Daremne żale – próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Znikomych mar szeregu –
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli w biegu.
Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe…
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.
Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą –
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą.
« Nowe ptaszki i nie tylko nowe... | Lajkonik: reedycja. Odc. 6 » |
23
lis 2019
Witam Wyspiarzy a Bożence dziękuje za nowe pięterko
Witajcie!
W daremnych żalach faktycznie nie ma sensu się pogrążać! Wszak przyszłość się zaczyna dziś!
Dzień dobry, rozumiem oczywiście przesłanie tego wiersza, ale z drugiej strony przydaliby się np. jacyś następcy Kabaretu Starszych Panów. Niechby to nawet robili nowocześniej, w swoim stylu, ale z porównywalną klasą?
Tylko czy to możliwe? Bo na pewno spora część uroku i klasy KSP wynikała z tego, że Starsi Panowie w cylindrach, szalikach, frakach i z laseczkami odbiegali od PRLowskiej szarzyzny (której dzisiaj, hm, już raczej nie ma). A wdzięk, umiarkowanie i kunszt poetycki dzisiaj mogłoby zginąć w krzykliwości i hałasie, które zastąpiły ową szarzyznę.
Tak źle i tak niedobrze. Jak się nie obrócić, cztery litery z tyłu.
No cóż, można jedynie zacytować inny wiersz Asnyka: Miejcie nadzieję…
O, widzisz, wierszem na wiersz. To mi się podoba.
Oj brakuje tej dawnej klasy, dawnych autorytetów. Brakuje coraz bardziej tych, co wiedzą co godność, honor, dotrzymywanie obietnic itd.
Odchodzą ci z klasą, a na ich miejsce brakuje nowych.
Tacy Starsi Panowie, którzy odbiegaliby od zalewu bylejakości przydaliby się nie tylko w kabarecie, lecz w naszym życiu.
Przepraszam, że tak prywatnie mi się skojarzyło, ale po śmierci mojego ojca od różnych osób słyszałam określenie „to był taki pan z klasą”.
Od pani z kiosku, gdzie ojciec kupował gazety, od personelu w szpitalu -pacjent z klasą. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, póki żył. Teraz to widzę i doceniam. Bynajmniej nie chodził tak ubrany, ale tak go postrzegano.
Daremne żale …ale teraz żałuję, że nie starałam się coś z tego nauczyć od ojca.
Nie wiem, jak było w Twoim przypadku, ale naokoło widzę, że taka klasa jest czymś w rodzaju „genu recesywnego” (oczywiście metaforycznie). Przegrywa z krzykliwością, rozpychaniem się łokciami i „plemienną” postawą „moje jest najmojsze” oraz kalizmem („Jak Kali komuś zabrać krowę, to dobrze, a jak ktoś Kalemu, to źle”). I nie wiem, jakie warunki musiałyby zapanować, żeby tak nie było.
Dużo smutnej prawdy w tym, co piszesz Q. Jednak prawdziwa klasa broni się mimo tego, co na zewnątrz.
I niestety nie jest tak wprost dziedziczona.
Nie bez powodu wspomniałam o określeniu „pacjent z klasą”, które usłyszałam pierwszy raz od pielęgniarki jeszcze za życia ojca.
Zachować klasę będąc w pampersach, pod kroplówkami, z pełną świadomością, że ból będzie coraz większy, a zrobić już się nic nie da…
Tak oto kończy się u mnie myślenie o przeszłości…takimi przemyśleniami.
A zakupy się same nie zrobią. Do tego klasa niepotrzebna!
Córka mi mówiła, że w jej środowisku, coraz częściej modna staje się niewiedza. Im mniej wiesz, tym bardziej jesteś podziwiany…

Nie jestem w stanie tego zrozumieć i chyba nawet nie próbuję…
Moda na kretynów?
I co tu mówić o klasie? Chyba że przedszkolnej…
Coraz bardziej widzę, że wiedza wycofuje się do tych tzw. baniek. Oby nie na długo. Oby jednak nie zwyciężyło leniwe bagienko wygodnej niewiedzy.
A może zawsze trochę tak było tylko teraz wyraźniej to widać i odgórnie promowane jest „mierny, bierny byle wierny”.
Kasa, szpan, modny ciuch, wypasiona fura…to się liczy.
[a teraz zgodnie z planem idę trochę popracować]
” A nie w uwiędłych laurów liść , z uporem stroić głowę ” Jak My dzisiaj uwielbiamy właśnie strojenie głowy i nie tylko . Istnieje , nie nagłaśniany ruch , w którym biorą udział tysiące , w róznym wieku osób , których głównym zajęciem jest inscenizacja wydarzeń historycznych . Bitwa pod Grunwaldem , jest już stałym elementem w rocznym kalendarzu , ale są i takie jak np. przemarsz przez Warszawę konwoju polskich jeńców po Powstaniu Styczniowym . Głównie chodzi o pokazanie tych znienawidzonych ruskich sołdatów i wywózki na Syberię . Aktualnie w Wilnie odbywa się z dużą pompą pochówek szczątków ofiar z Powstania Styczniowego .Jest tam Prezydent RP . A . Duda z Małżonką . Historię trzeba szanować , ale ciągła gra nastrojami przeciwko Rosji jest nie potrzebna i szkodzi Polsce .
To jest element polityki historycznej i kształtowania nastroju oblężonej twierdzy. Niemcy i dziadek z Wehrmachtu źli, Rosjanie źli…
Wróg musi być.Do cyklistów i masonów doszli uchodźcy,geje,lesbijki ,
wykształciuchy i inni…
I wypowiedz byłego Ministra Obrony RP. : ” Każdy amerykański but na polskiej ziemi , zwiększa nasze bezpieczeństwo” . Przyznaję , że nie wiem , śmiać się czy płakać ?
Jak to? To proste. Importować buty!
Nie wpadłem na taki pomysł . Mam parę Adidasów , ale nie mam gwarancji , czy to nie podróbka i znów pojawia się problem : co robić ??
Mnie w ogóle wałkowanie historii działa na nerwy. Rozumiem, że o niektórych sprawach należy pamiętać, wyciągać z nich wnioski na przyszłość, ale czy musimy świętować klęski? I to non stop?
Z sąsiadami, czy ich lubimy, czy nie, powinno się żyć w zgodzie. Nie szukać sprzymierzeńców daleko od swych granic…
No to po pracy. Przerwa? Jeszcze pewnie za chwilkę…
Odwaliłem kawał roboty porządkowej, a teraz wybywam się relaksować 🙂
Baw się dobrze Tetryku!
A ja po przerwie, ale nie wiem, na jak długo, bo rzeczywistość się upomina nieprzerwanie (mimo przerwy).
Kochani, zmykam powoli…
Miłej nocki:)
Dobranoc!
Dzień dobry


Wiersz znany i wciąż aktualny (nie jestem pod tym względem odkrywcza)
Dobrze go sobie przypomnieć i zastosować
Goście już sobie poszli, i mam chwilkę dla siebie… zanim wezmę się za sprzątanie i upychanie wszystkiego w lodówce

Ale co mi szkodziło zrobić porządki wszędzie? 


Jedzonka mamy co najmniej na tydzień
Zdążyłam ze wszystkim… mało tego, z rozpędu posprzątałam również w piwnicy (oczywiście nie tykając biurka małżonka). Oczywiście żaden z gości nie wchodził na piętro, ani nie schodził na dół… wszystko odbyło się na parterze
Zdjęć potraw nie robiłam. Nie ma co pokazywać. Czy ktoś nie widział klopsików z pieczarkami, czy innych przysmaków? Według mnie to mało ciekawe…
Może jak jutro będzie ładna pogoda gdzieś się wybierzemy? Chętnie bym pochodziła po świeżym powietrzu… jakiś długi spacer (nawet bez ptaszków). Objadłam się niemiłosiernie i dobrze by było to jakoś wydychać
Witajcie!
Witaj, Makóweczko
Witaj pracusiu!
Posprzątane, pomyte, wsadzone do zmywarki…


bo dochodzi północ i ledwie coś widzę na oczęta 

Tak jakby gości w ogóle nie było i tylko niespotykanie pełna lodówka przypomina, że byli
Niedziela może być leniwa…
A teraz idę już spać
Miłej niedzieli życzę
Taka mgła, że ledwo trafiłam na przystanek!
Zimno,szaro…
Zawołałam Gienie,bo z tą cierpliwością to u mnie…
Z Trubacza pozdrawiam.
Przerwa na śniadanie.Słońce, mgiełki…cudnie jest!
Dzień dobry, jeszcze kuknę na Wyspę przed wyjściem…
Witajcie!
Makówka się Turbuje (Trubuje?), mgła czyni fotografie bardziej romantycznymi niż dokumentalnymi. Smutnawo…
Makówka teraz piecze kiełbaski przy ognisku i wygrzewa się na słoneczku. Niebo bez jednej chmurki!
Całuski zasyłam…
Ta to zawsze umie się ustawić i znaleźć właściwe miejsce
Zaczarowała, zaryzykowała i wygrała…
Pod górę ledwo się czołgała, ale warto było. Tatry pięknie było widać.
Towarzystwo wesołe, kiełbasa wpadła mi do ogniska, ale…i tak zjadłam.
Teraz w korku wracamy.
Korek w stronę Krakowa spory, dobrze w weekendy jeździć „pod prąd”
Znając naszą Makówke to jeszcze gdzieś wpadnie i coś między -napisze
Proszę bardzo. Elizo! mówisz -masz!
Przeszliśmy od Pyzówki do Pieniążkowic poprzez górki Janiłówka,Trubacz,Kierówka,Żeleźnica.
Trasa raptem około 13 km, a górki to raczej pagórki. Jednak i tak ledwo się czołgałam, bo co chwilę było w górę, w dół i znów w górę.
Niebieskie niebo, oszronione łąki, ognisko z kiełbaskami i domowymi nalewkami, piękny widok na Tatry -warto było trochę pasapać.
Na trasie spotkała nas „atrakcja” -znaleźliśmy się w obszarze polowania na sarny. Napisałam w cudzysłowie, bo nie lubię myśliwych i polowań. Jednak te chłopaki były bardzo sympatyczne i dość sensownie tłumaczyli sens, wręcz konieczność planowanego odstrzału zwierzyny leśnej.
Dzień dobry, byłem w domu już wcześniej, wchodzę, a tu goście (małżonki, ale przecież nie oleję). No i dopiero teraz poszli.
Rzeczywistość mnie przechwyciła, ale już jestem i idę po dobranockę.
Dobranoc!
Dzień dobry
Co prawda rano musiałam poustawiać na miejsce rzeczy ze zmywarki, ale to żadna praca… niemal rozrywka 



Czyżby po pierwszych mrozach zimy już nie będzie? 
Było pięknie 
To była prawdziwie leniwa niedziela
Pojechaliśmy najpierw do nowego dla nas parku. To się nazywa Captain Daniel Wright Woods Forest Preserve i jest w miejscowości Mettawa, troszeczkę na południe od Libertyville, czyli miejsca mi dobrze znanego
Niebrzydki ten park, chociaż nie pochodziliśmy po nim zbyt długo. Za dużo ludzi z psami. Niektóre szczekały non stop i było wiadomo, że wszelkie żywe stworzenie spryszczy het daleko i niczego nie spotkamy
Pojechaliśmy więc do Fort Sheridan Forest Preserve, które jest bardzo blisko (raptem 15 minut jazdy samochodem). Nie byliśmy tam kilka lat i chcieliśmy zobaczyć czy się coś zmieniło…
Wręcz nie poznaliśmy miejsca!!! Parking przesunięty o ładnych parę metrów, powiększony, a przy parkingu toalety. Ścieżki poszerzone i wyasfaltowane, a siatka okalająca całe nabrzeże zdjęta
I tu przeżyliśmy szok. Co parę kroków, po asfalcie łaziły gąsienice. Takie włochate. Część była rozdeptana, ale część raźno „przebiegała” dróżki w te i nazad… przecież już koniec listopada!!! Nie powinno ich tam być!!! Normalny szok ze stresem
Widzieliśmy też jakiegoś drapola, ale usiadł w taką gęstwinę, że nie wiem co to mogło być. Na pewno nie mój ulubiony „ruduś”… pod spodem miał jasne skrzydła i nie miał „rdzawego” ogona
Och. Obawiam się jednak, że będzie zima, a te gąsienice, no, mróz trafi.
Potem już trochę mniej pięknie…



Pojechaliśmy do sklepu. Mąż chce kupić zamrażarkę, bo ta, którą mamy w piwnicy jest za mała. A przy okazji obejrzeliśmy sobie zmywarki
Chyba wiem już jaką zamrażarkę kupimy… co do zmywarki nie jestem pewna. Teraz, przed „czarnym piątkiem” jest sporo obniżek i warunki zakupu są bardzo dobre. Ale za dużo czasu do namysłu nie mamy.
Zamrażarka nie może być za duża, bo musimy ją zmieścić na schodach… schodów poszerzyć się nie da
Witajcie!
No to za chwilę Święta! Gotowi?
Ja nie gotowa, bo jeszcze o tym nie myślę.
Nie lubię Świąt!
Gdybym je spędzała jak Ty w górach to bym oczywiście uwielbiała.
Dzień dobry. Mgliście (za oknem).
Bry. Fajrant i przerwa.
I jestem po przerwie. I pewnie zaraz dobranocka.
Bardzo, bardzo zmęczone „dobry wieczór”:)
Nie wiem, czy długo wytrwam, więc na wszelki wypadek już teraz życzę wszystkim miłej nocki.
Pozdrawiam:)
Obawiam się, że mam dokładnie tak samo. To był bardzo męczący poniedziałek.
Sporo foto-dłubaninki jeszcze przede mną, więc noc będzie krótka.
Snu spokojnego spać idącym
Leno! Spać też czasem trzeba! Nie walcz z sennością! 🙂
Dzień dobry wszystkim wczorajszym zmęczonym i zapracusiowanym:)
Senność pokonała mnie, zanim zdążyłam pomyśleć o walce:)
Pozdrawiam:)
Skoro wszyscy już śpią to i ja powiem Dobranoc.
Dzień dobry

Daremne żale… Hmm, ile mnie nie było?? Ha, Maczek ćwiczy cierpliwość zdobywając góry! I dobrze
Witaj Skowroneczku!
Ja tam wiem ile Cię nie było -ZA DŁUGO!
Ale ćwiczyłam cierpliwość i dopiero dziś miałam zamiar pytać „gdzie jest….?”
Proszę mnie nie dyscyplinować, Pani Maczek
Toteż byłam grzecznie CIERPLIWA!
Witajcie!
Kraków o poranku jest coraz bardziej romantyczny…
Dzień dobry, czas na rozruch!
Romantycznie mgliste witajcie!
Witaj romantyczna Krakowianko
Dzień dobry:)
U nas mroźnie i źlizgo bardzo ale wciąż jeszcze bezśniegowo, niestety.
Pewnie się utrzyma, więc byle do wieczora.
Bo wieczorem puchaty pledzik i gorąca jak piekło herbata z rumowym diabełkiem:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Dzień dobry
Dziś kolej na deszcz 

U mnie jak na tę porę roku, dość ciepło, ale chmury co i rusz latają i jak nie deszcz, to zachmurzenie
Aby do wiosny
Witaj pracusiu!
Ja dziś od rana przemieszczam się w paskudnej mgle brrr zimno szaro…
Listopad -co się dziwić.
Czy ktoś ma pomysł na kolejny wpis? Ja mógłbym podać drugą część „wrednych redaktorów” – jeśli wam się nie znudzili. Albo może kolejny odcinek żywota pana Ignacego?
Dawno nie było Ignacego…
Wróciłam. Cały dzień poza domem, ale między między nie będzie, bo nic ciekawego nie robiłam.
Taka proza życia:
-internista
-mama
-tomograf
-banki
– babskie pogaduchy.
Za to pojeździłam tramwajami i autobusami, bo każda rzecz w innej części Krakowa.
A powietrze dziś było mgliste i smogowe.
Teraz już będę leżeć i …pachnieć.
Ja dzisiaj nawet nie byłem w stanie ogłosić fajrantu i przerwy, tylko się zwlokłem sprzed komputera. Na szczęście przerwa pomogła i teraz już jestem.
Kolejny odcinek reedycji? A proszę bardzo. Za chwilkę.
Dobranocka wszakże będzie jeszcze tu.
Lajkonika zostawiam na jutro.
Spokojnej Wyspiarze
Śpij dobrze Skowroneczku!
Śpij dobrze Bożenko!
Spokojnej!