To wszystko przez ” Lalkę ” i Izabelę Łęcką oraz Jo, która zacytowała epitet dla tej damy 🙂
« Wzdłuż Lake Michigan (4) | Miejcie nadzieję » |
« Wzdłuż Lake Michigan (4) | Miejcie nadzieję » |
To wszystko przez ” Lalkę ” i Izabelę Łęcką oraz Jo, która zacytowała epitet dla tej damy 🙂
Dzień dobry !
Tekla Bądarzewska, jak wieść niesie, jest szalenie popularna w …. Japonii. A nam ten skarb narodowy jakoś umknął ? 
No i jasna rzecz – każda panna MUSIAŁA wyjść za mąż, czyli zrobić dobrą partię, jeśli nie chciała pędzić życia jako nieważna, często wyśmiewana, szara stara panna. No, chyba, że miała majątek, ale wtedy epuzerów też miał na pęczki !
Fakt, Wiedźminko. A starą panną zostawało się już w wieku dwudziestu kilku lat. I często takie młodziutkie dziewczyny wychodziły za mąż za „starych dziadów”. To znaczy pojęcie starości jest względne, bo dla takiej 17-latki mężczyzna 40-50 letni, to stary dziad, chociaż dla nas to facet w sile wieku i na pewno jeszcze młody

Różnica ogromna…
Panowie też mieli po kilka kochanek i jakoś ich aż tak bardzo się nie potępia… 
Pamiętam u Kraszewskiego w „U babuni” byłam szczerze zdziwiona. O tej tytułowej babuni mówiło się jako o staruszce, ale w jednym miejscu pisze, że miała ok. 60 lat. No to jaka to staruszka?!!! Staruszka, to była moja teściowa – 97 lat.
I jeszcze jeden fakt. Panna, która nie znalazła męża była traktowana jako coś gorszego. W naszej literaturze jest wiele takich przykładów. Jak chociażby Marta z „nad Niemnem”.
A epitety dla pań z tamtych czasów, nie do końca są słuszne… jak się wychodzi za mąż, bo rodzice tak chcą, czy po prostu MUSI się wyjść za mąż w odpowiednim czasie, to i nic dziwnego, że chętnie się flirtuje z młodszym facetem.
Małżeństwo było bardzo, na ogół, trwałe, ale nikogo nie gorszyły ” skoki na boki” szczególnie w wykonaniu panów.
A Marek i Wacek , jakiż to był świetny duet ! Warto ich tez przypomnieć
Świetny duet!!! W 100% przyznaję rację
Daj męża…
I tak sobie człowiek życie komplikuje…
No tak… stara modlitwa „stałej panny”… „Panie Boże daj męża!!! Niechby pił, niechby bił, aby był, aby był…”
Bo u nas nie mówiło się „stara panna”, a „stała panna”. To miało być żartobliwie, ale w sumie nie jestem pewna czy takie było…
Bo na dzisiejsze czasy, to lepiej nie mieć partnera/partnerki, niż wyjść za byle kogo i potem żałować
Ale czasy się zmieniły i kobiety są bardziej niezależne… już nie muszą na siłę szukać sobie męża

Sytuacja finansowa kobiet była generalnie inna…
Status społeczny również. I chyba głównie on się liczył. Niektóre panienki miały majątek, ale i tak musiały mieć męża. Bez niego nie liczyły się w społeczeństwie. A przynajmniej nie tak…
Idę spać
U mnie już późno i zaczynam padać na dziób 


Miłego dnia Wam życzę
O ile mnie pamięć nie myli, 5 maja są imieniny Ireny i Waldemara. Czyli raniutko muszę dzwonić do Polski… mój brat ma imieniny
Smaczny
ch snów !
Witajcie!
Wprawdzie obu panów i dziewicy będę mógł posłuchać dopiero w domu, ale mniej więcej kojarzę…
Opinia o Łęckiej przypomniała mi stare powiedzenie:
Jaka jest różnica między prostytutką a k**wą? Prostytutka to zawód, a k**wa to charakter…
Dzień dobry.
A przy okazji – korzysta ktoś może z czytnika e-booków? Pytam bo trochę czytam tekstów na komputerze i zastanawiam się nad kupnem. Warto?
Witaj Zoe! Jeśli lubisz czytać z ekranu, to warto. Ja jestem staroświecka i wolę trzymać książkę w ręce.Inna rzecz, że książki sa coraz grobsze i to nie ułatwia tego trzymania.

Takie „Księgi Jakubowe”….. jak trzymać, gdy to 1000 stron w sztywnej oprawie.
Też wolę czytać papierowo ale nie wszystko jest dostępne w okolicznych bibliotekach. Niestety nie wszystko mogę kupić…
Zoe, nie wszystko się da kupić z dwóch powodów : miejsce na książki i pieniądze na te książki. Co jakis czas mniej lubiane tomy wędrują do biblioteki, bo mam za małe mieszkanie.
Mąż ma kindla. Bardzo sobie chwali. Wszędzie go zabiera, nawet na wakacjach może załadaować nową książkę do czytania. Podobno jest spora oferta, z tym że niektóre rzeczy znalazł tylko w lengłidżu (co mu akurat nie robiło różnicy).
A, on ma paperwhite – można czytać na tarasie w słoneczny dzień.
Dzień dobry. Ja mam Kindla, a przedtem Sony PRS-500 (z drugiej ręki wszakże). Bardzo fajna rzecz, zwłaszcza na wyjazdy, bo w jednym cienkim sprzęcie biorę 150 albo 200 książek, więc nie muszę się decydować w domu, które brać, tylko włączam na miejscu. No i z pozyskiwaniem jest wygoda, jak kupisz lub znajdziesz w necie, to nie czekasz na listonosza z fizycznym wydaniem, tylko ściągasz nieduży plik i wgrywasz. Minus? Może rozmiar – wyświetlacze zaczynają się od 6 cali przekątnej, no i konieczność podłączenia co jakiś czas do prądu, bo zwykłej książki nie trzeba. Aha, no i komiksów na tym sensownie nie poczytasz.
No to – usatysfakcjonowany muzycznie – idę popracować.
Dzień taki.
Ni to wtorek, ni czwartek.
A co do głównego wątku: teraz jest inaczej, chyba. Ale jakieś prawie 30 lat temu zamieszkałam w kompletnie pustym mieszkaniu i nie miałam w nim nic z potrzebnych rzeczy. A babcia składała mi „wyprawę”: ręczniki, ścierki, pościel, serwis obiadowy itp. I mowy nie było, żebym to dostała. „Dostaniesz jak wyjdziesz za mąż”. Ale ja mam 19 lat i nie mam póki co kandydata! „To go znajdź. Bo zaraz nikt cię nie zechce. Będziesz za stara”.
No i…??? W końcu dostałaś tę wyprawkę?? Czy Babcia uparcie czekała do zamążpójścia Twego ??
Też mnie to ciekawi. Dała Ci babcia wyprawę, czy nie?
Nie. Nie dostałam. A jak wychodziłam za mąż 11 lat później, to już sobie zdążyłam wszystko sama pokupować i podziękowałam babci, że nie potrzebuję.
Obraziła się śmiertelnie.
Aha, miałam ciotkę, która mnie, wówczas dwudziestolatkę też poganiała, bo 21 lat, to już zapóźniony wiek dla panny ! Ale ciotka urodzi
ła się jeszcze w XIX w.
U mnie w rodzinie to raczej miało charakter: „Wyszła za mąż, mamy ją z głowy.” Co mój tatuś był uprzejmy zakomunikować zdumionym gościom na moim ślubie.
Na ślubie Key już nie, bo nikt nie chciał go tłumaczyć na włoski. Prewencyjnie. Ale dokładnie taki sam cyrk robił przed ślubem trzeciej córki, żeby tylko wydać ją i żeby narzeczony się nie rozmyślił.
Dooooobre 🙂 🙂 Już go lubię 🙂 Mój teść, który miał 5 córek, stosował podobną metodę, kiedy pierwszy raz pojechałem go poznać, uścisnął mi prawicę i wypalił: To kiedy ślub!!! A znaliśmy z moją babą raptem 2 tygodnie i ślub był kompletną abstrakcją, ale skubany nie odpuścił i dopiął swego 🙂 🙂 🙂
Nie ma to jak jasno sprecyzowane oczekiwania.
Od ósmego roku życia musiałam robić plany pięcioletnie. No wiesz: co kiedy chcę osiągnąć. Najlepiej zapamiętałam ten z okazji matury: kiedy i jakie studia, gdzie będę pracować i kiedy za mąż wyjdę.
W sumie to ten mąż mi życie uratował, bo tatuś z dnia na dzień się globalnie odczepił.
Dzień dobry!! Z melodią przypomnianą
Przeczytawszy zaległości dotarłam do Marka i Wacka ciesząc ucha. Oba dwa!!
Dzień dobry


Dziś ma być w miarę… w miarę ciepło i w miarę słonecznie
Aż żal iść do pracy
Sporo się zadziało, niby wszystkie wizyty i przerwy w pracy były przewidywane i zapowiadane, a jednak przy okazji porobiło się parę rzeczy niezapowiadanych i nieprzewidywanych, no i z robotą jestem w lesie. To znaczy może nie tak znów bardzo, ale dłuższą chwilę jeszcze popracuję.
Kuleje coś dzisiaj życie wyspiarskie…
Dobry wieczór. Sprawy przeróżne nabrały tempa, jak tylko skończyłem pracę. Odbyłem dwie… nie, trzy dłuższe rozmowy telefoniczne, sprawdziłem zylion istotnych rzeczy w Internecie, (współ)zaplanowałem sprawy na najbliższe, ee, trzy miesiące życia i to chyba zasadniczo wszystko.
Dobranoc. Ja odrabiam długą nieobecność w domu i nie jest to szczyt moich marzeń:(. A jutro nie będzie lepiej, bo „Wesele” mnie czeka. I wnuczęta dawno niewidziane….
Czy obsadzona w roli Racheli?
Dzień dobry 🙂 „Jeszcze ranek nie tak bliski,
Słowik to, a nie skowronek się zrywa
I śpiewem przeszył trwożne ucho twoje.
Co noc on śpiewa owdzie na gałązce
Granatu, wierzaj mi, że to był słowik.” Bo drze dzioba jak opętany, w dzień się nie wyrobiłem, ale sobie nocnomarkuję zaś, a lampka jeszcze się nie pali… Czytałem „Lalkę” ze 20 razy, za młodu była moją ulubioną lekturą i za każdym razem nie mogłem pojąć dlaczego ten osioł Wokulski ratował zadek tym leszczom Łęckim? Ja, jak na prawdziwego kapitalistę – krwiopijcę przystało, wykończyłbym finansowo tatula i puścił z torbami całe jego plemię, a następnie z nadobnej Izabelli uczynił kuchtę i podręczny odpoczynek wojownika. Seksistowskie? No bardzo, ale niech kto rzuci kamieniem we mnie kogo nie wkurzała ta egzaltowana idiotka i Wokulski sypiący złotem
Kamieniem w Ciebie nie rzucę
Może nie zrobiłabym tak, jak to opisujesz, ale Izabela mnie też wkurzała. Też fakt, że gdy trochę dorosłam, bardziej ją zrozumiałam. Chociaż nie do końca… Tamte czasu były inne niż nasze, to i mentalność była inna… 
Czasy były mocno inne, ale z czasów całkiem współczesnych (lata 80-te) znam historię mocno mi się z „miss Iza” kojarzącą. Różnica jedynie taka, że więcej chyba tam było osobistego wyrachowania, mniej presji społecznej…
Dzień dobry
Muszę Wam coś opisać. Mówili o tym w wiadomościach już kilka tygodni temu i ciągle się przybieram…
Okazało się, że złodziej, który ukradł samochód zauważył babcię, siedzącą na tylnym siedzeniu, po czasie. Zapytał ją grzecznie o adres, a gdy podała, elegancko odwiózł do domu i nawet pomógł wysiąść i dojść do drzwi
Potem odjechał. Z pewnymi oporami, babcia podała rysopis złodzieja. Wydawał się jej całkiem miły…
Nastolatek został nazwany przez media złodziejem – gentlemanem

Kobieta, już emerytka, zabrała swoją matkę do lekarza. Po badaniach, zajechała do sklepu. Matka nie chciała nigdzie iść i postanowiła zostać w samochodzie. Kobieta załatwiła konieczne sprawunki najszybciej jak mogła. Gdy wyszła ze sklepu nie mogła znaleźć samochodu… rozpłyną się jak poranna mgła. Przerażona zadzwoniła na policję. Przyjechali, spisali co trzeba i odwieźli roztrzęsioną kobietę do domu. Matka spokojnie czekała w domu na powrót córki
Okazało się, że trzech kumpli (13-14 lat) chciało zobaczyć jak to jest, gdy się kradnie samochody. W sumie ukradli ich chyba z dziesięć. Nie wiedzieli co z nimi robić, więc odstawiali na parking strzeżony. Zawsze ten sam. Gdy policja ich dorwała, znaleźli wszystkie zaparkowane w jednym miejscu. Oczywiście małolaty odpowiedzą przed sądem za swoje czyny, ale z drugiej strony… kto słyszał, żeby złodziej samochodu odstawił właściciela (czy jego matkę) do domu, żeby się biedactwo nie męczyło szukaniem taryfy
Dzień bry.
Zbyt wcześnie, ale przynajmniej bez przerwy kilkugodzinnej w środku nocy. Zawsze coś.
Melduję obecność o siódmej rano:-).
Komu kawy? Komu herbaty?

Witajcie!
Wyjechałem z poetycznych mgieł i dojechałem do słonecznego poranka!
U mnie jeszcze nie wiem, bo półokiem patrzę.
DzieńDobry:))
Dzień dobry. Świetna historia na obudzenie od Mirki – a gdyby w tym samochodzie nie było starszej pani, tylko dziecko, które nie potrafi podać adresu? Poza tym ciekawi mnie, czy – mimo że odstawili panią do domu – taki czyn nie podpada raczej pod porwanie (przestępstwo federalne!) niż prostą kradzież auta.
Kawa konieczna, dziękuję bardzo!
Niestety plan rzeczy do zrobienia na dzisiaj jest długi i wyczerpujący, więc nie wiem, kiedy będę z powrotem na Wyspie i na jak długo.
Strasznie mi przykro, taki dzień.
Dzień dobry
Zastanawiam się, czy nie rozpocząć „sandałkowego” sezonu 
Dziś ma być słonecznie i ciepło (25C)
To wiedziałam, co robię, kupując te sandałki!!!

Piękny dzień. Człowiek przed chwilę nie wychodził z domu, a tu proszę – lipy zielone! Tylko po co te chmury nadciągają, takie czarne? Prosił je kto?
Najgorzej, że te chmury lazą same, bez zaproszenia
Otóż i kolejne badania, ale w przeciwieństwie do dotychczasowych doświadczeń, obsuwa. 70 minut czekania, bo pan doktor miał poważny, acz nieplanowany zabieg (znaczy on zabiegał, nie jego zabiegano, chociaż kolejka pacjentów zabiegała, żeby jak najszybciej skończył). Wygląda, wszakże, że wszystko póki co w porządku.
Ale efekt jest taki, że w związku z tym opóźnieniem i wizytą towarzyską, zaplanowaną w okolicach 19:00, znów na Wyspie nie pobędę.
Wyspa nie zając…
I tu bym się spierał, mi jak Wyspa odkicała, to teraz muszę przejść długą aklimatyzację, a ledwiem się odwrócił przecie 🙂
Miśku – co to dla ciebie zając?
Zając jest wielce podejrzany Tetryku o czym czujni wyspiarze już wspominali, może znienacka zmienić się w kaczkę, a ja drobiu nie lubię i to bez politycznych podtekstów. Dawno, dawno temu, kiedy chudo było z gotówką, żywiłem się głównie kurczakami i plackami ziemniaczanymi, wystarczyło mi na całe życie, placki dalej lubię, ale drobiu nie znoszę 🙂 🙂
To przez te zmiany klimatu. Ledwo się człowiek zagapi, a z minus dziesięciu robi się plus dwadzieścia i nie wiadomo, co z futrem zrobić.

Futro należy otrzepać z naftaliny i wdziać na marsz KOD, co prawda moje futro to nie szynszyle i norki i lekko jest nadżarte przez pchły pancerne, ale noszem je z godnosciom osobistom 🙂 🙂
Czy chcesz powiedzieć, że widzimy się jutro w Warszawie?
Misiu Pysiu , masz przecież legion Harpii , które z urzędu powinny nieść Ciebie razem z pancernym futrem podczas marszu KOD-u . Jeśli marudzą , to obiecaj im cokolwiek , to zawsze pomaga …
Pogody życzę stosownej!
Ja również życzę stosownej pogody
Lekkiego wiaterku, żeby cały zapaszek rozsiewany przez wiadomo kogo, zwiało gdziekolwiek
Resztę niech sobie każdy sam dopisze wedle uznania 
Słoneczka, byle nie było za ciepło, bo jak wiemy nasz Misiek jest mało odporny na wysokie temperatury, a na manifestacji w lodówce głupio by wyglądał
Tu Max poddał mi pewien koncept pod rozwagę, mogę być niesiony przez Harpie w lodówce:))))))
Ps. Niestety Tetryku, chciałbym, ale to fizycznie niemożliwe, żebym wziął udział w marszu w Warszawie w zasadzie to jest wykonalne, ale w poniedziałek wylądowałbym nomen omen w lodówce w kostnicy, już i tak na oparach ciągnę 🙂 🙂 🙂
No, to dobre wiadomości! Ale dieta nadal?
Pewnie…
To akurat nie zależy od badań, a raczej od wagi, którą mogę badać sam.
No to współczuję
Chyba by mnie coś trafiło z nerwów!!! Nie znoszę takiego czekania!!! 
I tak trzymać!!! 
Mogę chodzić, nawet biegać (ale bez przesady), ostatecznie mogę posiedzieć (chwilkę) Ale czekanie 70 minut, to już drobna przesada!!!
Ale o tyle dobrze, że wszystko dobrze
Szanowni Wyspiarze – spadam. Nie za daleko, bo do własnego użeczka, ale jednak. Moi panowie właśnie włączyli ostatniego Bonda, więc szans na sen nie mam zbyt wiele („to MUSI być głośno mamo… inaczej nie ma sensu oglądać!”), ale zacznę się afirmować i po kolei różne specyfiki aplikować, w nadziei, że może jednak uda mi się dziś przespać więcej, niż trzy godziny.
James Bond powróci… Znaczy: rano wstawię ekspresik. Oraz herbatkę. A tymczasem PA!

Mam mieszane odczucia, bo z jednej strony popieram panów, po co kupować kino domowe, te wszystkie dźwięki dookólne z dziesiątkiem kolumn głośnikowych i subwooferów, żeby słuchać nawet nie na ćwierć gwizdka. A z drugiej strony, sen to podstawa, więc dobrej nocy życzę.
Spokojnej, nie zmieszanej…
Dobrej nocy wszystkim!
Jutro będę wyjechany, więc zajrzę dopiero późnym wieczorem.
Ha, ja też wybywam, ale gdzieś koło południa. Natomiast kiedy wrócę… To nie wiem.
Powodzenia Ukratku

A może faktycznie spotkasz się z Miśkiem
Dobranoc. Przeczytam wszystko jak już wnuczęta wrócą na łono rodzicielskie. Padam na twarzyczkę, bo
m nie Rachela, żeby zaprosić chochoła „_
Dzień dobry, Wys(y)piarze. Przynajmniej do południa pobędę tu lub w okolicach. Pogoda tu również jak drut.
Dzień, dzień.

Znowu noc zarwana i migrena dała na zapowiedzi.
No to prewencyjnie pani coś łyknie…
Chyba powinnam.

Smutny dzień mam dzisiaj, po siedemnastu latach życia z nami odeszła nasza przemiła suczka.Pewnie teraz biega po Polach Elizejskich oczekując na nas.
Hoho, siedemnaście lat, piękny wiek dla psa.
Smutno, ale z drugiej strony – przeżyć dobre życie u dobrych ludzi, to ma swoją wartość.
Współczuję Stateczku
Moja Luna , owczarek niemiecki ma już niedowład tylnych łap , symptom zbliżającego się końca . Podzielam Twój smutek Korabiu ….
Miała problemy żołądkowe, piesek ważący normalnie 5 kg schudł ostatnio o 80 dkG, przestała jeść i pić, bardzo cierpiała. Leczenie nie pomogło, siedemnaście lat ponoć odpowiada ludzkim 120 latom. Niemniej żal, szkoda wspólnych spacerów, zabaw……
Dziękuję Bożenko:)) Właśnie miałem z Jagą wyjść na cowieczorny spacer:))
Stateczku, wiem co czujesz i najserdeczniej współczuję ! Dla mnie takie pożegnania to płacz jak za kimś w istocie najbliższym.
Dzień dobry

Szkoda…
Pamiętam też sklep z drewniakami, a także warsztat, gdzie robili piękne, wielokolorowe świece. Cudnie rzeźbione… No i oczywiście wielkie pola tulipanów. Wiele gatunków i kolorów. Można było sobie zamówić, a jesienią, po zbiorach, wysyłali cebulki…
Wypiję kawusie i do roboty
Mieliśmy jechać na wycieczkę do Holland w stanie Michigan, ale mąż musi iść do pracy
W Holland mają festiwal tulipanów i z tej okazji całą masę różnych imprez. Kiedyś byliśmy… tak z 17 lat temu. Pamiętam 300 letni wiatrak, przywieziony z Holandii w częściach i postawiony na wysepce. Działa i miele mąkę. Nawet można kupić, tyle że kosztuje jak ze złota
Wybywam, tak jak zapowiadałem… Odezwę się po powrocie, o ile nastąpi o przyzwoitej porze.
Witajcie!
Objechałem, wróciłem, i za jednym razem – dobrej nocy!
Patrzyłam w internecie jak te marsze wyglądały
Aż dziw brał, że aż tyle luda się zjechało
W TVP podali, że było ok. 30 tys., ale nie wiem kto i jak to liczył… chyba co ósmego „manifestanta” 

Mam tylko nadzieję, że to coś da
Dzień dobry

Mąż się tylko zaśmiał, gdy mu powiedziałam, że przecież muszę sprawdzić, czy koliberki wróciły z zimowych pieleszy i ogólnie jak to tam teraz wygląda

Jest jeszcze niedziela na odespanie i odsapnięcie. A te imprezy w Holland są przez cały tydzień. Do 15 maja. Także jakby co, to mamy czas 
U mnie też ma być słoneczko, ale dopiero rano
Nie wybierzemy się do Holland, ale na jutro zaplanowaliśmy Starved Rock State Park
Początkowo małżonek chciał do tego Holland. Ale doszedł do wniosku, że nie jest to wyprawa na niedzielę. Na sobotę tak. Tym bardziej, że druga niedziela maja, to amerykański Dzień Matki… Na imprezach w Holland na pewno będą tłumy. A jak się tak popatrzy na mapy, to parkingów wokół nie ma za wiele. Do Holland mamy prawie 300km, to jest ok. 3 godzin jazdy… a jak nie znajdziemy parkingu w pobliżu? Na dojazd z dalszych miejsc na pewno stracimy masę czasu. Na łażenie nie zostanie za wiele… Może wybierzemy się do tego Holland w następną sobotę? Może małżonek nie będzie pracował. W sobotę możemy wrócić o dowolnej godzinie
Znaczy: będzie nowa relacja!
…bry…


Nieco przespana noc i słońce za oknem. Przed nami pracowita niedziela, ale zanim pójdę smażyć potomstwu naleśniki, wstawię ekspresik – niech czeka na potrzebujących.
Bo ja to herbatkę
Dzień dobry. Dosiadam się z kawusią, mimo słońca trochę niekontent, źle się wyspałem i kręgosłup trochę nawala
Witajcie!
Odespawszy nieco dołączam do porannej kawki.
Obiadek… bardzo miłe słowo!
Pięterko zbudowane przez Wiedzminkę ma swój fundament w Lalce . Jako ten gorszy sort , o lalkach nie mam pojęcia , chociaż te żywe ,podobają mi się bardzo . Często nie mogę pojąć , dla czego porzucają swoich porządnych pod każdym względem partnerów i odpływają w siną dal z żeglarzem z fałszywym patentem sternika . Taka widocznie jest logika doboru naturalnego , gdzie nie koniecznie rozum stoi na pierwszym miejscu ….. A lalki jako zabawki ? Moja bratanica Paulina Maksjan ,absolwentka gdańskiej ASP , porzuciła malarstwo i coś tam tworzy z lalkami . Można w zgodzie z tematem wątku wstukać imię i nazwisko w Google i ocenić twórczość panny Pauliny . Zapraszam w jej imieniu .
Jest obraz który uważam za najpiękniejszy na świecie, są to tancerki Degas`a. Pewnie wielu uzna to za dziwactwo, niemniej pozostanę przy swoim. Panna Paulina Maksjan zapewne znajdzie sposób na wyrażenie swojego wnętrza, oby zainteresowało to jak największa liczbę widzów:)
Dziękuję za Twoją opinię … Myślałem , że zainteresuję tym Panie , ale Panie poszły lulu . Dobrej nocy zatem ….
Obejrzałem portfolio panny Pauliny i odniosłem wrażenie, że głównym przedmiotem jej zainteresowania jest autoportret. Informacji o lalkach nie znalazłem – jedyny link lalki ze strony GoldenLine jest pusty(strona w budowie?)…
Ale guglanie kombinacji imienia i nazwiska ze słowem „lalki” już coś tam daje. Tylko trudno znaleźć jakąś stronę, na której by to było podane zbiorczo.
Jestem już po spacerze plażą z Orłowa do Sopotu.
Nie miałem ze sobą aparatu, ani nie robiłem zdjęć komórką, ale też i nie było specjalnie czemu ani komu robić tych zdjęć. Zlazłem się trochę, nogi trochę bolą. Czas się przenieść na Wyspę, tu przynajmniej nogi się nie zmęczą.
O jak Cię rozumiem! Wprawdzie praktykowałam mniej romantyczne zajęcia, ale też mi się nogi zużyły.
Gdzie tam romantyczne – od góry grzeje i poci, od dołu moczy i chłodzi, środkiem podwiewa. Naokoło biegają dzieci i psy (między Orłowem a Sopotem jest fragment plaży dla psiarzy), dzieci nieodmiennie głośne (czy nie ma już na świecie CICHYCH dzieci?), psy nawet przyjemne, ale jak zaczną się otrząsać z wody w pobliżu, to środkiem oprócz podwiewania jeszcze prysznicuje, dostrzegliśmy również jedno niesprzątnięte g…, trudno powiedzieć, dziecięce czy psie.
To gdzie tu romantyzm, ja się zapytuję?
Mimo wszystko nie znajduję większego romantyzmu w kilku godzinach prasowania… A nie miałam wyjścia niestety, z różnych ekhem dyplomatycznych powodów…
Idem se spać.

Znaczy: tak optymistycznie zakładam, ale biorąc pod uwagę ostatnie tygodnie to ten optymizm jest całkowicie bezpodstawny
Spokojnej i efektywnej zatem.
Ech…
Chwilę mnie nie było, ale już jestem 🙂
Zabrałam się do porządków domowych. końca nie widać.
A przecież smoki po kątach się nie lęgną !
Mglisty dzień dobry.
Witajcie!
Akurat w moim przypadku niedziela tak absolutnie trzeźwa nie była, więc wybór dobranocki spotyka się z pełnym zrozumieniem.
Wyspany dzień doberek!

Ekspresik?
Dzień dobry

Przyłączam się z filiżanką czarnej, mocnej 😉
Dzień dobry. To niebywałe, z jaką prędkością przybywa rzeczy do załatwienia, z których układa się listę na cały dzień.
A w związku z tym przelotna kawa i zaraz lecę dalej, niestety.
Używa ktoś z Sz.Państwa Microsoft Edge?
Sporadycznie.
Warto dla niego porzucić inną przeglądarkę?
Nie warto. Używam naprzemiennie Firefoxa i nowej Opery.
No więc nie.
M$ Edge nie akceptuje wtyczek, więc w szczególności nie integruje się np. z programami antywirusowymi. Symantec sugeruje używanie jako domyślnej przeglądarki Chrome lub Firefoxa.
Pytam, bo dostałam takie… coś… jakby skrzyżowanie laptopa z tabletem i ono ma jako przeglądarkę właśnie ME. Piter mi ma dopiero poinstalować różne takie, ale oglądam sobie ten prezent i się dziwię póki co. Wiadomo, że program antywirusowy damy własny, bo mamy wykupiony jakiś dobry podobno, z opcją na kilka urządzeń.
Ja korzystam od lat z firefoxa i się do niego przyzwyczaiłam, więc wcale nie palę się do zmian, ale tak się zastanawiałam i postanowiłam Was zapytać.
PS
i potem są jakieś głupie uwagi, że nie można mi czegoś tam zainstalować… Dlatego tak się ucieszyłam, kiedy nowy telefon skonfigurował się SAM, po podaniu JEDNEGO hasła, które trafiłam za drugim podejściem! 
Prawdę mówiąc jestem straszny wsteczniak, bo nie znoszę nowych urządzeń, tego całego konfigurowania i tak dalej. Nigdy na przykład nie pamiętam piętnastu pinów do różnych rzeczy
Skoro jako przeglądarkę domyślną ma Edge’a, to zapewne Windows, a skoro skrzyżowanie laptopa z tabletem, to – będę strzelał – Microsoft Slate?
I to Windows 10 🙂
Z tego, co napisałeś, zrozumiałam tylko „przeglądarkę” i „skrzyżowanie laptopa z tabletem” 😀
Jak Ci napiszę, że hp, takie srebrne, to zaplujesz kompa kawą i wyślesz mi rachunek za naprawę. I co ja wtedy zrobię?
Nie mam pojęcia, co to jest, ładne owszem, ale boję się cokolwiek tam gmerać. Tak to jest, jak się dostaje prezent, a potem trzeba czekać, aż mąż z roboty wróci…
Windows 10 – tak.
No i teraz nie wiem… Bo on jakiś dziwny jest. Znaczy coś tam ma, ale czegoś nie ma i ja mam się w tym połapać. No litości… I nawet własnego modemu nie posiada… Że niby to nie problem, skoro i tak z telefonem wszędzie chodzę…
No ja wiem, że panowie to czytający dostają właśnie czkawki ze śmiechu, ale dla odmiany ja wiem, jak potraktować szparagi, OK? Dla mnie zawsze samochód to jest duży, albo mały. Ewentualnie czerwony, zielony lub srebrny. Mój (ten co nie mam do niego prawa jazdy) jest na przykład zielony. A męża – srebrny lub biały, za cholerę nie mogę zapamiętać i nigdy nie znajduję go na parkingu pod tesco, czy innym auchan. Można się śmiać.

A doświadczony rybak Ned Land z „80 tys. mil podmorskiej żeglugi” znał dwa gatunki ryb: jadalne i niejadalne. Na problemy parkingowe użyteczny jest aparat w telefonie 🙂
Ooo… GENIUSZ!
Jeżu, no oczywiście, że HP Slate, a nie MS. Jakieś zaćmienie, czy cuś?
Dzień dobry 🙂 Jest o jakieś 30 stopni za dużo jak dla mnie 🙁
A lodówka pełna?