« Lans lans lans Ptaki od końca do końca »

Medytacje

Pegaz dziś się na mnie dąsa
i beze mnie zwiał w zaświaty,
jestem sama i roztrząsam
świata tego problematy —
uwikłałam się w oploty
scholastycznych wątpliwości:
czy miłuję cię z głupoty,
czy głupieję od miłości?

385 komentarzy

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam:)

    Wiersz Zuzanny Ginczanki absolutnie nie świętopracowy, ani tym bardziej – świętokonstytucyjny:)

    Bo te trwają tylko dwa dni, a całej reszcie patronuje miłość. W majowej, więc figlarnej odsłonie:)

    Zapraszam:)

  2. makowka9 pisze:

    Witam na nowym pięterku!

    Bardzo dobry wybór wiersza Leno!

    Brawo!

    czy miłuję cię z głupoty,
    czy głupieję od miłości?

    Czy na to zgłupienie jest łatwe, szybkie lekarstwo?

  3. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nie od dziś wiadomo, że miłość jest formą szaleństwa — szaleństwa zbawiennego w wielu indywidualnych przypadkach, a na pewno z punktu widzenie całej ludzkości i jej przetrwania Wink

    • Makówka pisze:

      Zbawiennego z punktu widzenia ludzkości, indywidualnie często zbawiennego, a bywa, że zgubnego.

    • Lena Sadowska pisze:

      Kiedyś przeczytałam taki dialog:
      „-Co pan sądzi o miłości?
      -Uważam, że jest piękna. Jak każda praca.”
      Jak widać – co człowiek, to opinia;)

      Dzień dobry, Tetryku:)

  4. Tetryk56 pisze:

    Ja już byłem na fotopolowaniu, zjadłem obiad, wysłałem ze 2 tysiące sms-ów, a tu nadal cisza…

  5. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo rozsłonecznione dzień dobry, Wyspo:)

    Dziś znowu wycieczkowo, ale – bezkocio. Ponoć pazurzaki podniosły bunt zamiast ciał.
    W trakcie dojazdu mniej głośno, ale podczas powrotu nie mniej cicho.

  6. Lena Sadowska pisze:

    Lecimy na krótki spacerek:)

  7. Makówka pisze:

    Melduję, że jestem w domu, na Wyspie.

    Dziś była wyjątkowo piękna pogoda, idealna na wędrowanie po górach.
    Cóż…musiałam się zadowolić spacerkiem po Rajsku, a potem po Rynku Głównym, plantach i bulwarach nad Wisłą.

    • Lena Sadowska pisze:

      Tak, u nas też słońce przyświecało do wieczora, choć temperatury wciąż jeszcze wschodniosąsiedzkie. Wczorajszej nocy spadło do dwóch stopni, teraz jest sześć na plusie.

      Dobry wieczór, Makówko:)

  8. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Też wróciłyśmy.
    Miejsko przyświecał nam przybladły garbatek, a rozjeżdżone niebo błękitniło się radośnie. Poszłyśmy sobie w akacjową alejkę, sprawdzić, jakie postępy robi w zielenieniu. Nie, żebym wybrzydzała, ale mogłaby większe. Za to modrzewie już się rozzuchwaliły, a kasztanowcce mają młodziutkie zawiązki. Rude tak się zawąchało w dawno niedreptanej trasie, że zapomniało się zafochać:)

  9. Tetryk56 pisze:

    Czy ktoś wie, co się dzieje z Quackiem? Dziś się w ogóle nie pojawił. Wyjechał na weekend?

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie wiem nic i też się martwię.
      A nie pytałam, bo liczyłam, że albo Quack się pojawi, albo któreś z Was będzie miało jakieś wieści.

    • Wyimaginowany pisze:

      Dobry wieczór. 🙂

      Quackie 24 kwietnia, 2023 o 19:16
      „Na długi weekend przyjeżdżają znajomi, więc pewnie nie będzie mnie w wirtualu.”

      Quackie 29 kwietnia, 2023 o 18:39
      „Za chwilę wjeżdżają goście…”

  10. Lena Sadowska pisze:

    „Gdy noc głęboka wszystko uspi i oniemi,
    Ja ku niebu podniosłszy ducha i słuchanie,
    Z rękami wzniesionemi na słońca spotkanie
    Lecę — bym był oświecon ogniami złotemi.”
    („Gdy noc…” – J. Słowacki)

    Też się pożegnam, bo snułyśmy się dziś tą papugową czeredą prawie dziesięć godzin i, ku własnemu zdumieniu, jakby trochę zmęczona jestem:)

    Dobranoc, Wyspo:)

  11. Makówka pisze:

    To i ja Dobranoc!

  12. makowka9 pisze:

    Witam Państwa!

    Dziś chyba można zawołać Gienię? Jutro znów będzie wypoczywać.

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      Dziś na śniadanko… seria telefonów:)
      Pospałam, jak rzadko i na tyle długo, że zaniepokojone Smarkactwo uznało za stosowne dociec przyczyny braku zwyczajowego esemesowego „dzień dobry”:)

      Potem bez zaskoczeń: kajzerki (mego pieku) z twarożkiem waniliowym (mego ukrętu) i herbatką owocową (mego zbioru), a na rozćmuchanie – filżanka mocnej herbaty i cukierkiem:)

      Dzień dobry, Makówko:)

  13. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tak, tak, dzisiaj dzień pracy! Choć też święto…

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry (jeszcze) przelotne, wieczorem powinienem wrócić w zwykłym trybie.

  15. Lena Sadowska pisze:

    „Deszcz, słońcem zaskoczony, — poszperał u płotu
    I zdrobniał — i, łzawiejąc, w bezkres się oddala.
    Niebo w kałuż błyszczydłach — obłoki utrwala,
    Jakby ktoś wodę biało opierzył do lotu.”
    („Po deszczu” – B. Leśmian)

    Czyli pomiejskospacerkowe dzień dobry, Wyspo:)

  16. Lena Sadowska pisze:

    Wczoraj kołysałam się do snu Leśmianowskim Napojem cienistym, a ponieważ W chmur odbiciu:
    „Świat raz jeszcze ustala
    Swój stosunek do mgły i korala…”
    postanowiłam się dziś domowić i podjąć próbę zepsucia i naprawienia bluzki, a chociaż:
    „Żadna mgła się nie dowie,
    Ile było koralowych prób?”
    to ja nie omieszkam się pochwalić, co z moich eksperymentów wyszło;)

    I – oczywiście, jako Zadomowiona – będę zerkać na Wyspę:)

  17. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Goście wielce pożądani i absolutnie mile widziani właśnie pojechali, więc wracam na Wyspę.

    Ponieważ w niedzielę byliśmy koło torpedowni, a wczoraj na Wyspie Sobieszewskiej, mam materiał na nowe ptasie pięterko, co deklaruję z wyprzedzeniem (bo tu jeszcze młode piętro).

    Co do wiersza we wpisie Patronkowym, mogę powiedzieć tylko dwa słowa:

    W PUNKT!

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj jeszcze raz, Quacku:)

      Super, że goście mile widziani, bo wtedy i czas z nimi spędzony nabiera dodatkowej wartości:)

      Dziękuję.
      Mnie też urzekł ten wiersz. Nie tylko precyzją formy, ale także przezabawną antynomią naukowych problematów i średnio wartościowych z tegoż punktu widzenia scholastycznych wątpliwości🙂 Trudno odmówić Z.Ginczance interesujących konceptów i zabawnych puent.

  18. makowka9 pisze:

    Jestem w domu!
    I już będę. Ale leje…

  19. Lena Sadowska pisze:

    Jedni przychodzą, drudzy zachodzą, a trzeci wychodzą. Na spacerek:)

  20. Quackie pisze:

    (I na przerwę wieczorną)

  21. Tetryk56 pisze:

    A ja dla odmiany dotarłem do domu. Całe popołudnie wycinałem z tektury tabliczki, na które koleżeństwo naklejało wybrane cytaty z Konstytucji. Będziemy jutro tymi cytatami błyskać po oczach niezorientowanych…

  22. Lena Sadowska pisze:

    Jużznowudomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Nocka się dąsa, wiatr hula, ziąb się panoszy. A nad tym wszystkim popółowy księżyc rozsrebrza chmury:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Dobrze, że już nie muszę wychodzić dzisiaj. Tutaj też tak sobie przyjemnie.

      A ma być (w weekend?) dwa stopnie przy gruncie! Amazed

      • Lena Sadowska pisze:

        Dobry wieczór, Quacku:)

        Parę dni temu nad ranem na samochodowych dachach był szron:)
        Tu zimnawo wciąż, więc odrobinę marznę, choć grzeją.
        Nie wiem, czemu miejski chłód bardziej mnie ziębi niż ten plenerowy, Może to wina pozimowo niedogrzanych murów…
        🙂

        • Quackie pisze:

          Mam wrażenie, że w mieście wszystko, co nieprzyjemne, jest intensywniejsze.

          I nadmierny upał (bo powierzchnie betonowe/kamienne bez zieleni, jak wiadomo, nagrzewają się bardziej), i nadmierny chłód (nie mam pojęcia; jak wyżej, tylko z przeciwnym zwrotem?), i plucha jakoś mniej przyjemna.

          • Tetryk56 pisze:

            Deszcz najprzyjemniej jest znosić, leżąc na wonnym sianie w stodole pod blaszanym dachem, na którym deszcz wybija czasem równiutki a czasem urywany i mobilizujący werbel. Oczywiście nie w mieście — skąd tu wziąć stodołę?

            • Lena Sadowska pisze:

              Bardzo lubię zasypiać w Głuszy, gdy deszcz uderza o dach i drewniane ściany:) A jesienią dochodzi jeszcze chlupot rozgniewanych fal, skrzyp sosen i pukanie spadających od czasu do czasu żołędzi:)

              • Quackie pisze:

                To trochę tak jak my na Kaszubach, chociaż tam jest i tak sporo ludzi naokoło i zwykle to nie żadna głusza, tylko ktoś się dobrze bawi, tak że słychać naokoło (a po jeziorze się niesie).

            • Quackie pisze:

              Nie mam pojęcia.

              Jak byłem w podstawówce, w równoległej klasie był taki kolega Bogusz, którego nie znałem bliżej, ale on pewnego pięknego dnia zaprosił mnie do siebie. Mieszkał w gospodarstwie, znajdującym się na terenie pomiędzy naszym osiedlem a miastem (Kielce). Wtedy były tam pola ze zbożem (potem ogródki działkowe, jeszcze potem boiska piłkarskie przynależne do akademików, a obecnie potężna galeria handlowa z piętrowym parkingiem). Ojciec, a może wuj owego Bogusza tamtego dnia właśnie kosił zboże kombajnem (któryś model Bizona, wtedy innych nie było, albo było znikomo) i wziął nas do kabiny, czy też na galeryjkę przy kabinie, wysoko nad ziemią, gdzie było świetnie widać, jak maszyna pożera złote łany, a potem wypluwa ziarno wysoko ustawioną trąbą do przyczepy. A jeszcze potem bawiliśmy się w tym ziarnie, nurkowaliśmy w nim, obsypywaliśmy się, traktowaliśmy jako coś pośredniego pomiędzy piaskiem a wodą. Niebywałe doświadczenie, do dzisiaj pamiętam, po 40 latach, jak sądzę.

              A piszę o tym wszystkim, bo to pole, kombajn i zboże były właśnie takimi elementami wsi w środku (no, wtedy jeszcze nie był to środek, ale niewiele brakowało) miasta. Tyle że nie było deszczu, była piękna, słoneczna, letnia pogoda. No i nie było stodoły.

              • Lena Sadowska pisze:

                Superwspomnienie, Quacku.
                Mam może trochę podobne wrażeniowo, bo miałam koleżankę, której ojciec pracował w kopalni żwiru i pozwalał nam bawić się na usypanych górkach. Trochę grubszy niż zwykły piasek, na tyle jdnak drobny, że nie ranił.
                Najfajniej było buszować po tym wilgotnym (ale nie mokrym)na bosaka:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Piękniutko:)

                  Och! Piaskowa architektura to odrębny temat:)
                  Zamki, fosy, groble wykładane kamykami w różnych kolorach, polewanymi wodą, aby nie straciły połysku, zdobione muszelkami, żołędziami, olszynowymi szyszkami:) Dziecięca wyobraźnia nie miała granic:) Wykorzystywało się naprawdę wszystko.

                • Tetryk56 pisze:

                  Na szczęście nie wszyscy z tego wyrastają! Pleasure

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂

                • Quackie pisze:

                  Leno, wszystko się zgadza, zależało mi tylko na podkreśleniu odmienności zamków budowanych z mokrego piasku, z wieżami z babek stawianych z wiaderka, a tych przypominających choinki, ukapywanych z mieszaniny piasku i wody, tak jak na zdjęciu 🙂

                • Lena Sadowska pisze:

                  Tak. My także to robiliśmy z jeziornego piaseczku zmieszanego z wodą (zapaszek pamiętam do dziś:)). Chciałam dopełnić te nasze (bo i Twoje, Quacku, bez wątpienia też) wspomnienia i potwierdzić, że dobra zabawa nie zależała od ilości dostaniętych gadżetów, a od własnej pomysłowości:)

          • Lena Sadowska pisze:

            W upale dochodzą jeszcze kurz i odorek rozgrzanego asfaltu:)

            • Tetryk56 pisze:

              Czy zauważyliście, że gdy na taki zakurzony, rozgrzany asfalt spadną pierwsze krople deszczu, pojawia się dość specyficzny i — dla mnie przynajmniej — raczej miły aromat. Zapach ten znika, gdy deszcz zrosi już cały kurz i ostudzi asfalt…

              • Lena Sadowska pisze:

                Ten zapach świata w pierwszych spadających kroplach deszczu nazywa się petrichor i – niczym szpinak – dzieli ludzi na prota- i antagonistów:) Jest to mieszanka ozonu i geosminy:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Myślę, że – zważywszy proporcje asfalt : nieużytek zielony – dotyczy:) Wszak deszcz nie miewa kaprysu, by zraszać wyłącznie jezdnię;)

              • Tetryk56 pisze:

                Jak dobrze jest rzucić refleksję w mądrym towarzystwie… Nigdy nie słyszałem tych nazw.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Ale na pewno czułeś, Tetryku:)
                  Geosminą pachną (i smakują) na przykład buraki, a czasami – marchewka:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Że czułem (choć nie w burakach ni w marchewce) wspomniałem już wyżej. Ale zjawisko bez nazwy jest jak przypadkowy przechodzień — może dobry, może piękny, może nawet interesujący, ale jak przywołać go myślą?

                • Lena Sadowska pisze:

                  Zawsze można wymyślić własną:)
                  Tak przecież rodzą się słowa – ktoś czemuś nadaje nazwę, a inni ją podchwytują:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  „A wreszcie rzekł Bóg: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim zwierzątkiem naziemnym. A każde stworzenie żywe ma nosić takie imię, jakie mu nada człowiek”.
                  (Rdz 3:19 BP)
                  🙂

  23. makowka9 pisze:

    Dziś było zakrapiane ognisko z kiełbaskami i ziemniaczkami z ogniska.
    Deszcz pada, jutro trzeba wstać na knucie kongresowe, a potem uliczno-marszowe.
    To wszystko powoduje, że wkrótce się pożegnam tylko poczekam na lampkę.

  24. makowka9 pisze:

    Dobranoc!

  25. Tetryk56 pisze:

    Chyba rzeczywiście pójdę już spać. Oczęta mi się wyłączają…

  26. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim, również znikam, ponieważ jutro mam dzień pracujący (wbrew kalendarzowi).

  27. Lena Sadowska pisze:

    To jeszcze taka wierszorynka:

    „Księżyc to — wioska ogromniasta,
    Gdzie ciszę ciuła brat mój — Srebroń,
    Co siebie własnym snem przerasta,
    Więc mu istnienia w srebrze — nie broń!

    To — niepoprawny Istnieniowiec!
    Poeta! — Znawca mgły i wina.
    Nadskakujący snom — manowiec,
    Wieczności śpiewna krzątanina.

    W sieć rymów łowi srebrne myszy,
    I srebrny chwast i srebrną jabłoń,
    I rzuca strzępy srebrnej ciszy
    Na księżycową błoń, czy prabłoń…”
    („Srebroń’ – B. Leśmian)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  28. makowka9 pisze:

    Witam Państwa!

    Dziś Kelnereczka , Gienia odpoczywa skoro święto.

    Kelnereczka

  29. Quackie pisze:

    Dzień dobry, przysiadam się do stołu zatem. Dzisiaj menu codzienne, banan i witaminki 🙂 a zaraz do roboty.

  30. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kraków ma się wypadać do 15:00 Wink

  31. Lena Sadowska pisze:

    Słoneczne, pókicodomowe dzień dobry, Wyspo:)

    Rzadko odnoszę się do rzeczywistości, ale dziś pozwolę sobie napisać kilka słów.
    Trzeciego maja mamy bowiem także własne Święto, ściśle związane z odzyskaniem niepodległości. Z tej okazji posadzono w parku (o wiele mówiącej nazwie Konstytucji 3 Maja) Dąbek Niepodległości i dziś właśnie ma on swoje setne urodziny:)
    Został bardzo uroczyście zasadzony 3 maja 1923 roku, a sadzonkę drzewka wyhodowano z nasion zasadzonych w 1918 roku:) Uroczystościom towarzyszyło zakopanie aktu erekcyjnego i położenie kamienia z upamiętniającym napisem.
    Wiele ten Dąbek przetrwał – okupacje, stan wojenny. Zawsze były pod nim świeże kwiaty, bo jest chyba jednym z najbardziej wdzięcznych symboli patriotyzmu naszego Miasteczka.
    Jak się więc pewnie domyślacie – nie omieszkałam pognać dziś pod to nasze Drzewko z bukiecikiem stokrotek. Nie byłam pierwsza ani jedyna:)
    Przy okazji posłuchałam sobie dochodzącej z pobliskiego kościoła okolicznościowej mszy, poczekałam na pochód uczestników obchodów, a nawet skusiłam się na wysłuchanie historii Dąbka i uczestniczenie w oficjalnym podarowaniu kwiatów Szanownemu Jubilatowi:)
    A teraz siedzę sobie w kuchni (bo nie udało mi się nabyć biletu), mam uchylone okno i słucham koncertu Miejskiej Orkiestry Dętej:)

  32. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę.

    Tutaj nie padało, ale też i nie było specjalnie ciepło, jak powiało, na szczęście np. takie podwórko jest raczej osłonięte.

    Nie żebym korzystał – natomiast pracowo bardzo korzystnie, oby tak dalej!

  33. Lena Sadowska pisze:

    A my za parę minutek po(ś)pieszymy na spacerek:)

  34. makowka9 pisze:

    A ja dopiero wracam do domu.

  35. Tetryk56 pisze:

    A ja już wróciłem.
    Pogodę Makówka załatwiła na medal — tuż przed spacerem przestało padać i tak już zostało do wieczora 🙂
    Po spacerku było jeszcze parę rozmów z koleżeństwem, niektórych dawno nie widziałem; lampka wina — i stąd powrót się nieco przeciągnął.

    • makowka9 pisze:

      A ja najpierw ICE, potem marsz, potem patriotyczne śpiewanie na Rynku, potem pogawędki z Przyjacielem.

  36. Lena Sadowska pisze:

    Dojutrzniedomowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Zaziąbło nieco pod koniec spaceru. Wybywałyśmy przy trzynastu stopniach, wracałyśmy przy pięciu. W marszu się tego nie czuło, może za sprawą księżyca, który pełnieje:)
    Trochę chmurek, trochę wiatru i nic ludzi:)

  37. Quackie pisze:

    Po 40 minutach rozkręcania, kombinowania, szukania schematów w necie naprawiłem sobie rower stacjonarny. Jeszcze muszę skręcić z powrotem w całości, żeby żadnej śrubki nie zostało, a w ogóle część to śrubki, a część wkręty wchodzące w metal, poza tym nie potrafiłem zdjąć pedałów, więc musiałem tylko jedną ręką odgiąć odkręconą obudowę, drugą ręką przytrzymać rolkę hamującą, a trzecią naciągać na nią pasek klinowy.

    Dzisiejsze kręcenie uznaję za odwalone z nawiązką, cały jestem spocony! Happy-Grin

    • Quackie pisze:

      Plusy sytuacji:
      – naprawiony rower (mam nadzieję)
      – powrót do wieczornego kręcenia
      – powrót do czytania w trakcie kręcenia

      Minusy sytuacji:
      – znów będzie mnie mniej na Wyspie.

    • Lena Sadowska pisze:

      Czyli cały jesteś w spoconkach? 😉

      Gratuluję u(tfu, tfu przez lewe ramię, żeby nie zapeszyć)danej akcji reanimacyjnej, Quacku:)

      • Quackie pisze:

        Też popluwam, bo jak się raz zepsuło, to kto zagwarantuje, że się nie powtórzy? I o ile teraz już wiem, jak naprawić, to jest jeszcze kwestia wkrętów vel śrubek, które jak się wyrobią w tych swoich miejscach, to będzie można wywalić całość. Ale na razie mam nadzieję, że jeszcze posłuży.

        • Lena Sadowska pisze:

          Quacku, są specjalne kleje do tymczasowego mocowania śrub i wkrętów. Nie stosowałam ich, bo rzadko coś przykręcam, ale może popytaj w jakimś „żelaznym” sklepie.

  38. makowka9 pisze:

    Dziś był dość (jak na starszą panią) intensywny dzień, jutro -wycieczka.
    Umykam do pakowania plecaka, a wkrótce umykam kordelka

  39. makowka9 pisze:

    Jest lampka to mówię dobranoc.

  40. Lena Sadowska pisze:

    Też się pożegnam, ale dopiero po wierszorynce:):

    „Miałem dziwny sen, może i nie całkiem senny!
    Zdało mi się, że nagle zagasnął blask dzienny,
    A gwiazdy, w nieskończoność biorąc lot niezwykły,
    Zbłąkawszy się, olśnąwszy, uciekły i znikły(…)”
    („Ciemność” – G.Byron
    tł.: A Mickiewicz)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  41. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  42. Makówka pisze:

    Gienia dobre śniadanie poproszę!

  43. Makówka pisze:

    Cuda panie cuda.
    W KRK błękit nieba,a w Gaju szaro,buro…

  44. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Faktycznie, dzień cudów! Nawet Gienia się cudownie rozmnożyła 😉

    • Lena Sadowska pisze:

      Od przybyłku (Gień) głowa nie boli;)

      Dzień dobry, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        Prawda? Upajać to nie upaja, ale też kac potem nie występuje! Wink
        Dobre popołudnie! 😉

        • Lena Sadowska pisze:

          🙂

          Zgłaszam zatem wobec Koleżeństwa następujące wnioski:
          1.Raz w roku jedna Gienia dla każdego!
          2.Raz na kwartał – Dzień Gień.
          😉

          • Makówka pisze:

            Kelnereczka też tylko raz w roku?
            Przepraszam za podwójną Gienie,już nie będę robić komentarzy z komórki w autobusie.Potem już nie miałam jak poprawić.

    • makowka9 pisze:

      Pisałam bez okularów z autobusu.
      Najpierw napisałam tekst, potem zobaczyłam, że nie ma Gieni, no i Gienia jak już usłyszała moje krzyki to i sama zakrzyczała podwójnie.

  45. Quackie pisze:

    Dzień dobry, troszkę zaspany, ale mam nadzieję nadrobić te minuty.

    • Lena Sadowska pisze:

      Mój – ciężko ranny, ale potem jakoś się wykurował:)

      Dzień dobry, Quacku:)

      • makowka9 pisze:

        Leno!
        Thinking

        • Lena Sadowska pisze:

          Pytasz, Makówko, o epitet „ciężko ranny”?
          Położyłam się o 5.30. O 6.11 zadzwonił budzik.
          Trochę krótki sen, więc ciężko było wstać.
          Trochę wczesny ranek, więc też ciężko było wstać.
          W skrócie – ciężko ranny dzień.
          🙂

  46. Lena Sadowska pisze:

    Chwilowodomowe dzień dobry, Wyspo:)

    Nocka przymroźna (-2), a dzień z tych intensywnych, też nienachalnie ciepłych, więc przy bieganiu – znośnych:)

    • Quackie pisze:

      Oj, czy te minus dwa nie zaszkodziło roślinkom?

      • Lena Sadowska pisze:

        Też się nad tym zastanawiam, przyglądałam się pąkom podczas dzisiejszych spacerów, nie wyglądały na zwarzone, więc mam nadzieję, że przymrozek im nie zaszkodzi, Quacku.

    • Tetryk56 pisze:

      W takich warunkach dwugienne śniadanko wydaje się być w sam raz! 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Oczywiście, Tetryku.
        Śniadanko na cztery ręce – dwa razy szybciej przygotowane, dwa razy bardziej popędzane przy jedzeniu, dwa razy więcej czasu na herbatę z cukierkami;)

  47. Quackie pisze:

    Po pracy, bardzo produktywnej, i na przerwę.

  48. makowka9 pisze:

    Melduję, że wróciłam!

  49. Lena Sadowska pisze:

    Przedreptane miejsko dobry wieczór, Wyspo:)

    Księżycowa pełnia nadaje Miasteczku nieco nieziemski wygląd. Płonące latarnie sprawiają, że budynki nie są tak niesamowite jak leśne drzewa, ale zwielokrotnione cienie poruszanych wiatrem miejskich drzew rozchybotują chodniki i fasady, więc wędruje się wśród nich jak po zupełnie obcej przestrzeni:)
    Ma to swój urok:)

    • Tetryk56 pisze:

      Miasto oświetlone plamami światła o drgających zarysach sprawia wrażenie mniej stabilnego, jakby niedookreślonego — jakby zasada nieoznaczoności zaczęła nagle dotyczyć makroświata…

      • Lena Sadowska pisze:

        O tak, wieczornie wietrzno-świetlista natura miejskiej rzeczywistości bardzo ciąży ku nieokreśloności:)

  50. Makówka pisze:

    Moje dobry wieczór nie będzie poetyckie.

    Takie prozaiczne przedreptanie między Durbaszką, a Wysokim Wierchem.
    Drapaliśmy się z nadzieją na piękne widoki na ośnieżone Tatry a musieliśmy się zadowolić widokiem Trzech Koron.

    Było pochmurno i zimno (ubrałam opaskę, bo uszy marzły), a jak zaczęliśmy schodzić wyszło piękne słońce.

    • Tetryk56 pisze:

      A w Krakowie cały dzień było piękne słońce…

    • Lena Sadowska pisze:

      Najpierw przeczytałam : „niech będzie poetyckie” i pomyślałam sobie, że poczekam na tę poetyckość, bo pewnie zaraz dodasz zdjęcie:)

      Nie znałam tego sposobu na zwabianie pięknych widoków. Mówisz, że drapanie siebie średnio zadziałało? Może trzeba było spróbować drapać się wzajemnie;)?

      • Makówka pisze:

        Na to nie wpadliśmy.
        Natomiast po wycieczce poszliśmy się spotkać z kolegą z PTTK, który aktualnie jest w sanatorium w Szczawnicy, a potem na degustację wina w beczce. Wina w kieliszkach, my w beczce, aby była jasność.

        • Tetryk56 pisze:

          Klub Diogenesów?

        • Lena Sadowska pisze:

          „Kiedy piję słodkie wino,
          Odstępują troski moje,
          A życiowe niepokoje
          Jak pod pędem wiatru giną.”
          („Niema jak wino” – Anakreont
          tł.: K. Kaszewski)
          🙂

        • Tetryk56 pisze:

          Pij wino i bądź wesół!
          Póki się jeszcze młodość moja liczy
          Swobodę czując, w winie szukam słodyczy –
          Nie przyganiajcie winu, że gorzko smakuje,
          Słodkie jest wino, życie przydało goryczy

          (Omar Chajjam, tł. nieznany — za „Rodzina Rozstańskich” Janiny Rościszewskiej)

  51. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim, umykam!

  52. Makówka pisze:

    No i jednak nie udało mi się pójść spać.

    Rozmowa telefoniczna skończyła się dopiero teraz.

    Dobranoc!

  53. Lena Sadowska pisze:

    „Chwilo wieczorna!
    Łąkę w niebo zmieniły gwiaździste stokrótki,
    A z serc śnieżystych lilii płynie woń pokorna.

    Srebrne godziny!
    Jak słodko zda się czuwać przy fletni milczenia
    I snom kraść chwile, patrząc na gwiazd narodziny.

    Niebiosów pieczy!
    Przecz zda się, jakby nigdy nie mogło być smutno,
    Jakby szczęście ojczyznę miało w piersi człeczej?

    Sen daj nam cichy!
    Anioły, które we dnie odwiedzały ludzi,
    Klęczą białe i leją łzy w lilij kielichy.”
    („Cisza wieczorna” – L. Staff)

    I tym samym mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  54. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Srebrne godziny zastąpiły złoto-niebieskie, aż miło popatrzyć… przez okno…

  55. makowka9 pisze:

    Witajcie słonecznie!

  56. Quackie pisze:

    Dzień dobry, chociaż lekko pochmurny. I chłodny. A ja zaraz jeszcze przed pracą biegnę coś załatwić. Krótko mówiąc, piątek zapowiada się pracowity.

  57. Makówka pisze:

    Pozdrawiam że Stróży.

  58. Makówka pisze:

    Karkówka i ziemniaczki z grilla.
    Piękna pogoda.
    Ten wyjazd to była taka nagła decyzja,plany były inne…
    Wszak plany są po to,aby je modyfikować…

  59. Tetryk56 pisze:

    No i koniec tygodnia pracy nastąpił!
    Co do nowej szaty Leny, to dostrzegam w niej spory ładunek kobiecej przewrotności. Wyobraźmy sobie faceta, wpatrującego się w rządek guziczków na kształtnej piersi, już marzącego o tym, jak by je, jeden po drugim, delikatnie rozpinał… A tu zonk! mithril… Overjoy

  60. Quackie pisze:

    Bardzo owocny dzień pracy, byle tak dalej!

    Jutro co prawda wyjazd (i w niedzielę nieprzesadnie późnym popołudniem powrót), ale dzisiaj jeszcze pobędę. Może nie do późna.

    Na razie jednak przerwa.

  61. Makówka pisze:

    A ja przytuptałam do chatki z ogrodu.

  62. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Dzień przesłoneczny i zakręcony. Jak słoik;)
    Ale wieczór planuję domowo.

  63. Quackie pisze:

    No to jestem, zasadniczo 🙂 Dzisiaj zacząłem sobie na rowerze odświeżać „Planetę małp” Pierre’a Boulle’a w nowym przekładzie i przerwałem, bo wydała mi się równie dołująca jak poprzednia wersja.

    • Lena Sadowska pisze:

      O. To przykre.
      Ja, gdy chcę sobie poprawić humor, czytuję Marqueza albo Prusa:)

      • Quackie pisze:

        Hmm, zastanowiłem się, co ja wtedy czytuję, i wyszło mi, że czasem „Polowanie na Czerwony Październik”, a czasem Muminki. No i rozmaite SF.

        • Lena Sadowska pisze:

          Z tej najpoważniejszej literatury to – wszelkie baśnie. I cieszę się jak dziecko, gdy znajdę jakąś nieznaną, albo choć słowo, którego nie spotkałam wcześniej (typu „królewianka” zamiast „królewna”, albo „purtk” zamiast „diabeł”).
          🙂

          • Quackie pisze:

            „Purtk” to nie kaszubskie? Czy raczej mazurskie?

            • Lena Sadowska pisze:

              Pierwsze spotkanie w legendzie z okolic Olsztyna, drugie w baśniach kaszubskich – czyli – nos Cię nie zawiódł:)

              I nasza „lubiatka”:) Zgadłbyś, że to prawdziwek? Zwany też u nas „grzybem” albo „gribem”. Kiedyś bardzo mnie to śmieszyło, że są grzyby (te pospolite) i „grzyb” (ten prawdziwy).
              🙂

  64. Tetryk56 pisze:

    Chwilę temu skończyłem spotkanie na zoomie i już jestem 🙂

    • Quackie pisze:

      Bardzo pięknie! Pleasure

    • Lena Sadowska pisze:

      A ja buszowałam sobie w tomiskach, trochę dla znalezienia czegoś doprzedspaniem, a trochę z myślą o Wyspowej wierszorynce:)
      I znalazłam.
      I tej poetki chyba jeszcze na Wyspie nie zapodawałam:)

  65. Makówka pisze:

    Ja za chwilę będę umykać.
    Dobranoc!

  66. Quackie pisze:

    Oj, i ja uciekam, bo jutro sobie nie pośpię (chyba że wieczorem). Dobranoc!

  67. Lena Sadowska pisze:

    Spać jeszcze nie idę, ale wierszorynkę już wstawię:):

    „Na ogrody fantastyczne,
    Pełne róży tchnień,
    Kładzie miękką swą pieszczotę,
    Letniej nocy cień.

    Jedną żądzą i zadumą
    Dyszą ciche sny…
    Rozedrgana dziwnym dreszczem
    Noc jak harfa drży.”
    („Noc” – A. Negri
    tł.: M. Konopnicka)

    I pożyczę:

    dobrej nocki, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Czy A. Negri to Apolonia Chałupiec?

      • Lena Sadowska pisze:

        Nie, to Ada Negri – włoska poetka (1870-1945), której wielbicielką była pani Apolonia i przyjęła nazwisko pani Ady jako pseudonim, by dać temu uwielbieniu wyraz:)

  68. Quackie pisze:

    Dzień dobry przelotne i do widzenia, do jutra!

    A póki co, poproszę tę panią.

    Kelnereczka

  69. Makówka pisze:

    Witam Państwa!
    Naszą Esmeraldę poproszę o dobre rozgrzewające śniadanie.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Makówko:)

      Śniadanie miałam słodkie i szybkie.
      Obiad gwizdany.
      Kolację zjem jutro na śniadanie;)

  70. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś pogoda mniej łaskawa — szkoda! Może przynajmniej stróże w Stróży mają lepsze perspektywy?

    • Makówka pisze:

      Witaj Tetryku!
      Skoro prosiłam o rozgrzewające śniadanie to znaczy,że było zimno.
      Teraz wyszło słońce,ale wg.prognoz ma padać.

    • Lena Sadowska pisze:

      U nas było wciąż słonecznie. I wciąż chłodno, ale nie odczułam tego, biegając z kolejnymi filiżankami:)

      Dobry wieczór, Tetryku:)

  71. Makówka pisze:

    Pada,zimno…
    Czy Esmeralda jeszcze coś serwuje?
    Ja bym poprosiła rozgrzewający rosołek.

  72. Lena Sadowska pisze:

    Jużwolnoczasowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Nieoczekiwanie miałam dziś wizytową sobotę:) Mnie wizytowano, gwoli doprecyzowania:)
    Ostatniemu gościowi zaproponowałam… wspólne wyjście z Psiułką:) Nie, żebym była aż tak niegościnna, ale mi się Rude już skręcało z niepospacerowania:) Odprowadziłyśmy gościa do dom i nie skorzystałyśmy z propozycji wstąpienia na kolację:)
    Po pięknym dniu niebo wystąpiło w dość awangardowej fryzurze: elegancko wyczesanych, liliowo-różowych pasemkach chmur.
    Tamtą nocką było jeden na minusie, tą nie zapowiada się cieplej. Może to za sprawą pełnego księżyca?

  73. Lena Sadowska pisze:

    Cisza?
    Ta ja sę na chwilę plusnę:)

  74. makowka9 pisze:

    Jestem w KRK

  75. Lena Sadowska pisze:

    O jak superancko się rozmuzyczniło wieczorkiem:)

  76. makowka9 pisze:

    Aby nie było, że chwalę się, że wróciłam do domu, a jutro wyjeżdżam powiem tylko dobranoc i umknę.

  77. Lena Sadowska pisze:

    A ja jeszcze zaserwuję wierszorynkę z H. Heinego wg St. Budzińskiego:

    „Z skrzącéj wysokości
    Spada gwiazda w noc!
    To gwiazdę miłości
    Tajna strąca moc.

    Ciemna noc zawisła
    Kwiecie rozmiótł wiew,
    Gwiazda się rozprysła,
    Ścichł łabędzi śpiew.”

    Nie idę wprawdzie spać, ale życzę:

    miłej nocki, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dziwnie melancholijna wierszorynka…

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        H. Heine to dość specyficzny poeta. Ma na swoim koncie mnóstwo ostrych utworów, ale najbardziej ceniony jest za te liryczne:) Jego życie nie było sielskie i anielskie. Ze względu na radykalne poglądy (którym dawał wyraz w swojej twórczości) stał się „poetą wyklętym”. Do policyjnej inwigilacji doszło w pewnym momencie zagwarantowane prawnie pozwolenie na cenzurowanie utworów przez jego rodzinę…
        A sam o sobie pisał na przykład tak:

        „Był ongi rycerz milczący, smutny,
        Blady, wychudły, znękany…
        Szedł po pielgrzymce życia pokutnéj,
        W marzenia swoje wsłuchany…
        Był tak dziwaczny, niezdarny srodze,
        Że gdy dziewczątka spotykał w drodze
        Śmiechem był zawsze witany…
        Zdala od ludzi miał swe ustronie,
        Gdzie cisza była grobowa…
        Tam często w niebo wyciągał dłonie
        Ale nie mówił ni słowa…”
        („Intermezzo”
        tł.: A. Kraushar)

        Dzień dobry, Tetryku:)

  78. Makówka pisze:

    Witam Wyspę.
    Siedzę na peronie,czekam na pociąg.
    Zimno.Czy Esmeralda przynosi herbatę w termosie?

  79. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Mam nadzieję, że pociąg dla Makówki już dojechał Wink
    Ja, jak widzicie, obijałem się nie-dzielnie.

  80. makowka9 pisze:

    Pociąg dla Makówki dojechał punktualnie.

    W tej chwili wróciłam trochę zmoczona, bardzo zmarznięta.
    Było zwiedzanie -kościółka i Izby Regionalnej w Woli Radziszowskiej.
    Oprowadzała nas przemiła pani, bardzo ciekawie opowiadała. Potem był mały spacer, ale widoków nie było.
    Wróciliśmy wcześniejszym pociągiem, bo jednak było deszczowo i piekielnie zimno.
    Makówka miała przygotowany do ubrania ciepły polar, ale …został na krześle.
    Skoro wcześniej wróciłam to i zabieram się za robienie obiadu.
    Miłej niedzieli!

    • Lena Sadowska pisze:

      A my dziś (mam nadzieję, że) jeszcze miejsko się włóczyłyśmy.
      Dzień zwodził słońcem, bo temperatury nie zachwycały, niestety, więc też trochę zmarzłam:)

      Dzień dobry, Makówko:)

      • Makówka pisze:

        Cały czas było zimno, jedynie chwilami przestawało padać, słońce nie wyszło ani na chwilę. Teraz zaledwie 7 stopni.

        Dobry wieczór Leno!

        • Lena Sadowska pisze:

          Tu nadal jest bardzo słonecznie. We dnie było +15 (teraz spadło do +12), ale wiało, a wiatr wciąż lodowaty, przeszywający do szpiku kości, więc kurtka, choć zimowa, średnio chroniła:)

  81. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jestem z powrotem, jeszcze trochę działań wypakowawczych i ląduję na Wyspie.

    Czy dobrze widzę, że czas by był na nowe pięterko? Czy ktoś coś, czy mam się porozglądać za ptaszkami sprzed tygodnia?

  82. Lena Sadowska pisze:

    „Słońce! Słońce! Słońce! Słońce!
    Wszystko lśni się, świeci, pała,
    Złote iskry skaczą wokół,
    Złotem błyska ziemia cała.”
    („Słońce” – K. Przerwa-Tetmajer)

    Dzień dobry, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Tutaj (i w Bydgoszczy, i po drodze) tak samo dzisiaj 🙂 Dzień dobry!

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Bardzo fajnie patrzy się na taki rozsłoneczniony świat, ale chodzi po nim średnio przyjemnie:)
        Podczas spaceru widziałam chłopaka w krótkich spodenkach (i kurcie), a sino-czerwony kolor jego łydek mówił sam za siebie:)

  83. Quackie pisze:

    To ja zapraszam na nowe, ptasie pięterko.

  84. Lena Sadowska pisze:

    Ze szczytu tego pięterka, które śmiało można by już nazwać (nomen omen) majową piramidką, dziękuję za Waszą obecność i kończę poniekąd tematycznym wierszem ulubionego poety naszej tegorocznej patronki:

    „W prześlicznym miesiącu Maju,
    Gdy tryska kwiat z ziemi łona,
    I w sercu mojem zakwitły
    Pierwszej miłości nasiona…

    W prześlicznym miesiącu Maju,
    Gdy ptaszę śpiewa z zapałem,
    I ja mych uczuć wybrance
    Wszystkie pragnienia wyznałem…”
    („Intermezzo” – H. Heine
    tł.: A. Kraushar)

    Niniejszym ogłaszam budowę tego drapacza chmur za ukończoną;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)