Rozpad Raju
Znowu minęło trochę czasu. Jak było do przewidzenia, na Raj nie zasłużyłam. Piloty były wyłączone, ogłoszenia były nadawane przez głośniki, a ich teksty były wyświetlane na wielkich telebimach, widocznych z każdego miejsca. Stałam w ogromnym, nieprzeliczonym tłumie w hallu Raju, który jakoś okazał się jeszcze przestronniejszy, niż dotąd go oceniałam. Było zadziwiająco cicho i spokojnie. Niespodziewania piknęły wszystkie piloty i z głośników popłynął pierwszy komunikat :
– Dusze zakwalifikowane do pozostania w Raju otrzymają indywidualnie informacje. Po otrzymaniu informacji należy zatwierdzić ją enterem i niezwłocznie udać się w kierunku korytarza prowadzącego do Starego Raju, zameldować się w sekretariacie celem zdania pilota, pobrania lilii sztuk jeden i aureoli.
Gdzieś dalej dały się słyszeć pojedyncze piknięcia. Chwilę potem tuż koło mnie jakaś dusza aż się wzdrygnęła na taki sam dźwięk, o mało nie upuściła swojego pilota. Wcisnęła enter i zaczęła się przepychać w stronę Starego Raju. Jeszcze kilka piknięć, kilka dusz ruszyło do Starego Raju. Potem uczyniła się cisza. I znowu rozległ się komunikat :
– Dusze zakwalifikowane do Czyśćca po otrzymaniu indywidualnych informacji i zatwierdzeniu ich enterem powinny niezwłocznie udać się w kierunku Nowego Raju i zameldować w sekretariacie.
Piloty pikały jeden po drugim, Kolejne dusze przepychały się do widocznego z dala korytarza. Tłum z wolna zaczął rzednąć. Czekałam z rosnącym niepokojem, a czas ciągnął się w nieskończoność. Rozejrzałam się. Ściany hallu tonęły w mroku. Wydawało mi się, że widzę tam jakieś ciemne, zakapturzone postacie, ale nim się przyjrzałam, piknął mój pilot. Wcisnęłam enter tak mocno, że mało palca nie złamałam i ruszyłam za innymi. W sekretariacie otrzymałam numerek i szarą opończę i poszłam w kierunku, w którym szli wszyscy, na plac, gdzie uformowała się długa, wijąca się kolejka. Do rampy czy może raczej peronu podjeżdżały jakieś wehikuły, stojący na peronie funkcjonariusze odbierali od dusz numerki i kierowali do tych pojazdów, które po wypełnieniu się pasażerami, natychmiast ruszały w drogę, a na ich miejsce podjeżdżały nowe. Były tam autobusy, mikrobusy, makrobusy, ciężarówki, półciężarówki, ćwierćciężarówki z kratką a nawet ciągniki z doczepionymi wagonami kolejowymi. Na jednym takich wagonów dał się odczytać napis : pomer vagona 42 mużu k 8 konim**. Pośrodku tego rozgardiaszu miotała się jakaś drobna postać, ubrana bogato i elegancko w czerń i srebro. Ostrym, władczym głosem komenderowała, gestykulując i wywijając ogonem, na którym pobrzękiwały srebrne ozdoby. W pewnej chwili odwróciła się i żółtymi jak topazy oczami omiotła kolejkę oczekujących, jak by chcąc oszacować ich liczbę. Wzrok prześlizgnął się wzdłuż stojących, minął mnie, chwilę potem znieruchomiał i zawrócił. Wydając okrzyk radości czarno ubrany, elegancki Psiapora rzucił mi się na szyję.
– Psiapora, nie do wiary, to naprawdę ty? – zawołałam – jednak masz firmę?
– Mam, zaraz wszystko opowiem, proszę ze mną – i poszłam za nim do stojącego dyskretnie na uboczu wehikułu osobowego. Lśniące chromowania podkreślały wytworny grafitowy kolor.
– To mój prywatny. Amazon*, rocznik 1957, stan idealny – powiedział z dumą Psiapora, pieszczotliwie przesuwając dłonią po gładkiej masce – proszę się rozgościć. Tu jest barek – pokazał. W środku ktoś siedział. To był G.
– Zaraz pojedziemy, tylko muszę znaleźć jedną dziewczynę, Licho mnie prosił, aby się nią zaopiekować –powiedział diabełek – Zna pani kogoś w Czyśćcu?
– Znam. Nazywa się Żonkilia
– Świetnie, to jedna z tych przytomniejszych, pojedziemy do jej sektora.
Wsiadłam, przywitałam się z G. zrobiliśmy sobie po drinku. Wnętrze było wygodne, kanapy powleczone skórą w kolorze bordo, pachniało nowością. Zdążyliśmy wypić drugą kolejkę, kiedy wrócił Psiapora z tą dziewczyną, jak się okazało, też znajomą.
Wsiedli. Zrobiłam drinka dziewczynie, Psiapora wymówił się, bo prowadził. Zapuścił motor. Usłyszałam cichy, regularny, platynowy szmer silnika. Ruszyliśmy. Diabełek prowadził z dużą wprawą, wręcz dezynwolturą. Lewą ręką trzymał kierownicę, prawą wystudiowanymi, oszczędnymi ruchami zmieniał biegi. Grafitowy Amazon sunął jasną, równą nawierzchnią Drogi Mlecznej jak nieziemska zjawa, dla której nie istnieje granica szybkości (to nie kradzież, to hołd!***)
Psiapora zaczął opowieść.
– Po tym, jak się rozstaliśmy firma zaczęła podupadać, bo był zakaz organizowania wycieczek. Dostaliśmy ogromny domiar. Poświst się załamał. Ja, idąc za radą świętego Józefa, napisałem odwołanie. Rozpatrywanie go ciągnęło się niemiłosiernie, a ja w tym czasie, także za radą świętego Józefa, założyłem nową firmę w Czyśćcu, tylko na siebie. Cały majątek z tej pierwszej wycofałem i wniosłem aportem na drugą. Pierwszą wyrejestrowałem. I monity przestały przychodzić. Ta nowa to usługi transportowe, jak widać. Po tym podziale Raju trzeba przewozić dusze do nowych miejsc i wstrzeliłem się idealnie. Rozwinąłem, jak to się mówi, skrzydła, stajnię mam nielichą. Pewnym mankamentem jest, że potrzeba dużej ilości pracowników, ale zaletą, że niewiele im muszę płacić. Wprawdzie po otwarciu Piekła bezrobocie bardzo się zmniejszyło, ale tylko u mnie można jeździć na wehikułach. Chłopakom to się bardzo podoba i zawsze mam kolejkę chętnych na każde wolne miejsce.
Wiem, że czasami skubią przewożone dusze, ale to można udowodnić dopiero jak się ktoś poskarży. Wtedy karzę z całą surowością i na jakiś czas jest spokój.
Psiapora umilkł, Amazon sunął w przestrzeń z cichym pomrukiem silnika, oczom naszym ukazywały się :
Wschodnim szafirom podobne lazury
Co się zebrały, jak gdyby powłoka
Sfery miesięcznej na niebie bez chmury
Radość mym myślom wróciły z wysoka
……………………………………………………………
Piękny planeta, co na miłość radzi
Całą wschodową rozpogodził ścianę
Blask zwyciężając Ryb, swojej czeladzi.
Zwrócę się w prawo i okiem przystanę
U podbieguna, gwiazd tam ujrzę czworo
Po pierwszych ludziach późniejszym nieznane
Niebiosa zda się od nich jasność biorą
…………………………………………………………………
I tak stanęliśmy u wrót „Wtórego z Królestw”
Dante, oczywiście, Czyścieć, Pieśń 1. Podróż do Czyśćca
Posłowie
Muszę jeszcze powiedzieć o jednej rzeczy. Spotkałam znajomego z tamtego Raju. Był wychudzony i zestresowany. Powiedział, że był jednym z ostatnich, zakwalifikowanych do Czyśćca. Już się obawiał, czy się załapie. Wtedy zresztą tłum oczekujących, zdenerwowanych niepewnością zaczął się burzyć. Były przypadki odbierania duszom zakwalifikowanym do Czyśćca ich pilotów przez takie dusze, które wiedziały że czeka je Piekło. Wtedy spod ścian ruszyły te zakapturzone postacie. To były Biesy****. W mig zaprowadziły porządek. Wychodząc do sekretariatu w Nowym Raju ten znajomy obejrzał się. Ci, którzy zostali zakwalifikowani do Piekła zostali otoczeni kordonem zakapturzonych Biesów i spychani w głąb trzeciego korytarza, o którym nikt nie wiedział. Wcześniej był zamknięty i zamaskowany. Słychać było płacz i zgrzytanie zębów. Znajomy nie wiedział, dokąd korytarz prowadził.
Przypisy
*Volvo Amazon. Mam słabość do tej marki. To była pierwsza rzecz, jaka widziałam w życiu, która nie była tandetna.
**42 mużu… Określa pojemność wagonów, którymi w armii austrowęgierskiej byli przewożeni na front żołnierze. Hasek, Szwejk
***Hołd, rzecz jasna Leopoldowi Tyrmandowi i powieści Zły
****”Biesy” w inscenizacji Wajdy w Starym Teatrze w Krakowie oparte na adaptacji Alberta Camusa. W rolach głównych: Jan Nowicki (Mikołaj Stawrogin) i Wojciech Pszoniak (Piotr Wierchowieński). http:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.stary.pl/pl/detail/aktualnosci/id/498. Widziałam to na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych w 1972 (chyba). Po bilety stałyśmy z koleżankami, na zmianę, od 6 rano do 20:00, kiedy rozpoczęło się prrzedstawienie.
Z tym spektaklem nic się nie może równać. Elementem scenografii, takim jakby multimedialnym, były zakapturzone postacie, które pojawiały się w momentach gęstnienia atmosfery i robiły nastrój. Tamtych Biesów chyba nikt nie sfilmował, jakkolwiek Wajda pojechał z tym do Londynu. Późniejsza ekranizacja we Francji to już nie to.
Druga dla mnie w kolejności rewelacyjna inscenizacja to Tytus Andronicus w reżyserii Julie Taymor.http:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/www.filmweb.pl/film/Tytus+Andronikus-1999-1422