« Wiosenna szczęśliwość Gramatyka »

Słowa rozpuszczone na języku

Refleksja nad mową rozpoczyna się w V wieku p.n.e. wraz z nauczaniem Sokratesa, Platona, Arystotelesa i Stoików, natomiast G. Berkeley proponuje wyobrazić sobie przeprowadzenie rozumowania bez użycia języka, ponieważ słowa wprowadzają w błąd. Hmm… Oczywiście, są zwodnicze, kłamliwe, mylące, niezrozumiałe, a także perfidne i podstępne. I co z tego wynika? Logika nakazuje powiedzieć ten banał, że bez języka nie byłoby ani rozważań, ani rzecz jasna – samej filozofii, stąd J.W. Goethe zalecał, aby „każdego dnia posłuchać krótkiej pieśni, przeczytać dobry wiersz, zobaczyć wspaniały obraz i – jeśli byłoby to możliwe – wypowiedzieć kilka rozsądnych słów”. Spróbujmy, jednakże bez pana języka nie będzie sensownych zdań, prawda? Idźmy dalej.    

     Język rozsądku obecny?  Obecny, ale niech mnie nikt nie ciągnie za język,  czy odpowiedni, rozważny, rzeczowy, światły, ponieważ od czasu, kiedy człowiek został obdarowany mową po to, by  u k r y ć  swoje myśli, które wkłada między wierszami, więc i kona  ta  ikona. Jak ta „łza z moich oczu” Schuberta podąża za słowami z obsesyjną precyzją, skoro widzą cię żarówki  –  widzą i ciężarówki, a zebra może chodzić po zebrze. Tako rzecze Zaratustra: „Zaprawdę, brudnym stworzeniem jest człowiek. Trzeba być morzem, aby brudne strumienie w siebie przyjmować i samemu się nie zakalać”.

             Sam język, jak wiemy, może być niezwykle lekkomyślny.  Nie należy rzucać słów na wiatr, jeśli nie wiesz, gdzie poleci i do czyich uszu wpadnie. Poszczególne słowa mają czasem skłonności do wysilania się niczym ten szczypiorek na wiosnę, np. Lukrecjusza aurea dicta, złote słowa.  Również  słowo na niepogodę się znajdzie, a nawet dwa w jednym: parasol (para, sol). A. Huxley, kiedy pisał, że „słowa mogą być, jak promienie Roentgena”, miał pewnie na myśli owo rozszerzanie źrenic w przypadku nowonarodzonych słów, by „niebylejaczyć” i „zaniepatrzyć się”.

Warto także przyskrzypnąć jęzor, aby ocieplić go, jak zrobił S. Lem w liście do S. Mrożka: „Mrogi Drożku! kartka Twoja, którą w sepecie, aby ją pod całun wziąć, zachowam – doszła, burzę uczuć przychylnych wznieciła i dowodem list niniejszy, którym pozwól, że Cię w krąg (wąski!) epistolantów włączę, z którymi myśli wymieniam, przerzucając tym samym po 60 gr most między samotnościami trwającymi w tym bezludnym jakże świecie”. W epoce języka pozarozumowego S. Lem czuł się jak ryba w wodzie.  

       W XX wieku zauważono choroby języka, a nawet mówiło się o patologii, więc zwrócono uwagę w kierunku kognitywistyki, by wyjaśniła owe procesy językowo-myślowe.  O  e-języku  wiemy sporo, to nasze czasy, czyli  THX [thanks] – dzięki, WTH [what the hell?] – co się dzieje? Część osób nawet zasypia z tym telefonem w garści, aby nie przespać tego ostatniego słowa 3M (trzymaj się). Graffiti na murach stało się nazwą nowego nurtu mowy we współczesnej sztuce (spray art, sztuka ulicy), kiedy czytasz: „Żeby Polska w siłę rosła, trzeba wodza nam nie osła”. Automateusz S. Lema mógłby do nas dołączyć ze swoim przekleństwem „a bodajeś szczezł”. 

A. Poniedzielski z kolei starał się wypowiadać podwójnie, aby zadowolić wszystkie elektoraty, czyli raz mówił „naszedłem”, innym razem „naszłem”, ponieważ język może zdrowo nawywijać i niekoniecznie do rzeczy, jak A. Kumor pisze: „Z języków najtrudniej nauczyć się wspólnego języka.”  

         Które ze słów pingwinem, a które orłem? Oto jest pytanie godne Hamleta. „Opór” to nie tylko słowo, ale i pojęcie fizyczne. Ten świat wypowiadanego słowa mamy nie gdzie indziej, tylko w głowie. Nie taki wilk straszny, jak go malują. Bo jak mówią: natura w las wilka prowadzi, z natury ludzie czasem są wilkami, a inni wilkami , ale w owczej skórze.

Papuasi w Nowej Gwinei mają dwa określenia na kolory: ciemny i jasny; z kolei Eskimosi rozróżniają kilkanaście, a niektórzy doliczają się kilkudziesięciu odcieni samej bieli, ponieważ wszystko zależy, co komu do szczęścia potrzebne.

Zastanawiać się można jeszcze nad wieloznacznością słowa, ale ta potrzebna jest w wierszach noblistki:

„Tu Czesław Miłosz – chmurna twarz.
Klęknij i odmów „Ojcze nasz”.                                                                                         
„Tu Pilch z kieliszkiem pustym w ręce.
Malarz dał wyraz jego męce.”

„Krynicki. Żona. Książki. Koty.
Malarz miał dużo do roboty.”

„Lipska od tyłu. Jej część przednia
nie dojechała jeszcze z Wiednia.”  

        Ale jeszcze nikt nie odkrył, ile jest języka w języku, również o nieprzewidywalności mowy nie ma z kolei co wspominać. Niemniej, nie zanosi się na to, że ludzkość będzie mówiła jednym językiem, dlatego dalej będzie „barwno”, „piórno” i „durno”. Współczesny język lubi być w centrum uwagi, stąd nie unika mikrofonu, mediów społecznościowych, mównic, czerwonych dywanów, nawet u niektórych polityków już w mowie słychać błędy ortograficzne. Co jednak by nie powiedzieć o „uczasawieniu czasu”, to „NIE MIECZ, NIE TARCZ – BRONIĄ JĘZYKA, LECZ ARCYDZIEŁA”.

64 komentarze

  1. Quackie pisze:

    Dobry wieczór na nowym pięterku! Chciałem zauważyć w kwestii postulatu Berkeleya, że coś podobnego do rozumowania bez użycia języka, a właściwie POMIĘDZY użyciem jednego a drugiego języka odbywa się podczas przekładania – przez jeden nieuchwytny moment pojęcia, sytuacje, emocje odczytane z języka źródłowego, zanim pojawią się w umyśle tłumaczki lub tłumacza w języku docelowym, funkcjonują w stanie czystym. Ale oczywiście jakakolwiek próba uchwycenia tego stanu czystego w słowa wiązałaby się z jego zaprzeczeniem.

    PS. Odbierz, proszę, maila 😉

  2. Makówka pisze:

    Choć i Dobranocka i lampka była jeszcze tam to ja pożegnam się już tu.
    Autorka wpisu ta sama, więc nikt się nie obrazi czemu już tu, a nie jeszcze tam.

    Cieszę się Ultro, że jak już dostałaś pomponik to wiesz, jak z niego korzystać.
    W ten sposób może wrócą stare dobre wyspowe czasy gdy budowaliśmy często małe budyneczki, a nie 300 kondygnacyjne wieżowce jak bywało to ostatnio.

    Dobranoc Wyspo! Czułe dobranoc, bo czułości nigdy za dużo!

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaczyna się słonecznie, brakuje tylko kawy.

    W związku z czym, pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  4. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kawa to dobry pomysł! Kawa1

  5. Quackie pisze:

    No to czas wziąć się za pracę, do popotem!

  6. makowka9 pisze:

    Słonecznie witam Wyspiarzy!

  7. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Gratuluję ciekawego tekstu Brawo!
    Rzeczywiście język jest bardzo skuteczny do ukrycia myśli, jednak bez języka nie moglibyśmy tych myśli sprecyzować (przyszpilić jak motylka.. brrrr).
    Przy okazji – przywołanego w tekście – parasola.
    Włosi używają parasola do ochrony przed słońcem – dlatego parasol jest od słońca – PARA SOL.
    Francuzi z kolei używają do ochrony przed deszczem i nazywają parapluie – od deszczu PARA PLUIE.
    My z kolei używamy parasola od deszczu ale mówimy, że jest od słońca (parasol).
    Niech ktoś mi teraz powie, że polski język nie jest trudnym językiem? Thinking

  8. makowka9 pisze:

    Kochani, umykam, pa, pa

  9. Makówka pisze:

    Kostium , ręcznik spakowane i fruu na Bagry.
    A tymczasem chmury,wiatr,zimno.
    No to siedzę przy tężni.
    Bagry to miejsce gdzie jest co robić,bardzo ładnie jest zrobione wokół.

  10. Quackie pisze:

    I po pracy, i na przerwę, piątkową…

  11. Makówka pisze:

    Czy ja coś pisałam, że uspokaja mnie widok wody?

    No ale nie miałam na myśli wody powyżej kostek na podłodze w łazience!

    The-Incredible-Hulk

  12. Tetryk56 pisze:

    Wróciłem do dom. Walne Zgromadzenie SM zostało zakończone Fala

  13. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim, oczka mi się zamykają…

  14. Makówka pisze:

    Czy ktoś wie co jest z Leną?

  15. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  16. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Całkiem sobie pospałem i nawet się chyba wyspałem.

    Może czas na kawę, dzisiaj podaje weekendowa zmiana – poprosimy!

    Kelnereczka

  17. makowka9 pisze:

    Słonecznie witajcie!

    Dziś w planach mały ŁYK WOLNOŚCI!

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś muszę się znów trochę poobijać, bo jutro przed świtem do Warszawy!

  19. Tetryk56 pisze:

    Zapraszam na głos naszej tegorocznej Patronki, nawiązujące do niniejszego wpisu Ultry 🙂

  20. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Ultro:)

    Trochę się spóźniłam, ale wpis na tyle interesujący, że grzechem byłoby się nie odnieść:)

    Powiedziałabym, że czasami słowo rozszerza źrenice jak… atropina;)
    Znamiennym wydaje się, że już w czasach Romantyzmu łatwiej było o dobry wiersz, pieśń czy wspaniały obraz niż o wypowiedzenie rozsądnych słów, bodaj – kilku. Może dlatego tak wielu twórców poszukiwało nowych, uniwersalnych słów-kluczy, by uczynić swoje wypowiedzi ważkimi. Dziś można mówić raczej o słowach-wytrychach, dobrze – jeśli użytych żartobliwie jak u P. Bałtroczyka, który mówi „szłem, bo było blisko”, a „szedłem, bo – daleko”, gorzej – jeśli bezmyślnie powielanych przez tych, co niuansów językowych nie wychwytują:)
    I jeszcze słówko w kwestii kolorów – ponoć najwięcej nazw wykluło się wśród farbiarzy tkanin – w Indiach i Chinach, a i u nas ludowe tkaczki, które same farbowały swoje nici – miały własny język barw, w którym na określenie niebieskiego czy zielonego – po kilkadziesiąt:)
    Cóż – posługiwanie się słowami nie jest może najdoskonalszym sposobem na porozumiewanie się, ale – lepszego, póki co, nie wymyślono, bo rozumienie się bez słów to już wyższy stopień wtajemniczenia;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)