« Wielkanocna bajeczka z morałem Z notatnika alkoholika »

Spacer w poszukiwaniu wiosny

Święta wielkanocne od Wielkiej Soboty do Lanego Poniedziałku spędziliśmy w tym roku u szwagrostwa pod Toruniem. Ponieważ stoły zastawiony były obficie, nic dziwnego, że w samą niedzielę wybraliśmy się na spacer, żeby zgubić po drodze trochę kalorii (chociaż nie widziałem w powrotnej drodze, żeby jakieś leżały na ziemi). Zaraz za osiedlem zaczyna się sosnowy lasek.

W lasku zaczynała się zaś ścieżka edukacyjna, głosząca, że można tu spotkać żaby (albo ropuchy – wyraźnie ostrzegano, żeby uważać na jedne i drugie, a na leśnej drodze faktycznie sporo było rozjechanych).

Na drzewach dość blisko drogi siedziały trzy sójki, gadając do siebie z ożywieniem. W ogóle się nie bały! Pierwszy raz widziałem te ptaki z tak bliska. Być może powoli stają się coraz mniej płochliwe, a za parę lat będą tak powszechnie widywane jak sroki (które, jak twierdzi Tata Quackie, za jego dzieciństwa były równie rzadkim widokiem jak sójki – za mojego). Mimo że podeszliśmy naprawdę blisko, ptaki chowały się za gałęziami, więc udało się zrobić tylko takie zdjęcie.

Głębiej w lesie znajdują się stawy, w których mieszkają bobry. Kolejne tablice ostrzegały, że na ścieżkach można się natknąć na wyloty ich nor i rzeczywiście – samych bobrów nie uświadczyłem, tylko wyjście z nory, wykopanej pod groblą lub obok. Poza tym w okolicy stało sporo kikutów drzew, noszących wyraźne ślady bobrzej roboty – obciętych w stożek.

Oprócz śladów bobrów było widać również spore połacie ściółki rozryte przez dziki (ale samych dzików – nie, i bardzo dobrze, naoglądaliśmy się ich wystarczająco w Gdyni). W pewnym momencie z pola za jednym z jezior poderwały się do lotu dwie spłoszone czaple, które jednak były za daleko, żeby zrobić im sensowne zdjęcie komórką. I na koniec jeszcze wiosennie zazielenione pola po drodze. Kalorii nadal nie zaobserwowano, więc w końcu nie wiem – zgubiłem ich trochę, czy nie?

207 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    No to dobry wieczór na nowym piętrze. Troszkę dopisałem w porównaniu do tego, co było w komentarzu.

  2. Tetryk56 pisze:

    Trzeba się było na te bobry zaczaić, może by cię trochę z tych kalorii ostrugały? Wink

    • Quackie pisze:

      Tak, no więc gdybyśmy byli jedynymi spacerowiczami, to może by się dało zaczaić, ale oprócz nas byli tam jeszcze inni spacerowicze. Również z psami (na smyczy, ale jednak).

  3. Quackie pisze:

    Dobranocka piętro niżej 😉

  4. miral59 pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku Happy-Grin
    Świetna wycieczka!!! Szkoda, że te sójki siedziały w gałęziach… są cudne. Approve Ale niestety ja też tak często mam, że nie mogę ptaszka z gałązek wyłuskać. I to nie komórką, a aparatem Sad
    Co do kalorii, to na pewno zgubiliście. Skoro ich nigdzie nie było widać… Wink Happy-Grin
    Dobrze też, że nie spotkaliście dzików. W mieście, jak są przyzwyczajone do ludzi, nie są tak agresywne. Wśród pól, szczególnie podrażnione widokiem psów, mogłyby wpaść na jakiś głupi pomysł i zaatakować Pondering
    A tak w ogóle, to chyba nie muszę pisać jak kocham takie wycieczki i marsze Wink Zawsze można coś ciekawego zobaczyć… nawet jeśli to będą tylko kikuty ogryzionych przez bobry drzew Approve

  5. miral59 pisze:

    Opiszę coś nie na temat…
    Dziś Holly była w paskudnym humorze. Słyszałam jak skarży się komuś, że nie rozumie jak John mógł jej to zrobić i że przestała go kochać. Bo po czymś takim się nie da. Nie wnikałam w przyczyny, bo nie jest kulturalnie wypytywać kogoś zbyt nachalnie o osobiste sprawy. Sama mnie znalazła i zaczęła opowiadać. Okazało się, że przyłapała Johna gdy ten oglądał „pornola” Overjoy Myślałam, że czegoś nie zrozumiałam… to cała tragedia, bo dorosły facet oglądał gołe zadki?!!! Dodała, że to były młodziutkie dziewczyny… takie osiemnastki. Powstrzymałam się z komentarzem, że osiemdziesiątek raczej w internecie by nie znalazł (przynajmniej nie w takich filmach) Wink Dodała też dramatycznym głosem, że przecież ma on 52 lata. Starałam się ją uspokoić i powiedziałam, że wielu facetów ogląda takie filmiki i nic z tego nie wynika. Chyba przestała mnie lubić Wink Overjoy Wróciła do telefonu. Cały dzień obdzwaniała znajomych i rodzinę, żeby ich poinformować jak paskudny jest John. Muszę przyznać, że to co ona robiła bardziej mnie zniesmaczyło niż to co robił John.
    Nie jestem miłośnikiem tego typu filmów. Jak dla mnie są nudne i nie ma tam czego oglądać. Ze 30 lat temu obejrzeliśmy z mężem kilka wypożyczonych… to znaczy… zaczęliśmy oglądać jeden, może w połowie zdecydowaliśmy zacząć oglądać drugi, a że było dokładnie to samo, zaczęliśmy trzeci. W końcu wyłączyliśmy i „wrzuciliśmy” coś normalnego, bo tego nie dało się oglądać. Ale jak ktoś to lubi? Mnie nie przeszkadza, niech sobie ogląda. Gdybym na czymś takim przyłapała swego męża, to najwyżej bym się zdziwiła, że zachciało mu się to badziewie oglądać i na pewno nie powiadamiałabym o tym wszystkich naszych znajomych.
    I w sumie nie zdziwiłabym się, gdyby John dowiedział się do ilu osób dzwoniła w tej sprawie i ją po prostu zabił Wink Delighted Narobiła mu obciachu wszędzie gdzie się dało…

    • Tetryk56 pisze:

      Trzeba by podrzucić Holly rysuneczek, jaki niedawno widziałem chyba w „Fiszkach” na Interii: kobitka przed lustrem spogląda na swoje nieco obwisłe i pomarszczone atrybuty, i mściwie mruczy:
      – Dobrze mu tak, łachudrze!

    • Quackie pisze:

      Hmm, przecież tych filmów nie ogląda się ze względu na walory artystyczne, tylko dla podniecenia (a co kogo podnieca, to już osobna kwestia). Co do „osiemdziesiątek by nie znalazł”, to nie żebym kiedykolwiek szukał, ale podejrzewam, że i takie są dostępne.

      • miral59 pisze:

        Może by i znalazł te „osiemdziesiątki”, ale na pewno o „osiemnastki” łatwiej. A przynajmniej tak mi się wydaje. Wink W internecie jest chyba wszystko, więc i to by się znalazło Delighted Tylko na działanie takich filmików potrzeba „konesera”, bo nie wyobrażam sobie, że na normalnego 52 latka coś takiego działało Wink Overjoy

        • miral59 pisze:

          A tak w ogóle, to uważam, że oglądanie tego typu filmów jest sprawą osobistą, wręcz intymną i rozgłaszanie gdzie się da informacji o tym jest po prostu nieetyczne Conceited Bardziej nieetyczne niż samo oglądanie… bez względu na moje zdanie o tych filmikach Weary

  6. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Wiosna. Z powodu zmiany czasu spać mi się chce.

  7. korab pisze:

    Słoneczne i ciepłe DzieńDobry:)))

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Cud Paschalny już przeminął, korki w Krakowie wróciły do zawyżonej przez remonty normy. Ale wiosna trwa!

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry, faktycznie coś ta zmiana czasu miesza w moim osobistym zegarku. Jedyna nadzieja w kawie!

    expresso

  10. Quackie pisze:

    Kochani, kawa wypita, znikam popracować.

  11. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie też za oknem jeszcze ciemno i chyba jasno nie będzie, bo ma padać Sad Z jednej strony nic przyjemnego, ale z drugiej… ten deszcz jest potrzebny Pleasure

  12. miral59 pisze:

    Cza się zbierać do pracy Sad
    Miłego dnia Wyspiarze!!! Buziaczki

  13. Quackie pisze:

    No to po pracy (a było jej dzisiaj sporo, bo równolegle coś się kończy i coś się zaczyna). Muszę teraz na chwilę się odkolegować od komputera, ale na pewno jeszcze wrócę.

  14. Jo. pisze:

    Ja tylko na moment wpadłam zaanonsować kordełkę i idę sobie. Sił mi brak na cokolwiek innego.
    kordelka

  15. Wiedźma pisze:

    Jak co roku mam problem ze zmianą czasu i ciągle nie wiem po co to komu ? Distort

    • miral59 pisze:

      Nie Ty jedna Wiedźminko… też nie wiem po co to komu? Chyba tylko żeby mieszać ludziom grafiki i podróże. Bo nie wszystkie kraje ten czas zmieniają, a te które zmieniają, nie wszystkie w tym samym czasie. Głupie to, że aż boli Weary

  16. Zoe pisze:

    Dobry:-)

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Podstawiam filiżankę, skoro ekspres już wstawiony.

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Marzec się kończy, robota nie zamierza 😉

  19. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie też wiosna!!! Co prawda deszczowa, ale wiosna Delighted

    • Max pisze:

      Na wiosnę pękają dziczki i staniczki . To pękanie ma długą historię , bo już w Dekalogu umieszczono zapis : Nie cudzołóż , a przebiegły grzesznik twierdzi , że jak ją w swoje kładę łoże – to nie cudzołożę . Pozamałżeńskie kontakty damsko – męskie są tak stare jak nasz świat . Zmienia się tylko otoczenie . W powojennej Warszawie moda była na tzw. Gruzinki . Tak nazywano Damy , które gwarantowały pełen zakres usług tyle , że w powszechnych ruinach miasta . Ale kto myśli o wygodzie , kiedy we łbie gotują się hormony ? Dzisiaj jest pełen luksus . Różne gabinety , agencje , masaże , z dojazdem do klienta … Kiepsko mają tylko tzw. tirówki , no ale takie jest życie …Dziwna jest ta znajoma Miralki ,która mieszkając przez lata w kraju w którym na masową skalę produkuje się pisemka ,delikatnie mówiąc pokazujące jak to się robi , udaje , że pierwszy raz widzi to na oczy ….Kłamie jak z nut !!! Nie wierz Miralko w opowiadania tej pani … Tears

      • Quackie pisze:

        Chciałbym tylko dodać, że nawet ostatnio, jadąc na Wielkanoc, na legendarnym odcinku drogi krajowej nr 5, pomiędzy Nowymi Marzami (zjazd z autostrady A1) a obwodnicą Świecia (S5), zaobserwowaliśmy jedną przedstawicielkę najstarszego zawodu świata, w tym samym miejscu na poboczu, co zwykle. Chyba jakaś grzybnia tam jest! (dwuznaczność owszem, zamierzona)

        Wink1

      • miral59 pisze:

        Ona nie mówiła, że widzi to po raz pierwszy, ale była oburzona, że jej facet to ogląda Happy-Grin I chyba nie tylko oglądał Wink Tak zrozumiałam między wierszami, bo wprost mi tego nie powiedziała… Mówiła też, że sprawdziła historię komputera i wie, że jak ona miała migrenę (a ma ją bardzo często), to on w tym czasie siedział przy kompie i oglądał. Mówiąc ordynarnie… „jak miał nieczynną babę, to sam sobie to załatwiał”. Nie znam się na tym, ale jak już pisałam, bardziej mnie zniesmaczyło to jej telefonowanie po znajomych, niż jego „działalność”… bo raczej to nie jest do wiadomości publicznej. Wink Worry

        • miral59 pisze:

          To jeszcze tak, żeby zakończyć ten „pornosiasty temat”. Przeczytałam nie tak dawno opinię o „pornolach” i zgadzam się z nią w zupełności. Kobiety na tych filmach drą się jak Szarapowa, czy Azaranka na korcie, a facet ryczy jak gwałcony orangutan Wink Overjoy

  20. Jo. pisze:

    Albo znajdę sobie jakieś sensowne zajęcie, albo zaraz zwariuję Tears

  21. Jo. pisze:

    Ja przepraszam, ale zajęta jestem tymi butami, zatem od razu przygotuję kordełkę na zaś.
    GoodNight kordelka

  22. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Czy to już piąteczek?!!! Fala
    Nowy łykend tuż tuż Happy-Grin

  23. miral59 pisze:

    W sobotę przylatuje Sarah, czyli dziewczyna mego syna. Będzie u nas 8 dni… Mąż szczęśliwy nie jest, ale nic nie mówi… a to już sukces Wink Happy-Grin
    Pytałam synka kiedy dokładnie Sarah będzie u nas. Powiedział, że przylatuje rano. Ale wczoraj chciałam dokładnie wiedzieć jak rano. O 11:30… Overjoy To jakie to rano?!!! Toż to południe!!! Overjoy Tym bardziej, że to samolot ląduje o tej godzinie. A zanim podjadą do stanowiska, zanim wysiądą i zanim synek ją przywiezie, to na pewno będzie po południu Pleasure
    Wieczorem idziemy w gości, także młodzi będą mieli wieczór dla siebie. Prawdę mówiąc nie jestem zachwycona tą imprezą, ale tak już weszło w zwyczaj, te nasze spotkania, że głupio mi się z tego wyplątać. Poza tym utrzymujemy kontakt tylko z trzema polskimi małżeństwami, a to są dwa z nich… Musimy mieć kontakt z Polakami, bo „zagnliczejemy” zupełnie. I tak się łapię na tym, że zaczynam myśleć po angliczańsku i często po pracy, gdzie gadam tylko po angielsku, gadam do małżonka też w tym języku. Amazed On ma lepiej, bo często pracuje z Polakami i jeszcze języki mu się nie mieszają Wink Ja mam tylko Amerykańców… Sad

    • Zoe pisze:

      A w jakim języku przeklinasz?;-)

      • Quackie pisze:

        To jest dobry sprawdzian! Ale są jeszcze inne symptomy „zangliczenia” czy też w ogóle przechodzenia na dowolny inny język – po pierwsze, w jakim języku się liczy (w głowie lub na głos), a po drugie, w jakim języku się ŚNI!

        • Zoe pisze:

          Jak kiedyś miałem czarno biały sen to znaczy, że nie widzę kolorów??;-). A miałem taki sen jak byłem dzieckiem – myślę, że to dlatego, że mieliśmy wtedy jeszcze czarno biały telewizor.

          • Quackie pisze:

            Ja pamiętam tylko niegdysiejszy sen w sepii. I wcale nie po sesji oglądania starych albumów ze zdjęciami. Nie wiem, czemu tak było.

        • miral59 pisze:

          Z tym liczeniem i śnieniem różnie bywa. To zależy gdzie i kiedy (liczenie). Jak w domu porozmawiam z małżonkiem, czy synem po polsku, to i później liczę po polsku. Jak jestem w pracy, to liczę po angielsku… Pondering
          A sny… czasami śni mi się po angielsku, ale w większości po polsku Happy-Grin To chyba znaczy, że nie jest ze mną tak źle? Wink Delighted

          • Quackie pisze:

            Eee, no przecież i na Wyspie piszesz po polsku bez problemu, jakbyś się nie ujawniała, skąd piszesz, to myślę, że nikomu by do głowy nie przyszło, że zza Wielkiej Kałuży.

            • miral59 pisze:

              No piszę po polsku… ale czasami muszę się dobrze zastanowić, czy prawidłowo Wink Po tych 18 latach pobytu tutaj zauważam naleciałości gramatyczne. Czasami mówię komuś „weź autobus/kolejkę”, zamiast powiedzieć po polsku „jedź autobusem/kolejką”… Poza tym przesiąkłam już pisownią amerykańską i takie nazwy jak np. Kanada, czy Kolorado piszę przez „c”. Jak zauważę, to poprawiam Wink Ale nie zawsze rzuci mi się to w oczy… to taki odruch warunkowy… przyzwyczajenie… Weary Staram się jak mogę pilnować się i nie mieszać języków. Tym bardziej, że ze swoimi dziećmi mówię głównie po polsku i nie chciałabym, żeby uczyły się ode mnie nieprawidłowego języka Wink Delighted Córka śmieje się, że żeby nie my, to „zangliczałaby” ze szczętem. Towarzystwo ma w tym Denver mieszane (z różnych stron świata), ale nie ma w nim Polaków. Amerykanie, Meksyki, Rosjanie i Portorykanie, a Polka tylko jedna – ona Happy-Grin Oczywiście rozmawiają po angielsku…

              • Quackie pisze:

                A, no to pewnie, że angliczeje. Język jak narząd – nieużywany zanika.

                • Quackie pisze:

                  To prawda. I jeszcze obie strony muszą się zgrać w tym samym czasie…

                • miral59 pisze:

                  Wiem coś na temat „zanikania języka”, bo przed ponad trzydziestu laty szprechałam po niemiecku jak stara, a teraz już prawie tego języka nie pamiętam. Nie miałam okazji używać, to i zapomniałam.
                  A córka dzwoni do mnie regularnie co dwa tygodnie, żeby sobie pogadać. Dzwoni telefonem i jak jestem w domu, to się „przesiadamy” na Skype. Obie mamy bezprzewodowe słuchawki (prezenty od tatusia i męża, czyli od tej samej osoby) i możemy robić wszystko, jednocześnie gadając Wink A że średnio nasze rozmowy trwają 3 godziny… no właśnie… Happy-Grin
                  Ma to zapobiegać zangliczeniu córeczki Wink Happy-Grin

                • Quackie pisze:

                  Ho ho ho, bezprzewodowe słuchawki, co wytrzymują 3 godziny rozmowy – musi być dobry model.

                  Happy

                • miral59 pisze:

                  Te słuchawki wytrzymują znacznie dłużej niż te 3 godziny. Bodajże do 8 godzin Happy-Grin A małżonek kupił takie, bo wie jakie gaduły ich używają Wink Nawet się nie interesowałam jaki to model. Grunt, że działają Happy-Grin

      • miral59 pisze:

        Z zasady nie przeklinam, ale jak coś mnie zdrowo wkurzy, to tylko po angielsku Wink Jakoś te angliczańskie przekleństwa nie wydają mi się aż tak wulgarne Wink Overjoy

  24. Zoe pisze:

    Dzień dobry.
    Do Polski przyjedzie zespół, który był już w Polsce gdy mnie jeszcze na świecie nie było – The Rolling Stones. Szok.

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Najlepszym dowodem na to, że potrzebuję rano kawy, jest fakt, że dałem się dzisiaj rano nabrać trójkowym dziennikarzom sportowym, którzy podali z pełną powagą, że Agnieszka Radwańska przerywa karierę, bo jest w ciąży.

  26. Quackie pisze:

    To ja zmykam do pracki i to nie jest żaden Prima Aprilis (niestety).

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Czy ktoś tu mówił, że piątek jest luźniejszy? To dopiero żarcik…

  28. Jo. pisze:

    Dzień cośtam.
    Ma ktoś poduszkę?

  29. Zoe pisze:

    A ja mam pytanie z innej beczki. Powiedziałem do siebie: „czemu TĄ fakturę wydrukowali kursywą?” i w tym momencie przyszło mi do głowy, że może poprawnie powinno być „TĘ”. Może ktoś zna odpowiedź?

  30. miral59 pisze:

    Pochmurne dzień dobry Happy-Grin
    Od wczoraj pada deszcz. Całe szczęście z przerwami Pleasure Ale jak to przy takiej pogodzie bywa, jestem śpiąca… zasypiam na stojąco i „chodząco” lulu Nawet kawa niewiele pomaga Weary

  31. Max pisze:

    Spotkały się na kawie dwie przyjaciółki . ” Nie uwierzysz kochana jaki jest mój mąż …. W domu nie ma kropli wódki , a ten idiota poszedł do sklepu i kupił dzieciom chleba ! ” . Pierwszy kwietnia 2016 roku w Warszawie Thinking

  32. Jo. pisze:

    Ludzie… Co tu się dzieje… Wywalam przydasie z szafy… Mąż prawie po pogotowie dzwonił… PSYCHIATRYCZNE.

  33. Quackie pisze:

    Otóż właśnie skończyłem prackę na dzisiaj i muszę się odspawać od kompa.
    Jeszcze wrócę, ale za chwilę…

    Weary

  34. Jo. pisze:

    To co? Wystarczy na dzisiaj?
    kordelka

  35. miral59 pisze:

    Dziś byłam w końcu w warsztacie zrobić wycenę naprawy samochodu. Tak jak mi powiedziała kobitka w ubezpieczalni. Facet obejrzał samochód, opisał i powiedział, że to tylko wstępne obliczenia, bo nie chce otwierać maski i nie wiadomo czy w środku nie jest coś uszkodzone Weary A nie chce otwierać, bo nie wiadomo czy potem zamknie, a z otwartą klapą nie da się jeździć. Fakt. Trochę mogłaby zasłaniać drogę Wink Przy okazji obaj właściciele warsztatu zdziwili się takiej kolejności załatwiania spraw. Jeden z nich od razu zadzwonił do mojego ubezpieczenia i oddał mi słuchawkę. Kobitka po drugiej stronie druta była zdziwiona, że dopiero teraz ten wypadek zgłaszam… po ponad dwóch tygodniach?!!! Trochę późno… No to z kolei ja się zdumiałam. Powiedziałam, że przecież byłam w agencji zaraz po wypadku, ale kobitka powiedziała mi, że najpierw muszę mieć wycenę. A że zbliżały się święta, to nie miałam czasu latać po warsztatach… dziś mam czas, to jestem. Powiedziała mi, że musi zadzwonić do tego punktu i wytłumaczyć im, że wprowadzanie w błąd klientów jest niedopuszczalne!!! To już nie moja sprawa… Niech sobie sami ustalają co i jak. Ta od wypadków w ubezpieczeniu powiedziała mi, że ona nie może przyjąć ode mnie zgłoszenia i połączy mnie z facetem, który to zgłoszenie przyjmie. OK.
    Facet był miły, ale czasami zadawał głupie pytania. Oczywiście zaczął od numeru polisy, mojego adresu, daty urodzenia i takich innych pierdół. Rozumiem, że musiał. Potem poprosił o opisanie wypadku. Trudno było mi coś powiedzieć, bo weszłam do budynku i niczego nie widziałam, ani nie słyszałam. Samochód zaparkowany, zero świadków… Podałam adres gdzie to się wydarzyło. A potem był kabaret. Bo pytał mnie, czy nie było rannych i zabitych Overjoy Mało brakowało, a powiedziałabym mu, że na parkingu nikt nie leżał, więc zabitych na bank nie było… co do rannych mam wątpliwości Wink Overjoy Potem zapytał, czy piesi brali udział w tym wypadku. A skąd u licha mam to wiedzieć, skoro mnie tam nie było?!!! Był tylko mój samochód, ale on gadać nie chce!!! Conceited Na koniec zaproponował mi jakiś tam serwis, który naprawi samochód. Powiedziałam, że jestem w P&J Auto i oni mi to naprawią jak zwykle. Mają też podpisany kontrakt z moją firmą ubezpieczeniową, więc nie powinno być problemu. Facet nie zrozumiał i szukał w wykazie T&J Auto i nie mógł znaleźć Overjoy Dobrze, że usłyszałam tę pomyłkę i wyprostowałam. Znalazł i zapytał mnie, czy ma podać mi numer telefonu do nich, żebym się skontaktowała i ustaliła kiedy mi naprawią… Ręce mi opadły, bo przecież na wstępie mówiłam, że dzwonię z tego warsztatu!!! Ale grzecznie podziękowałam za ten numer i powiedziałam, że właśnie tu jestem. Nie potrzebuję też numeru do wypożyczalni samochodów, bo ten warsztat mi to załatwi. Tak jak już nie raz bywało. Zostawiam samochód w warsztacie, a z wypożyczalni przyjeżdża ktoś tam i zabiera mnie, żebym sobie wybrała autko. Potem odstawiam je do wypożyczalni, a oni odwożą mnie do warsztatu, żebym odebrała swój naprawiony samochód. Proste i wygodne. O nic nie muszę się martwić. A jeszcze jak sobie przypomniałam co miał mój synek!!! Tym bardziej podziękuję Delighted Bo jak synek miał wypadek i naprawiał samochód w tym warsztacie, to usiłował dodzwonić się do firmy wypożyczającej samochody. Telefon odbierał jakiś Hindus, który nie za bardzo znał angielski. Syn za groma nie mógł się z nim dogadać. To była rozmowa głuchego ze ślepym o kolorach Overjoy Po co mi dodatkowy stres potrzebny? Także w poniedziałek po pracy jadę oddać samochód do naprawy i wracam do domu wypożyczonym. Kiedy mój będzie gotowy nie wiem, ale na pewno zajmie to kilka dni. Chociażby dlatego, że lakier musi wyschnąć Wink
    A jeszcze coś. Zostałam pouczona, że wypożyczony samochód nie może kosztować więcej niż $25 za dobę i w sumie nie może przekroczyć $600. Nie wiem jaka to by musiała być naprawa, żeby zajęła ponad 24 dni?!!! To chyba jakby stał w warsztacie i nic z nim nie robili.
    No nic. W końcu mi go zreperują i będzie święty spokój Happy-Grin

    • Quackie pisze:

      Ha, faktycznie brzmi to kuriozalnie, ale podejrzewam, że te pytania na infolinii to jest efekt trzymania się procedur, na które Amerykanie zwracają bardzo uwagę (już kiedyś pisałem, że jak Kumie się zawiesił komputer w pracy i sobie go zrestartowała, to jej koleżanka z pokoju nie mogła się nadziwić, „no bo przecież procedura jest taka, że się woła do tego informatyka”, nawet jak to ma potrwać parę godzin, a w tym czasie się nie pracuje.)

      • miral59 pisze:

        Na pewno są to jakieś ich wewnętrzne procedury i te pytania musiały być zadane, ale w sumie to głupie. Przecież jak sam samochód miał wypadek, to po co te pytania zadawać?!!! Worry To nielogiczne…

        • Quackie pisze:

          Bo to by musiała być osobna procedura, albo właściwie zmiana istniejącej. Do schematu/ algorytmu postępowania i pytań w takim przypadku trzeba by dołożyć gdzieś tam punkt z warunkiem: „Jeśli wypadek dotyczył samego pojazdu, bez udziału ludzi, pomiń pytania 13, 16 i 17” albo coś podobnego. Dopóki takiego punktu nie wsadzą w ubezpieczalni, a dokładnie w centrum telefonicznej obsługi klienta, to będą takie absurdy.

          Swoją drogą to znak czasów – kiedyś człowiek robił algorytmy dla komputera i się wściekał sam na siebie, jak coś popierniczył, bo komputer mu wyrzucał bzdurne wyniki, a teraz jest tak samo, tylko człowiek robi algorytmy dla LUDZI, a oni – nawet jak widzą, że coś jest absurdalne – robią tak, jak schemat każe, czyli de facto działają tak jak kiedyś komputer. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.

          • miral59 pisze:

            Fakt. Taka „inwencja twórcza”, czyli pominięcie niektórych nielogicznych punktów mogłaby być źle widziana przez pracodawcę, więc lepiej niczego nie zmieniać. A że dzięki temu wisi się na telefonie nie wiadomo ile czasu (zupełnie bez sensu), to już inna sprawa. Nie pisałam tego, żeby nie przedłużać swojej opowieści, ale na wstępie ten „Endriu” przeczytał mi wszystkie warunki mojej polisy. Nie wiem po co? Przecież wiem co podpisywałam!!! Fakt, firmę ubezpieczeniową zmienialiśmy 14 lat temu Wink Mogłam zapomnieć… Overjoy I też nie bardzo wiem, czy śmiać się, czy płakać. Ale chyba wolę to pierwsze Wink Overjoy

    • Jo. pisze:

      O rany… No nieźle, nieźle…

  36. miral59 pisze:

    Ale się rozpisałam Amazed A to dlatego, że wróciłam z warsztatu zmęczona. Ten cały „Endriu” (facet z ubezpieczalni) wykończył mnie psychicznie. Wycena, która miała trwać z 15 minut, dzięki telefonowi, urosła do ponad godziny. A jeszcze jak to u mnie bywa, pomyliłam drogi i zrobiłam ogromne kółko. Dobrze, że już orientuję się trochę w układzie ulic i obeszło się bez pomocy „osób trzecich” Wink Sama znalazłam wyjście z sytuacji i nawet nie wpadłam w panikę Happy-Grin W drodze powrotnej zajechałam do banku – okazało się, że automat do wpłat i wypłat jest nieczynny Disapproval Dobrze, że pamiętam numer swojego konta (13 cyfr), mogłam wypełnić formularz i kasę wpłacić… Przy okazji musiałam dopisać parę rzeczy na czeku, bo nie do końca był wypełniony, a te panie z banku nie mają prawa tego robić. Wróciłam do domu z mocnym postanowieniem, że już nigdzie się nie ruszam i nigdzie nie dzwonię, bo coś dzisiaj życie robi mi psikusy i na dziś mam dość Tired
    Jutro też jest dzień i patrzę w niego z nadzieją Pleasure

  37. Quackie pisze:

    Dzień dobry z grubsza rzecz biorąc jak u Bożenki Wink1

  38. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    W ten weekend będzie mnie tu mało, bo będę knuł i tupał…

  39. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Jeszcze nie wiem czy słoneczny, bo za oknem ciemno Wink

  40. miral59 pisze:

    Miło się rozmawia, ale już minęła 7 rano i czas mi się za coś brać Sad Dziś dzień krótszy, bo wieczorem w gości idziemy. A i gość do nas przylatuje. Trzeba jakieś zakupy zrobić Distort
    Miłego popołudnia życzę Buziaczki
    Jak mi się uda, to jeszcze zajrzę Bye

  41. Wiedźma pisze:

    Dobranoc z senną kołysanką lulu

  42. miral59 pisze:

    Wróciłam z imprezy i chyba pójdę już spać Spanko
    A może jeszcze sobie jakiego drinka wypiję, bo całkiem na trzeźwo nie zasnę Wink Nasłuchałam się tylu „mrożących krew w żyłach” teorii spiskowych, że sen kompletnie uleciał Overjoy Najbardziej chyba rozśmieszyło mnie, że Amerykanie zakładają swoje bazy wojskowe w Polsce, bo mają na celu „oczyszczenie” kraju z Polaków, a przy okazji Ukrainę i Białoruś (z Ukraińców i Białorusinów), a na miejsce rdzennych mieszkańców osiedlą Żydów Overjoy Nie wiem w czyim umyśle to powstało, ale poradziłam znajomemu, żeby zmienił stację radiową, w której o tym z przejęciem opowiadali. Na pewno mają nierówno pod sufitem i plotą jak potłuczeni Overjoy Chyba się trochę obraził, bo powiedział mi taką straszną wiadomość, a ja kwiczałam jakby opowiedział dobry kawał Overjoy Przykro mi, ale chociaż trzeźwa (robiłam za kierowcę) nie potrafiłam się opanować… do tej pory kwiczę, jak sobie przypomnę… ROTFL

  43. miral59 pisze:

    To może (jak już nie mogę spać) dodam jeszcze kilka „kwiatków” z tych teorii spiskowych…
    Dowiedziałam się też, że już dawno wszyscy jesteśmy „zaczipowani”. Są specjalni ludzie, którzy strzelają do mieszkańców z tych właśnie „czipów” i potem w każdej chwili wiedzą gdzie jesteśmy i co robimy. Najczęściej trafiają za uchem i jeśli kobieta ma kolczyki, to pomaga to w wysyłaniu informacji. Działa jak antena… ROTFL Dobrze, że nie noszę kolczyków Wink Nie mam anteny i może mnie nie namierzą Overjoy
    Dowiedziałam się też, że Żydzi uprowadzają dzieci, tuczą je, zabijają i dodają do swojej rytualnej macy Overjoy
    Prawdę mówiąc, wiedziałam, że panowie są antysemitami, ale dopiero teraz widzę jak bardzo mają nierówno pod sufitem!!! Wcześniej nie opowiadali takich bzdur!!! Pytałam jednego z nich w jakim radiu wysłuchał tych głupot? Zdziwił się, że nie słucham radia Browna (mówił to jako „Brałn”). Nawet o takim nie słyszałam… ale musi robić niezłą wodę z mózgu… Amazed

  44. miral59 pisze:

    A i jeszcze jedno. Dowiedziałam się też, że do tej pory rządzili Polską Żydzi, a teraz, raz nareszcie, mamy w rządzie samych Polaków!!! Overjoy W końcu zrobią porządek!!! (bez komentarza z mojej strony)
    I tak sobie pomyślałam, że to dobrze, że byłam trzeźwa. Bo jakbym wypiła i hamulce puściły… nie wiem jak ta impreza by się skończyła Amazed A tak… trochę wyśmiewałam te „straszne spiski”, zmieniałam temat na podróże i oczywiście swoje ukochane ptaszki… Widząc zacietrzewienie w oczach, doszłam do wniosku, że potrzebny jest tu psychiatra i sama z tym problemem sobie nie poradzę, więc lepiej unikać zbyt ostrych sporów… i tak ich nie przekonam. Sad I pomyśleć, że kiedyś ich lubiłam… Cry

    • Jo. pisze:

      Ja niestety pokończyłam kilka znajomości, chociaż przecież i tak towarzysko to u mnie pustynia. Bo nie dałam rady słuchać tego misjonarskiego zacięcia. U mnie oboko polityki dotyczyło to jedynie słusznej postawy wobec autyzmu oraz alternatywnych metod leczenia. No i nie – szkoda mi życia. Niech tam sobie każdy ma swoje poglądy, dopóki nie usiłuje mnie zmusić, żebym miała takie same. A ten nachalny fanatyzm połączyny z misjonarstwem jest dla mnie nie do wytrzymania.

      • miral59 pisze:

        Też bym chętnie zakończyła tę znajomość, ale trochę mi szkoda. Mój małżonek zna Zbyszka od prawie 40 lat. Razem pracowali w Polsce, potem Zbyszek wyjechał, a spotkali się z moim mężem w polskim sklepie. To drugie małżeństwo poznaliśmy już tutaj. Panie chodziły razem do szkoły i się zaprzyjaźniły. Kiedyś spotykaliśmy się co miesiąc. Po kolei. Raz u „Zbyszków”, raz u „Staszków” i raz u nas. Potem się to trochę rozluźniło i teraz spotykamy się co kilka miesięcy, ale w tej samej kolejności. Teraz po „Staszkach” kolej na nas… Do tej pory nie przeszkadzało mi, że obydwie pary są zwolennikami PiS-u. Każdy ma prawo do swoich przekonań i nawet nie próbowałam ich zmieniać. Po dzisiejszych dyskusjach zastanawiam się, czy warto kontynuować takie znajomości. Nie znoszę żadnych teorii spiskowych!!! Jeśli ktoś ma dowody na działalność przeciw narodowi, czy państwu, to powinien to zgłosić do odpowiednich służb w danym kraju, a nie pleść takie bzdury!!! Nienawidzę też odpowiedzialności zbiorowej. Nie powinno się obarczać winą całego kraju/narodowości na podstawie zachowań kilku przedstawicieli. Jednostki przestępcze powinno się złapać i postawić w stan oskarżenia. Nie powinno się obarczać winą wszystkich z danej grupy. Wydaje się to proste, ale niektórym jest to zawiłe i szukają drugiego dna w takim oświadczeniu. Bo może jednak jakiś hak się znajdzie… Weary
        A fanatyzm? Zgadzam się z opinią, że skrajny fanatyzm jest gorszy od faszyzmu. I to każdy fanatyzm. Ten religijny również. A żona Zbyszka jest fanatyczką religijną… nic dodać, nic ująć…

  45. miral59 pisze:

    To jeszcze, żeby tak zmienić temat na weselszy Delighted Dziś prawie cały dzień sypał śnieg!!! Z przerwami na słoneczko. Oczywiście śnieg topił się momentalnie… W niedzielę (czyli już dziś) ma być 18C (!) czyli ciepło(!)a w poniedziałek temperatura spadnie do 3C Amazed Spore skoki!!! Nie lubię takiej pogody Disapproval

  46. miral59 pisze:

    Miłej niedzieli Wyspiarze!!! Delighted

    • Max pisze:

      Dzień dobry : (jestem optymistą , nie narzekam ) Z obszernych treści , które nam Miralko przekazujesz z za Wielkiej Wody wynika , że w podstawowych parametrach np. klimatycznych , ale nie tylko ,to masz to samo , co nad Wisłą . To powiem po męsku : po cholerę drożysz się tam z jakimś Andriu , w sprawie swojego samochodu , zostaw mu to za przysłowiowego dolara i wracaj na stare , ale sympatyczne podlaskie śmieci . Byłem ostatnio w Narewce i nad jeziorem Siemianówka (?) Jest pięknie , a jezioro (?) okazuje się jest sztucznym zalewem zbudowanym w slusznie minionym okresie ,jako zbiornik wody pitnej dla Białegostoku na wypadek wojny . Gwarantuję , że nie poznasz rodzinnych stron . Przepraszam jeśli się zagalopowałem , wybór należy do Ciebie . Osobiście mam rodzinne odpryski w Toronto , Australii , Szwajcarii , Niemczech i cały rój w Wielkiej Brytanii. Mam zatem okazję konfrontacji ,komu się powiodło .Bywa różnie … Tears

  47. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Biegającego weekendu ciąg dalszy, a robota w lesie

    Worry

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)