W ponury poranek startujemy przez niewidoczne Beskidy w stronę Tatr, których tym razem nie będzie nam dane zobaczyć. Mijamy równie zamglone i niewidoczne Podtatrze. Kierując się na południe przemierzamy Słowacki Raj trasą wijącą się serpentynami pośród wilgotnych i szarych zarysów czerwcowego krajobrazu. Jednak im bliżej granicy słowacko-węgierskiej, tym bardziej pogoda staje się przychylna naszemu weekendowemu pomysłowi. Mimo, że nasz cel jest niezależny od niej, promienie słońca dodają dobrej energii wyprawie. Przyglądając się łagodnie pofalowanym łąkom, polom i rozrzuconym gdzieniegdzie małym osadom zastanawiam się, jaką niespodziankę tym razem kryje przed nami natura.
Słowacja, chociaż maleńka, ma pod swoją powierzchnią wyjątkową ilość skarbów w niewielkiej części dostępnych dla turystów. Z niemal 6200 jaskiń możemy wejść do 12, a w każdej znajdziemy zadziwiające formy minerałów i nacieków, jeziorka czy podziemne lodowce. Tym razem naszym celem jest krasowy teren położony na pograniczu słowacko-węgierskim. System podziemnych korytarzy ma ponad 25 km, z czego jedynie 6 po stronie naszych sąsiadów, pozostałe w węgierskim Parku Narodowym Aggtelek, a całość wpisana jest na listę światowego dziedzictwa przyrody.
Lokujemy się po stronie węgierskiej, gdzie gospodarz wita nas krystaliczną śliwowicą własnej produkcji i po wieczornym rekonesansie postanawiamy podziemne wędrowanie zacząć od… Słowacji – umowność granic jest podróżnym dobrodziejstwem! Jaskinia Domica, gdzie łącznie ze spływem łodziami spędzamy ponad godzinę, ma nie tylko bogatą szatę naciekową, ale również ciekawe stanowiska archeologiczne i licznie występującą populację różnych gatunków nietoperzy. Zachwyceni, ale nienasyceni wypijamy obowiązkową Kofolę (ta wg znawców jest zdrowszą wersją Coca-Coli – pod warunkiem, że nie wczytamy się w skład, gdzie króluje cukier!) i wracamy na Węgry. Tu, w jaskini Baradla czeka nas dłuższa, bo niemal dwugodzinna, ale zarazem bardziej tajemnicza część dnia. Tajemnicza nie tylko pod względem wrażeń wzrokowych, ale też językowych. O ile opowieść słowackiego przewodnika była dla nas ciekawa i oczywista, język bratanków sprawia, że czujemy się jak na tureckim kazaniu. Ratują nas jedynie ściągi po polsku, w które zaopatrzyliśmy się przy kupnie biletów. Najistotniejszą jednak rolę odgrywa wzrok – nasz podziw sięga zenitu, gdy w Giant’s Hall w totalnej ciemności rozbrzmiewają pierwsze dźwięki muzyki, a po chwili rozświetlają się kolejne części tej niesamowitej, ogromnej przestrzeni.
Wychodząc na powierzchnię, rozświetloną słońcem, nasyconą wieloma odcieniami zieleni wczesnego lata mam wrażenie, że ten jakże realny świat jest nierealny.
Upały doskwierają, może nieco chłodu? – zapraszam 🙂
Niesamowite są te skalne smocze głowy…
Dzień dobry poweekendowo. No, po takiej super relacji to obowiązkowy punkt programu turystycznego do zobaczenia na żywo.
Ps. Kofola jest paskudna
Jadąc przez Łysą Polanę warto zacząć od Jaskini Bielańskiej z ciekawymi formami skalnymi i kalcytami. Dalej na południe trafimy do Dobszyńskiej Lodowej – w niej grubość pokrywy lodowej dochodzi do 26 m. Zjeżdżając nieco z głównej trasy dotrzemy do Ochtinskiej Aragonitowej, gdzie zobaczymy unikalną szatę aragonitową i kolejna to Gombasecka, tam z kolei mamy nacieki w formie delikatnych rurek. Na koniec docieramy na opisany powyżej podziemny raj.
P.S. Paskudna, ale musi być
Niesamowite te jaskinie;)
Dzień dobry
Witajcie!
Ostatni dzień w pracy przed urlopem i tyle jeszcze spraw do zakończenia/przekazania/olania (niepotrzebne skreślić 😉 )…
Szczęściarz! Mnie zostały jeszcze 3 dniówki w piekarniku do poskreślania…
Dzień dobry


Wspaniała wycieczka!!!
Zdjęcia cudne
Mamy chyba podobnie, w każdej wycieczce wyszukujemy wspaniałości
Bo świat jest piękny i tych różnych wspaniałości jest tak dużo, że można je wszędzie spotkać
Bez względu na szerokość geograficzną…
Niby zwykły, a piękny… 
Moim zdaniem, najważniejsze jest dostrzec te wspaniałości i pokazać innym, zarazić chęcią obejrzenia na własne oczy i porównania odczuć…
Mogą to być wspaniałe budowle, jaskinie, góry i doliny, czy mały wróbelek…
Dzień dobry
Dopiero poniedziałek minął…



Jeszcze tak daleko do weekendu
Gorąc nie chce ustąpić i chociaż ma popadać (bodajże w środę), to o zmniejszeniu temperatury jakoś nie słychać
No nie. Przesadzam. Ma być chłodniej. Zamiast 36C przewidują 30C. Niby 6 stopni, ale jak dla mnie różnica niewielka. I to gorące i to… a jeszcze jak deszcz popada, to zrobi się „zupa”
Podwórkowa sauna… Nie ma czym oddychać.
Ale dość narzekania. Jeszcze trochę i będzie zima z mrozami i kopnym śniegiem. Jak nic zatęsknimy do lata i nawet upały nie będą się nam wydawać tak straszne
Miłego wtorkowania się życzę
Witajcie!
Ostatni nieświąteczny dzień przed wyjazdem – ostatnie zakupy, ostatnie załatwiania… Dlatego witam się dopiero teraz 🙁
Zaraz coś zagram na dobranoc…
… bry

Jakieś śniadanie by czy co…
Gienia na urlopie, ech.
Witajcie!
włączyłem się już po jedzeniu!
Tak sobie płynęłam aż tu nagle znalazłam się na Wyspie. A na Wyspie -poziemne cuda!
Cześć, Makówko!
Jak to dobrze, ze makówki nie mają kłopotu z pływaniem!
Dzień dobry
Czy „nowoprzybyłemu” wybaczacie błędy?
Miało być oczywiście „podziemne cuda”, teraz to zauważyłam. Czy własny komentarz da się edytować i poprawić? Albo skasować?
Teraz też widzę, że odpowiadać należy (chyba?) pojedynczym osobom , bo tak moja odpowiedź do Tetryka jakby wyprzedza jego pytanie.
Jedynym wymogiem na Wyspie jest wzajemna życzliwość – reszta nie ma znaczenia!
Odpowiem wierszem dlaczego brakowało mi ostatnio takiego miejsca:
MOJA DUSZA SIĘ ŚPIESZY
Mario de Andrade
Liczyłem moje lata i odkryłem, że mam mniej czasu na życie od teraz do przodu, niż czasu jaki przeżyłem do tej pory …
Czuję się jak dziecko, które wygrało paczkę cukierków: pierwszy z nich zjadło z przyjemnością, ale gdy zobaczyło, że jest ich niewiele, zaczęło delektować się nimi głęboko.
Nie mam już czasu na niekończące się spotkania, gdzie omawiane są statuty, zasady, procedury i regulacje wewnętrzne, wiedząc, że nic nie zostanie osiągnięte.
Nie mam czasu na znoszenie absurdalnych ludzi, którzy pomimo swojego wieku wciąż nie dorośli.
Nie mam już czasu, aby walczyć z przeciętnością.
Nie chcę być na spotkaniach gdzie paradują ludzie z napompowanym ego.
Nie toleruję manipulantów i oportunistów.
Przeszkadzają mi zazdrośni, którzy próbują zdyskredytować najbardziej zdolnych, dla wykorzystania ich miejsc, talentów i osiągnięć.
Ludzie nie dyskutują na temat treści, tylko tytułów. Mój czas jest za krótki, aby dyskutować o tytułach.
Tak, moja dusza się śpieszy …
Śpieszę się do życia z intensywnością, którą może dać tylko dojrzałość.
Staram się nie marnować żadnych cukierków, które mi pozostały. Jestem pewien, że będą bardziej pyszne niż te, które już jadłem.
Chcę żyć obok ludzi, bardzo ludzkich.
Którzy umieją się śmiać ze swoich błędów.
Którzy nie są nadęci swoimi triumfami.
Którzy nie uważają, że zostali wybranymi, za wcześnie.
Którzy nie uciekają, od swoich obowiązków.
Którzy bronią godności ludzkiej.
I chcą po prostu chodzić po stronie prawdy i uczciwości.
Istotne jest to, co czyni życie wartościowym.
Chcę otoczyć się ludźmi, którzy wiedzą, jak dotknąć serc innych.
Ludźmi, którzy przez ciężkie ciosy nauczyli się wzrastać poprzez delikatne dotknięcia duszy.
Mamy dwa życia, a drugie zaczyna się wtedy,
gdy zdasz sobie sprawę, że masz tylko jedno.
My każdemu wybaczamy błędy. Tacy jesteśmy.

Dobrze wiedzieć. Czuję się mniej zestresowana jako nowicjusz. Szkoda tylko, że tak wcześnie chodzicie spać. Wasza Wyspa widzę jest w innej strefie czasowej niż makówki.
Za to Bożena wstaje już przed 6-tą rano…
Dobra i mądra poezja zawsze jest mile tu widziana, często nawet jako samodzielne pięterka 🙂
Co to jest „samodzielne pięterko?”.
I drugie pytanie „techniczne” czy można zmienić/poprawić/usunąć coś we własnym komentarzu, a jeśli tak to jak?
Tak nazywamy kolejne wpisy główne, pod którymi komentujemy.
Możliwość edycji komentarzy mają jedynie zarejestrowani użytkownicy; literówkami nie należy się przejmować, w uzasadnionych przypadkach o poprawkę lub usunięcie (np. powtórzonego komentarza) można poprosić kogoś z zarejestrowanych…
Heloł.

Padam napysk.
W ramach niesiedzenia w domu w wolny dzień pogoniłam towarzystwo do Żelazowej Woli.
Przeżyliśmy.
Ja osobiście jestem zachwycona bylinowymi rabatami na hektarach parku.
A teraz pójdę sobie spać. O.
JO. i Bożena chyba już śpią? Ja wysłuchałam, zachwyciłam się, ale jednak do spania wcale mnie to nie zachęciło (jeszcze).
Miło było gościć na Waszej przyjaznej Wyspie. Będę tu zaglądać jak będę chciała uciec od przykrej rzeczywistości:)
Miło Cię powitać Makówko
po dobranocce zazwyczaj zaglądam ja … towarzystwo o tej porze nie jest rozmowne 
Zocha!Cieszę się z tak miłego powitania. Towarzystwo o tej porze nie bywa rozmowne powiadasz? Może więc będę drugą osobą, która zagląda „po dobranocce” i po „magicznej lampce”?
Bo to akurat najlepsza pora dla mnie- już w łóżeczku -na kolanach laptop, na stopach -kot.
Zapomnieliście o mnie!
Mieszkam w innej strefie czasowej i zwykle zaglądam tu jako ostatnia. Co prawda zaczynam wpis od „dzień dobry”, ale to głównie dlatego, że wszyscy przeczytają to rano, kiedy ja smacznie spać będę 
Chętnie witamy każdą nową osobę. Szczególnie miłe są mile widziane 
A co do Makówki… miło powitać
Witajcie!
Przez najbliższe 10 dni będę poza siecią… Może Wiedźminka już wróci i przynajmniej lampce dołoży trochę magii? Bo w moich rękach pomału się zużywa, ta magia…
Naładujesz pod żaglami!
Wracaj szczęśliwie.
No i znowu zapomniałam, że wysłałam Gienię na urlop…

To podaję śniadanie
I dzień dobry.
Jo. Czy „zestaw śniadaniowy” przewiduje herbatę?
Tetryk! Miłego wypoczynku!
Dzień dobry Wyspo!
Zdecydowanie tak. Ekspres jest uniwersalny.
Większość bierze kawę, ale Zoe i ja pijemy herbatę.
Częstuj się!
A Gienia to w ogóle ma WSZYSTKO. Łącznie z bananami. Tylko jest na urlopie do końca tygodnia.
Jakoś tak się zrobiło…
Nie wiem, nie umiem płakać, po Królowej. Bardziej mi pasuje wzniesienie toastu w podziękowaniu za jej zakończoną właśnie obecność.
I mnie czas powiedzieć: do popisania za… miesiąc
Wakacje?
Tak, w firmie wszyscy już wrócili i zapomnieli, teraz pora na mnie 😉
Łał! Fajnie!
Wracaj szczęśliwie.
Cześć. Witam nowe towarzystwo. Ostatnio mnie mniej jest tutaj z różnych powodów ale się poprawię. Chyba.
I dobranoc.

Dzień dobry.

Coś spać nie mogę. To może ekspresik wstawię?
Dzień dobry Wyspo ! Dobrą mocną herbatę z cytryną poproszę. Do tego może być odrobina soku.
Dzień dobry
Za dużo spraw do załatwienia…
Mam dziś wolny dzień, ale raczej przy komputerze nie posiedzę
Miłego dnia życzę
No piątek w pracy to się jednak ciągnie.
Córka wraz z koleżanką zaczynają studia w Warszawie. Szukają dwóch pokojów albo jednego dużego do wynajęcia…Już zaczynam słabnąć.. Jakby ktoś miał jakieś info to będę wdzięczny (bo małolaty to raczej nie docenią)
Idę spać. Dobranoc.
Ciekawe ilu wyspiarzy jeszcze napisze dobranoc
Pozdrawiam zmalutkiego porciku gdzieś pośród fjordów 🙂
Szalejesz
No to dobranoc:-)
Strasznie dużo mi się zebrało zaległości na koniec tygodnia. Może od jutra będzie trochę spokojniej?

Jakaś drugośniadaniowa kawoherbata?
Gorąco niedzielne kawowanie.
Dzień dobry! Powrócony-m i już będę (minus być może przyszły weekend). Do wpisu się odniosę za dłuższą chwilę, bo jeszcze co nieco mam do zrobienia, a może jakoś jeszcze dzisiaj machnę nieduży wpisik inspirowany wyjazdem? Zaraz wracam!
No to wróciłem już na dobre.
Wpis przepiękny i takoż ilustrowany. Te wszystkie formy naciekowe przypominają mi przeróżne potwory z baśni i filmów – czasem Bukę z Muminków, czasem Jabbę Hutta z Gwiezdnych Wojen. A jak jeszcze są „polukrowane”, to już w ogóle robi się Gwiazdka pod ziemią!
No i jeszcze taka refleksja, że i w Polsce są podobnie piękne miejsca (choćby Jaskinia Raj pod Kielcami), ale nie w takim natężeniu i zagęszczeniu.
Właśnie wróciłam z malutkiego weekendowego wyjazdu, więc mówię „Dzień dobry” i „Dobranoc” równocześnie słuchając Dobranocki:)
„Dobranoc”, bo większość pewnie śpi. „Dzień dobry”, bo już jest po północy, a więc poniedziałek się jednak zaczął.
Spokojnej! I dzień dobry, bo jeszcze nie mieliśmy przyjemności się witać na Wyspie 🙂
Witam, witam Quackie! Widzę, że na tej Wyspie bywają też tzw „sowy”, a nie tylko „skowronki”.Cieszę się…
A to już naprawdę różnie bywa i zależy od wielu rzeczy (tzn. godziny, kiedy bywam na Wyspie). Ale prawda, raczej ze mnie sowa niż skowronek.
Dzień dobry


Pojechaliśmy zobaczyć piżmaki. Jesienią ubiegłego roku odwiedziliśmy ten park po raz pierwszy. Na zalewisku pełno było kopców piżmaków. Sterczały znad lodu… Chyba nawet opisywałam to na Wyspie?
Dojechałam do ronda i małżonek orzekł, że tędy na pewno nie jechaliśmy, bo u nas rondo to rzadkość i na pewno by zapamiętał. Wróciłam. Zatrzymałam się na pierwszym sklepowym parkingu i powiedziałam, że się nie ruszę, dopóki nie znajdziemy właściwej drogi. Nie będę się kręciła jak bąk w kobylim zadzie!!!
Popatrzyliśmy jeszcze raz na mapę i wtedy w oko wpadła mi nazwa „Moraine Hills State Park”. To tu!!! Ustalenie trasy, trwało minutę i pojechaliśmy z powrotem. Kawałek przed rondem powinni byliśmy skręcić w lewo… 



Trochę pojeździliśmy, trochę połaziliśmy… grunt, że zielonego było dużo, ptaszki śpiewały, motylki latały i co najważniejsze – ludzi można było na palcach jednej ręki policzyć 

No i po weekendzie
Rano do pracy, a jeszcze nie odpoczęłam.
Ale byliśmy dziś na wycieczce, to już mi lepiej
Nie mogłam znaleźć na mapie jak tam dojechać. Za pierona nie mogłam sobie przypomnieć jak ten park się nazywa, a w Chain O’Lakes State Park jest wiele jeziorek i wiele parków. Postanowiłam, że skoro nie wiem jak dojechać, to pojedziemy do Grass Lake. To pamiętam. Byliśmy już przy samym parku, gdy mąż postawił ostre weto. Powiedział, żebym jechała dalej, a na pewno przypomnimy sobie drogę. Pojechałam. Nie przypomnieliśmy…
Po kopcach ni śladu ni popiołu. Piżmaki wyniosły się? Czy tylko budują swoje kopce na zimę? Latem rozłażą się po kątach…
Łażąc po chaszczach podrapałam sobie nogi do krwi. Dobrze, że przy parkingu była pompa, a w samochodzie ręczniki papierowe. Wstyd by się było ludziom na oczy pokazać. Stara baba, a podrapana jak dzieciak
Małżonek wypatrzył gniazdo os… chociaż nie wiem, czy to na pewno osy. Niemal całe czarne, tylko gdzieniegdzie miały białe i żółte paski. Gniazdo było wielkie! Ale też dokoła uwijało się mnóstwo tych owadów. Nie podchodziliśmy za blisko (tylko na kilka kroków), bo nie chcieliśmy dawać powodów do ataku. Jeszcze by nas pogryzły za zbytnią ciekawość
I to tak w skrócie o naszej wycieczce
Chyba wystarczająco duży ten park i może wchłonąć wiele osób, a tłoku nie ma…
A ja zapraszam na nowe pięterko tych co już (albo jeszcze) nie śpią.
Już lecę

U mnie jeszcze młoda godzina… nawet 20 nie ma
Miłego poniedziałku życzę

Ostatecznie nie wszyscy muszą rano do pracy