Z dawna dylemat w kraju narasta:
wzorem dla kobiet ma być niewiasta,
postrachem Wiedźma? czy może raczej
sprawę tę trzeba widzieć inaczej?
Wie każda Wiedźma –- bo stąd jej miano –
jak swym rozsądkiem tezę zadaną
dobrze lokować na wiedzy drzewie
albo też pod nim – niewiasta nie wie!
Ceńmy więc Wiedźmy, rozum szanujmy,
blasku kaganków ich nie marnujmy,
niech się ta drobna lampka zamienia
w symbol spokoju i zrozumienia.
Droga Wiedźminko! W dniu Twego święta
wiedz, że cię Wyspa ciągle pamięta,
wciąż wyczekując powrotu twego
życzy Wszystkiego Ci Najlepszego!

Marzę, by tego doczekać dzionka
i ujrzeć Ciebie oraz Skowronka
w naszych rozmowach – jak w dawne dzieje.
Szanuję wybór – lecz mam nadzieję…
Trochę współczesności, trochę wspomnień, trochę marzeń… Znaczy, samo życie 😉
Do życzeń się dołączę

I to z wielką przyjemnością… tym bardziej, że mam podobne marzenia i nadzieje
A tak w ogóle, to brawa Ukratkowi!!!

Trudno lepiej wyrazić życzenia…
O Barbarce Wiedzmince pamięć jest wieczna ,tak jak Jej mądre posty w publikacjach Madagaskaru 🙂

Dzień dobry, muszę zaraz lecieć na pewne zakupy, ale oczywiście do życzeń się dołączam całym sercem!
Witam i dołączam do życzeń.
Wiedźminko! Skowronku! -czekamy na Was!
Brawa dla Ukratka!
Witajcie!
Zakupy, śniadanie, za chwilę wyjazd „pod igiełkę” – myślę, że toast wzniesiemy po południu! 😉
„Pod igiełkę” – to znaczy że po choinkę?!?
Po trzecią dawkę…
Aa, no to oczywiście pomyślności i żadnych/nikłych efektów ubocznych!
Dzień dobry.
To i ja, przyłączam się z najserdeczniejszymi życzeniami! 🙂
Z okazji Barbórki coś o pewnym wydarzeniu . Zdarzyło się , ze elegant męski , co miesiąc przez posłańca posyłał pewnej damie pieniądze z tytułu alimentów . Przy kolejnej zapłacie powiedział do posłańca : Powiedz pani , że niestety ,jest to już ostatnia rata i zobacz jaką ona zrobi minę . Posłaniec dokładnie powtórzył zalecenie swego pana i usłyszał : Spodziewałam się tego . Podziękuj swemu panu i powiedz , że 18 lat płacił nia na swoje dziecko i zobacz jaką 0n zrobi minę
Się zastanawiam czy się śmiać, czy…
Popłacz trochę , to nie było adresowane do Ciebie .
To mi przypomniało, jak kiedyś czytałam o sprawie, którą założył eksmałżonek swojej eksmałżonce. Zakwestionował swoje ojcostwo i postanowił nie płacić alimentów. Badania DNA wykazały niezbicie, że nie jest on ojcem dziecka swojej eksmałżonki… sąd jednak zadecydował, że dopóki nie znajdzie się faktyczny ojciec, eksmałżonek ma płacić alimenty… bo ktoś musi…


Także ten przykład podany przez Maksia, nie jest niczym nowym
Panowie muszą płacić, bez względu czy to ich dziecko, czy nie
Dziękuję Miralko za kobiecy głos rozsądku . Pozdrowionka ze Stolicy 🙂
Buziaczki Maksiu


Nie jestem ani męską, ani damską szowinistką i na wiele rzeczy patrzę realnie. I tak jak mi się nie podobają niektóre czyny panów, tak samo niektóre panie przesadzają i starają się wykorzystać swoją pozycję… to się nie może podobać
Cieplutkie pozdrowionka z Franklin Park
Dobry wieczór:)
Z przyjemnością dołączam do grona życzących – wszystkiego najlepszego, Wiedźminko:)
Zapomniałam napisać, że Skowronkowi też życzę wszystkiego najlepszego, bez względu na to, czy ma dziś jakieś święto:)
Witaj, Tetryku:)
Trochę zgadłam:)
Bardzo fajna ta antynomia wiedzy i niewiedzy, a zwłaszcza koncept drugiej zwrotki. To się fachowo nazywa klamrowy układ wersyfikacyjno-znaczeniowy porządku wewnątrzstroficznego – ha!:)
Ooo, jakie ładne, jak dawno nie miałem okazji takich słów poczytać.
Pewnie od studiów. Chyba doktoranckich (nieukończonych).
Witaj, Quacku:)
Dziękuje.
Jeśli czytanie takich rzeczy sprawia Ci tyle samo frajdy, co mi pisanie, to mogę od czasu do czasu (powiedzmy – w każdy drugi wtorek miesiąca), specjalnie dla Ciebie wstawiać taki komentarz:)
A temat doktoratu mógłbyś zdradzić, jeśli to nie sekret?
🙂
Nie powstał i już nie powstanie, więc chyba żaden sekret: fikcja i fakty w twórczości Ryszarda Kapuścińskiego.
Ciekawy temat. Jak postać i twórczość Kapuścińskiego.
Ano. Ale przyszły na świat dzieci, dość szybko jedno po drugim, uniwersytet okazał się nieco innym miejscem, niż myślałem, to samo stało się z pracą, i doktorat spadł z listy priorytetów.
Bardzo interesujący temat.
I bardzo rozległy – publicystyka, proza, poezja…
Mogło być ciekawie. Szkoda… Chociaż podobno nigdy nie jest za późno, więc może jeszcze kiedyś nabierzesz ochoty, by do myśli o doktoracie powrócić:)
Kojarzę go przede wszystkim z poetyką obozową. Jakoś tak w tym samym kręgu co Julia Hartwig, tylko może jednak był bardziej optymistyczny, jakby „przepracował” swoją traumę…
Przypomniałeś, więc na dniach sięgnę po jego wiersze:)
Ja raczej myślałem o reportażach, ile w nich prawdy, a ile literackiej nadorganizacji tekstu, i jak się ma jedno do drugiego.
Jasne. Poezja to jednak głownie nadorganizacja tekstu;)
Chociaż z drugiej strony – i tak najbardziej po drodze Ci było z Barańczakiem, jak zrozumiałam z tego, co napisałeś Tetrykowi:)
No, jeżeli chodzi i poezję, przekłady, a także przekłady poezji, to jak najbardziej! A i Barańczakowe „Książki najgorsze” czytało się rechocząc, zresztą artykuły, eseje („Tablica z Macondo” chociażby) oczywiście jak najbardziej wartościowe.
Ale akurat na doktorat wymyśliłem sobie Kapuścińskiego.
Bardzo fajnie sobie wymyśliłeś – nieoczywisto.
Miałam na myśli metodologię Barańczaka, jako nad-(bym powiedziała)-reprezentanta poznańskiej szkoły. On też wzbraniał się na myśl o wtykaniu wszędzie kontekstu biograficznego i historycznego:)
Aaa, to oczywiście. Barańczakowsko-Balcerzanowska nawet, tak to swego czasu określano, teraz to nie wiem
*Pomyślałam sobie, że właściwie Barańczak nie tylko o „co” ale też i o „jak” mówił, więc – myślałam o metodologii i metodyce tegoż:)
„Wino jak miłość uderza do głów” – czy jakoś tak u Eleni było;)
Też nie wiem.
E. Balcerzan był zmorą studentów:) Nie tylko jako teoretyk literatury, ale także jako przedstawiciel poezji lingwistycznej:)
No to ja go znałem raczej od strony naukowej niż poetyckiej.
A potem słyszałem, że jako promotor dość orze w doktorantów, ale to jakieś dalekie echa i mnie osobiście niedotyczące.
Wisia Szymborysia przeżyła:)
A mogłeś wyprzedzić Domosławskiego…
Ech, na pewno nie. Tzn. chciałem to napisać wedle szkoły poznańskiej, koncentrującej się na tekście i ew. poetyce odbioru, a ponieważ próbowałem na UG, gdzie dominował nurt koncentrowania się na biografii, to nie mogliśmy raczej dojść do porozumienia (co tylko przyśpieszyło decyzję o rezygnacji).
Och, poczułem się prawie tak zaskoczony, jak swego czasu pan Jourdain 😉
Dzięki, Leno!
Czyżby to było wtedy, gdy mówiliśmy prozą;)?
Wylazłem z zooma, idę zjeść kolację.
A mnie niestety na wieczór trochę bierze – czuję się nieco wypluty.
Mam nadzieję, że poszczepienni panowie rano poczują się lepiej


A i Makóweczka wydobrzeje
U niej to chyba jakaś złośliwa odmiana grypy
Dzięki, jest chyba dobrze!
Ja dopiero zaczynam się coraz gorzej czuć, a synowi od tygodnia nic się nie poprawia.
Tymczasem my MUSIMY być na chodzie i to najgorszy problem.
A co na to lekarze? (że synowi od tygodnia nic się nie poprawia).
Rano byliśmy w parku, ale więcej się wściekłam, niż podziwiałam widoki




Wstałam (jak na mnie późno) o 5:30… wszystko było normalnie – łazienka, kawka, łazienka, śniadanie. Wiele rzeczy nam się kończyło, więc wiadomo, że pojedziemy do Zion, a potem do Kenosha. Wyjechaliśmy trochę po 8. Już w drodze mąż mnie poinformował, że musi być w domu o 11:30. Strasznie mało czasu, szczególnie biorąc pod uwagę, że droga zajmuje nam (w dwie strony) coś ok. dwóch godzin. Nie lubię latać po parku z zegarkiem w ręku
A jeszcze te zakupy! Mąż nawet nie wyjął swego aparatu z samochodu… tak zwanym „świńskim truchtem” przeleciał naszą trasę i czekał na mnie w samochodzie. Powiedzieć, że byłam wściekła, to mało powiedziane
Pojechaliśmy do tej Kenosha… zakupy zrobiliśmy w ekspresowym tempie… oczywiście części rzeczy nie kupiliśmy, bo w tym pośpiechu…
W domu byliśmy o 11:45. I co się okazało? Małżonek chciał obejrzeć mecz
A gdy go wcześniej pytałam o co chodzi, to dawał jakieś głupie odpowiedzi…
Czy nie można się wściec? Między innymi dlatego, gdy mnie zapytał wieczorem, czy chcę się z nim wybrać do sklepu – powiedziałam „nie”. Niech sam jedzie… on to lubi
Mściwa diva
Ja wam pokażę!
…i szła na plażę>
(chyba J. I. Sztaudynger)
Witajcie!
Na całej połaci… No właśnie nie na całej, bo czerń odzyskuje coraz większe przestrzenie — białe są już tylko dachy i trawniki.
Chore i zimowe dzień dobry!
Dzień dobry, chciałbym napisać, że pospałem poszczepiennie, ale chyba to było normalne niedzielne spanie, dłuższe niż zazwyczaj.
Szanowni, pozwoliłem sobie wczoraj zadzwonić do Wiedźminki. Prosiła, aby przekazać nam wszystkim pozdrowienia. Zwlekałem ze spełnieniem tej prośby, licząc, że jednak tu zajrzy i sama to napisze, ale wydaje się, że trwa w wyborze…
Szkoda, ale musimy to uszanować.
Dziękuję za wieści!
„idąc słyszysz śpiew butów
nagły promień słońca
który umknął chmurom
przemienia się w ptaka”
(„Śnieg” – R. Kapuściński)
Jak widać po cytaciku – nie próżnowałam:)
Mroźne dobry wieczór, Wyspo:)
A tu ani śpiewu deptanego śniegi, ani promieni słońca… No to i ptaków też nie widać.
U nas śniegu chrupanie. Przez buty. I bez ptaków:)
Dobry wieczór, Tetryku:)
No nie znałem go od tej strony.
Znalazłam u siebie jego „Notes”.
Poczytałam i drugie skojarzenie (pierwsze wciąż z J. Hartwig:)), nieuchwytne dość, ale jednak z J. Brodskim…
Popatrzę sobie jeszcze, czy to drugie skojarzenie zasadne:)
A póki co:
„A kiedy już ugrzęźniemy w koleinach polskiej drogi
to znaczy
gdy ugrzęźniemy na dobre w piaskach historii
i nawet popędzane batem konie naszych marzeń
nie będą zdolne uczynić ni kroku
nie przeklinaj nieba ani ziemi
nie potępiaj świata ani losu
popatrz
ptak leci
szumi las
ścieżką wędrują żuk i chrząszcz i biedronka
życie trwa
istniejemy”
(„Ekologia” – R. Kapuściński)
🙂
Przypomniałam sobie hasło…..znaczy, że sklerozę mam przejściowo
Tylko gdzie sie zapodział mój awatar ? hmmmmm…. za mądre dla mnie, żeby go odnaleźć. Od ostatniego wpisu minęło mnóstwo czasu. Za miesiąc byłyby dwa lata. Az nieprawdopodobne…
Spróbuj wejść na gravatar.com, może tam znajdziesz swój obrazek…
Tetryk nie z takimi rzeczami potrafi sobie poradzić.
Napisałem że pamięć O Tobie jest wieczna , oczywiście w obie strony . I za tą pamięć warto , nie tylko wirtualnie wspomóc ją kieliszkiem dobrego trunku . Na zdrowie ! Bez korony !

Dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Nowy tydzień. Za oknem – szarość. Za monitorem – słoneczna Wyspa!
Dzień dobry, wkraczamy w nowy tydzień z pewnym biskupem
Od episkopatu nie liczę na żadne prezenty
Witajcie!
Zamiast lepiej jest gorzej. Ze wszystkim.
Dzień dobry, po pracy i na przerwę.
Stanie na zimnie i kapiącym śniego-deszczu spowodowało, że czuję się dużo, dużo gorzej.
Mąż poszedł osobiście do Przychodni i uprosił wizytę domową. Temperatura powyżej 39 mojego syna nie kwalifikowała. Dopiero fakt, że mnie co chwilę robi się słabo i mogę zemdleć, zanim dojdę do Przychodni była argumentem.
Pan doktor ubrany w kombinezon itp”ustrojstwa” wkroczył tylko po to, aby nas osłuchać i zmierzyć saturację. Reszta odbywała się na zasadzie teleporady.
No i wypisał skierowanie na wymaz. NFZ przysłał miejsce, datę, godzinę.
Na ulicy staliśmy w kolejce do namiotu. Na tejże ulicy w śniegu rozmazującym litery po ciemku wypełnialiśmy ankietę.
Zmarzłam. Jutro wynik testu.
Covid zabija nie tylko bezpośrednio, lecz również przez takie sytuacje -nie było badania lekarskiego , było stanie na zimnie między innymi chorymi.
Niestety, to dzisiejsza rzeczywistość…

Jestem przerażona. I rozumiem, że lekarzom też nie jest łatwo.
Zamiast normalnie zbadać, muszą zlecać pacjentom, aby sami sobie zmierzyli ciśnienie. I na klatce schodowej przebierać się w jakieś kombinezony i inne takie.
Skierowanie na test ani nas nie wyleczy, ani nie pomoże, a jedynie może zaszkodzić. Jedynie spowoduje, że będziemy na kwarantannie.
Już po zrobieniu testu. A wcześniej? Gdybym nie moje omdlenia kazano by nam siedzieć w poczekalni w Przychodni między innymi pacjentami.
Jestem przerażona. I rozumiem, że lekarzom też nie jest łatwo.
Zamiast normalnie zbadać, muszą zlecać pacjentom, aby sami sobie zmierzyli ciśnienie. I na klatce schodowej przebierać się w jakieś kombinezony i inne takie.
Skierowanie na test ani nas nie wyleczy, ani nie pomoże, a jedynie może zaszkodzić. Jedynie spowoduje, że będziemy na kwarantannie.
Już po zrobieniu testu. A wcześniej? Gdybym nie moje omdlenia kazano by nam siedzieć w poczekalni w Przychodni między innymi pacjentami.
Jestem przerażona. I rozumiem, że lekarzom też nie jest łatwo.
Zamiast normalnie zbadać, muszą zlecać pacjentom, aby sami sobie zmierzyli ciśnienie. I na klatce schodowej przebierać się w jakieś kombinezony i inne takie.
Skierowanie na test ani nas nie wyleczy, ani nie pomoże, a jedynie może zaszkodzić. Jedynie spowoduje, że będziemy na kwarantannie.
Już po zrobieniu testu. A wcześniej? Gdybym nie moje omdlenia kazano by nam siedzieć w poczekalni w Przychodni między innymi pacjentami.
Witaj, Makówko:)
Bardzo mi przykro z powodu tego, co Cię spotkało.
Mam nadzieję, że – mimo wszystko – na strachu się skończy i za to trzymam kciuki.
Dziękuję Leno, choć zdrowie to tylko drobny ułamek naszych problemów.
Jednak, aby je jakoś rozwiązywać, musimy być zdrowi i na wysokich obrotach.
Omatkoboska!
A nie macie możliwości wymazu z samochodu?
Mnie nikt nie pytał kiedy i gdzie pojadę.
Dostałam smsa z wyznaczonym miejscem i godziną. Syn też. Wkrótce po wystawieniu skierowania na wymaz przez lekarza.
I potem zaraz, że jestem na kwarantannie i nie wolno mi wychodzić z domu.
No to już jakieś barbarzyństwo
Późno-mikołajkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dobry!
Umykam, chyba w związku z listopadowo-grudniowym zmęczeniem. Dobranoc!
Dobranoc, Wyspo:)
Dobranoc!
Witajcie!
Czy wszyscy już ochłonęli po powodzi prezentów?
Nie wiem co się stało , ale widziałem tłum świętych Mikołajów na Nartach (może w Zakopanem ?) ,a prezentów zero !!! Tak to jest z nałogowcami proszę Państwa . Pozdrowionka bez korony 🙂

W Gdyni przejeżdżali przez miasto na motocyklach, a jedna Mikołajka straciła panowanie nad pojazdem i wjechała w tłum. Na szczęście ofiary nie ucierpiały zbytnio.
Dzień dobry. Miałem prezenty w większości jadalne (ulubiony marcepan), więc już zostały, hm, zużyte
Witajcie!
Kłopotów ciąg dalszy -syn i ja pozytywny wynik testu covid.
Zamknięcie w domu, niemożność załatwiania naszych spraw powoduje, że przepadną terminy, w których MUSIELIŚMY to załatwić i pakuje nas w kolejne kłopoty.
Zdrowie jest najważniejsze, nie myślcie o kłopotach, walczcie z choróbskiem!
Witaj Makóweczko!
Serdecznie współczuję
A nie dałoby się przełożyć tych terminów? Ostatecznie mamy taką, a nie inną sytuację… to chyba rozumieją wszyscy…
Tych terminów nie da się przełożyć. Mamy izolację do 17 grudnia.
Współczuję Makóweczko zwłaszcza , że w Rodzinie aktualnie mam dwie osoby na kwarantannie z Covidem . Nie poddawaj się , musisz z Synem wyzdrowieć !11
No to faktycznie macie „zagryzkę”

Tym bardziej Wam współczuję
Dobry wieczór, Makówko:)
Och, trzymajcie się!
Terminy od tego są, żeby je wyznaczać, teraz najważniejsze Wasze zdrowie i na tym się skupiaj, Maczku.
🙂
Dziękuję Leno!
Nie chcę, nie mogę pisać, o co chodzi, bo to dotyczy syna, choć i całej rodziny.
Wybaczcie, że nie piszę wprost i że piszę w ogóle.
Zdrowie jest sprawą drugorzędną w całej naszej sytuacji, choć wiem, że przecież ważne no i o tym mogę pisać
Dzień dobry
O 7 muszę być w warsztacie samochodowym na wymianę koła. Coś mi huczy w tyle samochodu i mechanicy orzekli, że to wina koła. Zobaczymy…
Mam dziś dzień wolny od pracy, co oczywiście nie znaczy, że mam wolne
Jak na razie mam czas, bo dochodzi 4:30
A do warsztatu mam ok. 10 minut jazdy…
Byłam w tym warsztacie, przesiedziałam 1,5 godziny i w sumie nie wiem po co…


Nic nie zrobili z samochodem, bo chociaż słyszą ten huk, ale nie potrafią zlokalizować skąd on pochodzi. Jak mi powiedział mechanik, nie chcą naciągać mnie na koszty, a wcale nie są pewni czy to koło…
Niby ten sam warsztat, a co mechanik, to inna opinia… i czy to znaczy, że ten inny chciał mnie naciągnąć?
Ktoś taki jak ja (nie znający się na samochodach) może od tego zgłupieć
Jeśli masz koła z hamulcami na klocki , to przyczyną tłuczenia mogą być wyrobione tarcze hamulcowe , albo zdarte do cna część ciernista klocka a z tarczą styks się tylko stalowy uchwyt klocka . Jest trochę daleko , bo bym naprawił ten samochód . Są to typowe objawy tłuczenia w kołach z tarczami hamulcowymi . Inaczej jest w przypadku bębnów hamulcowych i nakładek . Tam typowym objawem uszkodzenia są głośne piski tarcia metalu o metal . Nie ma tego w przypadku hamulców tarczowych . Pozdrowionka .
Nie mam klocków hamulcowych, a tarcze (czy bębny, bo się na tym nie znam). Wymieniałam je kilka miesięcy temu i na pewno nie są zdarte. Staram się nie hamować zbyt ostro, bo wiem, że to przyspiesza zdzieranie. Owszem, czasami muszę… jesteś też kierowcą i nie muszę Ci tłumaczyć w jakich przypadkach

Gdyby to chodziło o hamulce, na pewno by to znaleźli, bo zaglądali wszędzie. Tym bardziej, że jeden z mechaników pojechał ze mną i słuchał tego huczenia. Hamulce nie wymagają takich zabiegów…
Ale to miłe z Twojej strony, że chciałbyś mi pomóc i dziękuję Ci za to serdecznie
W takim razie usterka jest w przekładni tylnego mostu , albo w przekładni napędu przedniego . Buczenie jest przy obrotach różnych połączeń mechanicznych obracających się elementów napędowych . .Ciekawy jestem wniosków po naprawie .
Na razie naprawy nie będzie. Powiedzieli mi, że jak na obecną chwilę nie ma zagrożenia i żebym jeszcze trochę pojeździła. A jak zacznie huczeć mocniej, to wtedy łatwiej im będzie znaleźć i wtedy mam do nich przyjechać…

A swoją drogą, ciekawe skąd wiedzą, że nie ma zagrożenia, skoro nie wiedzą co to jest…
Wziąłbym taką opinię na piśmie
albo chociaż bym nagrał, jak to mówią.
Zrobiło się u nas zimno. Śniegu nie ma, to temperaturę odczuwa się bardziej. Rano było -11C, teraz jest trochę cieplej. Do kalendarzowej zimy zastało kilka dni… czy spadnie do tego czasu śnieg?

Tego nie wiedzą nawet synoptycy…
Bardzo mroźne dobry wieczór, Wyspo:)
Na termometrze -10. Nie wieje. Sypie śnieg. Takie drobniuteńkie brylanciki, które w leśnej ciszy objawiają się delikatnym szumem. W mieście tego nie słychać:)
Ależ plastycznie, prawie to widzę!
🙂
Po pracy i od razu ważne spotkanie branżowe na zoomie, więc nie wiem, czy to już przerwa, czy jeszcze nie…
Dzień dobry, podobnie jak tutaj.
Tymczasem nieco zaspałem, ale nic poważnego.
Witam!
(minus 3)
Witajcie!
Uśmiechnij się! Dziś jest pierwszy dzień reszty twojego życia!
Dobry wieczór, dzień trochę wariacki, ale na plusie. Koniec pracy i tradycyjnie przerwa.
Wreszcie domowe, baaardzo zmarznięte (takie na -13) dobry wieczór, Wyspo:)
Wypruta jestem dokumentnie, więc kompanii dziś raczej nie dotrzymam.
Miłych snów wszystkim życzę:)
Odpoczywaj w cieple! Tutaj poniżej sześciu, od ulicy raptem 0,1 stopnia cieplej.
A ja jak słyszę mróz myślę o…
Dobranoc!
Dzień dobry. Mróz trzyma, a śnieg rzadko poprószywa, bo inaczej tego się nie da nazwać.
Witajcie!
kontynuujemy szarość!
Witam i ja!
Kontynuujemy szarzyznę za oknem i szarą rzeczywistość.
Dzień dobry 🙂 Witaj Makówko , jesteś jak widzę z tego twardszego pokolenia i dajesz sobie lepiej radę od Syna . Nie będę się wymądrzał , ale takim uniwersalnym wspomagającym nasz organizm jest czosnek . Posiada 18 właściwości bakteriobójczych i warto wspomagać nasz organizm w zdrowotnych kłopotach . Czosnek dostępny jest na rynku w różnych postaciach i osobiście korzystam z niego na okrągło . Bardzo polecam , do każdego posiłku po 2-3 ząbki tego warzywa . Pozdrowionka 🙂
Witaj Maksiu!
Mój organizm daje sobie lepiej radę z covidem, bo to syn jest poddany największej presji stresu, a to zawsze obniża odporność.
Czosnek też dodaję gdzie się da. Przed chwilą zjedliśmy rosół z czosnkiem.
Też pozdrawiam.
Cały czas myślę czym się zająć, aby nie myśleć. Nie mogę się skupić ani na czytaniu, ani na oglądaniu.
Na oderwanie myśli najlepsza praca fizyczna, sprzątanie albo wspinaczka w górę, ale to teraz w chorobie odpada.
Może spróbuję coś zbudować?
Po pracy i na przerwę tera.
Chandra, Wiedźmy to może UPADŁE ANIOŁY?
Zapraszam piętro wyżej.