Panowie, szanujcie artystki:
chórzystki, solistki, statystki,
tę dziewczynę, którą piłą
kraje w cyrku ktoś na pół,
i tę panią, co z sufitu
leci prosto głową w dół.
Bo artystka tym odróżnia się od żonki,
że pojmuje różne fumy, różne mrzonki,
nigdy złego ci nie życzy, o la la,
ma pieniądze, to pożyczy, o la la.
A do tego, kiedy słonko wyjrzy z palm,
pożegluje łodzią marzeń w siną dal.
Dlatego szanujcie artystki,
szanujcie je nawet we śnie.
Szanujcie – szanujcie artystki,
szanujcie – szanujcie artystki,
szanujcie artystki z varietes!
Bo kto artystek nie szanuje,
niech go kulawy kopnie koń!
Zielona Gęś niech go całuje,
a ja nie odezwę się doń.
Panowie, szanujcie artystki:
chórzystki, solistki, statystki,
tę dziewczynę, którą piłą
kraje w cyrku ktoś na pół,
i tę panią, co z sufitu
leci prosto głową w dół.
Bo artystka tym odróżnia się od żonki,
że pojmuje różne fumy, różne mrzonki,
nigdy złego ci nie życzy, o la la,
ma pieniądze, to pożyczy, o la la.
A do tego, kiedy słonko wyjrzy z palm,
pożegluje łodzią marzeń w siną dal.
Dlatego szanujcie artystki,
szanujcie je nawet we śnie.
Szanujcie – szanujcie artystki,
szanujcie – szanujcie artystki,
szanujcie artystki z varietes!
Bo kto artystek nie szanuje,
niech go obszczeka własny pies,
niech go papuga spapuguje,
krokodyl niech nie szczędzi łez.
Dlatego szanujcie artystki,
szanujcie je nawet we śnie!
Szanujcie – szanujcie artystki!
Szanujcie – szanujcie artystki!
Szanujcie artystki z varietes!
Dobry wieczór. Wyciągnięto mnie nieoczekiwanie nad morze, na niewielką wypiteczność. Ale już jestem.
Witaj, Quacku:)
Dobrze, że wróciłeś bezpiecznie, bo podobno w lipcu zaczyna się sezon na plażowe dziki:)
Pozdrawiam:)
Rany, w Trójmieście też?
Młode się pochwaliło, że wczoraj na plaży mieli z jednym takim przyjemność, ale na której plaży – nie dopytałam:)
Wiem, że na Mierzei Wiślanej, to tak, powszechny widok na plażach, ale w Trójmieście widywałem raczej nie na plaży. Co mogło się oczywiście w każdej chwili zmienić. Zdziczeć.
„Już nie ma dzikich plaż…”
Wróciłam z wykładu „Żydowskie rebeliantki”.
Wiersz Agnieszki oraz piosenki zapodane przez Tetryka i Ultrę stanowią doskonałe uzupełnienie.
Jak dobrze Leno, że wypełniłaś „patronacką lukę”.

Witaj, Makówko:)
Nie ma sprawy.
Poniekąd czuję się odpowiedzialna, skoro patronka pojawiła się „przeze mnie”:)
Domyślam się, że wykład był interesujący.
Pozdrawiam:)
Tak, był interesujący.
I w ciekawym miejscu -w Centrum Społeczności Żydowskiej pod patronatem księcia Walii i Księżnej Kornwalii.
Dobranoc!
Spokojnej. Ja też, powoli…
„Cisza się z mroku wyłania
Budząc tęsknoty strzeliste,
Co toną w tajnym przestworze.
O, drzew tłumione wzdychania,
O, siana wonie soczyste,
O, lato w pełni swej porze,
Gdy noce nie śpią z kochania
I patrzą w niebo gwiaździste,
Co także zasnąć nie może!”
(„Noce letnie” – L. Staff)
Snów spokojnych, Wyspo:)
Och, piękne. Dobranoc.
Witajcie!
Ciekawą dyskusję wczoraj przespałem. Cóż, potrzeby snu są decydujące, zarówno dla dzieci jak i dla tetryków!
Dzień dobry. Pada i to jest całkiem przyjemne.
Pochmurne dzień dobry!
Ha, w tym siąpiącym, bardzo przyjemnym deszczu pojechaliśmy do weta z kotką Najjuniora (umówiona wizyta) i już jesteśmy z powrotem.
Czyli teraz już do roboty.
„Patrz na te chmury, co się kłębią w niebie,
Siostrzyce burz, niepogody!
Ileż w nich wichru, walki, męki, szału,
Pędu, wolności, swobody!”
(*** – L. Staff)
Dzień dobry, Wyspo:)
Chyba przez ten deszcz „dzwoniący o szyby” mam Staffowy humorek:)
Przed wyjazdem aktualna ciekawostka ze Stolicy . W atmosferze sporu między Polską a Izraelem nt. pewnej ustawy ,Papież Franciszek na specjalnej audiencji przyjął przedstawiciela Braci Starszych w wierze . Przedstawiciel pokazał Papieżowi obraz z Ostatniej Wieczerzy i zapytał : Czy to są Pańscy ludzie ? W pewnym sensie tak- padła odpowiedz . No to ja jestem spadkobiercą lokalu w którym było to przyjęcie i do tej pory nie otrzymaliśmy niezbędnej opłaty za wypożyczenie lokalu . Jak widać , w przyrodzie nic nie ginie . Do usłyszenia
I po pracy, wszystko wg planu.
Czyli teraz przerwa.
Schłodzone deszczem dobry wieczór, Wyspo:)
No i wróciłem. Szybkie coś na ząb, spanie, jutro zakupy a po południu znowu wyjazd na wieczór 🙂
Czyli dla Ciebie Dobranocka pasuje podwójnie.
Dobranoc Państwu!
Spokojnej. A ja jeszcze chwilę pobędę.
„Chodzą po borze szmery i śpiewy
z cichym poświstem szarej ulewy.
Chodzą od sosny do sosny łkania,
tęskność się wielka po lesie słania.
O powieczornej żałobnej porze
tęskność cichutko przygrywa w borze,
deszczowe struny wzięła na lutnię
i w mgłach się żali jak dziecko smutnie.
W płacz zasłuchane liście dygocą…
Tęsknota w borze przygrywa nocą.”
(„Ulewa” – K. Iłłakowiczówna)
Snów pachnących lasem, Wyspo:)
Dobry! U mnie jak u Bożenki. Ale generalnie przyjemnie, tak nie za ciepło
Pochmurne dzień dobry!
Gdzie słońce?
Witajcie! Po zakupach, teraz śniadanko i pomyślimy, co dalej do zrobienia. A po południu piknik w Dolince
Zamówiłeś brak deszczu?
Już nawet odpuszczę słońce.
Zamawiałem. Ale czy kontrahent się wywiąże?
Czy ten deszcz, który teraz pada też był w pakiecie?
No i się nie wywiązał. Buuuu…
Buuuu….
I po pikniku!
A tutaj duszno, najpewniej coś się kroi u góry, może nawet burza?
„Jest to zacisze leśne, zewsząd osłonięte,
nie wmyka się tam słońce, tylko z góry pali;
jest to zacisze leśne, urocze i święte,
splecione dachem roślin nad zwierciadłem fali.”
(„Z daleka od…” – K. Przerwa-Tetmajer)
Dzień dobry, Wyspo:)
Pozdrawiam z Winiar.
Wróciłam.
Zamiast na pikniku w dolince byłam na studenckich wspominkach w Winiarach.
Wcześniej miałam dylemat, którą imprezę wybrać.
Los (a raczej deszcz) zdecydował za mnie.
Piknik się nie udał, trzeba było prowadzić zajęcia w podgrupach…
Może jeszcze kiedyś się uda?
Może za tydzień, może za dwa…
Między Dobranocką a lampką pożegnam się z Wyspą, spakuję na jutro i pójdę spać, bo budzik ustawiony na 6 rano nie pozwoli mi jutro pospać.
Dobrej nocki, Makówko:)
I udanych wędrówek.
Dobry wieczór. Z kronikarskiego: poszliśmy na imprezę towarzysko-branżową, planowaliśmy wyjść koło 21.00, wyszliśmy 3,5 h później. Spaać!
Dobrej nocki, Quacku:)
„Jakże noc jest powabną, gdy w uroczej cisze
Cały się przestwór myślą niebieską kołysze,
Ty się smutno śmiejesz zza chmur, o księżycu!
Jak słaby ziemski uśmiech na nieziemskiem licu.
Blada pozłota nieba miga się śród fali,
Co się kręcą wężykiem i giną w oddali,
Pomiędzy gaje ciemne, gdy je noc omroczy,
Smutno, jak biała wstęga śród kruczych warkoczy.”
(„Dwie” – G. Ehrenberg)
Snów księżycowych, Wyspo:)
Dzień dobry
Dziś byliśmy w Fort Sheridan, jutro się wybieramy do Russell Military Museum, a w poniedziałek na wiśnie do Michigan (stan, nie jezioro 😉 ). Z tym, że co do poniedziałku, to mam pewne wątpliwości. Nigdzie nie możemy znaleźć ceny za funt wiśni… a to jednak jest ważne. Trudno jechać w ciemno… to bądź co bądź prawie 200 km (ok. 2 godzin jazdy).
Pogoda straszna – gorąco, duchota…
Jak ja nie znoszę tego święta
Ciekawe kiedy skończą… a jutro powtórka z rozrywki… 

Wczoraj mieliśmy kanonadę fajerwerkową do północy, dziś zaczęli od 18 i nadal walą
Sama nie wiem skąd ludzie biorą kasę na to świństwo
Przecież tanie to nie jest. Ostatnio dentystka mówiła, że zachodziła do sklepu z fajerwerkami w Indianie i za stówę nie ma tam co kupić… a te bardziej złożone kosztują nawet i $500… mnie by szkoda było kasy (pomijając wszystko inne), wolałabym wydać to na coś innego…
Dzień dobry, Miralko:)
Fajerwerki to zmora naszych czasów.
Najbardziej szkoda zwierzaków.
Pozdrawiam:)
Niedospane bryyy…
Dokąd bogi prowadzą dzisiaj?
Dzień dobry, rześkie całkiem. Za oknem słońce, więc raczej ograniczam roletami
Witajcie!
Nieco odespany, wypluskany, macham wam radośnie z chłodnego (17o), ale słonecznego Krakowa!
O, i to mi się podoba (zwłaszcza te 17 stopni).
To raczej minie… 🙂
Gorc Groszacki teraz.
Pięknie jest.
Nie miałem pojęcia, że taki w ogóle istnieje.
Ale cieszę się Twoją radością.
Wróciłam. Gorce są piękne. Pogoda była idealna.
Po wycieczce malutkie pływanko w Bagrach i teraz wanna i obiad.
Dobry wieczór, Makówko:)
Miło czytać, że wycieczka dała Ci tyle pozytywnych wrażeń:)
Zawsze są pozytywne wrażenia, nawet gdy pada deszcz.
Na tym polega magia, która wytwarza się na turystycznych szlakach.
Dziś byłam z kołem PTTK Nr 45, z którym wędruję od 2008 roku.
(chyba znów się żegnam między/między)
Zatem i Tobie kojących snów, Makówko:)
„Wieczór jest jako flakon — kiedy się odmyka,
Wszystko chciałby odurzyć perfumą słowika.
Muszlę nieba otwiera jak morza odmęty,
A z muszli perły srebrne lecą w firmamenty.
Noc je na nitkach wątłych leciutko kołysze,
Niby główkę słowiczą zasłuchaną w ciszę.
Aż wschód w palce różowe pocznie gwiazdy chwytać
I w konchę niebios perły bledziutkie zamykać.
(„Koncha, perły i słowik” – J. Liebert)
Dobranoc, Wyspo:)
Dzień dobry
Może kilka rzeczy wygląda jeszcze jako tako, ale większość (szczególnie na zewnątrz) jest przerdzewiała, zniszczona, z pourywanymi śmigami, z drutami na wierzchu. Nie wiem czy jest sens to wszystko pokazywać…
Bo oczywiście obcykaliśmy co się dało…
Byliśmy w tym muzeum i jedno co mi przychodzi do głowy, to jest to wielki skład złomu
Jak dla mnie prawdziwą atrakcją było znalezienie gniazda szpaków… gdy podchodziłam do jednego z samolotów, dorosły karmił młodego, ale gdy podeszłam bliżej, młody schował się w głąb samolotu, a rodzic odleciał
Małżonek z kolei spotkał parkę sieweczek, które gdzieś tam miały gniazdo (mąż wszedł do zagrodzonej części). Obydwie padały przed nim udając „złamane skrzydło”. Musiał być blisko…
Także to muzeum nas wybitnie rozczarowało i nie sądzę, żebyśmy się tam jeszcze kiedykolwiek wybrali…
Ale może być z tego ciekawe pięterko…
Dzień dobry, Miralko:)
Jesteś nieoceniona ze swoją ptaszkową pasją:)
Nawet wśród złomu potrafiłaś wypatrzeć to, co Cię naprawdę pasjonuje – podziwiam:)
Pozdrawiam:)
Dodam jeszcze, że porównując Russell Military Museum i muzeum w Cantigny Park (pisałam o nim kiedyś), to w ogóle nie ma porównania. W Cantigny First Division Museum wszystko było zadbane, oczyszczone z rdzy i co najważniejsze – kompletne…
Witajcie!
Weekend się skończył, czas do pracy wrócić…
Witaj, Tetryku:)
Też dziś trochę popracusiowałam:)
Już mi się literki mylą, więc – przerwa:)
Słoneczne dzień dobry !
Czy dziś uda się poleżakować?
Późne dzień dobry, Makówko:)
Mam nadzieję, że kąpiel zaliczona. Ta słoneczna – oczywiście:)
Kąpiel wodna zaliczona, słoneczna tak w kratkę.
Późne dzień dobry i wczesne dobry wieczór Leno!
Czyli bardziej ręcznikowałaś niż leżakowałaś;)
Trochę leżałam na czymś takim niebieskim wiatrem dmuchanym.
Nie leżakowałam wcale, bo trudno tarabanić się autobusem, tramwajem, a potem jeszcze niezły kawałek na nogach z leżakiem.
„Burze chrypią a trąbią
w rogi kręcone chmur.
Wieje chojarów chorągwią
zły rosochaty bór…
Niebo w świetlistej łunie,
tętent jakowyś w górze.
To ty jedziesz, Perunie?
Ty to śmigasz na chmurze?
Błyski pociskasz przodem,
drogi na przełaj wiadome,
wiatry i źrebce młode,
smagasz czerwonym gromem.
A popędzaj! goń! dogoń!
kogo deszczami gnasz!
Wydrę ci włócznię-ogień.
Noc z karku zedrę – twój płaszcz!”
(„Perun” – Wł. Broniewski)
🙂
Dzień dobry, Wyspo:)
Myślę, że Broniewski jest niedoceniany…
Wszystko będzie dobrze…niechby tak się działo…
„Wieczorny wiatr mię bzami owiał,
I trącił ogród lekkim ruchem,
Płaszcz nocy przygasł, poliliowiał
I stał się kolorowym puchem.
Zmierzch jej jak pająk na sukienkach
Koronki w dzwonki wyhaftował,
Jak pióro senne po mych rękach,
Po twarzy jej przepłynął owal.
W latarniach ulic drżą motyle,
Ciemnieje dal i gra bezkreśnie;
Noc mgli się, znika w świateł pyle,
Rozwiewa mi się w bzach jak we śnie.”
(„Wieczór w bzach” – K. Wierzyński)
I tym wonnym poemacikiem również pozwolę sobie się pożegnać: liliowych snów, Wyspo:)
Ale zapachniało!
🙂
Wczoraj, włócząc się z Psiułką, trafiłam na jakąś późno kwitnącą odmianę bzu, która mnie zainspirowała do odnalezienia tego wiersza:)
Dzień dobry, Tetryku:)
Czas spać, dobranoc.
Witajcie!
Słyszałem, że powstał wredny plan podstępnych wrogów narodu polskiego, aby eksterminować tenże przez wytopienie codziennie około dwóch ton narodowego tłuszczyku, co niewątpliwie doprowadzi do degeneracji, porubstwa i genderu!
Ja natomiast słyszałam, że Pan Bóg podsyła na zmianę upały lub ulewy, bo nie może się zdecydować czy ów naród utopić, czy usmażyć.
Dzieńdoberek!
Witaj, Makówko:)
Do popotem…
Bagry,knucie-taki plan.
Dzień dobry




Wczoraj byliśmy na wiśniach w Michigan. To trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby w taki upał wybierać się do sadu
Gorąco było jak w piekle
Nazbieraliśmy trochę ponad 50 kg i do domu. A po drodze roboty drogowe, korki, wypadki samochodowe… wracaliśmy ponad 3 godziny
A jeszcze trzeba było coś zrobić z tymi wiśniami. One nie mogły czekać… umyte i wydrylowane jeszcze w Michigan, w drodze puściły sok…
Skończyłam pracę ok. 22 i padłam jak kawka po strzale…
A dziś do pracy…
Pracuś!
Co muszę – to robię, nawet bez przyjemności… to jaki to pracuś
Miłego popołudnia Wam życzę…

… i idę zbierać się do pracy
Ty to masz zdrowie…
Największy problem, że tego zdrowia coraz mniej…
Witaj, Miralko:)
I Tobie miłego dnia:)
Witaj Leno

Dziękuję, był nawet w miarę miły
Szczególnie po pracy…
„Opowiem ci, jak wzeszło Słońce –
Wpierw — Wstążka nad pagórkiem –
Wieżyczki w morzu Ametystu –
Nowiny jak Wiewiórki
Śmignęły — Wzgórza zdjęły Czepki –
Skowronki zaczęły Łące
Dzwonić — i powiedziałam sobie:
“To musiało być słońce!”
Ale jak zaszło — nie wiem –
Na purpurowy przełaz
Gromadka Złotych dzieci jakby
Przez cały czas się pięła –
Aż — gdy na drugą stronę przeszły –
Opiekun w Szarym Stroju –
Zasunął cicho Rygiel zmierzchu –
I powiódł je do domu”
(E. Dickinson)
Jeszcze przed zachodem słońca, bardzo upalne dzień dobry, Wyspo:)
Już w domu! Jeszcze tylko krótka interwencja techniczna – i wracam na Wyspę!
Dobrej nocy. Spokojnej.
I Tobie spokojnych snów, Makówko:)
„Już się koncert wieczorny rozbija na głosy
I wiatr, co przywiał z łąki, żartuje ze świecą,
Przez okno do salonu ćmy zlęknione lecą,
Miłośnie marzą róże pod kroplami rosy.”
(„Pani Słowacka” – Jan Lechoń)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dorwałam w końcu kogoś z tej firmy gazowniczej i zapytałam kiedy zabiorą nam to czarne świństwo z ogródka… no i dowiedziałam się. Powinni to zabrać w ciągu 6 tygodni, ale dokładnie nie wiedzą kiedy
Co prawda kobieta obiecała mi, że będzie interweniować – dzwonić i prosić, żeby zabrali to jak najszybciej, ale jakoś nie wierzę w taką interwencję 

Jak znam życie, to przeciągnie się to wszystko do jesieni… albo będzie za gorąco na taką pracę, albo będzie padało, albo jeszcze coś…
Wydłubałabym to sama, ale skoro mają to w umowie – jeszcze się przyczepią, że nie powinnam
Wydłubywanie czarnego świństwa z ogródka zabrzmiało złowieszczo;)
Niczym wątek z czarnej komedii…
Dzień dobry, Miralko:)
Witaj Leno

Muszę Ci powiedzieć, że wcale nie jest mi do śmiechu, chociaż zdaję sobie sprawę, że to może brzmieć zabawnie… jak z czarnej komedii…
Witajcie!
Rozgrzewamy się pomału. I nawet do artystek podchodzimy z dystansem i z szacunkiem, tak gorąco…
Witaj, Tetryku:)
Próbujemy brać to na chłodno;)
„Nie tylko źle jest na ziemi,
w raju jest też niewesoło:
Patrzcie – kroplami wielkiemi
pot z twarzy spływa aniołom.
Nic im się nie chce – wiadomo –
ogłupia straszliwy upał.
Nawet ów motyl z Kiplinga
w upał by także nie tupał.
Mój Boże, i Bóg Staruszek
dzień cały wodę sodową
trąbi, miotełką od muszek
machając sobie nad głową.
I małpki pomizerniały,
i szyje schudły żyrafom.
Piotr Żydów wpuszcza i robi
gafę, panie, za gafą.
Od rana aż do wieczora
anioły wzdychają, wzdychają,
pokotem leżą na łąkach
i piwem się polewają.
Opustoszały jezdnie,
a w kramach święci rozliczni
mruczą: – Uff, to już jest nie –
takt meteorologiczny.”
(„Upał w raju” – K.I. Gałczyński)
Być może już go kiedyś wrzucałam, ale mnie zawsze wprawia w lepszy nastrój i pozwala jakoś ten gorąc znieść:)
Nietakt meteorologiczny – dosadne określenie godne aniołów!
Cudne, prawda?
To, wraz z „kryzysem kulinarnym” i „rozpasaniem konsumpcyjnym”, trzy moje najbardziej ulubione epitety:)
Słonecznie witam!
Skwarnie odwituję – dzień dobry, Makówko:)
Ja Bagrowo odwituje odwitowanie.
„panie cedzą przez słomki mazagran
zaciągnięte w czarne rękawiczki
i uśmiechają się powłóczyście
przechodzącemu artyście
na czarujące good-bye
kwintet na balkonie zagrał
potpourri z m-me butterfly
oglądając się trwożnie na drogę
po której chodzi tłusta i spocona bona
dzieci fortyfikują skwer
białe zdenerwowane panienki
z czerwonymi wypiekami na twarzy
założyły nogę na nogę
oddychają prędko czekają
może się kto odważy
spadła oknem zadyszana goła
spazmowała paanowie paanowie
koła koła koła koła
zatańczyły zaskakały zatłukły
aaa 22 na lewo jeden zatrzymać
zaraz wszyscy 8 bez czapek
biegł upadł wstał wył
wołał płakał krzyczał tupał
– – – – – –
był
upał”
(„Upał” – B. Jasieński)
Jest upał:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Pozdrowienia z Mazur na bosaka .Już trochę zdziczałem
Szczęściarz!
„Bosa Mama, bosy Tata!
I Motylek boso lata.”
😉
Dzień dobry, Maksiu:)
Witaj Maksiu
Uwielbiam chodzić boso 

Jeśli chodzenie na bosaka jest oznaką zdziczenia, to ja jestem od dzieciństwa dzikuską
Miłego dziczenia Maksiu
W Krakowie dziś był nadupał. Nawet na Bagrach trudno było wytrzymać.
Taaa… prawie przeciekłem przez pedały wracając z pracy
W Głuszy to samo. Nawet moczenie w Jeziorze nic nie dawało, bo temperatura wody niewiele niższa od temperatury powietrza.
🙂
Za to pływało się świetnie i jednak w wodzie było dobrze.
To ja, po cytacie z utworu tak znakomitego duetu, pożegnam się słowami innego utalentowanego poety:):
„Usnąłem i wyśniłem gaj pomarańczowy,
Wysokiej Etny śniegi srebrzyste w oddali
I morze nieruchome jak z niebieskiej stali,
I cyprysy, i jasne przytulone głowy.”
(„Sen w gaju” – J. Iwaszkiewicz)
Snów jak „śniegi srebrzystych”, Wyspo:)
Witajcie!
Wirtualna krioterapia pomogła. Spało się!
Witajcie!
U mnie jakoś nie zadziałała -nie mogłam spać. Auuuu…
To przez te strachy zza okna…
Ktoś lub coś musi być winny.
Witaj, Makówko:)
To przykre.
🙂
Dzień dobry



Nareszcie chłodniej
Może nawet popołudniu będzie można otworzyć okna i wyłączyć klimę. W końcu można będzie wywietrzyć dom
W nocy ma być 16C, a nie 25C jak do tej pory
A tu nadupał,a woda jak w ciepłych morzach.
Witaj, Miralko:)
Bo w życiu trzaa mieć farta:)
U nas też chłodniej – raptem 32 stopnie. Po wczorajszym to prawie jak na Syberii;)
Dzień dobry, jestem!
Jak widzę, istnieje potrzeba nadbudowania pięterka, jestem gotów to zrobić, może wieczorem – jeżeli nikt nie ustawiał się w kolejce!
Witaj, Quacku:)
Mam nadzieję, że wyjazd był przyjemny:)
O! Bardzo nawet wielka potrzeba – jakem gospodyni patronackiego pięterka – bardzo, bardzo wielka potrzeba:)
No to pokażę nieco ptaszków i jednego nieptaszka
🙂
Super!
Dojechałem do domu, wyżąłem się, wypłukałem i padłem jak kawka…
To ja zapraszam przytomnych (w obu znaczeniach) na nowe pięterko. Teraz albo rano
„Zasnąć stroskaną,
Wstać zakochaną,
Zobaczyć czerwień maków.
Nieznana siła
Dzisiaj wstąpiła
Do świętej świątyni mroku.
W podwórku magnolie,
Wysokie topole
I dymy jak gorzki miód…”
(A. Achmatowa)
Ten wiersz bardzo mi pasuje do Agnieszki Osieckiej.
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dziękuję za miłe towarzystwo na pięterku pani Agnieszki i statecznie (z powodu upału) podążam na intrygujące spotkanie z Quackowym nieptaszkiem:)