« Interwencja Wielkanoc »

Lajkonik: Reedycja. Odc. 22

Pomysł na to opowiadanko urodził się, kiedy przypomniałem sobie metaforę „wulkan emocji” – i oczywiście, jak to w przypadku panalajkonikowych opowiadań, głosik w głowie szepnął: „A jakby tak potraktować ją dosłownie?”. No a jak wulkan, to klęska żywiołowa, ale skoro emocji, to frazeologia mi się przestawiła i postanowiłem zatytułować ten odcinek odwrotnie – „żywiołowa klęska”. Taka klęska, co się pojawia spontanicznie, sama z siebie (w sumie zwykle klęski tak się objawiają, chociaż coraz częściej można je przewidzieć).
A potem to już było z górki: wulkan – klęska żywiołowa – pojawiają się stosowne służby – na końcu i tak musi pomagać oddolna inicjatywa społeczeństwa. No i proszę, jak się sprawdza, w zasadzie ze wszystkim ostatnio: i z WOŚP, już od lat; i z następstwami wojny za miedzą; i wreszcie z wyborami.

Oryginalny odcinek tutaj.
_____________________________________

Pan Ignacy Lajkonik zawiązał buty, naciągnął na uszy „peruwiańską” czapkę z nausznikami i wyszedł z mieszkania. Wybierał się do mieszkania pani Chandry, zobaczyć, na jakim etapie są końcowe roboty przy budowie oranżerii, a potem na zakupy. Tym razem jednak, zamiast iść na bazarek, na którym królował pan Modest, zdecydował, że przyjrzy się nowemu centrum handlowemu. Miało to swoją logikę – mieszkanie pani C. było położone po stronie dokładnie przeciwnej niż bazar, a niedaleko mieszkania, tuż za byłą główną przelotową drogą wyrosło w ciągu imponująco krótkiego czasu wielkie centrum pod nazwą „Rezonans SA”, zawierające kino, kręgielnię, basen, siłownię, kasyno, galerię handlową, stację obsługi samochodów i palmiarnię. Zapewne właśnie dlatego mieszkańcy osiedla, mówiąc o prezesie firmy zarządzającej centrum, nieodmiennie dochodzili do konstatacji, że odbiła mu palma. Zaś ceny w niektórych sklepach sprawiały, że pukali się w czoło, aż rezonowało.

Oprócz wszystkich wymienionych rewelacji w centrum mieściły się jednak również delikatesy sieci „Jan i Józef”, które pan Lajkonik planował spenetrować, zasłyszawszy, że mają tam w sprzedaży specjały z Indii i Dalekiego Wschodu. Szybko uwinął się w mieszkaniu, podlał wszystkie roślinki, przekazał im czułe słowo od właścicielki i ruszył w kierunku „Rezonansu”. Do przejścia miał jeszcze chodnik koło sporego trawnika pomiędzy blokami a wspomnianą ulicą, kiedy zauważył dziwne zjawisko. Mianowicie na środku trawnika widniała spora wypukłość, której wcześniej tam nie było. Pan Ignacy aż przystanął, żeby popatrzeć. – Czego to ci artyści od happeningów nie wymyślą! – powiedział sobie i poszedł dalej, do centrum, delikatesów i stoiska orientalnego.

Aliści kiedy za czas jakiś wracał tą samą trasą – z bardzo korzystnymi zakupami, dwa słoiczki sosu z mango w cenie jednego i do tego jeszcze opakowanie delikatnego, jaśminowego ryżu – na miejscu wypukłości wznosił się spory stożek, tak mniej więcej ze dwa piętra, z którego szczytu buchały kłęby pary i popiołu. Spomiędzy kawałków darni pod samym szczytem wyglądały smoliście czarne kawałki skały, a w szczelinach pomiędzy nimi przebłyskiwały żółte i pomarańczowe refleksy światła. Wokół pagórka, na balkonach i w oknach okolicznych bloków zgromadzili się przestraszeni i ciekawscy mieszkańcy, zaś samo wzniesienie odgradzał już żółto-czarną taśmą młody człowiek w uniformie.

Pan Ignacy podszedł do niego, spojrzał na mundur i zdębiał. Młodzieniec popatrzył na przybysza i – snadź przyzwyczajony do takich reakcji – dobrodusznie się uśmiechnął, a potem rzekł uspokajająco:
– Nie, proszę pana, to nie to, co pan myśli. Już tłumaczę, jesteśmy z kolegą z wydziału Sejsmologii Semantycznej, a skrót to…
– Właśnie widzę, jaki to skrót – odzyskał mowę pan Lajkonik – i pierwsze słyszę o takim wydziale!
– Nie dziwię się, szanowny panie. Powstaliśmy niedawno, jako interdyscyplinarna komórka pomiędzy Państwowym Instytutem Geologicznym, a Instytutem Badań Literackich.
– No dobrze, i co wy tu robicie? Pomagacie? Zapobiec jużeście nie zdążyli…
– Wie pan, robimy, co w naszej mocy – odezwał się towarzysz młodzieńca, niski grubasek o przyjemnej twarzy – na razie musimy izolować społeczeństwo…
– Tą taśmą? – zdziwił się pan Ignacy – od wulkanu?!? Jak to dalej tak potrwa, to wulkan się sam… zintegruje ze społeczeństwem!

– Dokumenty pana poproszę – zirytował się młody człowiek i zwracając się do towarzysza, rzucił: – Spisz go. Wie pan w ogóle – powiedział, zwracając się znowu do pana Lajkonika – co to za wulkan? I dlaczego to MY się nim zajmujemy, a nie inne służby?
– Właściwie to nie – przyznał pan Ignacy.
– A widzi pan, panie… – tu funkcjonariusz SS spojrzał koledze przez ramię – …Lajkonik. To, co możemy tu obserwować, to jest metaforyczny wulkan ludzkich namiętności! Teraz pan wie, co tu robi Sejsmologia Semantyczna?
– Zaczynam się domyślać… – zaczął pan Lajkonik – …ale ten wulkan wygląda na całkiem realny, niemetaforyczny, znaczy!
– Proszę pana – uśmiechnął się z wyraźnym politowaniem młodzieniec – kto tu wie lepiej? Pan, czy my, profesjonaliści po kursach zawodowych! To jest wulkan ludzkich namiętności, rozbudzonych ostatnimi wydarzeniami w kraju! Ilość i intensywność emocji przekroczyła masę krytyczną i bum!
– No, ale – zastanowił się pan Ignacy – jaki ten wulkan by nie był, dymi jak prawdziwy. I przeszkadza – po czym, widząc rodzinę w piżamach, objuczoną bagażami i wychodzącą w pośpiechu z jednego z bloków, dodał – i straszy, jak prawdziwy!

– Hm, taak – przyznał niechętnie starszy funkcjonariusz – i co by pan proponował w związku z tym?
– Ja?? – przeraził się pan Lajkonik – to panowie jesteście fachowcami! Co ja mam… Bo ja wiem, może by go zatkać?
– Aha. Zatkać. – uniósł brwi młodszy – No to od razu mogę panu powiedzieć, że można zatkać. Ale to spowoduje tylko jeszcze większy wybuch w przyszłości, i to całkiem bliskiej.
– No to może jakoś ugasić? – zaproponował pan Ignacy.
– Ale jak? – skrzywił się starszy – A poza tym, nikomu na tym nie zależy…
– Jak to, nikomu? – pan Lajkonik był już coraz bardziej zirytowany tą rozmową oraz faktem, że raz wymienia się go po imieniu, a raz po nazwisku – Tym na przykład zależy – wskazał na balkon, na którym trwały prace budowlane; to lokatorzy usiłowali zamurować okna i drzwi od strony wulkanu. – I tym też – dodał, dostrzegając pikietę mieszkańców z transparentem „Weźcie sobie ten wulkan!!!”, usiłującą podpalić starą samochodową oponę.

Młodszy mundurowy spoważniał. – Obywatelu! Czy wie pan, ile stanowisk pracy istnieje dzięki temu wulkanowi? Sama Sejsmologia Semantyczna to jest ponad dwieście etatów! A jeszcze dochodzą do tego przedsiębiorcy prywatni: firmy przewozowe – tu wskazał taksówkę, zabierającą następną grupę uciekinierów – hurtownie materiałów budowlanych – machnął dłonią w kierunku zamurowywanego balkonu – czy wreszcie sprzedawcy opon – pociągnął nosem, bo pikiecie z transparentem udało się zapalić ognisko. – A media? Czemu chce pan odebrać im chleb? – i rzeczywiście, od strony ulicy zajechała duża furgonetka z anteną na dachu, a z drzwi samochodu natychmiast wyskoczyła ekipa z kamerą.

Pan Ignacy poczuł się całkiem zrezygnowany. – To co, czekać aż samo wygaśnie? – zapytał bezradnie. – Na to bym nie liczył! – powiedział raźno starszy funkcjonariusz i dodał półgłosem, ledwie słyszalnym w zgiełku naokoło – Chyba widziałem, jak do tej studzienki tam dalej wchodziła właśnie grupa górników z kanistrami…
I rzeczywiście, erupcja przybrała na sile, wulkan wyraźnie urósł o kolejny metr. Do ekipy z kamerą dołączyła druga i kolejne, tym razem z samymi tylko mikrofonami. Tempo prac na balkonie wyraźnie przyspieszyło, a demonstracja z transparentem powiększyła się o siedem osób, z czego trzy powiewające flagami państwowymi. Tylko z boku dwójka nastolatków w harcerskich mundurach dźwigała wiadra z wodą i chlustała nimi na zbocze wulkanu. Pan Lajkonik szybkim krokiem podszedł, odstawił na bok siatkę z zakupami i złapał za wiadro. – Skąd bierzecie wodę? – zapytał i uśmiechnął się do nich. Wulkan zawahał się… i zaczął jakby przygasać.

Za panem Ignacym spieszyli do chłopaków z wiadrami kolejni ludzie.
___________

330 komentarzy

  1. Quackie pisze:

    Dzień dobry na nowym pięterku. Erupcja wulkanu, jak codziennie widać w mediach, ciągle jeszcze trwa, miejmy nadzieję, że uda się ugasić – dzięki trzeźwej postawie większości społeczeństwa 🙂

  2. Makówka pisze:

    Witam na nowym pięterku!
    Jak wrócę do domu przeczytam i skomentuję.

  3. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry wiosną Hi3

    Czytałem już (kiedyś) ten tekst ale warto go powtórzyć…

    Nie stracił nic na swojej aktualności Wink

  4. Makówka pisze:

    Wreszcie miałam czas przeczytać, tak jakoś ten dzień głupio minął.

    Tekst stale aktualny i chyba nigdy niestety nie przestanie być aktualny.

    Wydaje mi się, że był na Wyspie już za czasów gdy ja tu jestem. Ale było to jeszcze za poprzedniej władzy, teraz można go odczytywać trochę inaczej. Jednak do spokoju nam nadal daleko. Ani w Polsce, ani na świecie w ogóle.
    No i każdy chyba miewa swoje indywidualne, prywatne „wulkany”.

    • Quackie pisze:

      Hejka! To jest, wyobraź sobie, tekst z 2010 roku 🙂 z listopada. W sensie okoliczności, jakie towarzyszyły jego powstawaniu (już po kwietniu 2010, niewątpliwie). I tak, niestety nadal od spokoju jest daleko.

      A te prywatne wulkany, o rany, niestety tak!

  5. Quackie pisze:

    Po pracy, dzisiaj przerywanej rozmaitymi przypadkami, a mimo to szczęśliwie ukończonej 🙂 i na przerwę.

  6. Tetryk56 pisze:

    Wybaczcie, że się mało odzywam, ale mam zwariowany czas…
    Tekst pamiętam – świetny, jak wszystkie „Lajkoniki”. A że aktualny… no cóż…

  7. Quackie pisze:

    No i tak, przerwa przedłużyła się, gdyż po latach (sam nie wiem, 10? 12?) musiałem wydrukować fizycznie fotografie na drukarce termicznej. I wszystko, wyobraźcie sobie, wyszło cacy, aczkolwiek przeżyłem chwilę grozy, jak się okazało, że ostatnim systemem, na który były sterowniki do tej drukarki, jest Windows 7. Na szczęście mamy jeszcze laptopa z tym systemem – a drukarka okazała się w pełni sprawna, podobnie jak materiały eksploatacyjne do niej!

    A ja już idę po dobranockę.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Najpierw takie ogólne, pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień trudny i męczący, bodaj, czy nie jeden z najbardziej męczących od niejakiego czasu:)

    Spacerek za to kojący, dziś tamburynowo-bongosowy, bo deszcz wygrywał istne cuda na kapturze, a z oddali dochodziły brzęki tak cekinowe, że nie oparłyśmy się pokusie sprawdzenia – przez co. Przez kogo – jak się okazało, gdy dotarłyśmy do granicy lasu. Kilka bruzd od nas stał sobie pan Strach we własnej osobie i pobrzękiwał blaszkowo-szkiełkowymi koralami:) Chyba go już nieco Zimowy Wiatr przećwiczył, bo ta biżuteria była właściwie jedynym odzieniem na bardzo ascetycznej figurce:)Trochę smutno było patrzeć na badylaste rączyny i takiż korpusik, ale pan Strach chyba się tym nie przejmował, dziarsko pobrzękując na przekór Wiatrowi i Deszczowi, więc i my po chwili przestałyśmy się smucić:)
    Obeszłyśmy go z każdej strony, a choć nie był specjalnie rozmowny, wracałyśmy do domu (przynajmniej jedna z nas) w rytmie usłyszanych nutek, a Miasteczko powiodło nas szlakiem latarnianych kul aż pod drzwi:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! To muzyczny spacer dzisiaj 🙂 co to będzie, co to będzie, jak już przespacerujecie się przez wszystkie dziedziny sztuki? Wink1

      • Lena Sadowska pisze:

        Zaczniemy od początku albo… wymyślimy nową;)
        Możemy też zmienić perspektywę postrzegania lub… język 😉

        Kiedyś mówiło się o pięciu podstawowych zmysłach, dziś wyróżnia się ich więcej, choćby zmysł temperatury, czasu, równowagi…
        Na każdym spacerku któryś zawsze bywa uaktywniony bardziej:)

        • Quackie pisze:

          Ale, no, równowagi proszę nie wyłączać. W sensie, żeby kosztem równowagi uaktywniać resztę bardziej, bo to się może źle skończyć.

          I grawitacji proszę nie wyłączać!

  9. Lena Sadowska pisze:

    Interesujący przekrój społeczeństwa:)
    Nie piszę, że naszego, bo chyba – każdego. Od egoistów przez krzykaczy i sofistów, aż po autentycznych społeczników:)
    Optymistyczne w całej tej najeżonej wulkanami rzeczywistości wydaje mi się to, że dobry przykład potrafi zdziałać – jeśli nie cuda, to przynajmniej – wiele:)

    Dobry wieczór, Quacku:)

    • Quackie pisze:

      Ano, i takie no, pozytywne reakcje widać wystarczająco często, żeby przeważyć szalę 🙂

      • Makówka pisze:

        ...Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
        I mocno wierzę w to,
        Że ten świat,
        Nie zginie nigdy dzięki nim…

        Jak ten tekst nic nie traci na aktualności.

  10. Lena Sadowska pisze:

    Wybaczcie, myślałam, że trochę posiedzę, ale ten dzisiejszy dzień dał mi w kość bardziej, niż mi się wydawało… Chyba odwykłam od tego typu zajęć bardziej, niż sądziłam…

    Dobrej nocki, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Spokojnej! I ja umykam, piątek będzie MOŻE troszkę luźniejszy. Ale tylko może. Aha, i sobota przynajmniej trochę pracująca.

      Dobranoc!

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Mglisty poranek w realu. Czy uda się zachować pogodę w duchu?

  12. Quackie pisze:

    Dzień dobry, z tą pogodą mocno wątpliwe, tutaj mokrawo, ale (już?) nie pada.

    Przez całą noc śniło mi się coś idiotycznego, chodziłem wte i wewte po pociągu z różnymi przedziwnymi wagonami, próbując znaleźć taki, do którego mógłbym odstawić naczynia po jedzeniu – a kiedy w końcu znalazłem jakieś miejsce, wysiadłem z pociągu i chodziłem po jakimś mieście z naręczem ciuchów, równie bezcelowo. Nogi mnie teraz bolą.

    Kawa zdedycowanie przydałaby się. Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  13. makowka9 pisze:

    Witam Wyspę!

  14. makowka9 pisze:

    Lekarz,apteka,spotkanie.
    Jednak kręgosłup wygrał -bede brać leki,a myślałam,że unikne.

    • Quackie pisze:

      No trudno, ważne, że – miejmy nadzieję – pomoże Ci to.

      • Makówka pisze:

        Czarno widzę, bo na ulotce pisze, ze nie może brać ktoś, kto jest uczulony na salicylany.
        Mam wybór między bólem a spuchnięciem.
        Na to nawet harcerze z wiadrami nie pomogą.

        • Quackie pisze:

          Oj. I nie masz możliwości skontaktować się z lekarzem, podejrzewam 🙁

          Jeszcze zależy, w którym miejscu zaczniesz puchnąć – jak np. od strony gardła, to może lepiej nie. Worry

          • Makówka pisze:

            Oczywiście, że od strony gardła.

            Oczywiście, że nie mam możliwości skontaktować się z lekarzem.
            Przestał pracować „mój pierwszy kontakt”, który już trochę kojarzył moje choroby. Ale ja mówiłam o uczuleniu na salicylany!

            Jutro mnie czeka całodzienne siedzenie, więc zaryzykuję i zażyję, bo inaczej nie wysiedziałabym. Jutro knucie wyborcze!

            • Quackie pisze:

              A masz coś przeciwuczuleniowego, co mogłabyś brać osłonowo?

              • Makówka pisze:

                Wapno?
                Masz rację. Wezmę jutro ze sobą. Jakoś o tym nie pomyślałam!
                Dziękuję. Mam coraz bardziej „wyłączanie myślenia” i chęć ucieczki.

                • Quackie pisze:

                  A co jutro, nie Stróża przypadkiem? Bo ostatnio widuję często tę nazwę na grupie ptasiarskiej, ktoś wrzuca rozmaite ptaszki, z rzeki i nie tylko.

                • Makówka pisze:

                  Jutro Walne naszego Stowarzyszenia.

                • Quackie pisze:

                  Aaa, to pomyślnego walenia 🙂

  15. Quackie pisze:

    Po pracy, założona norma wykonana.

    Ale jutro jeszcze pracująca sobota będzie. Tak na pół gwizdka 😉

    I na przerwę.

  16. Lena Sadowska pisze:

    Ufffjakiezmęczone dobry wieczór, Wyspo:)

    A spacer dziś pod rękę z panną Mżawką:) Taką cichutką, niby wycofaną lekko, a wciążiwszechobecną:) Ale po całym (niemal) dniu w czterech ścianach bardzo ożywczo na nas wpłynęło jej dżdżące towarzystwo. Na mijane drzewa i krzewy chyba też, bo wyprostowały się, nabrały sprężystości i animuszu. A i Jezioro, jakby nie chciało zakłócać mżawkowego nastroju – cichutkie było i melancholijne:)

    • laudate pisze:

      Masz tam, Leno jakieś jezioro? Czy to może Świteź? 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Jezior ci u nas dostatek wielki, ale jest też Jezioro, które darzę specjalnym sentymentem. Ma też, oczywiście, swoją, bardzo piękną brzmieniowo i etymologicznie mapową nazwę, ale dla mnie zawsze będzie Jeziorem:)
        Mam też mnóstwo lasów wokół. I Las – oczywiście:)

        Dobry wieczór, Laudate:)

        • laudate pisze:

          Wygooglałem naprędce: rzeczywiście macie tam jeziora, a nawet lotnisko macie, ale tam pewnie na spacery z Rudą nie chadzasz 🙂
          W jednym się zgadzam: bliskość lasu jest najważniejsza.
          Ukłony. Spokojnego weekendu

          • Lena Sadowska pisze:

            Lotnisko jest dość daleko od naszego domu, więc wybieramy jednak bardziej naturalne miejsca na spacery, skoro i tu, i tu musimy sobie dojechać:)
            Dziękuję i – nawzajem, Laudate:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór!

      Ten deszcz jest
      Mżawką cichutką na ścianie
      Jak fotografie wszystkich wiosen
      Kantyczki dżdżące wam przyniosę…

      Taki klimat zupełnie wynika z Twojego komentarza 🙂

  17. laudate pisze:

    Jak Wy to robicie, że w tym deklarowanym zapracowaniu macie czas (i energię) informować o tym wyspiarską społeczność? (Pytanie zaczepne i niezupełnie serio, ale u mnie jest tak, że albo jestem zapracowany – dziś wiał wiosenny wiatr a ja naprawiałem dach – albo w ramach relaksu rozglądam się po zakamarkach internetu i ucztuję czytając wulkaniczno-socjologiczne powiastki pana Q. a potem włączam się do ruchu)
    Pozdrawiam Miłych Państwa!

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! Informujemy się w miarę możności, żeby Wyspa wiedziała, co się z nami dzieje 🙂

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie wiem, jak to jest z innymi, ale ja po całym dniu pracy z pierwiastkiem ludzkim oraz/albo literowym, resetuję się na spacerze i dociszam w necie. Na kartce… i na Wyspie:)
      Po całodziennym uczestniczeniu w Sprawach Życia I Śmierci (to nie kpina, problemy innych, z którymi mam styczność, naprawdę są poważne), rozmowy na inne tematy są pewnego rodzaju cowieczorną terapią osobistą:)

      • laudate pisze:

        Wszystko jasne, intuicyjnie to ogarniałem, a teraz już dokładnie rozumiem, jak nam wszystkim ta Wyspa służy.
        PS. Rezydowałem kilka lat temu nad jeziorami Dowcień i Wigry. Prawda, że tam ładnie? 🙂

    • Makówka pisze:

      Bo Wyspa to takie miejsce, gdzie dzielimy się radościami i smutkami.
      I cieszymy razem albo wspieramy misiem.

      Zaglądaj częściej Laudate to też tak zaczniesz robić!

      • laudate pisze:

        Zaglądam, ale nie zawsze mam parę w tłokach, żeby się odezwać, bo zasilam inne obwody 🙂 Ale szykuję kolejne opowiadanko, wrzucę po weekendzie!

  18. Quackie pisze:

    Powoli też się zbieram, dobranoc!

  19. Lena Sadowska pisze:

    Jak to mawiała jedna z ciotecznych Babć, zaganiając mnie do spania: Jutro też jest dzień!
    więc
    miłych snów, Wyspo:)

  20. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trzymajcie kciuki

  21. Quackie pisze:

    Dzień dobry, szykuje się pracowita sobota. Może jutro trochę odsapnę?

    A na razie kawa od weekenedowej pani i do boju!

    Poprosimy!

    Kelnereczka

  22. Lena Sadowska pisze:

    Jeszczeniecałkiemciemne dzień dobry, Wyspo:)

    Dopołudniowa sobota upłynęła mi na bieganiu, dłuższym spacerku zamiasteczkowym i pichceniu:)
    Popołudniu trochę sobie koralikowałam i ani się obejrzałam, że do okien skrada się pan Wieczór:)

  23. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Właśnie wróciłem z zebrania od 9tej rano. Auuuu…

  24. Makówka pisze:

    Ja też dopiero wróciłam z walnego. Były momenty burzliwe, ale efekt końcowy jest pozytywny (moim zdaniem, nie wiem, jakie jest zdanie Tetryka)

    • Quackie pisze:

      Nie śmiem zgadywać z jeszcze większej odległości i bez rozeznania, tylko na podstawie Twojej fotorelacji 😉

      • Makówka pisze:

        Fotorelację robiłam na bieżąco tam na sali.
        Moją zwykłą komórką, ale chodziło mi o utrwalenie chwili dla tych, co byli, ale również dla tych, którzy nie byli.
        Miło, że zadałeś sobie trud obejrzenia.

        Wybraliśmy Zarząd, który moim zdaniem dobrze poprowadzi KOD Małopolskie.

  25. Makówka pisze:

    Zjadłam coś „na kształt obiadu” i jeszcze zdążyłam na chwilę na Watrowisko.

    I dopiero teraz poczułam jednak zmęczenie. I trochę kręgosłup, który jednak jako tako się spisał.

  26. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, jestem po dłuższej przerwie wieczornej.

    I zaraz idę po dobranockę.

  27. Lena Sadowska pisze:

    Spacerek w strugach deszczu:) A gdy wracałyśmy, zaczęło wietrzyć nam naprzeciw, więc hydromasaż twarzy mamy zaliczony:)
    Teraz niektóre z nas kurują się profilaktycznie grzanym winem z ingrediencjami, a inne, wywycierane i wytarmoszone, tulą się obok i (chyba) zazdroszczą:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, tym lepszy, że wróciłyście cało po takich przejściach.

      U najmłodszego Brata Quackie w Katowicach tymczasem dzisiaj burza.

      No to chyba faktycznie, wiosna, ach to ty.

    • Makówka pisze:

      W czasie naszych obrad było chyba trochę słońca, wtedy pomyślałam „a ja tu cały dzień w budynku!”
      Jak zebranie się skończyło lało bardzo intensywnie.
      Jutro w planach impreza ogniskowa. Mam nadzieję, że pogoda nie popsuje tych planów.

  28. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspiarze!

  29. Lena Sadowska pisze:

    Też się już będę żegnać:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  30. Quackie pisze:

    Dzień dobry. To nie jest normalna godzina na niedzielne wstawanie Worry mam nadzieję, że będzie okazja zdrzemnąć się w ciągu dnia. Prędzej czy później.

    No ale skoro już jestem, to poproszę weekendową panią z kawą, niech serwuje przytomnym. Lub nieprzytomnym Happy-Grin

    Kelnereczka

  31. Makówka pisze:

    Witam niedzielnie!

  32. Makówka pisze:

    Umykam wkrótce…

  33. makowka9 pisze:

    Deszcz, słońce,znowu deszcz…a ja na ognisko

  34. Lena Sadowska pisze:

    Wmiaręwczesnopopołudniowe dzień dobry, Wyspo:)

    My już nie tylko po śniadanku i rajzie po okolicy, ale także po obiadku:)
    Dziś pogoda ze skraju jutra – błękitne niebo, wełniaste obłoczki i jakby dopiero przecierające oczęta słońce. Miasteczko niemrawe trochę, wyludnione…
    Za to za opłotkami – dzieje się:) Rozświergotane ptactwo, pomykające nieśmiało ławiczki ryb. I szosowa eksplozja dżdżownic:)

    A w planach jakaś niezbytabsorbująca robótka.
    I spacerek, oczywiście. Ale to dopiero wieczorem:)

    • Quackie pisze:

      No to pogoda zupełnie jak u nas. Potencjalni goście tym razem nie dopisali, zabradziażyli w Gdańsku, a potem już musieli wracać.

      A ja po zakupach, dobrze wycelowanych, błyskawicznych, a b. udanych udałem się jeszcze na drzemkę (ale trudno mi ocenić skuteczność tejże), żeby nadrobić poranne, a potem to już pomaleńku – poprawiłem jeszcze jedną rzecz w bieżącym zleceniu, posprawdzałem bieżące sprawy, coś tam posprzątałem i tak jakoś zleciało.

      Swoją drogą wierzyć się nie chce, że już po 17.00 i jeszcze tak jasno 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        I pięknie, że tak Ci się wszystko poukładało:)

        Tu już ciepłodzienne odcienie ustąpiły miejsca chłodniejszym szarobłękitom, ale wciąż jeszcze jasno.

        Dybra – poprzerwiłam się schnącolakierowo, to umykam dalej działać:)

  35. makowka9 pisze:

    A my spaliliśmy Marzannę,upiekliśmy w ognisku ziemniaki i zmarznięci wracamy do domu.
    Było i słońce i śniegodeszcz.

  36. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Rano w pośpiechu pognałem śpiewać Odę do Radości na krakowskim Rynku, potem było nieco zamieszania, bo małżonka zgubiła klucze i gdy już biegłem dorabiać, okazało się, że klucze znalazł sąsiad. Uff! Z tej radości wyciągnąłem wreszcie z pudełka swój nowy komputer, i zacząłem go oswajać…

  37. Lena Sadowska pisze:

    A na nocnym niebie dramat – wirowiska, kłębowiska ciężkich, czarnych Chmurzysk o srebrem postrzępionych, upiornych konturach. A przy ziemi Przymróz Okrutny ścina młodziutkie źdźbła, siecze pnie i zmraża skryte w kroplach wieczornego deszczu pąki. I nawet światło przedmiejskich lamp, zspolałe i rozdygotane, podzwania w mroźnej ciszy.

    Za to w domciu mięciutki kocyk i kubełek gorącej jak piekło herbaty z rumem:)
    I nowe (bo stare odeszło już z honorami do Makulaturowego Raju) pudło na rude zabawki, nieufnie ofukiwane przez zdegustowaną Psiułę.

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Dramat, znaczy teatr, scena jak się patrzy, gdzie scenografia jest jednością z aktorami 🙂 ale ten Przymróz, chociaż faktycznie paskudny, to chyba na widowni działa.

      Pudło się musi oswoić, podejrzewam, przesiąknąć zapachami, udomowieć…

      • Lena Sadowska pisze:

        Poczuć kły i pazury Domowej Poskramiaczki…
        Tyle dobrego, że pudła przynajmniej nie (może dlatego że stoi *ono, nie – ona, na dywanie) zrzuca. Bo każdy nowy kocyk jest chwytany paszczęką, smyrgany z obrotem łebka na podłogę, dopadany i odrzucany tylnymi kończynami w najdalszą dal:)

        Bardzo dynamiczne widowisko niebne, jakby tam gdzieś na wysokościach Wiedźmy urządzały sobie między-chmurne slalomy:)

        • Quackie pisze:

          Ha, ciekawe. A z czego ono jest? Z kartonu? A gdyby tak spróbować pudła metalowego? Może by dłużej przetrwało?

          Do tego widowiska mogę tylko dodać, że ponoć dzisiaj zorza polarna powinna być dobrze widoczna w Polsce – aczkolwiek poza miastami (czyli ja raczej nie zobaczę).

          • Makówka pisze:

            Ja na pewno nie mam szans na moim osiedlu na takie widoki.

          • Lena Sadowska pisze:

            U nas pewnie dałoby się zaobserwować, bo część latarni jest po północy wygaszana, ale trochę jakby mroźnie (-3) się zrobiło i chyba jednak już się nie skuszę na wyjście:)

            Pudło?
            Szyję je z płótna, usztywniam dno i ścianki centymetrowej grubości gąbką, bo można (a trzeba, oj, trzeba) je od czasu do czasu wyprać:) Kiedyś usztywniałam flizeliną, mniej z tym było zachodu, ale po dwóch, trzech praniach klej się wypłukiwał i z pudełka robił się szmaciany omlet:)

  38. Quackie pisze:

    Kochani, to poranne wstawanie wyraźnie wpłynęło na moją kondycję dzisiaj. Umknę jeszcze przed lampką, dobranoc wszystkim!

  39. Makówka pisze:

    Też umykam.
    Dobranoc!

    Tetryku! Lampkę poproszę!

  40. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  41. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    No i mamy nowy dzień, nowy tydzień – nie dość, że nowy to w dodatku Wielki!

  42. Quackie pisze:

    Dzień dobry, nieco pochmurny, ale poza tym nie pada, a to już coś.

    Konieczna kawa na rozruch. Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  43. Makówka pisze:

    Deszczowo witam!

  44. Lena Sadowska pisze:

    Międzyprackowe dzień dobry, Wyspo:)

  45. Quackie pisze:

    A tu już(?) poprackowe.

    I na przerwę.

  46. Lena Sadowska pisze:

    Po dniu w różnych murach spacer z uśmiechniętym panem Księżycem sprawił nam naprawdę dużą frajdę. Tym większą, że był to uśmiech całą gębą;)
    Znowu przymroziście, więc Gwiazdy wolały mościć się w obłocznych piernatach i tylko pozerkiwać od czasu do czasu zza mięciutkich zawojów na zwariowanych spacerowiczów:)
    A Miasteczko, utulone coraz bardziej szczelnymi obłościami lasów, już prawie spało, gdy przemykałyśmy pustymi uliczkami do domu:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Brzmi to tak, jakby dzisiaj było baśniowo 🙂 to bardziej pejzaż, czy bardziej Twój nastrój?

      • Lena Sadowska pisze:

        Czekaj, Quacku, czekaj…
        Księżyc w pełni był… cirruso-cumulusy były… Syriusz, Merkury i Mars były… uliczki wyludniło… Nastrój.
        😉

        • Tetryk56 pisze:

          Liryka, liryka, tkliwa dynamika…

          • Lena Sadowska pisze:

            🙂

            Płynność… płynność… falistość…
            Rytm wieczornych dostrzeżeń…
            Drżąca, żywa rtęcistość…
            Śnień wstydliwość i zwierzeń.

            Chwilna, zwiewna przelotność,
            Nikłe, smętne więdnienie,
            Cicha, cicha samotność,
            Cienie, cienie i cienie…

            Słowa: słowa ukryte.
            Oczy: oczy spuszczone.
            (Przeświecanie rozkwitu
            Przez pajęczą zasłonę).
            (Liryka – J. Tuwim)

            Trochę trwało, bo z papierowego źródła:)

        • Quackie pisze:

          To znów zabrzmiało, jakbyś sprawdzała jakieś uwarunkowania astrologiczne – Księżyc, Syriusz, Merkury, Mars (może w ascendencie? Happy-Grin nawet nie pamiętam, co to znaczy, ale co jakaś astrologiczna prognoza, to ten ascendent się pojawia).

  47. Quackie pisze:

    Jestem zasadniczo z powrotem, tylko muszę się jeszcze wyprysznicować po kręceniu, a łazienka zajęta…

  48. Lena Sadowska pisze:

    Na mnie też pora – spokojnych snów, Wyspo:)

  49. Makówka pisze:

    Skoro wszyscy umykają to i ja powiem dobranoc

  50. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzień zaczął się mgliście, ale już mamy słoneczko i radosny błękit w górze! Pleasure

  51. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tutaj słońce pełną gębą (ale owszem, mgła była, jak świadczą zdjęcia znajomych z bardziej rana).

    Niemniej kawa na rozruch i tak się przyda. Poprosimy, pani Gieniu!

    Koffie

  52. makowka9 pisze:

    Słonecznie witam!

  53. makowka9 pisze:

    Piję herbatę z termosu i patrzę na Babią,Tatry itd
    Słońce świeci i grzeje

  54. Quackie pisze:

    Po pracy (jutro mam zamiar skończyć I etap) i na przerwę.

    Aha, ale mam dzisiaj jeszcze jedno ważne zobowiązanie, więc mogę pojawić się późno albo wcale. Na wszelki wypadek zapowiadam!

  55. Lena Sadowska pisze:

    Szybciutkoprzedspacerkowe dzień dobry, Wyspo:)

  56. makowka9 pisze:

    Dziś był ładny,słoneczny spacer z widokiem na góry.
    A teraz knucie na Zoomie.

  57. Lena Sadowska pisze:

    Po kolejnym, bardzo prackowym dniu spacer okazał się tym, czego było nam (a przynajmniej jednej z nas) potrzeba:)
    Wprawdzie po słońcu nie został nawet promyk, ale pan Księżyc z całą pewnością dawał radę:) Tym bardziej że niebiesnej wełenki zdecydowanie mniej, więc Gwiazdy dzielnie dopomagały w rozświetlaniu Leśno-Jeziornych ciemności. I cieplej, dużo cieplej, bo na czwórkę z plusem – było:)
    Nie wspominałam wcześniej, ale ostatnie ranki bardzo rozmglone, ciekawe czy i jutrzejszy zacznie się wyłaniać od zaokiennych parapetów?

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  58. Lena Sadowska pisze:

    Łałała… trochę straszno na takiej wyludnionej Wyspie…
    Ja taka mała… Wyspa taka duża…
    Afraid

    To też czymś się zajmę na odwagę… 😉

  59. Tetryk56 pisze:

    Nie smutaj, Leno! Wyspa wcale nie jest strasznie duża, za to jest przytulna. Rozproszony między pracę, knucia, organizowania swojego nowego komputera udzielam się słabo, ale nadążam z czytaniem i duchem jestem tu wciąż!

    • Lena Sadowska pisze:

      🙂
      Przecież rozumiem. Tydzień nie tylko Wielki ale i gorący. U mnie do podwójnej pracy dochodzi jeszcze pichcenie:)

  60. Makówka pisze:

    Jest lampka to można umknąć.

    DOBRANOC!

  61. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)
    Cofło, ale i tak dobrej nocki:)

  62. Quackie pisze:

    Dzień dobry, skończyło mi się spotkanie tak późno, że już nawet nie wchodziłem na Wyspę.

    A potem przyszła kotka, która zdecydowała, że będzie spać u mnie w wyrku. Słabo się wyspałem 🙂

    Dlatego myślę, że kawa od pani Gieni będzie bardzo na miejscu.

    Poprosimy!

    Koffie

  63. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zasiadam do kawy, to pomaga na rozpoznawanie świata! 😉
    Kawa1

  64. Makówka pisze:

    Słoneczne dzień dobry!

  65. Makówka pisze:

    Umykam:)

  66. Tetryk56 pisze:

    Pustki, pustki… Laudate odgrażał się, że da opowiadanie po weekendzie – czyżby już sobie zdobił jajka? 😉

  67. Quackie pisze:

    Dobry wieczór po pracowitym dniu. Etap I zakończony, jutro jeszcze zacznę etap II, zależy mi na czasie.

    Ale dzisiaj już przerwa (i nic się wieczorem nie zapowiada poza kręceniem).

  68. Makówka pisze:

    Poleciała, poleciała, ale wróciła…
    Trochę połaziła po pozostałościach Puszczy Karpackiej, czyli Lesie Bronaczowa.

    Widzieliśmy pędzące stado dzików. Jednak dobrze, że nie pędziły w naszym kierunku.

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Pędzące stado dzików natychmiast kojarzy mi się z tematem muzycznym z serialu „Czarne chmury” 🙂

      Niezależnie od wszystkiego idę poszukać ładnej dobranocki.

  69. Lena Sadowska pisze:

    Kiedy noc się w powietrzu zaczyna,
    Wtedy noc jest jak młoda dziewczyna.
    Wszystko cieszy ją, wszystko śmieszy,
    Wszystko chciałaby w ręce brać…
    Dziś jakby noc czerwcowa, królowa magnoliowa…
    (Noc…
    – K.I. Gałczyński)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  70. Lena Sadowska pisze:

    Też zemknę, bo jakaś taka zmęczona się poczułam…

    Miłych snów, Wyspo:)

  71. Makówka pisze:

    Umykam i ja.
    DOBRANOC!

  72. Quackie pisze:

    Dzień dobry, za oknem pochmurno z niewielkimi przejaśnieniami, a po tej stronie okna wchodzimy w tryb przedświąteczny, co wiąże się z pewną, hm, nerwowością.

    Kawa mocno pożądana. Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  73. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jeszcze dwa dni roboty i już laba! Delighted

  74. Makówka pisze:

    Witajcie!

  75. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Witajcie Hi3

  76. Tetryk56 pisze:

    Nikogo nie ma, to idę kimnąć.. 😉

    • Tetryk56 pisze:

      Nawet mi się nie przyśniliście..

      • Quackie pisze:

        W „Paradyzji” Zajdla obywatele kolonii porozumiewają się koalangiem, językiem mającym mylić system nadzoru. Pamiętam takie zdanie: „Szary anioł przyśnił mi się nieostrożnie” 😀

  77. Quackie pisze:

    Dzień dobry wszem wobec, po pracy, bardzo udany dzień pracowo i pozapracowo (nie wiedziałem, że migracja aplikacji i danych z jednego telefonu na drugi może zająć nawet 4 godziny).

    I na przerwę.

  78. Quackie pisze:

    Jestem, proszę, jak się udało wyrobić.

  79. Lena Sadowska pisze:

    Dzień z tych pięknych wyjątkowo – słonecznych i cieplutkich (+17), prawdziwie wiosennych:)
    A spacerek zimniejszy nieco, ale równie przyjemny, choć (a może właśnie dlatego że) w deszczyku:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór, tutaj też coś koło tego, plus 15, w ciągu dnia durna kompletnie pogoda, raz wietrzyk wieje, wtedy bez czapki ani rusz, raz przestaje, i wówczas pod czapką człek się poci. Aż lunęło i to tak porządnie, ale wypadało się po półgodzinie.

      Jak u Was ciepło i podlewa, to miło, czasem aż słychać, jak wszystko rośnie wokoło (a P. pewnie i wywąchuje to rośnięcie).

      • Lena Sadowska pisze:

        U nas było nad wyraz stabilnie:)
        Deszcz popadał wieczorem, ale że ciepło jest – nie było to zbyt uciążliwe:)

        Można powiedzieć, że Rude jest etatowym wąchaczem. A w niektórych sytuacjach wręcz – super-wąchaczem:)

  80. Makówka pisze:

    A w Krakowie dziś było i słońce i deszcz i wiatr.

  81. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  82. Lena Sadowska pisze:

    A do mnie właśnie zagląda przez okno starozłoty pan Księżyc w wianuszku grafitowo-srebrnych chmur.
    A że jutro lekkiego maratonu kulinarnego ciąg dalszy, też się już pożegnam:

    księżycowych snów, Wyspo:)

  83. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nieprzerwane pasmo sukcesów:
    – obudziłem się
    – wstałem
    – dotarłem do pracy
    ……………c.d.n. (mam nadzieję 😉 )

  84. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj wybywam (za, hmm, godzinkę?), więc wypada złożyć Wyspiarzom życzenia świąteczne: zdrowych (czyli nieprzejedzonych), spokojnych, bezkonfliktowych i pogodnych świąt. A jeśli ktoś nie obchodzi, to po prostu dni.

    Pani Gieniu, poprosimy po raz ostatni przed świętami.

    Koffie

  85. Makówka pisze:

    Słonecznie witajcie!
    Quacku szerokiej drogi i udanych Świąt!

  86. Lena Sadowska pisze:

    Śródkuchenne dzień dobry, Wyspo:)

    Pichcę, pichcę, a końca nie widać 🙂

  87. Lena Sadowska pisze:

    I koniec przerwy:)

  88. Makówka pisze:

    Ja dziś cmentarz i odwiedzenie grobu rodziców, potem spacer na Kopiec Kraka (przez dziurę w płocie cmentarza można wyjść na Kopiec).
    A teraz pichcenie, wrrr jak ja tego nie lubię.

  89. laudate pisze:

    Dobry wieczór. U mnie w radiu piosenki po niemiecku czyli Pasja św. Mateusza – wg J.S.Bacha. Da się wytrzymać, chóry znacznie lepsze niż szykowanie sałatek i krojenie wędlin. Do tego czerwone portugalskie. Wesołego piąteczku!

    • Tetryk56 pisze:

      Witaj, Laudate!
      Nieśmiało przypominam, że obiecałeś nam opowiadanie…

      • laudate pisze:

        Och, Twoja nieśmiałość wprawia mnie w zażenowanie i wywołuje pąsy na twarzy. Daj mi czas do jutra wieczora. Będzie wpis datowany świątecznie, choć raczej nie o świętach.
        PS Dziś wysłuchałem z radia całe requiem Verdiego z tym słynnym Dies Irae (wykorzystywanym w filmach m.in. przez Tarantino) Mówię wam: ale czad!

  90. laudate pisze:

    Szerokiej drogi wszystkim podróżnikom! I szczęśliwych powrotów!

  91. Makówka pisze:

    Dobranoc!

    lulu

  92. Lena Sadowska pisze:

    Dzień był bardzo intensywny, wieczór – nie mniej, więc:

    miłych snów, Wyspo:)

  93. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zdążyłem już zrobić zakupy, coś-niecoś pośniadać z panią Gienią, a teraz zaczynam dochodzić do wniosku, że jednak za wcześnie wstałem… 😉

  94. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  95. makowka9 pisze:

    Pozdrawiam z Kalwarii Zebrzydowskiej.
    Szaro,buro.A jak w KRK?

  96. Lena Sadowska pisze:

    Już kilkukrotnie próbowałam się przywitać, ale wciąż ktoś… coś…
    Teraz mam chwilkę, więc mówię:

    przedwieczorne dzień dobry, Wyspo:)

  97. Lena Sadowska pisze:

    A jako że tę chwilkę przedspacerkową mam, to może coś wstawię okolicznościowego, chmmm?

    Jak zwykle wybywam o 19.30.
    Potem propozycja nie traci terminu ważności, ale przesuwa się na później:)

  98. misiekpancerny pisze:

    Samego dobrego z okazji świąt i poza świętami też jak najbardziej :)))

  99. misiekpancerny pisze:

    Tekst świetny i ponadczasowy, skojarzyło mi się z Łowcami Duchów gdzie pod miastem płynęła rzeka złych emocji 🙂

  100. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    A po wulkanicznych perypetiach pana Lajkonika zapraszam na okolicznościowe pięterko:)

  101. Tetryk56 pisze:

    Czy możemy uznać, że pani Lucy Thomas zaśpiewała nam na dobranoc?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)