Na ostatnim pięterku opisywałam wycieczkę z 14 listopada. Od tego czasu było trochę wycieczek, spacerków itd.
Jednak chronologia nie ma tu znaczenia, a łatwiej opisuje się coś, co było dziś.
Zapraszam więc na malutki, dzisiejszy spacerek, taki między śniadaniem a obiadem.
Rano pogoda nie zachęcała do spaceru, potem wyszło słońce, które wygnało nas z domu, ale zanim dojechaliśmy na miejsce zerwała się burza śnieżna.
Po burzy las wyglądał tak.

Pospacerujcie ze mną po lesie wśród drzew obsypanych świeżym śniegiem, a potem rozejrzyjmy się po tytułowych Świątnikach Górnych.
Świątniki Górne – zostały założone prawdopodobnie w XI wieku jako osada służebna należąca do kapituły katedry krakowskiej. Wybrani mieszkańcy mieli obowiązek służby w katedrze w Krakowie – służba kościelna, pilnowanie porządku, dzwonienie (m.in. dzwonem Zygmuntem w pewnym okresie), oprowadzanie zwiedzających po katedrze i kryptach. Pierwszy zachowany zapis dotyczący Górek znajduje się w Liber beneficiorum Jana Długosza, który wspomina m.in. o podziale wsi na 12 gospodarstw, o obowiązku służebnym dającym jednocześnie zwolnienie od pańszczyzny oraz o przebiegu granic.
Jeszcze kiedyś wrócę tu na spacer przy lepszej pogodzie i zrobię więcej zdjęć, dziś grabiały mi paluszki.
Teraz obejrzyjcie dwie kapliczki (Leno coś dla Ciebie!)


I pomnik.


Pomnik wybudowano dla upamiętnienia bohaterskich Świątniczan, którzy na przestrzeni dziejów walczyli i ginęli w wojnach, powstaniach, walkach „o wolność naszą i waszą”, umierali w obozach zagłady. W spisanej historii Świątnik Górnych osób takich jest bardzo wiele; uczestniczyli w wielu wydarzeniach, poczynając od Wojen Napoleońskich, Somosierry, poprzez powstania narodowe, aż po II Wojnę Światową – Monte Cassino, Katyń.
Pomnik został odsłonięty i poświęcony 11 listopada 2000 roku w Święto Niepodległości. Centralną postacią pomnika jest postać Świętej Jadwigi Królowej, patronki Świątnik Górnych. (…)
Pomnik powstał dzięki staraniom Stowarzyszenia Przyjaciół Świątnik Górnych.
Byłby to spacerek jak jeden z wielu gdybyśmy wracając, nie zapytali pana odśnieżającego samochód „Co kiedyś było w tym budynku?”, bo zainteresował nas budynek dość duży, widać stary i nietypowy jak na wieś.
I pan się rozgadał o historii swojej rodziny, o Grupie Rekonstrukcji Historycznej „Żmija”, o Świątnikach itd.
Gdyby nie to, że miał jechać z żoną do lekarza, słuchalibyśmy pewnie do wieczora.
Uwielbiam takich pasjonatów!

W aucie miał książeczkę wydaną przez Stowarzyszenie Przyjaciół Świątnik Górnych, przypinkę oraz czapkę.
Książeczkę i przypinkę dostaliśmy, czapce jedynie zrobiłam zdjęcie.


Pomysł na odtwarzanie historycznego „Zgrupowania Żmija” zrodził się w dniu 1 sierpnia 2009. Grupa powstała w celu upamiętnienia Zdzisława Kotarby „Zdzisiek” poległego 09.09.1944, żołnierza 225 plutonu piechoty AK oraz Adama Kotarby „Sten” żołnierza 244 plutonu piechoty AK, które wchodziły w skład „Zgrupowania Żmija” walczącego na warszawskim Żoliborzu w czasie powstania warszawskiego.
Obrazek wyróżniający -herb Świątnik (zdjęcie z netu).
Świątniki to znany ośrodek rzemiosła ślusarskiego (kłódki, artystyczne wyroby ślusarskie). Jak będę kiedyś w tutejszym Muzeum Ślusarstwa, pokażę zdjęcia.
A pardon, nie odświeżyłem, nie zauważyłem pierwszego komentarza.
Znowu piękne zabytki polszczyzny na kapliczkach, a to – wydawałoby się zaledwie – 200 lat temu!
Pomnik przysypany śniegiem kojarzy mi się całkiem fantazyjnie, czy też fantastycznie, jak coś z innego świata, np. portal (taki jak w filmie „Gwiezdne wrota”, tylko nieco mniejszy). Albo z jakiegoś azjatyckiego filmu. No i może trochę też jako element ikonografii soc – te wszystkie wieńce na znaczkach i monetach (i na fladze NRD).
I co było w tym budynku (abstrahując od grupy rekonstrukcyjnej)?
To był okazało się zawsze budynek mieszkalny. Kiedyś i nadal.
Ale dzięki temu wywiązała się ciekawa rozmowa. I dowiedzieliśmy się jak wrócić do auta inną drogą.
Tak, te stare kapliczki zawsze ujmują mnie polszczyzną.
Jak widać, nie trzeba jechać daleko, aby ujrzeć coś ciekawego! 🙂
I nie tylko ujrzeć, ale i usłyszeć.
Pan dużo opowiadał, bardzo ciekawie jak na pasjonata przystało, ale nie potrafię tego odtworzyć.
Głównie były to historie rodzinne i stąd jego zainteresowanie historią.
Dobranoc!
To i ja powiem DOBRANOC!
Dzień dobry, w nocy już nie dosypywało, ale nadal leży biała kołderka.
Witajcie!
Śnieżek prószy, chodniki nadal pokryte lodem, wirki się kręcą…
Zimowo witam Państwa!
Śnieżek prószy, minus dwa stopnie.
Dzień dobry



Jakie miłe pięterko i jakie pouczające
Faktycznie pasjonatów jest coraz mniej… ciekawe dlaczego?
Wycieczki po okolicy są bardzo ciekawe. Można się wiele dowiedzieć o miejscach w sąsiedztwie domu… może nie tak bliskim sąsiedztwie, ale zawsze…
Dzień dobry Miralko!
Dziękuję za miłe słowo.
Czemu jest coraz mniej pasjonatów? Coraz mniej, choć nadal są, również wśród ludzi młodych. Ale wśród większości liczą się pieniądze, sława, kariera zawodowa, lansuje się wyścig szczurów i pogoń za ładnym wyglądem. Ideały, system wartości to dla wielu osób puste hasła.
Witaj Makóweczko

To niestety wiem. Pogoń za kasą jest teraz główną pasją młodych (całe szczęście nie wszystkich). Oni nie chcą jak my, dorabiać się wszystkiego powoli. Oni chcą już – teraz – zaraz… A jak się gania tego „króliczka”, to na nic innego czasu nie staje
Dzień dobry 🙂 Obejrzałem , przeczytałem i przy pomnikach wróciły mi wspomnienia mojej przygody , kiedy w nocy pilnowałem pewnego pomnika w Białowieży . Kresy wymagały tolerancji wobec innych sąsiadów , ale trzeba było akcentować swoje racje .Przy okazji ,wspominam pewną statystykę z zachodnich republik ZSRR . Lata osiemdziesiąte ub. wieku , Ukrainę z populacją 50 milionów , zamieszkiwało 8 % Polaków co po przeliczeniu wypada na cztery miliony obywateli . Dzisiaj , przy głośnej dyskusji o Ukrainie , nie ma ani jednego słowa o losie tych Polaków . Na Litwie i Białorusi są Związki Polaków , a na Ukrainie cisza . Smutno mi z tego powodu . Dziękuję Makóweczko za piękny materiał do dyskusji
Witaj Maksiu!
Dziękuję za podziękowanie.
Na dyskusję zawsze liczę stawiając pięterka, ale włączę się chętnie jak wrócę do domu.
Teraz pędzę na Dzienniki gwiazdowe.
Paaaa….
Dobry wieczór, praca wykonana, takoż niewielkie zakupy, a teraz już przerwa.
Trochę jestem zmęczony, ale to akurat nie problem, trochę większy problem, że kolana pobolewają i nawet jeden staw biodrowy
machnąłbym w sumie ręką, ale tak myślałem, że jeszcze kiedyś na nartach pojeżdżę, a w tym stanie (kolan zwłaszcza) nie ma o tym mowy. Mam nadzieję, że jak zrzucę parę kilo, to trochę przejdzie, bo jak nie…
Kręć wytrwale, na zakrętach może coś zrzucisz!
Szybkiego powrotu do kondycji narciarskiej Ci życzę Quacku!
Wróciłam do domu z teatru. „Dzienniki gwiazdowe” Stanisława Lema warte obejrzenia i przemyślenia.
A, Lem zawsze na fali i wart – przeczytania, obejrzenia, posłuchania, jakkolwiek. To jest dobro narodowe!
Nie, to jest dobro kultury i myśli!
Tak, znacznie lepiej tak.
Znacznie lepiej, bo narodowe już się zaczyna źle kojarzyć.
Dziś znów utknąłem wirtualnie — najpierw na wykładzie w Akademii Mieszkańców Mogilan (to niedaleko Świątnik 😉 ), a potem w knuciu po zoomie…
Lema odwiedzę jutro.
Czasem nie wiem już, za co się (wirtualnie albo niewirtualnie) brać, bo codziennie po prostu życie dostarcza wciąż nowe treści, żeby być na bieżąco, i coraz trudniej nadążyć.
DOBRANOC!
Dzień dobry
Pewnie dlatego, że mąż był w domu…


Nie wiem dlaczego, ale dziś cały dzień wydawało mi się, że jest sobota, a nie piątek
Już wczoraj wymienił bojler i dziś miał wolne na 100%
Tylko musiał dodatkowo wymienić kran w łazience na dole, bo po wymianie pieca przestała tam lecieć ciepła woda… a jak mam umyć zęby w lodowatej wodzie? Przecież nie będę stale dolewała gorącej wody z czajnika!
Korzystając z ładnej pogody i wolnego, pojechaliśmy do Zion… nie było na naszym „Pondziku” żadnego rybaka, tylko zamarznięte przeręble mówiły nam, że jednak tu bywają
Po raz nie wiadomo który, wysłuchaliśmy „pieśni” granej przez to małe jeziorko… lód pięknie „śpiewa”, chociaż wokół panowała cisza…
Może kiedyś nagrasz kawałek tej pieśni?
Próbowałam nagrać, ale słabo to słychać… mąż mi powiedział, że byłoby lepiej, gdybym aparat położyła na lodzie…
Witam zimowo!
Dzień dobry, pospane… sobotnio.
Witajcie!
Jak co tydzień: zakupy, śniadanko i dylemat: kawa czy drzemka?
Ja sobie jeszcze rozpisuję zajęcia na przyszły tydzień, ale generalnie w sumie podobne dylematy
Dzień dobry
Jesteśmy trochę uwiązani w domu, bo o 10 musimy być w banku…
Na razie nie wiem jaka będzie pogoda, bo za oknem ciemno… tylko co minęła 4:30…
Wysiadł mi samochód
Mąż pojechał do pracy, coś tam przewieźć i chciał przestawić samochody… mojego nie dał rady ruszyć z miejsca… czyli mam nowy problem, bo jak po niedzieli pojadę do pracy?
Samochodem, którego nie da się ruszyć?!!! Teraz trzeba zorganizować jakiś transport, dostarczyć samochód do warsztatu i naprawić…
Mąż ma wrócić ok. 8, czyli z tym transportem musimy wyrobić się do 10, bo przecież musimy być w banku… niech to jasny gwint!!!
I oczywiście z wycieczki nici… nawet jak będzie ładna pogoda

Niby jest samochód męża, ale odzwyczaiłam się od jazdy Corollą… mam wrażenie, że jadę zadkiem po asfalcie
Moja Sienna jest znacznie wyższa…
Powodzenia z samochodem, bankiem i wszystkim, co pomiędzy i naokoło!
W zasadzie powinnam Ci podziękować, ale boję się, że zapeszę

Mam nadzieję sobie poradzić – przecież jestem „twarda jak stonka”
Toby się zgadzało, przecież stonkę zrzucano nam z Ameryki
Mąż wrócił po 9
Nie mamy już czasu na wyjazd do warsztatu. Załatwimy to po powrocie z banku…

Cóś mi się chrzani ten dzień…
I jeszcze na dokładkę pochmurno
Tu też chmury i ogólnie niefajnie, ale akurat dzisiaj staramy się dawać światu jak najmniej okazji do chrzanienia się (no ale nie mamy żadnych wizyt w banku ani nic podobnego).
No! Załatwione



I z bankiem i z warsztatem
Podpisaliśmy całą masę papierów, ale wyrobiliśmy się w ciągu 25 minut… potem do domu po samochód i do warsztatu. Mają zadzwonić jak zobaczą co tam jest. Przy okazji poprosiłam o zmianę oleju… ciekawe jak długo im zajmie to sprawdzanie…
Zza chmur nieśmiało wyłazi słoneczko
Może jutro gdzieś się wybierzemy?
Super!
No i mam samochód z powrotem


Akumulator mam bardzo słaby, ale mąż nie zgodził się na wymianę. Jak mi wytłumaczył, w warsztacie każą sobie zapłacić i za akumulator i za wymianę. Poza tym nie wiadomo co tam wsadzą. A on pojedzie do specjalistycznego sklepu, kupi lepszejszy i sam wymieni. Zawsze to wyjdzie taniej i zawsze tak robi. A jakby miał jakieś problemy z wymianą, to pracownik sklepu na pewno mu pomoże…
Mnie tam wszystko jedno, aby samochód był na chodzie
Nam zwykle wystarczy doładować, może raz przez ostatnie 25 lat musieliśmy kupować nowy.
Ciekawe… Ja wymieniam akumulator co 3 lub 4 lata…
Myśmy wymieniali samochód co 5 lat…
Poprzedni samochód zmieniliśmy po 7 latach (i właśnie do tego auta kupowaliśmy nowy akumulator), a obecnemu idzie ósmy rok właśnie, więc pewnie akumulator też trzeba będzie zmienić, ale na razie daje radę.
W starej Corolli mieliśmy akumulator przez 8 lat… i właściwie dobrze chodził. Ale wybieraliśmy się daleko do Wisconsin i mąż zadecydował, że czas i pora wymienić, bo jeśli nam się gdzieś w lesie rozkraczy…


W Siennie wymieniamy średnio co 5 lat. Z tym, że tę kupiliśmy trzyletnią (rocznik 2017) i jeszcze akumulatora nie wymienialiśmy… więc chyba już czas
Podczas jazdy (z tego co wiem) akumulator sam się doładowuje, a że dużo jeżdżę…
Chrzan jest dobry do kiszenia ogórków. Ja, optymistycznie nastawiony do świata, wyruszam ku gwiazdom… tj. ku „dziennikom Gwiazdowym”
Chętnie bym zakisiła trochę ogórków… takie swojej roboty to pychotka


W sumie ja też jestem niepoprawną optymistką. Zawsze wierzę, że mi się uda to czy tamto załatwić i jak do tej pory na ogół mi się udaje
Może dlatego, że chociaż często mam głowę w chmurach – twardo stąpam po ziemi
W sumie wolę konserwowe od kiszonych…

Swego czasu robiłam i te i te. Tylko do konserwowych są trochę inne przyprawy niż do kiszonych, no i dodaje się ocet

Moi wolą kiszone… robiłam też sałatkę szwedzką, gdzie dodaje się sporo cukru. I też była dobra
Byle nie przysłowiowego śledzia z dżemem.
(Aczkolwiek ser typu camembert z dżemem albo żurawinką – czemu nie?)
Żurawina do mięsa albo do oscypka na gorąco -palce lizać!
Nie do każdego mięsa, ale oczywiście zgoda.
Z jednym nie mogę dojść do ładu, mianowicie z pizzą z oscypkiem i żurawiną. No nie i już.
Ale Najjunior pasjami taką lubi.
Jestem dopiero w domu. Spacer z „krótkiego” zrobił się długi, a potem jeszcze zakupy, bo w lodówce oprócz światła prawie nic nie było.
„Grającego jeziora” nigdy nie udało mi się wysłuchać. Nie przykładałam również ucha do szyn.
Dziś jedynie słuchałam szumu Raby w połowie zamarzniętej.
I w ogóle spacerek okazał się również całkiem ciekawy -pewnie kiedyś to opiszę. I znowu wyjeżdżając z domu zastanawialiśmy się gdzie jedziemy.
O, fajnie tak. Ja zawsze muszę wiedzieć z wyprzedzeniem.
Też wolę wiedzieć z wyprzedzeniem. Ale, ale…nie ja trzymam kierownicę no i tak jakoś żadne z nas często nie ma pomysłu.
Ja bym nie musiał wiedzieć z wyprzedzeniem, ale kierownicę trzyma małżonka, a ona musi.
To tak jak u nas. Ja trzymam kierownicę…

I na tym podobieństwa się kończą…
Bo gdy pytam małżonka dokąd jedziemy, odpowiada mi niezmiennie, że to ja trzymam kierownicę i pojadę dokąd zechcę…
A, to nie. Małżonka kieruje, ale ja jestem nawigatorem, w sensie drugiej pary oczu. No i jeszcze stewardem czasami, od napojów i przekąsek
Tu mówimy o sytuacji, gdy syn jest kierowcą, nawigatorem i w czasie jazdy i na wycieczce. Ja bywam pomysłodawcą co do miejsca, bywam.
A inne moje zadania? Hm…przemilczę, jednak się przydaję czasami.
Nie jestem mamą, która się narzuca z towarzystwem, bo mam różne swoje zajęcia, znajomych itd.
Wręcz drugi syn (w żartach, ale jednak) zarzucił mi, że ja stale nie mam czasu na rozmowę z nim, bo gdzieś pędzę.
Ale serio wiem, że oni są zadowoleni, że taka jestem, ale jednak jak trzeba to rzucę wszystko, bo są dla mnie najważniejsi.
Wróciłem z gwiazd. Lądowanie nie było specjalnie twarde 😉
Spadochrony i ocean (jak Amerykanie), czy spadochrony i hamulce rakietowe na stepie (jak Sowieci/Rosjanie)?
Wodowania udało się uniknąć
No tak, o tej porze roku mogłoby to być lodowanie!
Napisz proszę parę słów o swoich wrażeniach.
W sumie wolę Lema czytać, niż oglądać. Doceniam wysiłek zespołu, ale w sumie dość wyrafinowane operowanie kostiumami, ilustracją dźwiękową i choreografia raczej rozpraszały niż podkreślały problemy poruszane przez autora.
Chyba też wolę czytać i uruchamiać wyobraźnię. Jednak moim zdaniem obejrzenie spektaklu nie było czasem straconym i uważam, że warto było go obejrzeć.
Autobus,tramwaj i znów autobus.
Tym razem wycieczka MPK.
Miłej niedzieli Wam życzę.
A, to niedaleka 😉
Tak, bliska. Dojazd autobusem aglomeracyjnym.
Naszym celem był OPN, ale były różne atrakcje -grochówka z gara, pokaz szermierki, kiełbasy z dużego ogniska, ale i barszczyk z uszkami podgrzewany na małym indywidualnym ognisku.
Potem Imieniny koleżanki z Koła PTTK.
No i trochę dreptania góra -dół tzn. zejście do doliny, wyjście z doliny.
Witajcie!
Wczoraj trochę wymarzłem podczas lądowania, więc się dziś wygrzałem pod kordełką, wypluskałem i zastanawiam się, w jaki sposób dalej poleniuchować…
Dzień dobry, wstałem późno, ale już jakiś czas temu, tylko od razu mnie zagoniono do zakupów przez Internet (różności w różnych sklepach i trochę zeszło). Winszuję sobie, że przez Internet, a nie na żywo!
Takie zakupy (jak dla mnie) też mogą być

Nienawidzę łażenia po sklepach!!!
Ja też tak sobie. Jak jedziemy z małżonką NIE na konkretne zakupy (spożywcze, z listą), tylko takie łażenie po centrum handlowym, bo i tak bywa, to najczęściej znajduję jakieś wygodne miejsce i przysiadam na lekturę.
Coś takiego jak łażenie po centrum handlowym to coś, do czego nikt i nic nie jest mnie w stanie zmusić. Różne koleżanki próbowały, nie udało się.
Mogę wejść (ze wstrętem) kupić coś konkretnego i natychmiast myślę o tym, aby jak najszybciej wyjść.
Jeżeli to oznacza, że mogę sobie we względnym spokoju poczytać, to czemu nie?
Znam lepsze i przyjemniejsze miejsca do czytania.
Taak, ja też. W tym przypadku zastosowanie miałoby chyba przysłowie: „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”
Dzień dobry

Sypało niemal całą noc i nadal sypie… mam teraz biało dokoła…
I sama nie wiem – cieszyć się, czy martwić
To zależy, czy Ci to w czymś przeszkadza (np. w jeżdżeniu samochodem). Jeżeli nie, to rozkoszuj się widokami
Śnieg jako taki mi przeszkadza, bo muszę odśnieżać samochód, a i robi się trochę ślisko… może nie na ulicach – sypią tony soli.
Widoki na pewno piękne, dużo ciekawsze niż gdy jest sam mróz.
A tak w ogóle… co się martwić! Aby do wiosny
Jestem w domu. Z komórki próbowałam się odezwać, ale się nie dało.
Miło, że bezpiecznie wróciłaś
Mam nadzieję, że zadowolona z wycieczki
Bardzo zadowolona. Spotkałam dwóch znajomych panów dawno nie widzianych, co było dodatkową przyjemnością.
A w ogóle byłam w miłym gronie koła PTTK.
No i były dodatkowe atrakcje, o których pisałam wyżej.
Wreszcie domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry wieczór, Makówko:)
Jak miło rozprostować nogi na Twoim spacerku po paru godzinach jazdy i pooddychać świeżym powietrzem po wielkomiejskich wyziewach:)
Piękne te wiekowe kapliczki – dziękuję:)
Dobry wieczór Leno!
W Polsce są co krok kapliczki, jeszcze nie jedną dla Ciebie „upoluję”.
Ba, już pewnie mam gdzieś tam wśród moich styczniowych pstryczków.
Można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że „Polska kapliczkami stoi”;)
Chyba można. Tych, co dużo podróżują po świecie zapytam -jak jest w innych krajach? Nie wiem, bo ja mało bywała w świecie jestem.
We Włoszech i w Grecji jest ich sporo:)
W Hiszpanii też się trafiają.
Widywałam również takie miejsca kultu w Afryce i Ameryce Południowej, ale nazwałabym je raczej larariami:) I to nie tylko dlatego, że opinie na temat chrześcijańskości czczonych w nich bóstw są mocno podzielone:)
Czy słowo „kapliczka” ma wydźwięk wyłącznie chrześcijański?
Witaj, Tetryku:)
Teraz już nie, ale etymologia jest chrześcijańska:) Nazwa pochodzi od płaszcza (bodajże – św. Marcina) – cappe.
Miałam na myśli to, że większość takich kapliczek we wspomnianych wyżej rejonach poświęcona jest głównie bóstwom chtonicznym, które dopasowano (raczej półlegalnie) do tradycji chrześcijańskiej:)
Teraz dopiero przeczytałam Waszą rozmowę.
Dlatego dopiero teraz za nią dziękuję.
Wyspa jako Kotwica to w moim odczuciu najważniejsza jej siła i wartość.
Ale ta edukacyjna jest (moim zdaniem) równie ważna.
Leno! W kolejnym moim wpisie postaram się, aby też były kapliczki.
No to się przejechałem kapkę, aż dojechałem tutaj!
Skoro dojechałeś aż na Wyspę to znaczy, że masz rower wodny?
On jest wszechstronny! Po angielsku „All-Terrain”!
Latać też umie? I robić zdjęcia jak dron?
Jak się dobrze rozpędzę…
Zdjęcia mogę robić komórką.
Phi! Nawet mój fotel z łatwością dopływa na Wyspę!
O, i pewnie nie trzeba się tak napedałować
Moja wersalka też.
Bo ja na Wyspie bywam w pozycji półleżącej.
Dobranoc!
Spokojnej, również zmykam.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Czas leci jak głupi…
Dzień dobry. Miałem nieciekawą noc, tzn. wszystko w porządku ze zdrowiem, ale najpierw nie mogłem zasnąć chyba przez godzinę, a potem wstawałem chyba ze 3x. Ale jakoś ogarniam rzeczywistość.
Słoneczne dzień dobry!
Dzień dobry






A mnie wczoraj ścięło jak marchewkę. Ból gardła, dreszcze… jakoś tak mi zimno było. Nie wiem czy miałam podwyższoną temperaturę, bo nie za bardzo miałam czym zmierzyć… Mamy w domu chyba ze 4 termometry, ale żaden nie działa jak trzeba
Nażarłam się więc tabletek i poszłam spać… w południe
Nawet nie czułam głodu. Wstałam, zjadłam nową porcję tabletek i poszłam spać. Obudziłam się po 20, ale doszłam do wniosku, że to jakaś dziwna godzina… zasnęłam znowu. A potem budziłam się co godzinę, myśląc, że o tej porze zdarzało mi się iść spać, ale nie wstawać
O 1:30 doszłam do wniosku, że chociaż godzina młoda, ale jak zaraz nie wstanę, to mnie boki od leżenia będą bolały
Poszwendałam się po domu do 2 i doszłam do wniosku, że chyba się jeszcze położę… spałam do 6.
Powinnam być wyspana – po tylu godzinach! Ale jakoś dziwnie jestem śpiąca, więc chyba się jeszcze położę
Ale przynajmniej po dreszczach i bólu gardła nie ma ani śladu. Jutro mogę normalnie iść do pracy
Dzień dobry 🙂 No to pospałaś Miralko za wszystkie czasy . Nasz organizm jak wiesz , podpowiada nam czasami co mamy z sobą zrobić Ja rano przyjmuję pewne kardiologiczne preparaty , a maksymalne ich oddziaływanie wypada w południe i właśnie wtedy mam sygnały na drzemkę . Poddaję się i po godzince jestem jak nowy z energią do działania . Życzę dobrego zdrówka bez Korony , bo mamy w tej chwili taki zgiełk , jak przed końcem świata . W Brygadzie Podhalańskiej jest problem z dyscypliną żołnierzy w słynnych kapeluszach . Podhale nie chce się szczepić
Witaj Maksiu
Ale u mnie to normalne. Gdy jest ze mną coś nie tak – robię się śpiąca. Wyśpię się i wszystko wraca do normy… sen działa na mnie leczniczo 
Nie można komuś nakazać zaszczepienia się. To prywatna sprawa. Tym bardziej, że szczepienie nikogo nie chroni przed zarażeniem się… jedynie osłabia skutki tego zarażenia…
Fakt, pospałam
A co do szczepień… tutejszy prezydent wydał rozkaz, że wszyscy muszą się zaszczepić. Spora część ludzi miała do wyboru, albo się zaszczepią, albo stracą pracę. A ludzie się nie szczepią z różnych względów… złożyli pozew do Sądu Najwyższego i wygrali
Zazdroszczę tym, co odsypiają chorobę, stres itd.
Ja wtedy niestety nie mogę spać.
Męczę się więc podwójnie.
Dobrze Miralko, że masz taki organizm i że już czujesz się dobrze.
Już jestem!
Krótki, ale bardzo piękny spacerek. Słońce, śnieg skrzypi pod nogami.
Tylko góry były niestety częściowo schowane za chmurami. Babią Górę było widać, ale Tatr już nie.
Obiad zjedzony, teraz herbata, ciasteczko…i już domowa.
Tak, pogoda dzisiaj była bardzo spacerkowa.
Ja niestety nie pospacerowałem dzisiaj, ale wreszcie w domu
Po pracy, mimo nocy udało się wykonać normę.
I przerwa.
Znowu jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry! Ja niestety już umykam…
🙂
Czternaście minut to wcale nie mój rekord, więc z czystym sumieniem mówię – dobrej nocki, Wyspo:)
Jestem!
Gadałam na WhatsApp z siostrami Danką i Ewą z USA, trochę je znacie z moich „amerykańskich pięterek”. Albo tych o hiszpańskich wyspach.
Wszyscy śpią, więc i ja znikam.
DOBRANOC!
Dzień dobry, dzisiaj nieco lepsza noc niż wczoraj, ale bywało lepiej.
Wyspane dzień dobry!
Dzień dobry

Chyba muszę jechać do apteki kupić testy na wirusa. Kto wie, czy go nie załapałam. Niby czuję się już w porządku, ale coś jest nie tak, jak powinno być…
Słuszna decyzja. Poinformuj nas proszę jaki wynik.
Dużo osób mi mówiło, że w czasie covida dużo spało, nawet gdy covid miał lekki przebieg.
Nie miałam wysokiej temperatury, natomiast byłam w dużym stresie i nie typowo jak dla mnie dobrze spałam w nocy.
Z tego co mówisz, mam tego wirusa od zawsze, bo od zawsze dobrze i dużo śpię
Cokolwiek to jest, niechaj ci jak najlżej minie…
No to zrobiłam ten test i jest negatywny


To by oznaczało, że nie załapałam wirusa w koronie…
Muszę pomyśleć co z tym zrobić… chyba zaparzę sobie ziółka
A Wam dziękuję za wsparcie
Hurrra!
Wychodzę z domu. Odezwę się jak wrócę, bo z komórki mam nie wiadomo czemu brak dostępności do Wyspy. Od wczoraj. Teraz jeszcze próbowałam i „witryna nieosiągalna”, a na laptopie bez problemu.
Paaaaa…..
Witajcie!
Czy ja kiedyś narzekałem na wirki? NAPRAWDĘ???
Ależ skąd! Ty nie narzekałeś, Ty informowałeś, że są!
Kochani, po pracy, ale biegiem wychodzę na jedno spotkanie, co mi właśnie wypadło, nie wiem, czy jeszcze dzisiaj tu zajrzę, jeżeli nie, poproszę uprzejmie o zastępstwo…
Wolimy cię tu widzieć, ale jakoś damy radę… Owocnych obrad!
Dojrzałem. Do kolacji 😉
Łomatko, jakie zmęczone dobry wieczór, Wyspo:)
Herbatki na ukojenie?
czy raczej lampka? 
Raczej kąpiel na pobudzenie.
Jeszcze muszę parę rzeczy zrobić:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Ależ służę uprzejmie:
Dziękuję uprzejmie.
Od razu lepiej. No i kupiło mi to jeszcze ze dwie godziny aktywności:)
Miłych snów, Wyspo:)
Jestem w domu. Próbowałam wcześniej odzywać się z komórki, ale nadal się nie da.
Dobranoc!

Witajcie!
Huśtawka pogodowa trwa – śnieg z deszczem jako ersatz zimy
Dzień dobry, wczorajsze spotkanie bardzo owocne, aczkolwiek bezalkoholowe. Dziękuję najuprzejmiej za zastępstwo dobranockowe, dzisiaj powinienem być już normalnie.
Dzień dobry

A u mnie zimno się zrobiło… tak ok. 20C na minusie. Śnieg jeszcze leży, więc mamy prawdziwą zimę
A w Krakowie paskudna odwilż.
I mżawka,brrr
Jestem, koniec pracy, początek przerwy. I całkiem przyzwoity dzień w pracy.
Przedspacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś świat wzięła we władanie Pluchandra Bezlitosna – mokrzy, śnieży i mrozi, ale Psiułka ma wbudowaną antypoślizgowość, więc niestraszne jej to. A ja muszę się dostosować:)
Też sobie wbudowujesz?
Oczywiście. We wszystkie cztery opony;)
Witaj, Tetryku:)
Yyy, jak wygląda antypoślizgowość wbudowana w Psiulkę? Mogłabyś opisać?
To taka szorstkawa warstewka na poduszkach stóp i stóp.
Jak sądzę…
Dobry wieczór, Quacku:)
Dobry wieczór. Dzisiaj mam dzień przerwy w pedałowaniu, więc pobędę
Ale! To tak można?
Z tymi przerwami znaczy…
😉
5 dni w tygodniu, dowolne. Co oznacza, że mógłbym zrobić sobie przerwę na cały weekend, ale lepiej będzie dzień tam, dzień tu.
Tak. Łatwiej wrócić po jednym dniu przerwy niż po dwóch. Zwłaszcza na początku.
Ćwiczę od (prawie) trzydziestu lat niemal codziennie, a jak poleniuchuję więcej niż dwa, trzy dni, to czuję, że kręgosłup to ja jednak mam:) I to bardzo czuję.
Ja czuję PO ćwiczeniach raczej niż między
Bo młody kolarz stacjonarny jeszcze z Ciebie:)
Łapniesz trochę stażu i to się zmieni:)
Gwoli ścisłości – ja nie rowerkuję tylko podłoguję. Mam zestaw ćwiczeń, ten sam od lat, i każdego wieczora go powtarzam. Czy trzeba, czy – nie;)
Mam nadzieję, że się polepszy. Kiedyś.
Polepszy w sensie braku zakwasów, nabrania kondycji, czy zaprzestania jazd, bo nie będzie potrzeby?
W sensie nabrania kondycji, a co za tym idzie, niebolenia stawów, np. kolan (mam nadzieję)
Jasne:)
Na pewno się polepszy.
I to szybciej niż byś się spodziewał:)
Coś jak tzw. foki pod nartami 😉
Tylko u Psiułki ten element jest w osprzęcie stałym:)
Miała przodków z okolic poślizgowych? (np. jakiego malamuta?)
Niektórzy mówią, że raczej – lisa:)
Ale Młode uznały, że najprędzej – bobra, bo nam we wtrakciewychodzeniazębnym wieku wszystkie meble poobgryzała, gardząc kupowanymi gryzakami:)
Że też po bobrze nie ma na przykład ogona, tylko zawsze te zęby!
🙂
Też ubolewam:)
A ogon ma po lisie właśnie. I kufę:)
Nareszcie w domu (po posiedzeniu Rady)…
Jestem po przerwie, już się udaję po dobranockę.
A ja dopiero wracam do domu…
Jestem w domu.
Na Wyspie z komórki,a teraz na odmianę nie da się z laptopa.
Spróbuj innej przeglądarki…
Już jest, ale i tak chyba się pożegnam, bo się coś źle czuję.
Dobranoc!
Ale jeszcze zapytam – czy jak na półpięterko nie urosło już za wysoko? (278 komentarzy)
Dobrej nocki, Makówko:)
Miłej nocki, Wyspo:)
Tak na szybko zbudowałam pięterko. Nikt się nie zgłaszał… więc…

Zapraszam na spacerek!