« Słowa rozpuszczone na języku Kim pan jest, Człowieku? »

Gramatyka

(— a wrosnąć w słowa tak radośnie,
a pokochać słowa tak łatwo —
trzeba tylko wziąć je do ręki i obejrzeć jak burgund pod światło).

Przymiotniki przeciągają się jak koty
i jak koty są stworzone do pieszczot
miękkie koty ciepłe i potulne mruczą tkliwość andante i maesto.
Miękkie koty mają w oczach jeziora i ziel-topiel wodorostną na dnie.
Patrzę sennie w źrenice kocie
tajemnicze i szklane i zdradne.

Oto jest bryła i kształt, oto jest treść nieodzowna,
konkretność istoty rzeczy, materia wkuta w rzeczownik,
i nieruchomość świata i spokój martwot i stałość,
coś, co trwa wciąż i jest, słowo stężone w ciało.
Oto są proste stoły i twarde drewniane ławy,
oto są wątłe i mokre z tkanek roślinnych trawy,
oto jest rudy kościół, co w Bogu gotykiem sterczy,
i oto jest żylne tętnicze ludzkie najprostsze serce.

Zaś przysłówek to nagły cud,
niespodzianka potartych krzesiw —
było coś nie wiadomo jak —
a już teraz jest w skos i w poprzek
i oburącz oplata myśl i jest pewnie, rzewnie i dobrze.

A zaimki to malutkie pokoiczki,
gdzie na oknach rosną małe doniczki.
Każdy kącik — to pamiątka po dawniej,
a są tylko dla Ciebie i dla mnie.
Tu tajemną abrakadabrą
kwitną prawa miłosnych algebr:
ja — to ty, ty — to ja (równanie)
ja bez ciebie — ty beze mnie to zero.
My lubimy otuleni zmierzchami
w małych słowach jak w szufladkach szperać.
Ja to ty — ty to ja. Równanie.
A zaimki są tak tajne jak kwiaty,
jak malutkie, malutkie pokoiczki,
w których mieszkasz w tajemnicy przed światem.

(— więc weź tylko słowo do ręki
i obejrzyj jak burgund pod światło,
a wrosnąć w słowa tak radośnie,
a pokochać słowa tak łatwo —).

Zuzanna Ginczanka

(Wiersz zdobył wyróżnienie w Turnieju Młodych Poetów, organizowanym przez redakcję „Wiadomości Literackich” w 1934 roku. Pojawił się w 29 numerze tego pisma 15 lipca 1934 roku)

237 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Nowy miesiąc tradycyjnie rozpoczynamy wierszem poetyckiej Patronki roku — dziś z niewielkim opóźnieniem, za to niejako w nawiązaniu do poprzedniego wpisu 🙂

  2. Makówka pisze:

    Zawirowania domowe, a teraz już muszę w galopie umykać.
    Wieczorem poczytam, ale już teraz podoba mi się:

    ja — to ty, ty — to ja (równanie)
    ja bez ciebie — ty beze mnie to zero.

  3. Makówka pisze:

    Teraz w autobusie przeczytałam cały wiersz i …oczy mi się zapocily,a przecież nie mogę płakać w autobusie…
    Akurat teraz,na ten moment,na tą chwilę…ten wiersz …
    Wzruszenie wielkie mi zafundowałes Tetryku.
    Dodatkowo ten wiersz stanowi jakby dopełnienie obu poprzednich wpisów.

  4. Makówka pisze:

    A propos poprzednich wpisów Ultro dziś zmieniłam moje zdjęcie profilowe na fb na to z Twoimi makami.

  5. Quackie pisze:

    Ha, pierwsze zwrotki wyglądają jak próba uchwycenia owego „abstrakcyjnego znaczenia”, niezależnego od języka, jak próba wyciśnięcia samego ekstraktu znaczenia ze słów. „Wrosnąć w słowa”, to wygląda jak postulat chwytania owego znaczenia u korzeni, u podstaw – podobny motyw można znaleźć u Skamandrytów.

    Bardzo udany wybór, właśnie pod kątem ciągłości z poprzednim wpisem!

  6. Tetryk56 pisze:

    Zmykam na Łyk 🙂

  7. Makówka pisze:

    Jestem w domu.

    Łyk wolności, łyk nadziei. Dla mnie dziś taki podwójny łyk myślenia, że”… jeszcze będzie przepięknie…” tak ogólnie w naszej Ojczyźnie, tak personalnie w moim życiu.

  8. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem i pobędę chwilę!

  9. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim spaćidącym i tym, co nie, też.

  10. Makówka pisze:

    Dobranoc!
    Trochę wystudziłam emocje i pakuję się na jutro.
    Jak na wycieczkę, ale trochę inaczej.
    paaaaaaaaaaaaaa

  11. Makówka pisze:

    Już jadę na miejsce zbiórki.
    Witajcie!

  12. Makówka pisze:

    Nasz autokar wystartował z dużym opóźnieniem, ale jedziemy.
    Miłego weekendu…

  13. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Pozdrawiam z autobusu do Warszawy, już prawie obudzony 😉

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry, szerokiej drogi!

  15. Makówka pisze:

    Jakoś tak robi się optymistyczniej jak tak jedziemy „na Warszawę”

  16. Tetryk5. pisze:

    Wracamy. Marsz miał rekordową frekwencję, miasto mówi o pół miliona.

  17. Makówka pisze:

    Tak!
    Niesamowita atmosfera!
    Brak snu ( ani na chwilę nie przysnelam),zmęczenie upałem,ale czuję przypływ energii, wiary.
    Warto było!
    W KRK też dawno niespotykane tłumy.
    Naród się budzi?

  18. Makówka pisze:

    Jestem w KRK,teraz autobus MPK do domu i prysznic i łóżko.

  19. makowka9 pisze:

    Jestem w domu.

    To jest taki stan ducha kiedy jest się okropnie zmęczonym i równocześnie naładowanym ogromem pozytywnej energii.
    NADZIEJA!!!

  20. makowka9 pisze:

    Też padam i też mówię dobranoc!

  21. Quackie pisze:

    Spokojnej wmarszuidącym! Yes-Sir

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Spóźnione dziękuję Happy-Grin
      Dotarłem z powrotem ok. 22.00
      A teraz jestem niewyspany w pracy Tired

      • makowka9 pisze:

        Po 22 wysiadałam z autokaru w Krakowie i przesiadałam się na autobus MPK.

        O 4.30 już jechałam na miejsce zbiórki.

        Jednak ja dziś mogłam odespać, więc zmęczenie znikło. Została radość i nadzieja.

        Mam nadzieję, że to był historyczny dzień, który coś zmienił w naszej Ojczyźnie.

  22. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo późne dobry wieczór, Wyspo:)

    Wróciłam, pobuszowałam po piętreku Ultry, poczytałam w patronackim wpisie, że niemal wszyscy wczoraj w rozjazdach, przywitałam się…
    Spróbuję jeszcze napisać coś sensownego o „Gramatyce” i pewnie na tym skończy się moja inwencja na teraz:)

  23. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Tetryku:)

    Ponoć gramatyka w mowie jest niczym sól w jedzeniu:)

    Napisałam kiedyś (pamiętam kiedy, gdzie i do kogo, ale to mniej ważne), że jestem językową demokratką i jednakowo lubię wszystkie części mowy:)
    Znałam, oczywiście, wiersz Z. Ginczanki i jej niebanalne określenia. Najbardziej przypadło mi do gustu porównanie przymiotników do kotów i ustęp o czasownikach.
    Od razu też skojarzył mi się ten utwór z żartobliwą „Gramatyką” Ludwika Kondratowicza, w pewien sposób podobny do zwrotki o zaimkach:)
    Przytoczę go już jutro, bo dziś nie mam siły:)
    Napiszę tylko jeszcze, że według mnie słowa są jak czekolada – równie niepozorne, a wystarczy spróbować, by nie móc poskromić apetytu na więcej;)

  24. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry, kawa w poniedziałek, rzekłbym, potrzebna.

    Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Udało mi się odespać wczorajsze zaległości, a nawet już trochę poporządkować sprawy 🙂

  27. makowka9 pisze:

    Witajcie!

    Mnie też udało się odespać.

    Wieczorem moje wrażenia można było opisać w czterech słowach -mega energia, mega zmęczenie.

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Witaj

      Potwierdzam!
      Atmosfera była super a energia (oby) powinna się przełożyć na praktyczne efekty… Wink

      P.s. Na jednym z płotów – chyba na Krakowskim Przedmieściu – zobaczyłem nieduże zdjęcia Piotra Szczęsnego z napisem „Nie poszło na marne”…
      Chyba coś się zmienia Pondering

      • makowka9 pisze:

        Witaj Krzysztofie!

        Coś się zmienia? -tak od wczoraj czuje duża część Polaków. OBY!

      • Tetryk56 pisze:

        Czołem, Krzysztofie!
        Aż dziw, że się nie spotkaliśmy w tej „garstce” Overjoy

        • Lena Sadowska pisze:

          A na Michałka się nie natknęliście?
          Bo też był. Proponował i mi, ale byłam zbyt daleko, by skorzystać z oferty;)

        • krzysztof z Gdańska pisze:

          Witaj Tetryku

          Szukałem Krakowiaków po flagach z herbami miast (niektórzy nosili) Happy-Grin
          Ale flagi Krakowa nie zobaczyłem… Tears
          W końcu w tej garstce protestantów chodzących po Krakowskim mogliście się zagubić między drzewami Hihihi!

          • Tetryk56 pisze:

            Niosłem baner z napisem „Komitet Obrony Demonokracji Małopolskie”. Ale widać drzewa rosły gęsto 😉

  28. Lena Sadowska pisze:

    Niewyspane dzień dobry, Wyspo:)

    Za to słoneczne i pogodne, choć nieco wietrzne:)

  29. Lena Sadowska pisze:

    Obiecany wierszydełek poniżej:

    „I.
    O klasztorze mi się marzy,
    Ale trudność w tem jedynie:
    Tam się modlą z brewiarzy,
    Ja nie umiem po łacinie.
    Więc mi matka, więc mi ciotka
    Przywołały mędrca dziada,
    Co każdemu, kogo spotka,
    Horacego ody gada.
    Ten mi w długich chwil przeciągu
    Nieskończone męki czyni:
    O c, o k, o dyftongu,
    Feminini, masculini,
    Jak przypadki się odmienia
    Przez końcówek zmianę samą…
    Szło mi wszystko jak z kamienia,
    A najtrudniej słowo amo.

    II.
    Widzi matka, widzi ciotka,
    Że czas nauk darmo płynie,
    Że po polsku choć szczebiotka,
    Nic nie umiem po łacinie.

    Matka, ciotka rada w radę,
    Że upływa piękna pora,
    Że do mniszek nie pojadę,
    Trzeba zmienić praeceptora,
    Że staruszek choć co chwila
    Zdań łacińskich palnie trzysta
    Z Horacego i Wirgila,
    Nic dziewczyna nie skorzysta.
    Wrócił pewny Staś z Berlina,
    Dobry chłopiec z piękną famą,
    Ten niech kursa rozpoczyna,
    Niech wykłada słowo amo.

    III.
    Wąs miał czarny, bystre oko
    I z pochwalnym wrócił listem.
    Spojrzał w oczy, och! głęboko,
    I odmienił nauk system.
    Ucałował w rączki, w lice,
    Żem pojęła bez mistrzyni,
    Co to znaczy w gramatyce:
    Feminini, masculini…”
    („Gramatyka” – L. Kondratowicz)
    🙂

    • Tetryk56 pisze:

      Wierszyk zgrabny, choć jest zacięcie w 3. linii 😉 Ale z „Gramatyką” Patronki słabo mi się kojarzy. Prędzej z wątkiem nauki polskiego przez głównego bohatera „Między ustami a brzegiem pucharu” (w ekranizacji zresztą mocno podkreślonym).

      • Lena Sadowska pisze:

        Zacznijmy od tego, że wtedy (1908 – bodaj) pewne słowa wymawiano inaczej, „brewiarzy” brzmiało bardziej jak „bre-wi-ja-rzy”:)
        Mówiąc o podobieństwie do zaimkowej zwrotki miałam na myśli motyw miłości, inaczej nieco w obu utworach zrealizowany, ale jednak – wspólny:)
        Najzabawniejsze, że w związku z poznaniem sensu słowa „amo”, pod znakiem zapytania staje inicjalna deklaracja podmiotu lirycznego, a więc i przyczyna, dla której w ogóle podjął on trud zgłębienia tajników łacińskiej gramatyki;)

        Dzień dobry, Tetryku:)

  30. Quackie pisze:

    To ja się zgłaszam jak zwykle.

    I na przerwę!

  31. Lena Sadowska pisze:

    Podłapałam ekspresową robótkę, więc też się już pożegnam:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  32. makowka9 pisze:

    To i ja -dobranoc!

  33. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Dzisiaj w nocy spałem na raty (długo by opowiadać) i nie czuję się szczególnie wyspany.

    Dlatego kawa zdecydowanie się przyda.

    Poprosimy!

    Koffie

  34. makowka9 pisze:

    Witam Państwa!

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ciągle w biegu, w pracy, w Stowarzyszeniu, a od czwartku do niedzieli wybywam na Watrowisko…

  36. Makówka pisze:

    Jadę na knucie i znowu w korku.

  37. Lena Sadowska pisze:

    Międzyprackowe dzień dobry, Wyspo:)

    Upalnie dziś i słonecznie. Za oknem skrzeczy papug, w domu dyszy Psiuł, a myśl o wieczornym spacerku nastraja optymistycznie:)

  38. Lena Sadowska pisze:

    Dybra, pobiegałam po schodkach, pora wracać do romantycznych podróżników-samobójców… 🙂

  39. Quackie pisze:

    No i nie zgłosiłem przerwy, a tu już po.

    W czwartek też wybywam, na Kaszuby tym razem, tak jak Tetryk, tylko gdzie indziej.

    A na razie dobranocka.

  40. Tetryk56 pisze:

    Już w domu — jeszcze godzinka na zoomie…

  41. makowka9 pisze:

    Z knucia biurowego wróciłam do domu na knucie zoomowe i już teraz można iść do kordelka

  42. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dziś w klimacie wytwornej woni bodziszków i bożonarodzeniowego zapachu powojów:)
    Do domu odprowadzał nas srebrnawy garbatek i tajemnicze szelesty pierwszego chyba w tym roku tak ciepłego wieczora:)

    • Quackie pisze:

      Tak, dzisiaj zdecydowanie cieplej, na balkonie tutaj również (mój spacer więc bliziutki i krótki) 🙂

      Niemniej musiałem sprawdzić, jak wygląda bodziszek. Nie byłem pewien.

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        Ładniutki, prawda?
        I taki filigranowy, delikatny, więdnie zaraz po wstawieniu do wazonu:)
        A nuta zapachowa jak w Allurre Chanel:)

        • Quackie pisze:

          No, z zapachami to jestem trochę na bakier. To znaczy potrafię powiedzieć, co mi się podoba, a co nie, ale nie zapamiętuję nazw, nie kojarzę ich z zapachami etc. Może z wyjątkiem Eternity – które znam z kręgów rodzinnych, a kiedyś poczułem, jak działa, kiedy kilka kroków przede mną przez alejkę krzyżującą się z moją przeszła spryskana tym pani, a ja po chwili przeciąłem jej ślad zapachowy 🙂

          • Lena Sadowska pisze:

            Chanelką zawsze pachniała moja Mama, ale 19, ja lubię Allurre:)
            A jeśli chodzi o bodziszki, to jako mała dziewczynka myślałam, że jedna z odmian (bodziszek cuchnący) to kwiaty paproci, bo ma liście podobne do orlicy:)

            • Quackie pisze:

              Ha. Na zdjęciu w sieci wygląda raczej jak pietruszka, ale z tego, co mówisz, zdaje się, że trochę większa, jak przeskalowana.

              • Lena Sadowska pisze:

                🙂
                Dużo większa. Moje przekonanie pochodzi z czasów, gdy bodziszek i ja byliśmy równi wzrostem;)

                • Lena Sadowska pisze:

                  A do pietruszki to była podobna trybula, tylko zapach miała raczej anyżkowy:) Kiedyś Mama (bo któż by?:)) wysłała mnie po pietruszkę do Pani Gospodyni, a ja postanowiłam sobie z Mamy zażartować i w powrotnej drodze nazrywałam pietruszkopodobnego zielska. Jakie było moje rozczarowanie, gdy Mama poznała od razu, co przyniosłam. Ale nie ma tego złego, bo właśnie wtedy dowiedziałam się, jak się roślinka nazywa i że też jest jadalna:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Och! I trybula jesienią przybiera barwy podobne do klonowych liści – jest przepiękna, bardzo dekoracyjna:)

                • Quackie pisze:

                  Otóż z anyżkiem mam tak, że jedyna forma, w jakiej mi odpowiada, to ciasteczka z anyżkową bezą. Poza tym raczej podziękuję (podobnie z lukrecją).

                  A trybuli chyba nie znam i nie próbowałem. Ale tak, widzę, że podobna. A mama po zapachu rozpoznała?

                • Lena Sadowska pisze:

                  Po zapachu i po wyglądzie, bo pietruszka jest delikatniejsza, ma drobniejsze i ciemniejsze listki, a także cieńszą łodygę.
                  Mama trybulę dodawała głównie do ryby, do gałek, kotletów z ryby, i to się nie kłóciło. Ale wiele można złożyć na „smaki dzieciństwa”, ja też nie przepadam za anyżkiem, więc może jako dorosła osoba ryby doprawionej trybulą bym nie tknęła:)

                • Quackie pisze:

                  Dzisiaj już nie ma kotletów z ryby. Są tylko fishburgery Pondering

                • Lena Sadowska pisze:

                  Happy-Grin

        • Lena Sadowska pisze:

          Wiele ziół poznałam dzięki Mamie i Ciotkom, nie tylko przyprawowych, także leczniczych:) Czasami, gdy wędruję lasem albo łąkami z kimś, kto mało mnie zna, i zaczynam coś zrywać, napotykam zdziwione spojrzenie:) Oczywiście – nie zbieram ziół worami, zrywam ich tyle, ile potrzebuję, zazwyczaj – bukiecik, który suszę w słońcu i przekładam do szklanego pojemnika:) Z niektórymi ziołami przy wkładaniu trzeba bardzo uważać, bo gdy się pokruszą – znacząco spada ich skuteczność, najlepiej rozdrabniać je więc bezpośrednio przed użyciem:)

          • Quackie pisze:

            Coś podobnego, nie wiedziałem, że tak jest z tą skutecznością. A które to tak mają?

            • Lena Sadowska pisze:

              Poziomki, maliny, melisa. Zrywa się całe naziemne części, suszy w całości i tak przechowuje. Maliny ścina się wraz z częścią łodygi. Podobnie jest z bratkiem polnym albo skrzypem i widłakiem. Z tym że widłak dobrze rozłożyć (na białym papierze z drukarki choćby), bo gro pracy zielarskiej robią zarodniki wysypujące się z kłosów, więc szkoda je tracić. Można ich też używać jako posypki na trudno gojące się rany. A większości rodzajów skrzypu należy używać wyłącznie zewnętrznie, ponieważ spożyty jest toksyczny:)

              • Quackie pisze:

                Postaram się zapamiętać. Melisa, to się może przydać. Junia używa kupnej herbaty z melisy, ale to w tych saszetkach na pewno nie jest naziemną częścią w całości.

                A skrzyp nie jest pod ochroną?

                • Lena Sadowska pisze:

                  Skrzyp, widłak – tak. Ale można dostać w Nadleśnictwie okresowe pozwolenie na zbiór konkretnych gatunków. Przy kontroli (nigdy takowej nie doświadczyłam) należy je pokazać. Przynajmniej u nas jest taka praktyka.

                • Quackie pisze:

                  No proszę, nie wiedziałem.

                  Szczerze mówiąc, gdzie widzę skrzypy, to rosną w takiej obfitości, że zerwanie kilku by nikomu chyba nie zaszkodziło. Ale dura lex.

                • Lena Sadowska pisze:

                  A co do saszetek – ja jakoś nie mam do nich zaufania. Jeśli już muszę (bo nie wszystko przecież rośnie u nas), zaopatruję się od lat w jednej aptece, bo mam gwarancję, że nie biorą towaru od pokątnych producentów.
                  Ale melisę można sobie wysiać samemu z nasion, nawet w doniczce. Nie jest szczególnie kłopotliwa w pielęgnacji, a co swoje to – swoje:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Nie wszystkie gatunki skrzypu są pod ścisłą ochroną. Olbrzymi – na pewno, inne – w zależności od regionu. Najbardziej powszechny jest skrzyp polny, może u Was nie jest pod ochroną, trzeba by było sprawdzić:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  A wiesz, Quacku, że u nas skrzyp nazywa się także chrzęszczyną albo chąszczyną? 🙂

                • Quackie pisze:

                  Przepiękna nazwa, w sam raz na dyktando 🙂

                  Sprawdzę, co z tą podochroną.

                  A teraz już umykam, dobranoc!

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dobranoc:)

  43. Lena Sadowska pisze:

    Czytam, że weekend zapowiada się bezmęsko:)
    Jeśli Dziewczęta również mają plany wyjazdowe, to może i ja bym się do kogoś przytuliła, zamiast tkwić pół-samotnie w czterech ścianach…:)
    A na Wyspie wywiesimy Święty Napis;)

  44. Makówka pisze:

    Jest lampka to i ja idę spać.
    Dobranoc!

  45. Lena Sadowska pisze:

    Mili Wyspiarze, bardzo fajnie było oderwać się na trochę od dość dołującego tym razem motywu przewodniego pracki i porozmawiać o sprawach lekkich i przyjemnych, ale do limitu jeszcze mi odrobinę brakuje, więc:

    miłej nocki, Wyspo:)

  46. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Od 16-tej zaczynam dziś długi weekend. Wieczorem teatr, jutro wybywam do niedzieli. Ciekawe, co się będzie działo na znagła sfeminizowanej Wyspie? 😉

  47. Quackie pisze:

    Dzień dobry, niniejszym otwieram sezon na „u nas pada, mogłoby przestać” oraz „u nas nie pada, niby piękna pogoda, ale susza…”.

    U nas nie pada.

    Kawa, koniecznie.

    Koffie

  48. makowka9 pisze:

    Dzień dobry Wyspo!

    Dobre śniadanie poproszę i mocną herbatę.

  49. Quackie pisze:

    Po pracy na dzisiaj, b. satysfakcjonująco. I na przerwę.

  50. Makówka pisze:

    Wracam do domu.
    Doskonale odreagowanie stresów.
    Dużo śmiechu, trochę zadumy oglądane w sali,gdzie 2/3 było „naszych koderów”.Przed spektaklem i po była więc chwila rozmowy ze znajomymi.

    • Quackie pisze:

      Trochę zazdraszczam tej atmosfery „swojskości”. Rzadko mam okazję taką przeżywać.

      • makowka9 pisze:

        W takiej sytuacji buduje się specyficzna atmosfera -na widowni i między aktorami a widownią.
        Każdy występujący dostał wiązankę kwiatów z karteczką KOD, więc na koniec było specjalne podziękowanie dla naszego Stowarzyszenia.

        • Quackie pisze:

          No więc właśnie. Ostatnim razem chyba tak było na dziadowskim czwartku w Zielonej Górze, ze 30 lat temu, kiedy na scenie i na widowni było mnóstwo znających się nawzajem osób, z kabaretów. Ale to akurat se ne vrati 🙂

          • Makówka pisze:

            Na widowni znaczna część to byli znajomi. Zresztą to malutka salka jest, a ja jeszcze miałam szczęście mieć miejsce w 1 rzędzie.
            Aktorzy chyba wiedzieli, że jedna osoba wykupiła tyle biletów dla Krewnych i Znajomych Królika, a tym Królikiem jest KOD.

  51. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Wiem, że już ten wiersz kiedyś cytowałam, ale w takim właśnie jestem dziś nastroju;):

    „Płacze pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
    Bo pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
    Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
    A już jest po jedenastej – i Słowika nie ma!

    Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
    Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
    Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
    A na deser – tort z wietrzyka w księżycowym blasku.

    Może mu się co zdarzyło? może go napadli?
    Szare piórka oskubali, srebry głosik skradli?
    To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
    Piórka – głupstwo, bo odrosną, ale głos – majątek!

    Nagle zjawia się pan Słowik, poświstuje, skacze…
    Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!
    A pan Słowik słodko ćwierka: „Wybacz, moje złoto,
    Ale wieczór taki piękny, ze szedłem piechotą!”
    („Spóźniony słowik – J. Tuwim)

    A konkretnie – pana Słowika 🙂

    • Quackie pisze:

      A słyszałyście z P. słowiki na spacerku?

      • Lena Sadowska pisze:

        Właśnie – tak:)
        Pierwszy raz w tym roku, i bardzo jeszcze nieśmiało, kilka tonów zaledwie, ale – jednak:)
        A potem to już raczej pan słowik słyszał tę z nas, której foniatra gwizdać nie zabronił:)

        • Lena Sadowska pisze:

          Kiedyś usłyszałam, jak Mama mówiła do Olgi (jednej z Ciotek):
          – Jak pod wieczór w bzach zaczyna się koncert, to nie wiem, czy to słowik śpiewa, czy moja Oleńka… 🙂
          Oczywiście – wiedziała doskonale, bo miała świetne ucho, po prostu duma rodzicielska przez Nią przemawiała:)

          • Quackie pisze:

            Hm, ale koncert gwizdany w Twoim wykonaniu? Thinking Bo inaczej to musiałaby szanowna Mama bardzo żartobliwie mówić?

            • Lena Sadowska pisze:

              Może nie aż koncert, ale ptaki się nabierają i odpowiadają mi:)

              • Lena Sadowska pisze:

                I niekoniecznie myślę tu o wronach, choć ich odgłosy też całkiem nieźle naśladuję;)

                • Quackie pisze:

                  Ha, też tak robię, aczkolwiek nie z każdym gatunkiem.
                  Mewy się nabierają na moje gęganie (zdarza im się takie odgłosy wydawać), aczkolwiek jak już się zorientują, zwykle odlatują, obrażone.
                  Do wron też kraczę, a z krukowatych jeszcze nieźle mi wychodzi alarmowe skrzeczenie srok, na przykład, jak widzę, że zagrażają mniejszym ptakom, to stosuję 🙂
                  Cmokanie zirytowanych kosów nie jest szczególnie przydatne, ale umiem.
                  No i kiedyś mi się udało przywabić trzciniaka, żeby zapozował do zdjęcia, ale lepiej mi wychodził terkot niż gwizd, przede wszystkim dlatego, że u trzciniaka to przechodzi płynnie jedno w drugie, a u mnie nie 😀

                • Lena Sadowska pisze:

                  To dużo tego umiesz:) Gratuluję.
                  Czyli jeśli uda nam się kiedyś spotkać w realu, będziemy sobie mogli nawzajem…. nagwizdać 😉

                  Krtaniowo (gardłem) też dobrze wychodzą mi wronowate, różne kaczuchy (w tym – Kaczor Donald;)), łabędzie, i zwierzątka – rzecz jasna; umiem (na ten przykład) mruczeć jak kot, i to zarówno na wdechu, jak i na wydechu:)). A gwizdy – różnie, m.in.: słowika, pliszki, czyżyka. I takie, co to przedrzeźniam na bieżąco, a dopiero potem w domu szukam, z kim gadałam;)

                • Quackie pisze:

                  A, kaczki też, gęganie mew jest trochę podobne.

                  Łabędzie syczą gardłowo, też umiem, ale to jest raczej wyraz agresji, więc rzadko kiedy jest potrzeba.

                  Jasne, chętnie sobie pogwizdam w duecie! Pleasure

                • Lena Sadowska pisze:

                  Trzymam Cię zatem za słowo z tym towarzyskim gwizdaniem, Quacku;)

                  A jeśli chodzi o łabędzie, to syczenie – tak, ale one wydają też taki krtaniowy dźwięk obronny (czy może ostrzegająco-straszący) i o nim mówiłam:)

                  A swoją drogą, fajne są te nasze idiomy z czasownikiem „gwizdać”:)

    • Tetryk56 pisze:

      Szkoda, Leno, że się jutro nie zobaczymy! Nie wiem jak słowiki, ale mnie byś na pewno przywabiła! 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Też żałuję, bo atmosfera tych spotkań jest naprawdę niesamowita:)
        Cóż – miejmy nadzieję, że j e s z c z e nie tym razem:)
        A Ty, Tetryku, baw się podwójnie dobrze – za siebie i za mnie:)

        • Makówka pisze:

          Jeśli rozmawiacie Leno o Watrowisku to jak dobrze pójdzie ja przez jeden dzień też będę mogła się bawić i za Ciebie.

          • Lena Sadowska pisze:

            O! To super! Życzę Ci, Makówko, żeby się udało, bo to są naprawdę bardzo fajni, serdeczni ludzie i spotkanie naładuje Cię wyjątkowo pozytywną (taką Ultrową, tylko w większej dawce) energią 🙂
            Zobaczymy, czy odczuję jakoś szczególnie ten Wasz podwójnie zabawowy nastrój;)

  52. Quackie pisze:

    Kochani, nagwizdawszy się po raz pierwszy od dłuższego czasu 😉 umykam. Jutro pobudka skoro świt, a potem wyjazd.

  53. Lena Sadowska pisze:

    Jestem koszmarnie niewyspana, mam niedobory netu (jestem z dala od cywilizacji), limit pracowy wyrobiony, więc też powiem już:

    Miłej nocki, Wyspo:)

  54. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  55. Quackie pisze:

    Dzień dobry przedwyjazdowe, idę dopakowywać szczegóły. Do niedzieli!

  56. Tetryk5. pisze:

    Witajcie!
    I – strzemiennego!

  57. Makówka pisze:

    Witajcie!
    A ja już czekam na autobus MPK i będę jechać do zaczarowanego ogrodu Ultry,,a potem…

  58. Makówka pisze:

    Leno nie zostawię Cię samej, będę kukac na Wyspę

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie przejmuj się mną, ja zawsze znajdę sobie zajęcie, by się nie nudzić. Korzystaj pełnymi garściami z wypoczynku i towarzystwa:)

      A jeśli chodzi o tremę, to bywa ona mobilizująca, ale nie w tym przypadku. Nie wiem, co musiałabyś nawywijać, by zniechęcić do siebie tak życzliwą gromadkę jak Watrowiczanie, więc – baw się dobrze:)

      Dzień dobry, Makówko:)

  59. Lena Sadowska pisze:

    Przelotne dzień dobry, Wyspo:)

    Okoliczności przyrody sprzyjają chwilce odpoczynku, więc korzystam, by się przywitać:)

  60. Makówka pisze:

    Zjawiam się na chwilkę tylko,aby powiedzieć,że faktycznie to są wspaniali ludzie.

  61. Lena Sadowska pisze:

    Jako że wybyłyśmy do Głuszy, dziś przedreptane nieśpiesznie naspacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

  62. Tetryk5. pisze:

    Witajcie!
    Pogoda lepsza, niż oczekiwania, humory dopisują zgodnie z oczekiwaniami Pleasure

  63. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry Wyspo Hi3

    Czy nikt dzisiaj nie pije kawy?
    expresso

    Gienia, jak rozumiem, ma dziś wychodne Wink

  64. Makówka pisze:

    Witam i ja!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)