« Trzech panów na włóczędze... czyli Niemiec z punktu widzenia Anglosasa Wiosna.... Dytyramb. »

List Andrzeja Bobkowskiego do matki..

8a. Avenida „A” 7-98
                                                         Zona 2
Guatemala – Guatemala, C.A.
19 marca 1958 roku

Kochana moja, najdroższa Kiciuniu!

Dostałem wczoraj Twój list i ucieszyłem się, że przynajmniej Ty nie byłaś chora. Bo już się bardzo niepokoiłem. No ale chwała Bogu. […]

Jeżeli chodzi o najważniejsze, to wysłałem Ci znowu trochę pieniędzy. Nie zdążyłem wcześniej i już chyba przed świętami nie dostaniesz, ale pewnie zaraz po świętach. Oni teraz już nie podejmują się wypłat złotowych i wypłacają w banknotach dolarowych. Powinnaś dostać 20 dol. Jak to wymienisz, to już ty lepiej wiesz niż ja. Jestem ciekawy, czy potem nie nasolą Ci jakiego podatku od tego, bo czytałem, że osobom otrzymującym paczki z zagranicy walą podatek od tego, czy też zwiększają im wymiar podatku. Cudna ta gospodarka ludowa i postępowa. Wysyłasz paczkę przez PKO bez cła, jak się reklamują, płacisz za taką paczkę poczwórnie albo poszóstnie drożej, niż gdyby to kupić w sklepie, zapakować i wysłać. A potem jeszcze odbiorcy walą od tego podatek. Naprawdę – takiego wyzysku, bezczelnego i bezwstydnego, nie potrafił wytworzyć nawet najprymitywniejszy kapitalizm. Ale nie rozwodzę się na ten temat, bo to można oszaleć. Cały marksizm nie ma nic wspólnego z koncepcją rozumową, ideologiczną itp. To po prostu ślepa wiara, mistyka, uparta abstrakcja, wobec której nawet ordynarna dewotka wydaje się okazem inteligentniejszym od takiego „naukowca”.

Co do książki, to oczywiście teraz już będę reklamował. Ale to chyba tylko po to, aby po kilku miesiącach dowiedzieć się, że na mocy jakiegoś tam okólnika z czasów tzw. stalinowskich przesyłka książek i druków jest zabroniona itp., czyli XX wiek, postęp, wolność, równość i braterstwo, czyli smród, nędza i ubóstwo. […] Jaka to była sielanka carskie czasy i carski zabór… Przerzucałem niedawno „Listy” Słowackiego i myślałem… […]

Ten młody pisarz od nas, autor „Pierwszego kroku w chmurach”, Marek Hłasko, wywiał do Paryża i jest w Paryżu. Kto wie, czy nie przyjedzie tu do mnie na „rekolekcje”. Ma rację chłopak, bo u nas już go zaczęli chrupać z kościami i szybko by go zjedli. Tylko za prawdę. To wielki talent. A że on dobry mechanik samochodowy, to się o niego nie boję, bo sobie da radę byle gdzie. Żeby go dokumentnie „skończyć”, powołali go do służby wojskowej – do łodzi podwodnych, gdzie służba trwa 3 i pół roku. Masz pojęcie? Więc nawiał. G. [Giedroyć] chce mi go posłać tutaj na miesiąc, żebym go wprowadził w nowy świat, bo ew. chce się osiedlić w USA. Skonfiskowaną u nas książkę wyda teraz w Paryżu. Filmy, które robił, poobcinali mu tak, że pozrywał umowy. Po czym nazywa się to kultura socjalistyczna. O rany Julek… A ci od „polskiej drogi do socjalizmu” zamienili się całkiem w Towiańczyków. Jak Kisiel przyjechał, to powiadam Ci, nie przemawiał – on wieszczył, jak sama matka Makaryna Mieczysławska. […]

Z Kazimierzem [Brandysem] miałem hecę, bo koniecznie chciał mnie ściągać do N. Yorku i nawet gwarantował pracę za 600 dol miesięcznie. A wszystko przez to, że „po śmierci Lechonia nie ma tu właściwie z kim gadać”. Musiałem mu długo klarować, że tak ciężko wywalczonej wolności i niezależności (jemenw-dupizm absolu, jak to nazywam) nie rzuca się lekko, że kocham tropik, że dopiero tu odżyłem i może coś więcej zdołam napisać itd. Mało ludzi może to zrozumieć. Kilka miesięcy temu koniecznie mnie chcieli w Monachium, płacąc podróż, dając darmowe mieszkanie i dobrą pensję. Odesłałem do wszystkich diabłów. Z rosnącym strachem konstatuję, że ludzie zaczynają nie rozumieć, co to znaczy, „chce się być wolnym”. To ja dziesięć lat męczę się jak zwierzę, jak bydlę pociągowe i wreszcie dochodzę do momentu, w którym jestem jednym z bardzo nielicznych, którzy peuvent avoir dans la dupe tout ce qui leur plait – to nie, ciągną na posadki, żeby faceta uzależnić, bo jakże to, intelektualista, pisarz i musi zarabiać pracą rąk na chleb, sklepikarz. A między nami ja jestem bardziej dumny z tych dziesięciu lat „niedania się” i z tej sklepiczyny niż z wszystkich wypocin, które napisałem. […]

Egoistą nie jestem, gdybym miał na to, pomagałbym wszystkim i nie tylko starał się pomagać Tobie. (Bo wcale nie ukrywam przed sobą, że jak dotąd tylko staram się pomagać Ci, a nie pomagam w pełnym tego słowa znaczeniu). Ale jak wytłumaczyć, że choć my tutaj nie żyjemy w zwierzęcych warunkach socjalistycznych, to jednak też nie jest łatwo i różowo. Mama Basi pisze, że może Jasiek mógłby przysłać Marynie, żeby do nich pojechała. No z czego? Mają samochód, bo go muszą mieć – i wcale nie dla przyjemności, mają to i mają sio, ale to wszystko ciągnięte za włosy, a nie „dostatki” i „luksus”. Gdybym miał na to, to też kupiłbym samochód, bo go potrzebuję, w sumie tak samo jak patelni czy noża i widelca. A u nas – dziś bardziej niż przed wojną myśli się od razu, że jak ktoś ma samochód, to znaczy się milioner. Nie wiem, skąd ten jakiś chłopak w Krakowie miał mój adres i kilka dni temu dostałem list z prośbą: ma 18 lat, rodzice nie mają środków na kształcenie go, więc może ja mógłbym mu pomóc w dalszym kształceniu się. Tak – po prostu – wysyłaj paniczowi co miesiąc, bo on ma ochotę kształcić się. Napisałem mu bardzo brutalnie, że ma 18 lat, dwie ręce i głowę na karku i jeżeli chce się kształcić, to niech próbuje to najpierw zrealizować na własny rachunek. Ja miałem 35 lat, a nie 18, i też miałem tylko dwie ręce i nic więcej i na całe lata musiałem zapomnieć o moim wykształceniu, o wszystkim. Dziury w niebie nie będzie, jeżeli pozostanie robotnikiem i spróbuje się sam kształcić. Jak zechce, to się i tak wykształci. Kochana Kiciuniu, kończę już. Może ten list dojdzie jeszcze przed świętami. Ściskam Cię mocno i życzę dobrych świąt, mocno Cię do serca tulę, pozdrów wszystkich i napisz znowu choć parę słów od razu, jak dostaniesz te pieniądze, bo chcę być pewny. Całuję, Twój

                                                                                  Jędrek

121 komentarzy

  1. Incitatus pisze:

    Zadziałało!!
    Wiedziałem, wiedziałem, że jak pojawi się Lenin Stalinem i resztą zbawców ludzkości podparty to zadziała!!:)))))))) Overjoy

  2. Alla pisze:

    Ogólne dzień dobry 😀 Bardzo podoba mi się ten list pisany przez syna do matki 🙂 „kochana moja, najdroższa kiciuniu”…

    • Incitatus pisze:

      Podejrzewam tego Pana o poważny zestaw chorób umysłu!!

      • Alla pisze:

        Ja nie. Całkiem zdrów.. sano mente et corpore (?)!
        PS Temat otwarty, Pan możesz 😀 się wyżywać 😀

      • Incitatus pisze:

        PS Teraz dopiero przeczytałem w Wikipedii jego życiorys. Chorował na raka mózgu i ten rak go zabił. Moje stwierdzenie, że podejrzewam u niego „poważny zestaw chorób umysłu” znalazło więc materialne potwierdzenie, choć „mózg” to nie sam „umysł”, a jego narzędzie.
        Nie znam jego twórczości, może postaram się coś przeczytać…Piszę „może”, bo jakoś mnie ani do tej postaci, ani do jej dzieł nic nie ciągnie.
        Czasami pierwsze wrażenie wystarcza by nie chcieć mieć z kimś nic i nigdy do czynienia…
        Mnie ten list jakoś do jego autora zraził, poczułem do niego taką podskórną, niczym nieusprawiedliwioną (na razie) niechęć . I tak już raczej zostanie.

        • Alla pisze:

          Mnie nie, bo to bardzo ciekawa postać.

          • Wiedźma pisze:

            Skowronku.. podzielam Twoje zdanie, to byłciekawy człowiek : wyjechał przed wojną do Francji, tam zaczynał od zera… Nie znosił polskiego hurrapatriotyzmu i tego,że każdy interesik był patriotyzmem ” przykrywany”…

  3. Incitatus pisze:

    Bardzo fajny ten list! Najbardziej podoba mi się w nim obrzydzenie do socjalizmu, ostre wytknięcie jego wad i bardzo starannie ukryty zawód jaki autorowi sprawił kapitalizm!!
    Czy to się czasem nie nazywa schizofrenia, taka choroba wzroku??
    Czemu wzroku?? No bo tu źdźbło, a tam belka. Albo odwrotnie!!: ))

    • Alla pisze:

      A widzisz Senatorze, ja tak sobie myślę, że w 1958 roku, w swojej ojczyźnie, to on nawet tego własnego, marnego sklepiku nie mógłby mieć 🙁

      • Incitatus pisze:

        Wiesz, ja pamiętam masę sklepików z tego czasu, choć-em dzieciak wtedy był. Chleb, kiełbasę czy chałwę i „kamyczki” w takich malutkich, często pożydowskich sklepikach się kupowało. Piszę „pożydowskich”, bo przed oczami właśnie stanęła mi dawna Lwowska, część Lubelskiej i inne małe uliczki jakie przed wojną stanowiły dzielnicę handlowo-żydowską w Chełmie.
        Po wojnie sklepiki stały tam gdzie i przedtem…. tylko ich poprzedni właściciele rozwiali się jak dym…
        Do Majdanka w Lublinie jest z Chełma 60 km….: (

        „Ci, którzy opuszczają Chełm zakończą wędrówkę w Chełmie,
        Ci, którzy zostają w Chełmie są już tam na pewno.
        Wszystkie drogi prowadzą do Chełma,
        Gdyż cały świat to jeden wielki Chełm.”

        To słowa Izaaka Singera

        • Alla pisze:

          Przepraszam Senatorze, czy te sklepiki prowadzili intelektualiści?
          Z całym szacunkiem dla ich właścicieli, ale dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło:)
          Jak wyglądało życie Broniewskiego, że o zaszufladkowanej jego twórczości nie wspomnę.

          • Incitatus pisze:

            Oj, dyskusja zaczyna robić się ciekawa. Zahaczamy o elity….Na czterdzieści milionów ludzi ilu było Broniewskich, Parnickich, Kisielewskich, że już koryfeuszy nauki w spokoju zostawię? ….No, ilu?
            Ja wiem, że równać trzeba do największych, wiem, że to brylanty narodu…ale wiem, że ich tysiąc czy dwa to nie cały naród, który może talentami nie obdarzon noszenia na rękach i wieńców sławy się nie domaga….bo jej nie potrzebuje…

      • Wiedźma pisze:

        Nawet nie to, Skowronku… Bobkowski uważał, że totalitaryzm ( a za to miał idee bolszewików) jest przeciwny człowiekowi.

    • Wiedźma pisze:

      Dzien dobry Senatorze ! Wprawdzie nie czytałeś niczego, co Bobkowski napisał, ale wyrok już mamy. Imponujące …. Bardzo . Ale nie namawiam Cię do czytania, skoro już się uprzedziłeś na niewidziane i nieczytane Delighted

      • Incitatus pisze:

        Tak jak napisałaś, Wiedźmineczko – czasami spotyka się kogoś pierwszy raz w życiu i po zamienieniu z nim paru zdań, a czasami nawet bez tego, wie się podświadomie, że na kolejne spotkanie raczej nie ma się ochoty wybierać.
        Nie ukrywam, że niektóre ze zdań tego listu tuż obok paru moich śmiało można umieścić, ale całość robi na mnie nieprzyjemne wrażenie….Kiedy go czytam mam uczucie, że autor łaskawie się zniża do poziomu innych…Własnej matki też!

  4. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Jedna, drobna rzecz mnie uderzyła (lekko) – Bobkowski czytał listy Słowackiego, my czytamy Bobkowskiego…

    Pozdrawiam i zmykam.

  5. Alla pisze:

    I ja się za pracę biorę, bo waciki podrożały 😀

  6. Wiedźma pisze:

    Ogólnie… śnieg pada ! Ale odkrycie ROTFL

    • Incitatus pisze:

      Śnieg nie pada! Nici z odkrycia!! Overjoy

      • Wiedźma pisze:

        To u Ciebie nie pada…. 🙂

        • Incitatus pisze:

          No, toż piszę, że nie pada!: )))

        • Max pisze:

          Pierwszy dzień wiosny,a tu na stawie pokrywa lodowa i jak tu utopić tę cholerę Marzannę ? Sytuację uratował wędkarz,który oprócz świdra miał jeszcze mały toporek którym udało się wydłubać odpowiednią przestrzeń do zatopienia kukły.Tylko czy ta Marzanna dopłynie ze stawu do morza ? Nie dopłynie,tradycja zatem jest felerna i może sejm zrobił by coś w tej materii ? Młodzież miała jednak wiosenne hahanie na lodzie w skromnych strojach,żeby nie powiedzieć na pół nago.Tradycja rzecz święta. Nie dziwiłem się,bowiem pamtam z wieku szczenięcego,że nie mogłem doczekać się dnia, kiedy można było biegać boso.Czasami jeszcze po lodzie…. Amazed

          • Incitatus pisze:

            Witaj, Maxiu: ))
            Od czasu gdym przestał wedkować spod lodu nie widują już na nim nagusów: )))

            • Max pisze:

              Zrobiłem ci ja kiedyś na pierwszy dzień wiosny tratwę z dwóch bali związanych drutem i wybrałem sie w rejs po lokalnej rzece.Po pewnym czasie drut się przetarł,bale rozeszły się na boki,a ja wpadłem do lodowatej wody. Do domu dotarłem zmoczony jak nutria,ale nawet nie mialem zwykłego kataru,tylko wpieprz od matki.Taką wiosnę pamięta się do koca życia….. Worry

              • Wiedźma pisze:

                Ładna historia ! Lanie Cię tak rozgrzało ? Happy

                • Max pisze:

                  Jedno i drugie.Nie protestowałem,bo do domu miałem parę kilometrów i dotarłem w opłakanym stanie,a matka miała rację.Popatrz,byłem samokrytyczny,albo po prostu zdechły i nie było mnie stac na jakąś formę protestu. Pozdrowionka. Amazed

                • Wiedźma pisze:

                  Pozdrowionka nawzajem In Love Zazwyczaj, gdy coś nabroiłam słyszałam od Ojca :” Usiądź, a ja ci powiem dlaczego jest złe, to co zrobiłaś” … a ja po cichutku myślałam sobie, że wolałabym dostać lanie.. 🙂 pewnie dlatego, że nigdy nie oberwałam solidnego lańska 🙂

                • Incitatus pisze:

                  Nu masz Ty szczęście żeś na mnie nie trafiła! Lałbym i patrzył czy równo puchnie!! Wink

          • Wiedźma pisze:

            Witaj Maxiu ! tradycja… pono rzecz święta 🙂

            • Max pisze:

              Ostatnie lanie jakie dostałem było przełomowe dla matki i dla mnie.Zaczęło się od suchego patyka,który złamał się po pierwszym uderzeniu w tyłek. Drugi patyk był równie kiepski i też się złamał.Kiedy matka wróciła z trzecim,niemalże kłonicą,to wyjąłem to narzędzie z jej rąk,trzasnąłem o kolano i rzuciłem pod piec.Rozpłakała się,ale przeprosiłem ją tłumacząc,że kij był wyjątkowo gruby i mogła wyrządzic mi krzywdę.Przyznała mi póżniej rację,że przeholowała. Worry

              • Incitatus pisze:

                Ja ostatni raz to dostałem od Ojca. Dwa razy od niego dostałem. Po tyłku za nieposłuszeństwo i podniesienie ręki na starszego (w ręce miałem wierzbową witkę), to było gdy miałem trzy lata. I gdym miał dwadzieścia parę to ino raz po pysku „z liścia” …. Za me paskudne słowa…o byłej mojej pierwszej….. lepszej części.
                Dobrze, że nie walnął kułakiem, inteligent jeden, bo pewnie nigdy bym do tego kompa nie usiadł…
                Ale rację miał….

                • Max pisze:

                  Myślę,że są to wyjątkowe sytuacje kiedy rodzice nie mieli racji.Coś mnie podkusiło kiedy widziałem jak kolega jeżdzi wierzchem na kozie i spróbowałem przejechać się na młodym cielęciu.Podprowadziłem „wierzchowca” do płotu i z żerdżi wskoczyłem mu na grzbiet.Tylko raz podskoczył ze mną jak na amerykańskim filmie i padł. Czy w tej sytuacji mogłem liczyć na wyrozumiałość rodzica ? Wiedziałem,ze będzie egzekucja i będzie sprawiedliwa….Tak hartowała się stal….w gaciach. Tears

  7. Alla pisze:

    Fragment listu do J.Giedroycia;
    „Nie jestem żadnym emigrantem, nie mam żadnych tęsknot, znam smak pszenicy i skowronków, ale i inne smakują mi tak samo. Jestem Polakiem, nigdy nim nie przestanę być, ale te wszystkie ojczyzny, więzy nierozerwania, łkania i patryjotyczne rzępolenia to nie dla mnie. Polska jest dziś dla mnie takim samym krajem jak inny za żelazną kurtyną, krzywda Polaka w Krakowie boli mnie tak samo jak Czecha w Pradze czy Litwina lub Estończyka. Nie rozdzielam niczego, sprawy poszły już znacznie dalej poza pojęcia ojczyzny, kraju, „mojej ziemi”, to pojęcia z lamusa, naftalina.”

    A teraz do ulubionego domu!! Fajrant! 😀

    • Incitatus pisze:

      Patriotycznych łkań to i ja nie znoszę, ale reszta tego co napisał do Księcia Pana jest paskudna!

      • Max pisze:

        Czego byś nie napisał,będzie złe.Polskie społeczeństwo było i jest podzielone nawet w prostych sprawach.Nasz wpływ na bieg wydarzeń na świecie jest żaden.Można mieć pretensje do minionego ustroju,ale to własnie tamten „układ” polityczny dał nam obecne granice na północy i zachodzie. Mogło być zupełnie inaczej i mieli byśmy Księstwo Warszawskie.Cieszmy się zatem z tego co jest i nie szukajmy wrogów na wschodzie,a przyjaciół za wielką wodą. Amazed

  8. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ciekawe, czy pan Bobkowski mógł przypuszczać, jak kontrowersyjnie będzie odbierany na Madagaskarze? Thinking

    • Incitatus pisze:

      Witaj Tetryku. Z uprzejmości, którymi poczęstował znanego ze swych poglądów Giedroycia, wynika że nasze zdanie miałby głęboko w ….piecu…!

    • Alla pisze:

      Ciekawe czy kiedykolwiek przez myśl mu przeszło, iż jego listy /właśnie te do matki/ będą opublikowane?

    • Wiedźma pisze:

      Tetryku… publikując fragment „Szkiców piórkiem” napisałam, że Bobkowski naraził się wielu ludziom tak na emigracji jak i w kraju. Nie dziwią mnie te kontrowersje i nie irytują, bo takie było założenie tej publikacji

      • Tetryk56 pisze:

        Witaj!
        Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień był dla ciebie łaskawszy 🙂
        Kontrowersje są w konwersacji niczym sól w zupie – zbyt dużo prowadzi do rękoczynów, zbyt mało odbiera smak.
        Mój o parę lat młodszy kuzyn, jako gówniarz wywieziony przez rodziców do Kanady, wizytując po kilku(-nastu?) latach Polskę mówił nam, że kraj mu się podoba, ale lepiej byśmy zrobili gdybyśmy komunistów do władzy nie dopuszczali 😉

  9. Alla pisze:

    Miło było.. 😀 Dobranoc i do jutra 😀

  10. Incitatus pisze:

    Dobranoc: )))

    Dziś na dobranoc ode mnie:

    Pewnej nocy do mieszkania wkrada się złodziej… Zapala latarkę i szuka rzeczy wartych wyniesienia.
    Nagle w ciemności rozlega się głos, który mówi:
    – Jezus wie, że jesteś tutaj.
    Złodziej prawie dostaje zawału, słysząc głos. Gasi latarkę i paraliżuje go strach. Odczekuje chwilę i nie słyszy nic więcej. Otrząsa się i kontynuuje to po co przyszedł.
    Kiedy łapie za telewizor, znów wyraźnie słyszy głos, który mówi:
    – Jezus patrzy na ciebie.
    Kompletnie przerażony złodziej szuka źródła głosu strumieniem światła swojej latarki . W końcu w narożniku pokoju dostrzega papugę.
    -To ty mówiłaś?
    – Tak – odpowiada papuga. – Tylko próbuję cię ostrzec, że on patrzy na ciebie
    Złodziej uspokojony mówi:
    – A więc mnie ostrzegasz?, a… kto ty do k….y nędzy jesteś?
    – Mojżesz – odpowiada ptak.
    – Mojżesz? – śmieje się złodziej – Co za kretyn nadał imię Mojżesz papudze?
    – Ten sam co nadał imię „Jezus” rottweilerowi, który stoi za tobą.
    – Bierz go!!!

  11. Incitatus pisze:

    A to na dobranoc dla Wiedźminki! Serducho

  12. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Chciałem zawiadomić, że w najbliższych dniach mogę być jeszcze bardziej nieobecny na Wyspie. Nie, nie wyjeżdżam nigdzie. Tak, kwestia roboty i jeszcze paru rzeczy. Proszę się nie niepokoić, jeżeli nie będę się odzywał, a ja postaram się odezwać jak najprędzej. Dobranoc i spokojnych, zdrowych snów.

    • Wiedźma pisze:

      Dobry wieczór Kwaku ! Z nieukrywaną przykrością czytam tę wiadomość, ale rozumiem, że „największym panem jest mus”….jak to kiedyś mawiali 🙁 Wracaj szybko ! 🙂

    • Alla pisze:

      Najlepszego Panie Q i niech problemy jak najszybciej miną.

  13. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))

  14. Alla pisze:

    Dzień dobry 😀 Może Ktoś wycieraczkę zmieni?? Hę??

  15. Alla pisze:

    Pan Julian zaprasza piętro wyżej Happy-Grin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)