Po wielu latach sprawowania władzy przez dobrego króla okoliczności zewnętrzne zmusiły go do abdykacji. Lud zadziwiony rozwojem sytuacji, zaakceptował władzę regenta. Oczywiście tylko na jakiś czas. Bo też odejście dobrego władcy nie było poprzedzone normalnymi okolicznościami, sprawy sukcesji nie zdążyły zostać ustalone.
Nie było tak, że wszyscy bez wyjątku dobrego króla chwalili – pojawiały się oczywiście grupki niezadowolonych, ale kraj się rozwijał, bogacił, świadoma większość obywateli doceniała to i głosiła poparcie dla władcy. Siłą rozpędu poparcie to przeniosło się na Regenta – ale wkrótce w dobrze naoliwionym mechanizmie państwa coś zaczęło się psuć.
Naturalną koleją rzeczy sukcesja miała przypaść księciu Białemu, młodemu przedstawicielowi królewskiego rodu. Spodziewali się tego poddani, spodziewał się – ba! Był pewny! – i on. Istniała konkurencja – książę Czarny, przedstawiciel dalekiej linii, od lat dowodzący bezskutecznie swoich praw do tronu, których przecież nikt poważny nie uznawał – któż by się więc taką konkurencją przejmował! Przecież Kolegium Elektorskie to zgromadzenie ludzi poważnych i świadomych.
Obserwatorzy w większości nie docenili jednak zdolności politycznych księcia Czarnego. Czas regencji wykorzystał na skłanianie ku sobie Elektorów – nie mając pojęcia o stanie skarbu królestwa, obiecywał każdemu z osobna najwyższe urzędy i zaszczyty, czym ujął zdumiewająco wielu. Równocześnie pośród ludu pojawili się tajemniczy wędrowcy, poddający w wątpliwość zasługi dobrego króla – wątpliwości, których lud nie miał jak weryfikować – zresztą nie bardzo mu się chciało, wszak sprawy i tak szły nie najgorzej!
I tak oto niespodziewanie, mimo niezłych wyników starań Regenta, w wyniku elekcji sukcesję objął książę Czarny, od tego dnia panujący jako Czarny Król. Szybko okazało się, że większość Elektorów dała się nabrać na obietnice bez pokrycia: Czarny tak wielu obiecywał te same stanowiska, że – aby jak twierdził, nie skalać się niesprawiedliwością – ostatecznie poosadzał na nich swoich krewnych. A ród miał liczny! Wkrótce skończyły się synekury zwyczajowo przynależne zaufanym ludziom króla, trzeba więc było wymyślać nowe, nie bacząc na stan królewskiej kiesy. W końcu nie po to się jest monarchą, żeby przejmować się takimi drobiazgami…
Równomierny oddech śpiącego dziecka pozwolił Zenkowi na przerwanie czytania. Mała spała. Kuzynka Kryśki zostawiła córeczkę na kilka dni – sama musiała służbowo wyjechać – i w ten sposób Zenek znalazł się w nietypowej dla siebie roli. Cicho podniósł się z krzesła, delikatnie zgasił światło i cichutko przymknął drzwi, W kuchni Kryśka robiła herbatę. Przysiadł się z przyjemnością.
– Co za czasy nastały, Kryśka! Ci autorzy bajek dla dzieci to już sami nie wiedzą, co wymyślać, byle pieniądze zarobić. No kto to widział takie nieprawdopodobne bzdury wypisywać!
Przy durnych bajkach dzieci łatwiej zasypiają. Niektórych dorosłych zaczyna jednak przy nich boleć głowa…
Pewnie tak, bo dzieci nie do końca rozumieją takie bajki. Dorośli porównują je z rzeczywistością… a od tego głowa zaboleć może

Trzeba było myśleć? Nie wystarczy, że się czytać umie?
Od myślenia są same problemy!
No niby masz rację… tylko często człowiek się nie zastanowi i pomyśli
Tak zupełnie odruchowo 
Dzień dobry wieczór. No ładną bajkę przeczytałem na dobranoc. Chyba nie zasnę.
Dobranoc;-)
O matko…
Witam pierwszomajowo:)) Najwspanialsze jest zakończenie bajki „nie po to jest się monarchą, by przejmować się drobiazgami” :)))
Idzie ktoś na pochód?


Bo widzę, że imperialistyczna kawusia nie wstawiona…
Zamiast pochodu, zapalę sobie pochodnię, podgrzeję kawę i kawałeczek sernika :))
O, takie świętowanie mnie też odpowiada! 🙂
Aaa… nie mam pochodni ani serniczka
Zrobię placek z rabarbarem!
Wczoraj na straganie sprzedawano świeże, piękne, czerwone, wielkie truskawki po 8 zł/kg. nawet smaczne, tylko brakowało im tego zapachu słońca. Były ze szklarni:))
Wczoraj też jadłam truskawki. Takie właśnie: 8 zł, smak OK, bezsłoneczne. Na gofrach 🙂
No dobra… Była też bita śmietana…
Witajcie!
Najbardziej oczywiste analogie z rzeczywistością wciąż wydają się niektórym Zenkom nieprawdopodobne. Taka gmina…
Taki pejzaż, jak śpiewała Ewa Demarczyk :))
Dzień dobry. Dzień pracy będzie trochę pracujący, trochę poza domem… Ale kawka na dobry początek, niestety bez serniczka.
Pracą świętujesz święto pracy?
Poniekąd słusznie.
Zawsze mnie bawiło, że socjaliści czcili prace poprzez jej zaniechanie, niekiedy wręcz zabraniając!
Jeszcze nie teraz, ale będę.
Na razie się obzieleniam, a za chwilę będę również to robił, z tym że nie przed komputerem.
W takim razie cześć pracy!
Ja osobiście udaję się do kierowania wykopami. Trzeba zagospodarować wczorajsze szaleństwo ogrodnicze.
Dzień dobry

A u mnie ciągle mokro i chłodno. Świętować raczej nie będę, chociaż… kto wie co robić będziemy. Na razie jeszcze plany uściślone nie są
Otóż i jestem. Nie wiem, jak długo mi się uda pobyć, ale póki co, chwilę będę.
Centrum Gdyni, ze szczególnym uwzględnieniem bulwaru, plaży etc. – zatłoczone jak w środku sezonu.
Dlatego z premedytacją w majowe święta siedzę w domu 🙂

I zaganiam rodzinę do prac ogrodniczych.
ps.
Mistrzu Q – PRZEPRASZAM za crumble, ale sam rozumiesz… Piter zasłużył!
Oj no zaraz truskawki będą… Truskawki są niskokaloryczne! I patriotyczne!
Byle bez bitej śmietany!
PS. W kwestii rzepaku – może kanisterek benzyny i spacer z zapałkami ciemną nocką??
To są chyba 3 hektary… Albo i więcej. Zaraz za moją siatką.
Ćwiczę pokorę i filozoficzne podejście do życia.
No, jak w jednym miejscu dobrze się zapali… To zdaje się oleista roślina? Czy też nie dość oleista?
Ale oczywiście ćwicz…
I mi żywopłot spłonie? I róże Davida Austina? NFW,że tak szpetnie zaklnę nie po francusku.
Nie czas żałować róż, gdy płoną płuca (albo gardło, zatoki, czy nos). Tak jakoś to szło.
Chyba że jakoś przetrwasz to kwitnienie (swoją drogą – ile to czasu?).
A cholera wie. Od jutra lecę pigułami, bo inaczej oddzielny śmietnik zapełnię chusteczkami i ampułkami po kroplach do oczu.
I rozumiesz- ja po tym wszystkim karmelizowałam rabarbar… Skarb, nie żona 😉
Może jest z nią podobnie, jak z kamerą z sejmu pokazującą ławy partii rządzącej?
Partia rządząca nie ma powodu, by pokazywać tłumom co robi. Tłum jest od tego , by akceptował to co wymyślili mądrzejsi od tłumu bez żadnych uwag. Zwłaszcza krytycznych :)))
„Zaraz potem nastąpił pucz generałów, których przedstawiciel desygnowany na stanowisko szefa państwa, oświadczył narodowi w powitalnym spiczu przed kamerami telewizji: — Wojsko wkroczyło do akcji, by zaradzić nieudolności drobnomieszczaństwa usiłującego utwierdzić się w roli klasy hegemonicznej! Po następnym roku generałów eksterminowali pułkownicy. Przywódca puczystów wyznał narodowi: — Przejęliśmy władzę po to, by zahamować zbrodniczą falę korupcji, która ogarnęła dotychczasowe sfery rządzące, by wydobyć nasz ukochany kraj z okowów permanentnego kryzysu walutowego i przywrócić swobody parlamentarne zagwarantowane konstytucyjną Ustawą nr 8, która zostanie przywrócona natychmiast po zniesieniu stanu wyjątkowego! Stan wyjątkowy pułkowników trwał dziewięć miesięcy, do chwili kiedy zastąpił go stan wyjątkowy majorów. Przedstawiciel tych ostatnich oświadczył, że majorowie przejęli władzę, by zahamować zbrodniczą falę korupcji… itd. Niestety, nie udało im się to, za co nie można im robić wyrzutów. Nigdy i nigdzie nie było historii złożonej z samych powodzeń. Po majorach przyszli kapitanowie, którzy przyznali, że przejęli władzę wyłącznie po to, by zahamować… itd. Formuła ta stała się bardzo popularna w kraju i podejrzewam, że uczono jej w szkołach wojskowych, albowiem wszyscy kolejni puczyści, porucznicy, podporucznicy i sierżanci, recytowali ją bez zająknienia. Dopiero kiedy po władzę sięgnęli kaprale, ich przedstawiciel, desygnowany przez kolegów do zapoznania narodu z programem nowej ekipy, zarzucił rytuał. Był to wysoki piaskowłosy młodzieniec o krostowatej mordzie, w wojskowej koszuli rozpiętej głęboko „a la toilette de guillotine”. Przez długą chwilę stał przed kamerą i mocował się z głosem, a twarz czerwieniała mu coraz bardziej. W końcu zbliżył do obiektywu swą wielką siną piąchę i wygłosił tylko jedno zdanie: — Uuuuuuch, …urwa wasza mać!!!” Waldemar Łysiak „Flet z mandragory”
Pamiętam! Rewelacyjna metafora i ponadczasowa.
Ten pan, pisał mądre i nawet niegłupie teksty, niemniej w pewnym momencie zgłupiał doszczętnie i obecnie niczym się nie różni od nadwornego poety Pi$ Jarosława Marka Rymkiewicza :))
I to mnie właśnie zdumiewa, Łysiak był rewelacyjnym pisarzem, jego książki poświęcone Napoleonowi były genialne, a później z piątku na sobotę spadło mu na główkę kowadło i całkowicie zryło mu beret. To syndrom „polactwa” Ziemkiewicza, który też był niezwykle poczytnym i nagradzanym pisarzem SF w czasach „komuny”, a teraz kreuje się na pisarza podziemnego i niezłomnego, co to się reżimowi nie kłaniał. Normalnie jasełka 🙂 🙂
Gdzieś tak od „Muzeum Wyobraźni” już go przestałem czytać…
„Asfaltowy saloon” był całkiem do przyjęcia, po latach książka zgoła innego pisarza, Wojciecha Orlińskiego (tego, co publikuje w GW), „Route 66” wydała mi się dość podobna (minus opisy problemów wynikających z trudności finansowych w związku z PRL).
Uroczyście
chwalę sięogłaszam że właśnie podniosłem swój Win7 do Win10. Wydaje się, że wszystko mi działa, i to w dodatku jakby zdecydowanie szybciejNa razie czytałem tylko inwektywy, jesteś bodaj pierwszą osobą, która jest zadowolona.
Bardzo mi się spodobała w związku z tym wersja „50 twarzy Greya” dla jajogłowych: „Byłam bardzo niegrzeczna” – powiedziała, przygryzając wargę – „Muszę być ukarana”. „Dobrze” – odpowiedział i zainstalował jej na laptopie Windows 10.”
Dzień dobry
Tekst wersji „50 twarzy Greya” z Windows 10 w tle jest rewelacyjny!
Tak to już podobno jest, podczas rozwoju intelektu wielu z gatunku homo-sapiensa . Dochodzi do pewnego pułapu i potem z niewyjaśnionych przyczyn idiocieje. Uczeni w dialektyce mówią , że to ilość przechodzi w jakość i ta jakość , niekoniecznie jest jakością pierwszego sortu . Dopust boży , czy co ??
Stara kopernikowska zasada, że „zły pieniądz wypiera lepszy”, działa w najlepsze Max. Co do dziesiątki, to po wielokrotnym kasowaniu radosnego komunikatu o darmowym uaktualnieniu, a to nie jest takie proste, bo taki syn podczepia się głęboko w rejestrze, wyraziłem zgodę zrezygnowany i czekam na ścięcie 🙂 🙂 🙂
To ja się udam pod kordełkę.

Dobranoc Szanownym Wyspiarzom.
Dobry wieczór
! Wracam na posadę lampnika ( nie mylić z latarnikiem) 
Witaj!
No to ja wszystko rozumiem!!!

Jest lampka – śpię całą noc. Lampki nie było – nie spałam! Mało się nie przekręciłam, że tak powiem. Mąż mi tu czytał ulotki od leków i analizował skład kolacji oraz tryb życia, a to lampki brakowało!
Z dużą uciechą przeczytałam bajeczkę na dobranoc i wszystkie komentarze po niej. Ostatnio mam pretensje do kukizowców bo skoro uważają, że TK wymaga ludowej kontroli, to jakim prawem pomijają naszego niezłomnego prezydenta ? On, biedaczek, ma tak bez ludowrj kontroli, samodzielnie i niezłomnie trwać na tej posadzie ??? Toż to lekceważenie najwię
kszej głowy !
A Misiek się objawił ! Cudownie jest

PS. Blejka zauważyłam , jakże wiosennie pogodnego !
Inspiracja Miśku… Twoja !
Zmykam, bo jutro do pracy…
Dobranoc!
Dobranoc
No to gdzie dobranocka ? Już czas, Kwaku !
Dzień dobry wieczór

Chyba już się witałam, ale co szkodzi jeszcze raz
Cały dzień się plątałam to po domu, to po ogródku.
Przy okazji zamówił mi przez internet nowy aparat
No i pojechał do sklepu go odebrać. Całe szczęście sam. Wrócił, rozpakował i brzydko zaklął. W pudełku był zupełnie inny aparat, taki o trzy stówy tańszy. Na dokładkę tylko z ekranikiem, bez wizjera
Momentalnie zapakował wszystko z powrotem i pojechał. Zastanawiałam się, czy skończy się na awanturze, czy komuś przydzwoni, taki był wściekły
Skończyło się pokrzykiwaniem
Małżonek do bójek wyrywny nie jest…
Długo nie wytrzymam 
Moja mięta, która mi rosła jak chwasty padła przez zimę i małżonek dokupił mi nowej
Także mam już nowy aparat i pomału uczę się jego obsługi. Niby jest bardzo podobny do starego, ale ma kilka nowych funkcji, które mnie zaskoczyły i początkowo wkurzyły. Na ten przykład nie mogłam ustawić wizjera. Przełączałam, popatrzyłam przez moment, ale gdy odejmowałam od oka, ekranik zapalał mi się samoczynnie. Dopiero małżonek wydedukował, że jak przyłoży aparat do oka, to ekranik gaśnie, a włącza się wizjer. Gdy odejmie, znowu włącza się ekranik… nie wiem czemu, ale nie podoba mi się ta opcja i pogmerawszy w ustawieniach małżonek to zlikwidował.
Dziś było pochmurno i nawet teraz się błyska… idzie burza. Także nie za bardzo miałam gdzie wypróbować ten swój nowy aparat. Ale na pewno to zrobię któregoś dnia
Się wie
Witajcie!
Święto flagi, Dzień Polonii Za Granicą (Buziaczki, Miralko!), i jeszcze rocznica wstąpienia do Unii! A ja siedzę w robocie zamiast przy piwie!
Witaj dzielny Ukratku
, ktoś musi podnosić to PKB, ale dlaczego akurat Ty ? Taka karma ?
PKB to z tego za dużo nie ma, karmy też nie za wiele
Za buziaczki dziękuję i odwzajemniam
I od razu mam pytanie. A czy jest Polonia nie za granicą? Taka w kraju? 
Może emigracja wewnętrzna?
DzieńDobry:)) Bez zakwitł w Bytomiu :))
Witaj Stateczku
! Co to się dzieje, u mnie bez jeszcze śpi, a zwykle kwitł najwcześniej. Ale za to będzie dłużej ?
A Ziemkiewicz w roli krytyka rządu. Co to się dzieje? Kunc
świata ?
Mój bez też kwitnie!!! I cieszy mnie to ogromnie, bo to jakby moje dziecko, które wyrosło z uciętej gałązki
Dzień dobry. Kajam się za wczorajszą wieczorną nieobecność, ale padłem na dziób, być może w związku z wcześniejszym bieganiem po świeżym powietrzu. Hip hip hurra w związku z powrotem Wiedźmy, jeżeli wcześniej niedostatecznie wyrażałem ukontentowanie powrotem Miśka, proszę mi zaliczyć powyższy wykrzyknik na dwie osoby.
I kawa, bo dzisiaj (i jutro) normalnie pracuję.
Dzień dobry w pierwszy roboczy (choć świąteczny) dzień maja!


Zapraszam wszystkich na kawę
Tym razem, wyjątkowo, proponuję cappucino, w końcu jak święto, to święto!
A przy okazji…
Wszystkim fanom Gwiezdnych Wojen przypominam, że zbliża się Wielkie Święto! 4 maja – dzień św. Moniki!
To świętujcie ładnie, a ja zaraz lecę popracować, co dzisiaj (i jutro) będzie niełatwe, ponieważ chata pełna domowników, co mają wolne. Tyle dobrego, że Juniorzy zazwyczaj w wolne dni śpią do oporu.
Ja dopiero oko odmykam, bo odsypiam zarwane noce chyba z dwóch tygodni.
Święto flagi… No to trzeba jakoś uczcić!
Witaj Jo ! Dla Ciebie – oczywiście prosecco !
Dzień dobry
Czyli dołączę do pracusiów z Polski
Chociaż pracusiem nie jestem…
Zaraz do pracy
Norma wyrobiona, a teraz Państwo wybaczą, ale chwila wolnego od kompa. Może nawet dłuższa chwila.
No to jestem, zainaugurowawszy kręcenie w plenerze 🙂 trasa bliska i dość płaska, ale na początek ujdzie.
Fajrant!
I czas na Martini. Pies już swoje żarcie dostał. My czekamy na zestaw kolacyjny. Bo dzisiaj każdy je coś innego, więc sami rozumiecie – atrakcyjnie…
Znaczy: w domu jemy, zatem za chwilę ruszę do kuchni. Na szczęście ja tylko piadiny, rolsy, sałatkę. Za to mąż robi racuszki z cukinii.
Święto flagi można sobie obejrzeć w Szkicach. Jeśli ktoś ma ochotę.
Ile masz tego Martini? W Brut?
TROCHĘ jest. Niestety tym razem Prosecco, ale za nim jakieś Carmenere i Tempranillo… I Chamine… Negroamaro… Jakoś brak Brut w brut przeżyję.
Nie wiem tylko, co na to moja wątroba. Ale święto jest, prawda? Trzeba świętować!
Dwa pierwsze szczepy znam, dwóch ostatnich nie, bardzo chętnie przeczytam recenzję, jeżeli zechcesz.
Ooo… AMBROZJA
Ale wiadomo – co kto lubi. Ja akurat wolę bardziej zdecydowane wina i wyłącznie wytrawne. Chociaż czasami i one zaskakują słodyczą.
Natomiast pisać recenzji się nie podejmę, bo jeśli chodzi o wina mam niezwykle amatorskie podejście, znaczy: albo smakuje, albo nie. I w ten sposób okrutnie zjechałam onegdaj jedno Barolo, moim zdaniem nadające się z trudem do popicia gęsi.
Ignorantka jestem, ot co.
Też lubię wytrawne, ale nie wiem, czy „zdecydowane”. Shiraz/ Syrah i przeróżne mieszanki tegoż, właśnie z Carmenere, chociaż samo Carmenere też, dobre Chianti… Musiałbym się chyba przejść koło półki w dobrym sklepie, żeby mniej więcej określić, co tak, a co nie.
Patrząc po kraju pochodzenia natomiast: Włoskie tak, ale nie każde, nie zewsząd i nie zawsze (jakie niektóre sycylijskie są pyszne!). Niemieckie reńskie raczej tak. Greckie bez reguły, zwykle bardzo proste i nie zawsze podejdzie. Francuskie raczej nie, ale też nie każde. Na hiszpańskim tak się sparzyłem parę razy, że teraz muszę mieć polecone przez zaufaną osobę, żeby się zdecydować. Portugalia – za mało danych, musiałbym częściej pijać i spoza Biedronki. Chile i Argentyna na ogół tak, może raz czy dwa się naciąłem. Australia bardzo tak. Nowa Zelandia też pyszna, ale mało tego na rynku. Pewnie i tak coś pominąłem.
My na ogół, znaczy prawie zawsze, kupujemy w jednym sklepie. Nawet przenieśliśmy się za właścicielem, który poprzednio prowadził franczyzowe Dobre wina. I to nam nieco ułatwia sprawę, bo kupujemy u niego od 10 lat, więc zna nasze upodobania i zawsze nam poleci coś, co pasuje. Poza tym mamy oczywiście swoje ulubione typy, więc problemem jest raczej brak pieniędzy niż pomysłu 😀
To też jest jakieś wyjście.
Mama Quackie twierdzi, że mam dobrą rękę do wina, ale chyba trochę przesadza.
W Poznaniu natomiast jest winiarnia „Pod Czarnym Kotem”, prowadzona przez niejakiego Marcina 'Bufetowego’ Kubiaka, któremu to człowiekowi ufam bez zastrzeżeń, jeżeli chodzi o wino i nie tylko.
No właśnie!
A ja świętowałem uczepiony do 20-metrowej flagi na Plantach 🙂
A na ilumetrowym maszcie ta flaga?
Co żeś na niej robił?!?!
Nie na niej, tylko obok; robiłem za jeden z masztów podczas świątecznego spaceru.
Zmęczona świętowaniem udaję się na odpoczynek. Ciąg dalszy jutro.

Hmmm, Kwaku, podzielam Twoją aprobatę dla Chile, Australii. Lubię też niektóre południowoafrykańskie. I nie wiem czym Ci się naraziła moja nader sympatyczna Hiszpania ?
Pasują mi tez pierwotne wina gruzińskie i mołdawskie. Trafiłam tez na ciekawe izraelskie.
I fajnie, że te wina są takie różnorodne 🙂
A to święta prawda. I zapomniałem o Południowej Afryce, no masz! A przecież jak któregoś roku zakupiłem na majówkę kartonik (!) chyba ze 4 litry przepysznego Cape Ruby, to do dzisiaj pamiętam, jak było pyszne!
Hmmmm ” wiara jest łaską ” ?
Dzień dobry. U mnie dzisiaj jak wczoraj, no, może trochę mniej ludzi na ulicy za oknem. Zaniedługo się biorę do pracy, to miałem na myśli.
Zmykam popracować, póki Juniorzy śpią
Rolety są fajne.
Można zignorować wschodzące słońce.
Można też nie zauważyć nadchodzącej ciemności :))
Prawda.
Witajcie!
Dzisiaj nie dość, że święto, to jeszcze wolne!
Dzień wolny jak ślimak na zboczu :))
Dzień dobry !
Wzorem Bożenki idę w świat, bo dzień pięknie majowy . 🙂 Bez historycznych odniesień o konstytucji co to na drodze ” zamachu stanu ” uchwalona. Dobrze, ze w ogóle, choć bez pozytywnych konsekwencji.
O matko boska… ten zamach stanu mi umknął, ale może dlatego, że zdrowotnie unikam mediów?
Tak naprawdę, to w warunkach konfederacji zawiązanej pod nieobecność opornych posłów:). A i nie bez ochrony wojska pod wodzą Józefa Poniatowskiego. 🙂
Dzień dobry
A jak będzie zobaczymy
Zaraz muszę zbierać się do pracy. Dziś długi i ciężki dzień, ale takie jest życie 
U mnie ma być słonecznie i ciepło (ok. 20C)
Jest to bardzo niesprawiedliwe, dobre dni mijają w oka mgnieniu, te złe ciągną się jak makaron(nawet ktoś o tym śpiewał) :))
Fakt. Ciągną się jak guma arabska
Deszcz. Leje. Potem przestaje. Jak leje – nie da rady kopać.
To może ja zrobię zupę pomidorową?
Lepiej szczawiową, podczas deszczu nawet tramwaje maję pod górę :))
Szczawiu nie mam 🙁
Zapraszam na nowe pięterko
Tu przynajmniej nie trzeba przebierać nogami…
Może po spacerach w realu, ktoś znajdzie siłę i ochotę na kolejną wędrówkę
A ja lecę do pracy