« Czworokąt.. Cyberiada.. »

Lajkonik i ogrodowa fizyka

Pan Ignacy Lajkonik nie był skrupulantem, ale kiedy już się za coś zabrał, przywiązywał dużą wagę do najdrobniejszych szczegółów. I vice versa zresztą. Dlatego teraz stał i patrzył z zastanowieniem, przenosząc wzrok z przedmiotu trzymanego w ręku na stojącą przed nim kuchenną wagę i z powrotem. Żeby jednak dobrze zrozumieć, o co właściwie mu chodziło, musielibyśmy się cofnąć o pewien czas. Autor rozgrzał więc już podręczny agregat chronotraktora, teraz wcisnął odpowiedni guzik i oto pan Ignacy w przeszłości…

* * *

…z obawą usiłował dopiąć swoje ulubione stare dżinsy. I nijak mu to nie szło. Westchnął ciężko, i popatrzył w lustro. Mimo najszczerszych chęci nie odbijało ono jego postaci ani o centymetr szczuplej niż w rzeczywistości. Nie żeby pan Lajkonik cierpiał jakieś potworne katusze z tytułu tuszy, co to, to nie. Ale coś z tym trzeba było zrobić, a co więcej, pani Chandra, zapytana o opinię, cofnęła się o krok, zmierzyła pana Ignacego wzrokiem, potem podeszła bliżej i zrobiła to samo miarką, w końcu zaś powiedziała z namysłem: JEŻELI pytasz, to może faktycznie? Z takim dictum pan Lajkonik nie zamierzał dyskutować. A ponieważ zbliżał się termin jego corocznej wizyty u siostry, połączonej z uroczystym koszeniem i innymi przyjemnościami, zdecydował się spróbować diety, której znaczącym elementem były podawane do każdego posiłku truskawki.

Trzeba bowiem wiedzieć szanownym Czytelnikom, że pani Monika w swojej posiadłości oprócz trawnika i innych licznych terenów uprawnych miała również sporą grządkę truskawek, które hodowała na użytek swój i swojej rodziny, a jeżeli urodzaj był wyjątkowy – sprzedawała nadwyżki do skupu. Czerwone owoce pyszniły się na krzaczkach, a ponieważ niezwykle smakowały całej rodzinie, wszyscy, włącznie z psem Pciuchem, starali się chronić truskawkową grządkę przed innymi chętnymi, w tym ślimakami, których ciągnęły do truskawek całe pielgrzymki, zwłaszcza po deszczu. A kiedy pani Monika uznała, że czas na truskawkobranie, do kobiałek wędrowały wyłącznie najdojrzalsze owoce (tym mniej dojrzałym dawano szansę rozgrzania się w słońcu do czerwoności), które następnie pani domu z pomocą wszystkich chętnych przerabiała na gęsty koktajl na tłustym wiejskim mleku, pyszne desery z cukrem pudrem, konfitury na zaś, czy w końcu gwóźdź programu – tort z galaretką truskawkową na truskawkowym kremie i biszkopcie, prosty, lecz w wykonaniu pani Moniki – genialny.

Pan Ignacy zajechał więc w gości, rozpakował się i zanim jeszcze zaczął odchudzające ćwiczenia z kosiarką, pochłonął pierwszą miskę truskawek. Owszem, bez cukru ani innych dodatków, owszem, starannie odważoną ilość, ale rozanielony wyraz jego twarzy wydawał się mówić „Tylko taka dieta i żadna inna!”. Nasz bohater szybko wciągnął się w rytm życia u siostry; pomagał w gospodarstwie, prowadził niekończące się dyskusje z panem Tadeuszem na temat optymalnego sposobu pozbycia się z ogrodu nornic (którym w tym roku wyjątkowo dopisywał apetyt), drapał Pciucha po brzuchu, ale nade wszystko rozkoszował się truskawkami, dodajmy zresztą, że dość bezrefleksyjnie… ale do czasu. Czwartego dnia bowiem pani Monika zastała brata w kuchni dokładnie w tej samej sytuacji, w której zastaliście go Wy, szanowni Czytelnicy, na początku niniejszego opowiadania.

– Ignacy, dobrze się czujesz? – zapytała, wystraszona, że być może truskawki zaszkodziły panu Lajkonikowi, a może ujawniła się jakaś alergia? Ale nie, wyglądało na to, że pana Ignacego strasznie coś zaprzątnęło. Pani Monika zrobiła krok naprzód i objęła wzrokiem całą scenę: jej brat stał przed kuchenną wagą i bez słowa patrzył to na miskę z truskawkami, to na podziałkę wagi. Kiedy podeszła, właśnie przekładał truskawkę z miski na wagę. – Popatrz – pokazał siostrze. – Jest 159 gramów, dokładam jedną truskawkę, więc teraz powinno być więcej. Ale waga pokazuje teraz 143 gramy! To przecież niemożliwe! Ale to jeszcze nie koniec, wyjmuję tamtą truskawkę, i wkładam tę dużą – i teraz jest już 185 gramów!

Pani Monika skrzywiła się tylko. – To niestety możliwe, Ignacy – powiedziała z niechęcią – trafiłeś po prostu na ujemną truskawkę.
Pan Lajkonik popatrzył na siostrę, jakby nagle przemówiła do niego w jakimś mongolskim dialekcie. – Mogłabyś powtórzyć? – poprosił uprzejmie. – Ach – machnęła ręką pani Monika – Ty nie wiesz. Od jakiegoś czasu mamy tutaj takie truskawki, no, właśnie takie jak ta tutaj. Ujemne. Wyglądają jak zwykłe, ale kiedy kładziesz na wagę… no właśnie, sam widzisz.
– Toć to… to rewelacja! – eksplodował pan Ignacy – To epokowe odkrycie! Przecież to popchnie naprzód badania nad grawitacją! Ten, kto to pierwszy zauważył, powinien, bo ja wiem, dostać Nobla!!!

– To byśmy mieli pierwszego noblistę w gminie – trzeźwo zauważyła pani Monika – ale co poniektórzy sąsiedzi by go chyba zlinczowali! – Dlaczego?!? – przeraził się pan Lajkonik. – Oj, Ignacy, to przecież jasne jak słońce – żachnęła się jego siostra. – Płacą ludziom od kilograma, tak? A u siebie sprzedają na kobiałki. No i kto dojdzie, że na ujemnych truskawkach dodatkowo zarabiają?
Pan Ignacy pokręcił głową. – Ale… ale tak nie można! – wykrzyknął buntowniczo – przecież trzeba to zbadać! Jak to działa, skąd się wzięło i tak dalej!
– Jak działa, to ja nie wiem – mruknęła pani Monika. – Ale skąd się wzięło… Mówią, że takie truskawki się zaczęły, od kiedy kopalnia Łoszkubek usypała nam w gminie hałdę z żużla. No i jak na wiosnę wieje od zachodu, to takie odmieńce czasem rosną. Tyle że nikomu to nie zaszkodziło, sam jesz i widzisz…

Pan Lajkonik był już jednak myślami gdzie indziej. – Ha, ale te twoje („żadne twoje, żadne twoje” zaprotestowała pani Monika) ujemne truskawki to idealna sprawa – dla mnie i wszystkich, co chcą schudnąć. Pomyśl: gdyby zjeść miskę SAMYCH takich owoców, to czułabyś się najedzona, ale do tego straciłabyś na wadze!
– Tylko na chwilę – skrzywiła się gospodyni – a przynajmniej do czasu, kiedy ich nie strawię. Ignacy, czy ty myślisz, że na to ktoś już nie wpadł? Pewne panie u nas w gminie… – tu dyskretnie odchrząknęła – próbowały już robić z nimi różne rzeczy, i nic. Poza tym pamiętaj: utrata tuszy i wagi, to nie to samo! I tu pani Monika zacytowała obszerne fragmenty opowiadania H.G. Wellsa „Prawda o Pyecrafcie”, którego tytułowy bohater wprawdzie nie jadł truskawek, ale próba gwałtownego odchudzania o mało co nie skończyła się dla niego tragicznie.

– Do czasu, kiedy ich nie strawisz, tak? – uśmiechnął się chytrze pan Ignacy – W takim razie… – Co ty knujesz, mój drogi? – zapytała podejrzliwie jego siostra. On jednak nie odpowiedział już nic, tylko wziął pod pachę wagę, w garść kobiałkę, i ruszył na truskawkową grządkę. Spędził tam bardzo pracowite popołudnie, a kiedy wrócił, uśmiechał się sam do siebie pod nosem, i nikt nie wiedział dlaczego. Następnego dnia rano wszystkich obudziło ujadanie Pciucha. To było dziwne – ten czujny stróż pozwalał sobie najwyżej na kilka zdecydowanych szczeknięć, ale tym razem nie mógł skończyć, jak zepsuty samochodowy alarm. Wybiegli przed dom (panie zostały na ganku) i osłupieli wszyscy – z wyjątkiem pana Lajkonika, który radośnie wykrzyknął: Wiedziałem! Wiedziałem!

Nad grządkami , ścieżkami, kwiatowymi rabatami unosiły się w powietrzu, jedne wyżej, drugie niżej, ale wszystkie z ogłupiałym wyrazem pyszczka, dziesiątki nornic.

 

 

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu madagaskar08.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora. 

117 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że się udało napisać i opublikować. Ponieważ truskawki to nasz atut krajowy i eksportowy, jestem za tym, by je promować na wszelkie sposoby; mimo to dzisiejszy odcinek nie jest sponsorowany przez producentów : )

  2. Bożena pisze:

    A tak swoją drogą, fajnie byłoby mieć takie ujemne truskawki. Przed każdym wejściem na wagę ładowałabym je w kieszenie i bym się cieszyła, że mniej ważę. 🙂 Chociaż złudzenie bym miała, że tracę na wadze 🙂

  3. Jasmine pisze:

    Witam także tu. 🙂

    Nareszcie, bo cniło mi się już bardzo za Panem Lajkonikiem. 🙂 Od razu zrobiło się pogodniej. Sprawdzę czy temperatura za oknem przekroczyła magiczne +14 stopni, ocieplona opowiadaniem. 😆
    Czego jak czego, ale truskawek to chyba promować nie trzeba. 🙂 Nie znam nikogo kto by ich nie lubił. 🙂 W razie gdyby to ja poproszę o truskawki dodatnie. Z ujemnymi poleciałabym jak nornice. 😆

  4. wiedzma pisze:

    To jest Genialne ! Zwłaszcza, ze nornice nie mogłyby włożyć bielizny z obciążeniem:) !All_a by ozłociła Autora i pana Ignacego 🙂

  5. wiedzma pisze:

    A ja i tak nie umiem sobie wyobrazić pana Ignacego w dżinsach i to w dodatku przyciasnych ! I jeszcze mniej w żakiecie i z kosiarką :))

    • Quackie pisze:

      Oj, niestety, zdarza się tak. Ciasnota dżinsów atakuje podstępnie w najmniej spodziewanych momentach 🙁 skąd pomysł, że p. Ignacy do koszenia zakłada żakiet? W „Żywocie Lajkonika poczciwego” przecież można przeczytać: „Pan Lajkonik zajeżdżał przed dom, witał się serdecznie z panią Moniką i jej mężem, po czym szedł do gościnnego pokoju na poddaszu, żeby się rozpakować, odświeżyć po podróży i przebrać. Wychodził z pokoju cały odmieniony – w starych, mocno już znoszonych dżinsach „ogrodniczkach”, kraciastej koszuli z podwiniętymi rękawami i wędkarskim kapelusiku.”

      • wiedzma pisze:

        Ja to pamiętam Kwaku…. znoszone ogrodniczki i kraciastą koszulę, ale….dla mnie, jak też już pisałam, pan Ignacy, to Ktoś na wzór Starszych Panów… a oni z pewnością nie kosili trawy w wytwornych żakietach 🙂

  6. wiedzma pisze:

    No i proszęż ja kogo : co to jest i jak działa chronotraktor…. w obie strony może?:)

    • Quackie pisze:

      Chronotraktor to takie urządzonko do retrospekcji, trzymam je w zacisznym kąciku wyobraźni i uruchamiam w miarę potrzeb. W drugą stronę to by była chyba prekognicja? I nie, do tego chronotraktor się nie nadaje 🙂

      • wiedzma pisze:

        Rozumiem…. to jest Twoje prywatne urządzenie i nikomu nic do tego jak działa i skąd je masz :)*

        • Quackie pisze:

          Jak działa i skąd je mam? To trochę tak jak z ujemnymi truskawkami – nie wiadomo, jak działają, ale działają. I skąd się wzięły, też do końca nie wiadomo, jedni przebąkują o hałdzie, inni (niecytowani w opowiadaniu) twierdzą, że to naturalna mutacja…

  7. Quackie pisze:

    Aha, przyszedł mi pomysł na motto do opowiadań o panu Ignacym, z Przekrojowych „Znowu Rozmaitości”:

    CHWAŁA BAJEK
    Można i drobną bajką zyskać poklask świata
    Ptaszek małymi skrzydły aż pod niebo wzlata.
    (Franciszek Dzierżykraj Morawski)

    🙂

  8. wiedzma pisze:

    Wdzięczne i skromne to motto… 🙂

  9. wiedzma pisze:

    Jakąś jedną jego bajkę poznałam… i nic więcej , niestety .

  10. Bożena pisze:

    Parafrazując: cicho wszędzie, głucho wszędzie…Kiedy tutaj ktoś przybędzie? Hello

  11. wiedzma pisze:

    Dobry wieczór ! Truskawki dla pana Ignacego wprawiły mnie w miły nastrój i na pewno nie są odpowiedzialne za najazd gości… A gości, jak widzę, ma Kwak, zaraz będą u mnie, z antypodów zresztą, no i u Skowronka… krajowi:)
    Ale nic to, jeszcze wrócę 🙂

  12. Jasmine pisze:

    Witam ponownie. 🙂
    Magiczny Pan Lajkonik wyczarował nie tylko gości, ale też piękną pogodę u mnie. 🙂 W sam raz do pracy w ogrodzie. 🙂 Nie spałam, polazłam z domu, coby wykorzystać słoneczne ciepełko. 🙂

    • Bożena pisze:

      To już teraz wiem, gdzie poszło moje poranne słoneczko 🙂

      • Jasmine pisze:

        Proszę o wybaczenie Bożenko. 😆 Chociaż to nie moja wina, tylko zasługa Pana Lajkonika. 😆

      • Tetryk56 pisze:

        No tak, jedni mają Lajkonika, inni tylko chandrę. Świat nie jest sprawiedliwy… 😉

        • Bożena pisze:

          Kto ma chandrę? Czyżby Ty Tetryku? Łooooo, to przykreeee 🙁

          • Tetryk56 pisze:

            nie 😉 – to ty się martwisz absencją słoneczka…
            Licentia poetica 🙂
            Ja jestem zatwardziałym optymistą.

            • Jasmine pisze:

              Bardzo lubię PANIĄ Chandrę, Tetryku i wcale a wcale nie nastraja mnie pesymistycznie, wręcz przeciwnie. 🙂 Wciąż mam nadzieję, że Mistrz Quackie w kolejnej opowieści o Panu Lajkoniku napisze więcej na Jej temat. 🙂

            • Bożena pisze:

              Ja się nie martwię tym bardziej, że słoneczko już i tak zachodzi. Ale raźniej jest gdy świeci… i tym optymistycznym akcentem… no nie… na spanie jeszcze za wcześnie. A Ty, Jasminko, nie przepraszaj mnie za słoneczko, bo ono z własnej chęci, samo uciekło do Ciebie. 😀

  13. Jasmine pisze:

    A teraz idę na mecz. Dobranoc powiem jak się skończy. 😆
    Po raz pierwszy absolutnie mi wszystko jedno kto wygra. Liczę na piękne widowisko i niech wygra lepszy. 😆

  14. Alla pisze:

    Wieczór dobry:))) Nie będę gratulować kolejnego udanego odcinka. Mistrzu.. A co! No bo, że sarny spustoszenie większe niż nornice robią, to wie każdy, komu pięknookie opędzlowały rośliny w ogrodzie:(
    Dooobra wiem, że p.Tadeusz nie skarżył się na czterokopytne z lasu, tylko na te małe złośliwe iii… bardzo pracowite:)) I na dodatek okropnie płodne 🙁
    Chronotraktor:))) się mnie bardzo podoba i tak pomyślałam, że chyba mam go wbudowanego… 😉 Szkoda tylko, że truskawki, które dzisiaj spałaszowałam nie były ujemnymi.. Sprawdziłam 😀

    • Quackie pisze:

      Ho ho, żeby sarnę podnieść, to by truskawek u pani Moniki nie wystarczyło!

      Co do chronotraktora, witamy w klubie.

      I od razu dobranoc, dzionek był pracowity 🙂

  15. Alla pisze:

    D o b r a n o c:)))
    PS Do jutra oczywiście 🙂

  16. Jasmine pisze:

    Miałam się zgłosić po meczu, ale jest dogrywka, zatem korzystam z przerwy, coby po środku nocy się nie pałętać. 🙂 W regulaminowym czasie 0:0 , gdyby ktoś pytał. 😉

    Dobranoc Kochani i do jutra. 🙂

  17. Bożena pisze:

    Dzień dobry 🙂

  18. Alla pisze:

    Dzień dobry:)) Do pracy Rodacy, nie ma dzisiaj podglądania bloga 😀 Miłego…
    PS Cieplutko, słonecznie i takiego Wszystkim życzę 🙂

  19. Bożena pisze:

    Witaj Allu 🙂 Tobie również życzę słonecznego dnia i pogody ducha 🙂

  20. wiedzma pisze:

    Dzień dobry ! Dzisiaj moja mała panienka znów będzie oglądała bajkę o pannie Truskawce i jej koleżankach….. bardzo pozytywna baja ! 🙂 „Truskawkowe ciasto”…..

  21. wiedzma pisze:

    Coraz wcześniej wstaję …. zaraziłam się od Porannych Ptaszków ? Niemożliwe….. :))

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Goście wybyli w plener, a ja do pracy, ale najpierw na Wyspę. Obecny!

    • wiedzma pisze:

      Witaj Kwaku 🙂 z rana zaliczyłam wypad za granice naszego jakże pięknego kraju, bo nader blisko…:) nieodmiennie jeździ się tam po produkty tańsze niż u nas…Truskawki sa droższe,więc nie sprawdzałam,czy może ukryły się i tam ujemne 🙂

      • wiedzma pisze:

        Mój prywatny chronotraktor przypomina mi jak to drzewiej na granicy bywało…zwłaszcza, gdy się wiozło jakąś kontrabandę, np. dziecinne ubranka lub buty… dreszczyk po plecach, a przy drodze stare buty, bo nowe na nogach, żeby nie zabrali:)
        Se ne vrati, mam nadzieję…

        • Quackie pisze:

          A mnie się zawsze przy takiej okazji przypomina ten dowcip:

          Jedzie sobie rodzinka samochodem i nagle wybiega na ulice dziecko. Kierowca gwałtownie hamuje, odbija w lewo, kontruje – i w pięknym stylu omija chłopca. Podbiega do niego policjant z radiowozu, który stał niedaleo, i mówi:
          – To było niesamowite! Genialnie pan prowadzi, za ten wyczyn nasza komenda ofiaruje panu nagrodę, 1000 zł. Tak przy okazji: na co pan przeznaczy te pieniądze?

          Kierowca odpowiada:
          – Wreszcie zrobię sobie prawo jazdy.

          Żona próbuje ratować sytuację:
          – Proszę nie zwracać uwagi na pijaka, nagrzał się i bzdury gada!

          Na to z tylnego siedzenia odzywa się babcia:
          – A nie mówiłam, że kradzionym daleko nie zajedziemy!

          w tej chwili otwiera się bagażnik, wychodzi z niego dziadek i pyta: to już Berlin Zachodni?

      • Quackie pisze:

        Ale w takim przypadku byś widziała, jak się ościenni obywatele unoszą w powietrzu? ; )

  23. Jasmine pisze:

    Witam serdecznie bardzo. 🙂
    Dziś o przyzwoitej godzinie obudziłam się. 😆 Na niebie mam baranki, może nawet i owieczki są, słonecznie i chyba ciepło. 🙂
    Rozgościowało się Wam jak widzę. 🙂 Mam nadzieję, że to nie jest zaraźliwe, jako i ranne wstawanie. 😆

    • wiedzma pisze:

      Witaj Jaśminko…. gość jak ryba… po trzech dniach..:( ale bywają goście bardzo mili i tego się trzymajmy.
      Też mam nadzieję, że poranne wstawanie nie wejdzie mi w nałóg ….

  24. wiedzma pisze:

    … a już myślałam, że zaazulki wcięło ! Ssshh

    • Jasmine pisze:

      Witaj Wiedźminko. 🙂 Zaazulki, jak ładnie. 😆 Nie wcięło, i dobrze, weselej z nimi. 🙂 Goście to dwie radoście. Jak przyjeżdżają i jak odjeżdżają. 😉
      Trza się brać za robotę a w międzyczasie zbierać siły na kolejne kibicowanie. 🙂
      Tymczasem do popotem zatem. 😆
      A teraz… Ssshh

  25. Bożena pisze:

    Witajcie jeszcze raz!!! Widzę, że Towarzystwo się pobudziło. Byłam jak zwykle z samego rana i tylko słyszałam chrapanie rozlegające się na całą Wyspę Zzzzzz

    • Quackie pisze:

      To ja może o kibicowaniu; mając do wyboru Niemców i Włochów, wolę Niemców. Za brak talentu aktorskiego.

      • Bożena pisze:

        Więc będziemy kibicować razem, bo ja też wolę Niemców. Lubię uczciwą grę.

        • Quackie pisze:

          A nie bez znaczenia jest też i fakt, że mamy „swoich ludzi” w niemieckiej reprezentacji ; )

          • Bożena pisze:

            Oczywiście i są nam bliżsi jako sąsiedzi, a z sąsiadami dobrze żyć w zgodzie jeśli nie w przyjaźni. Kulturowo też są nam bliżsi.

            • Quackie pisze:

              No ja co prawda mam ciotkę po kądzieli, zresztą z Poznania właśnie, zamężną z Włochem i zamieszkałą w Italii, a także kuzynkę po mieczu, jak wyżej, ale mimo to nie potrafię kibicować Włochom.

  26. Jasmine pisze:

    Witam ponownie na chwilę. 🙂

    Co do „sopranisty”… niesamowity jest. 🙂 Znacie Janusza Radka ❓ Jeden z moich ulubionych poetów śpiewanych. Głos „kobiecy” też posiada. 🙂

    Co do komu kibicuję… Już jakiś czas temu mówiłam, że Niemcom. Z przyczyn wszelakich, z których dziś najistotniejszą jest „bo nie Włochom”. 😆 😉

    Mam nadzieję, że i u Was także dziś pogoda można by rzec przepiękna. 🙂

    • Bożena pisze:

      Faktycznie, chyba wspominałaś, że kibicujesz Niemcom, tylko ta moja pamięć… 🙂 Pogoda u mnie ciepła, ale pochmurna. Janusza Radka nie mam przyjemności znać. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)