojechałam na Bagry. Jeszcze byłam w wodzie jak już zaczęło padać, a jak wyszłam na brzeg to już ostra ulewa była.
Teraz po zakupach, prysznicu, obiedzie jestem domowa
Zawsze bardzo lubiłam pływać podczas deszczu. I do dziś to się nie zmieniło:) Woda wydaje się wtedy taka ciepła…
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
W czasie deszczu ok, ale w czasie burzy to raczej nie.
I po co było wychodzić? Żeby zmoknąć???
Żeby popływać. A potem, żeby uciekać do auta (co zaproponowały mi dwie panie poznane na Bagrach). I potem śmiać się jak nastolatki w czasie akcji wycierania, przebierania itd. w aucie.
Czyli ogólnie fajnie wyszło.
Potem w czasie zastanawiania się, gdzie będzie mi najlepiej wysiąść panie wymyśliły, że właściwie miały po bagrowaniu pojechać do sklepu z ciuchami, więc…”to pojedziemy do Bonarki!”. Więc Makówka kupiła sobie wreszcie kostium kąpielowy co planowała od dawna, ale moja awersja do zaglądania do sklepów powodowała, że nie mogłam się zmobilizować.
I w ten sposób byłam już prawie w domu (2 przystanki autobusem) z kostiumem i siatką pełną zakupów typu mięso, warzywa, owoce itp.
Ale po co z wody wychodzić?
Żeby nie wyschnąć 😉
Podoba mi się ta odpowiedź!
🙂
Cieplutkie, bezdeszczowe dzień dobry, Wyspo:)
Zgodnie z przewidywaniami lekko nie było, pora więc zregenerować siły na spacerku, by po powrocie z nowym entuzjazmem wziąć się do kolejnych zajęć:)
Umykam, bo już mi Rude wychodne wyśpiewuje:)
Miłego dla obu! 🙂
Miłego!
Dziękuję Państwu – był bardzo miły:)
Wciąż bardzo cieplutkie dobry wieczór, Wyspo:)
A na spacerku nas pokropiło 🙂
Ledwo wyściubiłyśmy noski na zewnątrz, nad nami pojawiła się ciemna chmura, z której sobie siąpiło. Zabawnie było stawiać stopę na suchej drodze, a zostawiać za sobą pokropkowaną. Potem skręciłyśmy w Las, a chmura dostojnie popłynęła nad Łąkę:)
Dobry wieczór, właśnie wróciłem.
Aha, czyli do Was również dotarło kropienie.
Wybraliśmy się w ciągu dnia samochodem na niezbębne szybkie zakupy do marketu przy końcu obwodnicy i jak wychodziliśmy, lunęło burzowo. To był najszybszy bieg do samochodu od bardzo, bardzo dawna 🙂
Czyli dziś zamiast rowerku per pedes cursorium? 🙂
Tak, około dwudziestej. Ale deszczyk był drobny i bardzo ciepły. Burzy nie było, ale kto wie? kto wie?
Gdyby nie to, że Psiuła boi się grzmotów, mogłoby nam przyburzować jutro na spacerku. Uwielbiam podziwiać takie widowiska nad Jeziorem. Są stokroć lepsze od spektakli „światła i dźwięku”, może dlatego, że mniej przegadane 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Myśmy specjalnie nie podziwiali, ponieważ musieliśmy zwracać uwagę na ruch na drodze (wracając autem główną gdyńską arterią).
Nie było warunków – znaczy? 🙂
Były do posłuchania głównie, bo błyskawice waliły nam nad głową 🙂 Poza tym lało, wycieraczki ledwie nadążały, a czasem samochody z pasa obok chlustały wodą spod kół na szybę. To niestety nie były warunki do podziwiania burzy…
W zamkniętym samochodzie efekty akustyczne musiały robić wrażenie.
Dobrze, że nie było nikogo, kto boi się burzy:)
Hmm, tego nie powiedziałem. Ja się nie boję (bo samochód podczas burzy jest bezpieczny, o ile nie zsuwa się właśnie wraz z błotną lawiną), ale małżonka…
Ja również nie boję się burzy, ale rozumiem lęk przed nią. Nie ma chyba człowieka całkiem wolnego od irracjonalnego czy nieuzasadnionego strachu przed czymś…
To musiałeś wykazać się także cierpliwością:)
Od trzydziestu prawie lat!
Bo… miłość cierpliwa jest, łaskawa jest… 🙂
Dzień dobry, Quacku:)
Mam jeszcze małą robótkę do ogarnięcia, więc:
miłej nocki, Wyspo:)
Dobranoc wszystkim!
Dobranoc Drodzy Wyspiarze!
Witajcie!
Niby jest prawie słonecznie, ale duszno i wilgotno. Chyba jednak lunie. Ja więc też mam zamiast rowerku per pedes autobusorium…
Dzień dobry, nieco spóźnione.
Tu znów patelnia, więc rolety w dół, wentylator na pozycji, klimatyzator w gotowości!
No i kawa, poprosimy o kawę.
Pochmurne dzień dobry!
Quacku czy masz już gotowy wpis z Twoich wojaży?
Dawno nie stawiałam pięterka (ostatnio w kwietniu) więc korzystając z deszczu i bycia domową mogłabym coś niecoś napisać o moich wyjazdach czerwcowych. Zainspirował mnie wpis Tetryka.
No i Wyspiarze co na to?
Jestem za:)
Dzień dobry, Makówko:)
Dzień dobry Leno!
Dziękuję za Twój głos „za”.
Na wieczór coś zbuduję.
Oj, nie. To mi zajmie dłuższą chwilę.
Też jestem za!
Ok, ok już buduję wysapała Makówka walcząca z odsuwaniem wersalki i sprzątaniem „za”.
I – niestety – domowość się skończyła 🙂
Po pracy, dość dzisiaj wyczerpującej. I na przerwę. Ale dzisiaj bez wyjść.
I po przerwie.
Kochani, z tym pięterkiem z wojaży nie będzie przesadnie łatwo, raz, że mam ponad 1800 zdjęć, i to już po wstępnym odsianiu kiepskich, ruszonych, brzydkich etc., a dwa, że jeszcze trochę pojeżdżę (np. w sobotę wybywamy do Bydgoszczy, a potem jeszcze gdzie indziej, z tym że biorę robotę ze sobą). No i muszę to wszystko odsiać, przyciąć do sensownej liczby, a potem zrobić z tego wpisy. Znaczy, to realne, ale będzie trochę pracy, do tego wyjdą coś ze 4 części co najmniej.
Spis treści mogę napisać już, może się zrobi jaśniej:
1. Słowenia, Bled (miasteczko i jezioro)
1.1. Wąwóz Vintgar (rzeka, wąwóz, skały, ptaki, krajobrazy)
1.2. Wodospad Peričnik i dolina pod Triglavem (z punktem widokowym Pot Triglavske Bistrice) oraz (przez chwilę) Jasna ze sztucznymi jeziorkami.
2. Chorwacja, Ribarica (koło Karlobagu)
2.1. Zadar (stare miasto)
2.2. Plitvicke Jezera (dużo wody i skał)
2.3. Rijeka (przejazdem)
3. Słowenia, Portoroż/ Piran
3.1. Piran (stare miasto)
3.2. Portoroż (kurort)
3.3. Strunjan (saliny, ekstraordynaryjne ptactwo)
3.4. Izola (stare miasto)
3.5. Koper (stare i nowsze miasto i port)
3.6. Jaskinia Postojna i okoliczny zamek w jaskini (z daleka, krótko)
3.7. Ljubljana (zamek i kawałek miasta)
3.8. Triest (kościół św. Justyny, zabytki, miasto)
3.9. Jaskinie Szkocjańskie.
3.10. Winiarnia, burza, drobiazki z drogi powrotnej.
Które czwarte? Tzn. jak liczyłeś?
1 – Słowenia
2 – Chorwacja
3 – Słowenia
4 – tajemnica…
Ale tu nie ma punktu 4
Potem już wróciliśmy do domu… (i nie robiłem tam zdjęć)
Oj tam, oj tam. Widać Tetryk więcej wie niż Ty Quacku chcesz zdradzić!
Quacku, napisałeś, że wyjdą cztery części… co najmniej… A wypunktowanie zamyka się w trzech:)
Punkt trzeci będzie na dwa pięterka?
Otóż to właśnie!
Tej Słowenii w ostatnim punkcie będzie mnóstwo (i jeszcze kawałek Włoch, tj. Triest).
Właściwie to już ze spisu mogłoby być pięterko wprowadzające:)
Też się cieszę na Twoją relację, Quacku:)
Dobry wieczór:)
Dobry i tutaj.
Sam spis treści robi wrażenie. Czekamy więc.
Jednak zanim Quacki podzieli się swoimi wrażeniami ja zapraszam na małą przeczekajkę piętro wyżej.
Dziś deszcz pasuje, bo dziś było go aż za dużo np. w Wieliczce zalane ulice.
Tu się pożegnam, żeby lampce nie było smutno:
dobrej nocki, Wyspo:)