
Było to rok temu, w dzień Bożego Narodzenia.
Wybierałem się właśnie na śniadanie bożonarodzeniowe do mojej mamy gdy lampka niskiego poziomu paliwa w samochodzie uświadomiła mi, że mogę nie wrócić z wizyty. Chodzenie, zimą, 10 km do domu nie uśmiechało mi się więc podjąłem decyzję:
Zatankuję samochód! Łatwo powiedzieć, ale za ostatnie 10 zł (które mi zostały) za dużo paliwa się nie kupi… Trudno, pomyślałem, zatankuję za wszystko, na dojazd i powrót mi wystarczy, a potem… potem pomyślimy.
Zajechałem na sąsiednią stację. Na miejscu nie było nikogo poza wesołą grupką w niebieskich kombinezonach, która siedziała na stacji przy stoliku z kawą (tak mi się przynajmniej wydało).
Zatankowałem za całe 10 zł i poszedłem do kasy. Nie zwracałem zbytnio uwagi na siedzących gości. Może dostali pracę do wykonania albo czekają na kogoś? Kto to wie…
Zapłaciłem i ruszyłem do wyjścia. Nagle jeden z mężczyzn (niebieskie kombinezony) wstał i podszedł do mnie.
Merry Christmas and happy new year zawołał wręczając mi jakąś karteczkę.
Merry Christmas odpowiedziałem, odruchowo wkładając karteczkę do kieszeni… Znowu jacyś akwizytorzy pomyślałem, że też im się chce rozdawać ulotki reklamowe w święta…
Podchodząc do samochodu chciałem wyrzucić ulotkę do śmietnika ale najpierw, odruchowo spojrzałem na kartkę… I zdębiałem!
W dłoni miałem banknot 100 dolarowy!
O rzesz ty! Co to?
Odwróciłem się w stronę gdzie jeszcze przed chwilą siedzieli mężczyźni ale nikogo tam nie zobaczyłem!
Wyszli… albo zniknęli, kto to wie? Po prostu ich nie było!
Nie szukałem darczyńcy, pojechałem swoją drogą i do dzisiaj nie wiem, czy ktoś mi zrobił miłą niespodziankę na święta, czy mężczyznom zrobiło się żal biedaka, czy też był to prawdziwy święty Mikołaj, tyle że w przebraniu? 😊
Święta Bożego Narodzenia wprawdzie za nami ale postanowiłem opowiedzieć historię, która wydarzyła się mi w ubiegłym roku.
a w kieszeni miałem 15 zł a nie 10, jak napisałem w tekście…
Zdarzenie jest prawdziwe, chociaż trochę (troszeczkę) je podkolorowałem dla lepszego efektu…
Np. niebieskie kombinezony mężczyzn były w rzeczywistości ciemno niebieskie
Ale reszta jest z grubsza prawdziwa
ZAPRASZAM DO LEKTURY
Opowieść jest z gatunku, „czy to bajka, czy nie bajka, mówcie sobie co tam chcecie…”
Ja sam bym w nią nie uwierzył, gdyby mi się nie przytrafiła
Widoczny banknot jest WŁAŚNIE TYM, który otrzymałem, więc jak ktoś ma układy w Banku Rezerw Federalnych USA to może sam sprawdzić autentyczność numerów
Hmmm… a próbowałeś sprawdzić autentyczność w jakimś banku czy t.p.?
Trochę się boję, bo jeszcze (jeśli to fałszywka) skonfiskują

Ale banknot ma znaki wodne i platynowy pasek wklejony w papier więc sprawia wrażenie autentycznego…
Zresztą, jeśli to NAPRAWDĘ św. Mikołaj to nie dawałby fałszywek w prezencie
Przekonałeś mnie!
A jeśli to fałszywy św. Mikołaj?
Nigdy nie twierdziłem, że to był Święty…



Jako sceptyk sądzę raczej, że to mógł być marynarz ze statku remontowanego w GSR, świeżo po odbiorze wyremontowanej
jednostki (to by tłumaczyło jego dobry humor)
Ale wersji o świętym Mikołaju TEŻ nie można wykluczyć
Więc zostawiam osąd czytelnikom
Każda wersja jest dobra byle opowiadanie było dobrze napisane.
(Fajrant i przerwa…)
Wróciłam z knucia. Tym razem nie na Zoomie, ale w biurze naszego Stowarzyszenia.
Miło było się zobaczyć na żywo, pożartować, podyskutować, ale cóż sytuacja taka, że trudno cokolwiek planować.
Uśmiana i jednak (MIMO WSZYSTKO) trochę odreagowana jak tylko przyszłam od razu myk na Wyspę.
A tu kolejna porcja śmiechu.
Dobrze, dobrze, śmiech to zdrowie.
Historia zabawna i wartko przekazana, a czy należy w nią wierzyć to już zupełnie nie ma znaczenia.
Jednak ja w nią wierzę, bo wiem, że życie buduje najlepsze scenariusze.
Brawa dla autora!
Dziękuję za dobre słowo
Ja generalnie jestem w życiu sceptyczny do bólu

Zwykle ta postawa mi się sprawdza
Brzytwa Ockhama wycina z mojego otoczenia wszystkie aniołki, diabełki itp. krasnoludki
Byłem jednak kilka razy świadkiem zdarzeń trudnych do wytłumaczenia.
Dlatego powtarzam za Ferdkiem Kiepskim, że są rzeczy na ziemi i niebie, które się fizjologom nie śniły
W całości się z Tobą zgadzam, ale …
Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie!
Aniołki i diabełki -również, prawda?
(też raczej jestem sceptyczna)
Witaj, Krzysztofie:)
Wesoła gromadka w niebieskich wdziankach? W Wigilię?
To musiały być elfy Świętego Mikołaja. W trakcie próby generalnej.
🙂
To możliwe. Wcześniej o tym nie pomyślałem
Dobry wieczór, Wyspo:)
sypie śnieg sypie śnieg
sypie drobny śnieżek
wszędzie śnieżku pełno mam
w butach za kołnierzem
🙂
Jak czytać, właśnie wróciłyśmy ze spacerku.
A u nas na razie wszystko topnieje. To znaczy w centrum Gdyni, bo rano jechaliśmy w okolice obwodnicy i tam śnieg jak najbardziej leży, w sporych ilościach (jak na Trójmiasto).
Witaj, Quackie:)
Młode mi mówiło, że dziś było u Was biało:)
No tak, im dalej od Zatoki, tym bielej.
I tajemnica śniegu u nas rozwiązana:)
Kurczę, czy tylko u mnie tak mamle, zanim zdecyduje się opublikować komentarz?
Tu chwilami nieco przyklęka, tak na jedno kolano, ale bez reguły.
Znaczy – nie ja coś spsułam:)
Marna to, ale zawsze – jakaś – pociecha:)
Długo mamle?
Witaj, Tetryku:)
Nie wiem, jak było wcześniej, ale pojawiłam się na Wyspie ok. 21:25.
(„Czy śpiewa, gwiżdże, mamle i czy
jak lew, czy raczej ciszej ryczy
jak yak. Akond ze Skwak?”)
Kto to czy co to mamle z ochotą,
leżąc na wznak, Akond ze Skwak?
Nie, to na Wyspie coś sobie mlaska.
Mada z Kagadar czy Madaga z Kar?
😉
Maradag!
A poza tym znakomite
🙂
Wróciłam z balkonu i zobaczyłam, że śnieg pada.
Znaczy padał w mieszkaniu? Bo kolejność wydarzeń tak by sugerowała
Uff jak dobrze, że nie mieszkam pod dachem!
A zupa dalej nie wystygła…(bo to na jutro zupa jest).
No proszę. A mnie algorytmy wmawiają…
Jo a kto Ci wmawia? Te no krasnoludki?
A może takie diabełki?
Czy takie milutkie aniołki?
Na wszelki wypadek, aby mnie nikt nie wmawiał algorytmów umknę i się pożegnam.
A Tacy Jedni…
Należy się ich bać?
A bo to wiadomo?
A bo czy jest teraz coś wiadomego i pewnego?
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dzień dobry

Mam ją do tej pory…
Świetne opowiadanie, Krzysztofie
A co do tej setki… trochę czasu temu, na Prima Aprilis, ktoś rozsypał takie setki na skrzyżowaniu. Ludzie zbierali garściami. Mąż wziął jedną… na pamiątkę. Widać było, że to fałszywka…
Co wcale nie znaczy, że ta, którą dostałeś jest fałszywa
Witajcie!
Kto marzył o białych Świętach?
Dzień dobry, tu przypudrowało, a poza tym niebrzydki wschód słońca. Różowiutki. Był, jak wstawałem.
Witajcie!
W Krakowie też biało.
A ja juz w drodze do Wieliczki.
No to choć daleko niw masz…
Ale jednak z przesiadką.
Wróciłam, a co tu taka ciszaaaa?
Piękna zima się zrobiła. Nawet pod blokiem dzieciaki jeżdżą na sankach i lepią bałwana.
Fajrant, a także przerwa, bo to jedno z drugim zwykle idzie w parze.
Wodnej.
Umykam, ponieważ jutro rano muszę jeszcze zrobić pewne badania…
A ja umykam, bo jakaś skapcaniała jestem.
Witajcie!
Już na posterunku…
Dzień dobry, tu też sypie, całkiem mocno. Zaraz wybywam na badania.
Zimowo witam.
Teraz nie pada, ale napadało wcześniej tyle, że wszystko przykryte porządną białą poduchą.
A tak, jak się przejaśniło to widać poduchy 🙂
Dzisiaj przedspacerkowe dzień dobry, Wyspo:)
Wreszcie trochę prawdziwej zimy, więc postanowiłam to wykorzystać.
Dzień dobry 🙂 Krzysio z Gdańska jest szczęściarzem . Na gwiazdkę od Świętego Mikołaja otrzymał prezent . Oby następne Gwiazdki były podobne . Parę groszy zawsze na coś się przyda . A co z Mikołajami w Stolicy ? Wczoraj , zadzwonił telefon stacjonarny . Podniosłem słuchawkę i płaczący głos ,podobny do głosu mojej córki , wystękał ,że ma wybite wszystkie zęby i błaga o pomoc . Zdrętwiałem , bo córka ma prawo jazdy , ale wczoraj popadał śnieg i było ślisko . Usłyszałem , że potrąciła kobietę , która jest w szpitalu i dla załagodzenia sprawy przed karnymi konsekwencjami potrzebuje trzysta tysięcy złotych ,albo jakąś obcą walutę lub złoto . Powiedziałem , że zaraz do niej zadzwonię , ale zadzwoniłem do syna Krzysztofa i poprosiłem aby zadzwonił do siostry , która ma kłopoty . Szukałem sposobu jak pomóc córce , a tu niespodzianka : Syn dzwoni , że coś mi się poplątało , bo rozmawiał z siostrą i właśnie wybiera się do lekarza , ale nie z zębami , a na zaplanowaną wizytę . Kamień z serca ,nie od Mikołaja , a od syna Krzysztofa ale ze Stolicy .
Czyli podchodzono cię znaną metodą, jak „na wnuczka”…
Muszę przyznać ,że poraziła mnie informacja o wybitych zębach . Wyobraznia dotyczyła wypadku w którym traci się wszystkie zęby , reszta gdzieś tam została w tle . Dopiero kiedy zadzwoniłem do syna , to dotarło do mnie żądanie olbrzymiej kwoty PLN , lub innej waluty . Ale takie jest to nasze dzisiejsze codzienne , pełne niespodzianek pisowskie życie
Ileż razy moja mama dała się nabrać na takie różne.
„Na panów z wodociągów” na tyle, że wpuściła ich do domu, a oni ukradli wszystko, co się dało np. przedwojenną biżuterię i wiele innych rzeczy.
Zamiast autobusem spacerkiem poszłam na plac(teraz ładnie nawet na moim osiedlu), przywlokłam zakupy i czas się zabrać za obiad.
A potem …spacerkiem do apteki, bo przyszły smsem kody recept.
Aaaa i jeszcze do dziecka.
I znowu sobie nie poleżę i nie popachnę…
Dzień dobry, po badaniach, po pracy, po wszystkim na dzisiaj. Fajrant i jeszcze tylko przerwa…
No to jestem
Umykam, gdyż wstałem wcześniej na badania i jestem godzinę snu w plecy.
Wszyscy umykają?
BEZ LAMPKI?
Witajcie!
Mamy nowy dzień(?)!
Witam!
Bry, nasypało przez noc, chodniki białe, jezdnie białe, a my jak raz znów musimy jechać, dobrze, że względnie niedaleko i nie przez obwodnicę…
Dzień dobry


Wstałam już dawno, ale dopiero teraz „dopłynęłam” do Wyspy
Za dużo mam zajęć z rana…
Psze Państwa jeszcze chwilka,a będę już w domu.Ale cudna zima!
Weekend ma być mroźny, może być jeszcze ładniej!
Dzień dobry popołudniowe, norma dzienna i tygodniowa wyrobiona, zatem fajrant i przerwa.
No więc jestem w domu, zjadłam obiad i dopiero teraz poczułam się zmęczona i śpiąca.
Zasadniczo był to spacerek po Krakowie (dojazd autobusem miejskim).
Takie tam pagórki w okolicy Tyńca -Grodzisko, Ostra Góra, Płaska Góra, Krowodrza, Wielkanoc itd.
Jednak jedno podejście było na krótkim odcinku na tyle strome i śliskie, że szło się ciężko, bo krok do przodu i ześlizg w dół.
W pewnym momencie tylko „odruch narciarza” uratował mnie przed poleceniem głową w dół.
Ale zima bajeczna!
Jaki to jest odruch narciarza?
Piękne są Wasze wspomnienia z nart
Szkoda, że nie mogę dołączyć do dyskusji, bo niewiele mam do powiedzenia 

Na nartach byłam raz w życiu, gdy byłam na zgrupowaniu kondycyjnym w Gołdapi. Niby wyciąg był i górka do zjeżdżania, ale małe to było… no i zjeżdżałam tylko raz. Potem miałam zakaz… używałam tylko biegówek. Po równym terenie…
Zimowo witam!
Witajcie!
Ja też przedkładam włóczęgę na nartach (jak każdą włóczęgę 😉 ) nad zjazdy po przygotowanym stoku. Niestety, dawno nie miałem okazji. Ech, bywało tak, że przy garażu przypinałem narty i ruszałem w pola – dziś i pola się oddalają, i śniegu na nich na ozdobę…
A ja uwielbiam zjazdy na przygotowanym stoku, ale lubię również włóczęgę z nartami biegowymi lub bez.
Dzień dobry. Pospane weekendowo.
Oj, ja też dziś pospałam.
Jedyne co zdążyłam dziś zrobić to zajrzeć na Wyspę;śniadanie będę dopiero jeść.
Planuję jedynie zakupy i „robótki domowe”.
W ramach „kobietodomowości” mogłabym zbudować pięterko.
Co Wy na to? Ktoś coś buduje?
Nie sądzę, żeby ktoś coś budował, także do roboty, Makóweczko
Jak nie będzie protestów siądę do budowania.
Po obiedzie, bo teraz muszę jednak te nudne sprawy typu zakupy, pranie, sprzątanie, gotowanie.
Tu akurat wyrośnie wystarczająco.
Nie ma przepisu, że pięterko musi mieć ileś tam komentarzy. Jak ktoś ma pomysł to buduje
Pisaliśmy o tym kilka razy, Makóweczko… także jak znajdziesz czas, to buduj i nie pytaj 
Przepisu nie ma, ale to multiblog, ma wielu autorów.
Na Wyspie obowiązują dobre zasady „współżycia społecznego”, które bardzo cenię i akceptuję i dlatego tak chętnie tu zaglądam, komentuję, robię wpisy.
Dlatego zawsze wolę zapytać i dziękuję, że mi odpowiedzieliście.
Wróciliśmy ze szpitala, gdzie wylądowała teściowa ze złamaną nogą 🙁
Oblodzenie?
Nie, dziesiąty krzyżyk… W mieszkaniu.
Czy oprócz złamania nogi coś jeszcze się stało?
Wydaje się, że nie. W poniedziałek ma być protezowana – jak się znajdzie wolny stół…
To teraz została w szpitalu?
Nie gips, tylko proteza? Nie znam się na tym, więc może moje pytanie jest bez sensu?
Szyjka kości udowej.
Teraz rozumiem i tym bardziej współczuję Wam wszystkim.
Wyrazy współczucia dla ciebie Mistrzu T i dla Lokaty
Trzymajcie się 
Dzięki, Elizo!
Dołączam się do współczujących Tetrykowi . Mam podobny problem . Jeden z męskich członków Plemienia mieszkający w Legionowie koło Warszawy skręcił sobie wczoraj nogę . Pomocy udzielono mu dopiero w Płońsku odległym o kilkadziesiąt kilometrów , bo inne ośrodki pomocy zajęte są Covidem . A przyjął go lekarz biolog , bo innego nie było . Damy radę mówił PIS . Jak widać , doskonale sobie radzą .
Miało być po obiedzie, a zrobiło się po kolacji, ale uff!-zbudowałam i zapraszam piętro wyżej.
Za chwilę mam jeszcze jedno ważne spotkanie online, więc za dużo pożytku ze mnie dzisiaj nie będzie…
Spokojnie.
Pięterko (mam nadzieję?) będzie dłużej niż dzisiejsze dwie godziny do północy!
Dobranocka wspaniała bo usypiająca ,jeszcze jej posłucham ale póki co mam jeszcze parę rozmów ,na które czekam ,dzięki